16 lipca 2012

VIII


Część VIII


Rozmyślanie o śmierci,
jest rozmyślaniem o wolności.
Jim Morrison


          Furia, która krążyła w jego żyłach mieszała się ze smutkiem, który odczuwał po porażce i stracie przyjaciela. Jego wiara w siebie została zachwiana. Musiał podbudować się, zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Zatracić się i poczuć jakieś pozytywne emocje.

          Najlepszym lekarstwem na żal oraz rozczarowanie były namiętność i pożądanie.

          Wylądował w jakimś obskurnym hotelu z kobietą, która miała zaspokoić jego samcze potrzeby i odwrócić uwagę od tragedii, która go spotkała. Powietrze było wypełnione potem, było słychać jęki kochanków. Zachowywał się brutalnie, nie zważając na to, że zadaje kobiecie ból. Płacił i wymagał od niej posłuszeństwa. Musiał pokazać swoją dominacje, że panuje nad wszystkim.

          Ronald Weasley był złym człowiekiem, dopuścił do śmieci swojego przyjaciela, zdradzał swoją dziewczynę i ranił rodzinę.

***

          Tymczasem Hermiona zdezorientowana wczorajszymi wydarzeniami siedziała przed lustrem i usuwała skutki zatknięcia się jej twarzy z ręką Rona. Widziała, że postąpił źle, lecz usprawiedliwiała go, że to przez śmierć Harryego. Ciągle wychodziła z szoku po stracie przyjaciela, zniknięciu Ginny i zachowaniu Ronalda.

          Z ulgą rzuciła się w wir pracy, który pozwolił na jakiś czas oderwać się od przykrych wspomnień. Dni powoli mijały, a ona czekała na jakieś wieści w sprawie śmierci Pottera. Świat czarodziejów, dalej nie wiedział o śmierci ich bohatera, trwało tajne śledztwo.

          Z Ronem nie miała kontaktu od paru dni. Unikali się nawzajem. Ją zżerało od środka brak informacji, a jego poczucie winy.

          Podczas śledztwa wychodzi na jaw niekompetencja Weasleya. Akcja, którą dowodził nie powinna mieć nigdy miejsca. Szef Biura Aurorów jest wściekły na Ronalda, bo wszystkie dowody wskazują na winę rudzielca.Informacja, że to najlepszy przyjaciel Harry'ego jest odpowiedzialny, za jego śmierć szybko obiegła Ministerstwa. Wszyscy byli w szoku.

          Lekkomyślność i pewność siebie zgubiły Weasleya. We wspomnieniach jednego z współpracowników widać jak na dłoni, że podczas całej akcji nikt nie krył Harry'ego. Na twarzy Pottera gościło zaskoczenie, gdy w jego kierunku leciał zielony snop iskier. Miał czas na obronę, ale nic nie zrobił. Gdy upadł martwy na ziemię wyraz twarzy się zmienił, pojawił na niej spokój.

***

          Ginny była rozbita i pogrążała się w żałobie. Jej stan emocjonalny odbił się na jej wynikach na treningach i wyglądzie, przypominała zombie. Po kolejnych katastrofalnych ćwiczeniach Blaise, zaczepił ją i poprosił o krótką rozmowę.

          - Weasley, nie po to ci płacę grube pieniądze, żebyś na treningach rozwalała całą taktykę. Skoro zatrudniłaś się w Ognistych Smokach, to masz latać jak najlepiej. Jeśli chcesz gwiazdorzyć, to nie u mnie. - naskoczył na nią w swoim gabinecie.

          - Postaram się poprawić. - wyszeptała bezbarwnym głosem.

          - Nie wystarczy, że się postarasz. Masz, to po prostu zrobić. A jak nie, to pożegnaj się z odznaką kapitana.

          - Nie zależy mi na niej, jeśli chcesz, to możesz ją oddać komuś innemu. Wystarczy mi bycie zwykłym zawodnikiem. - odpowiedziała znowu bez emocji.

          Zabini przyglądał się jej przez chwilę i analizował jej zachowanie. Była inna, niż zazwyczaj. Potulnie przyjmowała jego nagany i ani razu nie odszczeknęła się w ostatnim czasie. Ewidentnie coś złego się z nią działo.

          - Stało się coś, o czym chciałabyś pogadać? - zmienił temat.

          - Nie.

          - Jak, coś to wiesz, gdzie mnie szukać. - opowiedział .- Wracając do tematu. Musisz się poprawić. Jesteś chlubą klubu, ale wszyscy zawodnicy mają dojść twojego lekceważącego podejścia do obowiązków.

          - Powiedzmy, że mam gorszy dzień.

          - Możliwe, ale u ciebie to już trwa ponad tydzień. Za niedługo ważny mecz, a ty nie dajesz z siebie nic na boisku.

          - Powiedziałam już, że postaram się latać lepiej. - odparła zirytowana.

          - Zaczyna się. - mruknął. - Nie pokazuj mu tutaj humorków Weasley. Oczekuję od ciebie, że jutro będziesz w formie. Jak nie, to trener rozważy ściągnięcie cię z głównej drużyny do rezerwy.

          - Dobrze. Mogę już iść? - zapytała.

          Czuła jak skorupa, która okrywa się przed resztą świata zaczyna pękać. Nie wiedziała, ile jeszcze wytrzyma bez płaczu. Musiała uciec z tego pomieszczenia z dala od Zabiniego. Potrzebowała samotności i spokoju.

          - Do jasnej cholery Weasley. Nie zależy ci na tej posadzie? Bo, jeśli masz nas gdzieś to powiedz, pożegnamy się i nie będziesz musiała udawać cierpiętnicy w moim towarzystwie. - krzyknął zirytowany jej obojętnością.

          - Na niczym mi nie zależy Zabini. A teraz wychodzę. - wstała i trzasnęła drzwiami z całej siły. Puściła się biegiem do opustoszałej szatni.

          Weszła pod prysznic w ubraniu i odkręciła lodowatą wodę. Pozwoliła sobie na niemy szloch, który targał jej ciałem. Woda doszczętnie przemoczyła jej ubranie, a skóra zdrętwiała od kontaktu z zimną cieczą. Nie obchodził jej fizyczny dyskomfort, chciała nim zagłuszyć wewnętrzny ból.

          Po cichu Blaise wszedł do szatni, rozejrzał się i zauważył dokąd udała się Ginny. Nie chciał naruszać jej prywatności, więc postanowił poczekać na nią na jednej z ławek. Lecz ona nie przychodziła, a minuty mijały.

          Do jego uszu doszedł cichy szloch. Zarwał się natychmiastowo, poszedł sprawdzić, co Weasleyówna porabia tak długo pod prysznicem. Jej widok zmroził go. Siedziała w stroju ćwiczebnym pod lejącą się wodą i płakała, a raczej drżała w szlochu.

          Niewiele myśląc, wskoczył do niej i przytulił w akcie pocieszenia. Wolną ręką zakręcił wodę i zaczął kołysać kobietę, która pod wpływem jego dotyku powoli się uspokajała. Zatrzymali się w czasie. Wystarczyła bliskość drugiej osoby, by ukoić zszargane nerwy. Znowu stali się przyjaciółmi , jak za czasów szkolnych.

          Ginny była mu wdzięczna, za ten drobny gest. Poczuła się bezpieczna, zrozumiana. Blaise nigdy nie naciskał i nie zmuszał do wyjaśnień. Tak było również i tym razem.

          Gdy kobieta całkowicie się uspokoiła, Blaise zaproponował jej pomoc.

          - Chodź Gin, przenocujesz u mnie.

          Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko pozwoliła mu się poprowadzić. Pierwszy raz od kilku dni przespała kilka godzin. Po przebudzeniu poczuła wyrzuty sumienia, że zostawiła Hermionę samą, lecz jej zły stan emocjonalny szybko wyparł te myśli. Liczyło się, że w końcu może chwilę odpocząć od tego cyrku.

***

          Byłem zmęczony życiem, zbyt wiele razy otarłem się o śmierć. Za dużo tragedii i okrucieństwa dosięgnęło moich bliski przeze mnie. Moje bohaterstwo niszczyło osoby, które kocham. Najbardziej odbiło się to na Ginny. Teraz będzie w końcu szczęśliwa. Zadbam o to z góry.

          W końcu jestem sobą, znowu mam kilkanaście lat i potrafię dostrzec piękno i dobro w tym, co mnie otacza. Tutaj, gdzie teraz jestem jest mi dobrze. Otoczony osobami, które kocham.

          W niebycie spotkałem ponownie moich rodziców, Syriusza, Tonks z Lupinem, Freda, Albusa, Hedwigę i Zgredka. Jestem szczęśliwy Giny i ty też bądź.

10 komentarzy:

  1. Witam cieszę się że po tak długiej nieobecności dodałaś rozdział. Notka super fajnie że pojawił się Zabini.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nowość na www.wbrew-woli.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. no dzięki, dzięki, poryczałam się, chciałaś tego? chciałaś? i tak mam katar,a teraz to już wg , o tyle dobrze że nikt mnie nie widzi. bosz, końcówka taka naładowana emocjami! biedna Ginny! a Rona powinni zamknąć dla przykładu :D czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek przytłaczający. Mogę zabić Rona? Mogę?! Udało ci się nieźle opisać cierpienie Ginny. A Granger niech przejrzy na oczy i kopnie rudzielca, bo jest ślepa jak ćma przy żarówce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Chciałam poinformować, że z okazji drugich urodzin Rejestru na http://rejestr-blogow.blogspot.com pojawił się konkurs literacki. Zapraszam do zapoznania się z zasadami i zgłoszenia, jeżeli Cię on zainteresuje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :D
    W końcu wzięłam się za nadrabianie :d
    akurat padło że jesteś pierwsza na tej liście
    z tym opowiadaniem się uporałam :d
    ah pięknie się to wszystko toczy
    chciałabym więcej napisać
    ale lece czytać rozdziały do twojego drugiego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, na blogu uwierzyc-w-magie.blogspot.com pojawiła się druga część rozpoczętej niedawno serii "Wędrówka po kilku miejscach".
    Z poważaniem,
    Walcząca-Z-Uciążliwym-Edytorem-Tekstowym-Blogspota Char.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na together-until-the-death.blog.onet.pl pojawiła się już 7 miniaturka.
    Zapraszam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. nowy rozdział na www.wbrew-woli.blog.onet.pl Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To było urocze. Zaczynam rozumieć, dlaczego Harry nie rzucił żadnego zaklęcia by się bronić. To też bohaterski czyn: pozwolić się zabić. Tez trzeba mieć dużą odwagę.
    Co teraz oznacza, że rudzielec będzie z Zabinim. Może to i lepiej? :) Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń