Wzburzony chłopak
przemierzał korytarze Hogwartu, kroki swoje kierował w stronę
błoni. Jego peleryna powiewała na wietrze, włosy w nieładzie
opadły na twarz, zasłaniając mu pole widzenia. Był zły. Jednak
poczucie żalu po słowach dziewczyny górowały nad innymi emocjami.
Myślał, że ona go zrozumie, a skoro brała udział w walce to miał
nadzieję, że w końcu pojmie w co się pakuje i będzie mógł z
nią o tym porozmawiać. Ale nie, ona musiała nazwać go zdrajcą, w
momencie, gdy po raz pierwszy był po stronie dobra z własnej
strony, gdy jej zaufał w pełni i kontakt fizyczny z kobietą
znaczył dla niego więcej niż tylko zabawa. On Draco Malfoy chciał
ją znienawidzić, lecz nie potrafił, miał ochotę wrócić do niej
i nakrzyczeć na nią, że się myli, a zarazem chciał ją przytulić
i cieszyć się z faktu, że nic jej się nie stało. Lecz duma mu
nie pozwoliła.
Tak duma jest powodem
wielu niepowodzeń, tak będzie też w przypadku Hermiony. Brunetka
osłabiona walką i krótką kłótnią z Malfoy'em leżała w swoim
łóżku płacząc. Chciała zasnąć, lecz sen nie przychodził,
przewracała się z boku na bok. Wszystko ją irytowało, kolor
ścian, księżyc świecący na niebie, materiał pościeli chciała,
aby zdarzenia z dzisiejszego wieczoru nie miały nigdy miejsca.
Ostatecznie obróciła się plecami do drzwi i trwała w tej pozie. W
tym samym czasie Draco wrócił do ich pokoi, stanął w otwartych
drzwiach dziewczyny i rzucił na nią okiem, nie zobaczył jej
twarzy, nie wiedział czy śpi czy nie. Spojrzał ostatni raz i
zniknął. Między nimi nastał okres ciszy.
Grudzień powoli zawitał
do zamku. Błonia Hogwartu pokrył biały puch, drzewa straciły swe
liście, a niebo przybrało szarawy kolor. Wewnątrz zamku niewiele
się zmieniło, wciąż wśród uczniów przebywali Aurorzy, którzy
mieli chronić uczniów. W powietrzu wisiało widmo kolejnej walki,
lecz nikt nie miał pojęcia kiedy ona nastąpi. Niewielu uczniów
szkoły wiedziało o tym, więc życie toczyło się swoim stałym
trybem. Czasem nauczyciele zdradzali swoim zachowaniem, że coś jest
nie tak, lecz mało to zwracał na to uwagę. Ich częste zniknięcie,
widoczne zmęczenie i niewyspanie uczniowie zwalali na
przepracowanie, które wynikało ze zbliżających się Świąt.
Uważali, że chcą jak najwięcej zrobić teraz, aby te kilka
wolnych dnia spędzić na błogim lenistwie.
Hermiona i Draco od
ostatniej rozmowy nie zamienili ze sobą ani jednego słowa,
unikali wzajemnie swojego towarzystwa. Chłopak miał żal do niej,
że go niesłusznie oskarżyła, czuł się urażony jej zachowaniem.
Dziewczyna miała mętlik w głowie i nie chciała go widzieć. Czuła
się wykorzystana, lecz wiedziała, że potraktowała Ślizgona za
ostro, ale duma nie pozwalała jej odezwać się do niego pierwsza.
Wszyscy zaangażowani w
walkę starali się nie myśleć o niej i skupić na rzeczach
związanych ze szkołą, nauką, pracą. Mogłoby się wydawać, że
życie toczyło się w miarę normalnie. Niektórzy w tych niezbyt
przyjemnych czasach starali się znaleźć jakieś pozytywne strony.
Do tego grona należeli Ethan i Parvati, których związek kwitł i
szczęście od nich promieniowało. Również Harry szykował dla
swojej ukochanej niespodziankę.
Wśród tych zakochanych
par Hermiona czuła się bardzo samotna po raz kolejny w tym roku
szkolnym. Nowe otoczenie i ludzie nie dawali jej tego, co miała
przez lata przebywanie w towarzystwie Rona i Harry'ego. Potter
znalazł swoją miłość, a z Weasley'em nie rozmawiała od czasu
bitwy. Została sama bez miłości, swoich najlepszych przyjaciół
starych i nowych.
Siedziała w swoim pokoju
i odrabiała pracę domową z eliksirów, musiała napisać trzy
długie eseje na temat trudnych mikstur, nie potrafiła się skupić
przez, co praca posuwała się do przodu bardzo powoli, co irytowało
Hermionę. Przypomniała sobie jak miło i szybko odrabiało się
takie zadania z Malfoy'em, który siedział obrażony w swoim
dormitorium. Przez facetów miała zdecydowanie za dużo kłopotów.
Jej i tak nikłe skupienie przerwało pukanie do drzwi.
- Kto tam? - zapytała.
- To ja. - usłyszała zza
drewna głos swojego rudego przyjaciela.
- Wejdź. - chłopak
wszedł niepewnie do pomieszczenia i rozejrzał się po nim, z ulgą
przyjął fakt, że jest sama.
- Co porabiasz?
- Lekcje.
- Przeszkadzam ci?
- Trochę. Po co
przyszedłeś?
- Ginny wspominała coś,
że narzekasz na brak przyjaciół, więc postanowiłem cię
odwiedzić, masz coś przeciwko?
- Nie wiem czy jeszcze
jesteśmy przyjaciółmi Weasley.
-Tak długo jak się nie
będziesz odzywać i zbliżać do Malfoy'a będziemy nimi.
- Ile razy ci mam mówić,
że to z kim rozmawiam nie jest twoją sprawą?
- Kiedy zrozumiesz, że
wasze kontakty są niewłaściwe i nie przynoszą ci nic dobrego?
- Sama zadecyduję, co
jest złe, a co dobre dla mnie Ron, przestań się wtrącać.
- Widzę, że dalej wolisz
Malfoy'a. Nie myśl, że będę czekał na ciebie wiecznie z
otwartymi ramionami.
- Słucham? - zapytała
zdziwiona dziewczyna.
- To twoja ostatnia szansa
Hermiono, abyśmy byli znowu razem.
- Ron, ja nie chcę być z
Tobą pogódź się z tym. - Weasley poczerwieniał na twarzy ze
złości i skierował się w kierunku wyjścia.
- Mam nadzieje, że wiesz,
co robisz. Obyś cierpiała przez tego typa. - wyszedł trzaskając
drzwiami.
- Już cierpię. -
mruknęła pod nosem i wróciła do esejów.
Grudzień na dobre
zagościł w magicznym świecie. Draco i Hermiona oddalili się od
siebie, pękła nić porozumienia, którą stworzyli. Oboje zajęli
się swoimi spawami, spędzali czas w pokojach wspólnych swoich
domów. Blondynowi mijał czas w towarzystwie Blaisa, Pansy i coraz
częściej Astorii. Dzięki bliższemu kontaktowi z mopsicą Draco
miał świeże informacje o nowej formacji Śmierciożerców, którą
dowodził teraz brat Pansy Robert. Nikt nie wie, że to on zabił
ich ojca, rodzeństwo myśli, że zrobił to ktoś z Ministerstwa.
Nie nabrali podejrzeń, nawet wtedy gdy wyszło na jaw, że to Smok
uratował Hermionę.
- Dracusiu, ale dlaczego
uratowałeś tę szlamę? - pytała piskliwym głosem Parkinson.
- Pomyśl trochę.
- No, ale dlaczego?
- Dla zachowania pozorów,
wszyscy myślą, że jestem po stronie dobra i nie ześlą mnie do
Azkabanu. - oczy Pansy zaświeciły się ze zdziwienia.
- Nie mogłeś jej
zostawić na tej polanie, nikomu by jej nie było żal. -
lamentowała.
- Masz rację, ale jakby
przeżyła i powiedziała potem wszystkim, że jej nie pomogłem to
mógłbym mieć kłopoty, a jak wiesz muszę być wolny, bo tylko ja
wiem jak wypalić Mroczny Znak. A odkąd Ministerstwo wie, że coś
się szykuje trzeba mieć się na baczności i zebrać nowych ludzi,
bo kilku straciliśmy podczas tej bezsensownej bitwy. Gdyby nie
głupie posunięcie twojego ojca, może ktoś byłby już naznaczony
i zająłby się likwidacją szlam takich jak Granger. - Pansy
posmutniała na wspomnienie o swoim ojcu.
- Masz rację, ale tatuś
chciał dobrze.
- Skup się Pansy na
teraźniejszości i pilnuj, aby twój brat nie popełnił takiej
głupoty jak twój ojciec. - Dobrze Draco.
Zabini coraz bardziej
zagłębiał się w tę sprawę i Minister zaproponował mu też rolę
podwójnego agenta, chłopak się zgodził, bo chce oczyścić swoje
imię na dobre. Rodzina Luny nie aprobowała ich związku z powodu
jego przeszłości stąd chłopak musi coś zrobić, aby mieli szanse
być razem. Diabeł wiedział, że Luna ma silną więź ze swoim
ojcem i trudno jest jej być z nim wbrew jego woli. Chciał w ten
sposób przekonać do siebie pana Lovegood.
Krukonka odczuwała coraz
bardziej brak Diabła, nie wiedziała dlaczego chłopak jej unika,
gdy się pytała czemu to robi słyszała, że między nimi wszystko
jest dobrze. Z swoich obaw zwierzyła się Hermionie, która
wiedziała co się naprawdę dzieje, ale nie mogła jej powiedzieć.
Starała się ja zapewnić , że wszystko się ułoży, niestety
panna Lovegood była zbyt smutna, aby jej uwierzyć.
Humor Hermionie i Lunie
poprawiło wtargnięcie zarumienionej Ginny po pokoju pani Prefekt.
Dziewczyna była zachwycona i szczęśliwa, nie potrafiła wydusić z
siebie ani jednego słowa, a koleżanki nie potrafiły wymyślić, co
mogło spowodować taki wybuch euforii u najmłodszego dziecka
państwa Weasley. Gdy ruda istota trochę ochłonęła z wielkim
uśmiechem na twarzy oznajmiła im.
-Harry mi się
oświadczył.-Na dowód wyciągnęła rękę ze złotym
pierścionkiem, dziewczyny zapiszczały z zachwytu i zaczęły skakać
po pokoju. Resztę wieczoru spędziły na opowieściach o wymarzonym
weselu przyszłej pani Potter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz