10 lipca 2012

Życie to bajka - Cześć I rozdział 18


Wzburzony chłopak przemierzał korytarze Hogwartu, kroki swoje kierował w stronę błoni. Jego peleryna powiewała na wietrze, włosy w nieładzie opadły na twarz, zasłaniając mu pole widzenia. Był zły. Jednak poczucie żalu po słowach dziewczyny górowały nad innymi emocjami. Myślał, że ona go zrozumie, a skoro brała udział w walce to miał nadzieję, że w końcu pojmie w co się pakuje i będzie mógł z nią o tym porozmawiać. Ale nie, ona musiała nazwać go zdrajcą, w momencie, gdy po raz pierwszy był po stronie dobra z własnej strony, gdy jej zaufał w pełni i kontakt fizyczny z kobietą znaczył dla niego więcej niż tylko zabawa. On Draco Malfoy chciał ją znienawidzić, lecz nie potrafił, miał ochotę wrócić do niej i nakrzyczeć na nią, że się myli, a zarazem chciał ją przytulić i cieszyć się z faktu, że nic jej się nie stało. Lecz duma mu nie pozwoliła.

Tak duma jest powodem wielu niepowodzeń, tak będzie też w przypadku Hermiony. Brunetka osłabiona walką i krótką kłótnią z Malfoy'em leżała w swoim łóżku płacząc. Chciała zasnąć, lecz sen nie przychodził, przewracała się z boku na bok. Wszystko ją irytowało, kolor ścian, księżyc świecący na niebie, materiał pościeli chciała, aby zdarzenia z dzisiejszego wieczoru nie miały nigdy miejsca. Ostatecznie obróciła się plecami do drzwi i trwała w tej pozie. W tym samym czasie Draco wrócił do ich pokoi, stanął w otwartych drzwiach dziewczyny i rzucił na nią okiem, nie zobaczył jej twarzy, nie wiedział czy śpi czy nie. Spojrzał ostatni raz i zniknął. Między nimi nastał okres ciszy.

Grudzień powoli zawitał do zamku. Błonia Hogwartu pokrył biały puch, drzewa straciły swe liście, a niebo przybrało szarawy kolor. Wewnątrz zamku niewiele się zmieniło, wciąż wśród uczniów przebywali Aurorzy, którzy mieli chronić uczniów. W powietrzu wisiało widmo kolejnej walki, lecz nikt nie miał pojęcia kiedy ona nastąpi. Niewielu uczniów szkoły wiedziało o tym, więc życie toczyło się swoim stałym trybem. Czasem nauczyciele zdradzali swoim zachowaniem, że coś jest nie tak, lecz mało to zwracał na to uwagę. Ich częste zniknięcie, widoczne zmęczenie i niewyspanie uczniowie zwalali na przepracowanie, które wynikało ze zbliżających się Świąt. Uważali, że chcą jak najwięcej zrobić teraz, aby te kilka wolnych dnia spędzić na błogim lenistwie.

Hermiona i Draco od ostatniej rozmowy nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, unikali wzajemnie swojego towarzystwa. Chłopak miał żal do niej, że go niesłusznie oskarżyła, czuł się urażony jej zachowaniem. Dziewczyna miała mętlik w głowie i nie chciała go widzieć. Czuła się wykorzystana, lecz wiedziała, że potraktowała Ślizgona za ostro, ale duma nie pozwalała jej odezwać się do niego pierwsza.

Wszyscy zaangażowani w walkę starali się nie myśleć o niej i skupić na rzeczach związanych ze szkołą, nauką, pracą. Mogłoby się wydawać, że życie toczyło się w miarę normalnie. Niektórzy w tych niezbyt przyjemnych czasach starali się znaleźć jakieś pozytywne strony. Do tego grona należeli Ethan i Parvati, których związek kwitł i szczęście od nich promieniowało. Również Harry szykował dla swojej ukochanej niespodziankę.

Wśród tych zakochanych par Hermiona czuła się bardzo samotna po raz kolejny w tym roku szkolnym. Nowe otoczenie i ludzie nie dawali jej tego, co miała przez lata przebywanie w towarzystwie Rona i Harry'ego. Potter znalazł swoją miłość, a z Weasley'em nie rozmawiała od czasu bitwy. Została sama bez miłości, swoich najlepszych przyjaciół starych i nowych.

Siedziała w swoim pokoju i odrabiała pracę domową z eliksirów, musiała napisać trzy długie eseje na temat trudnych mikstur, nie potrafiła się skupić przez, co praca posuwała się do przodu bardzo powoli, co irytowało Hermionę. Przypomniała sobie jak miło i szybko odrabiało się takie zadania z Malfoy'em, który siedział obrażony w swoim dormitorium. Przez facetów miała zdecydowanie za dużo kłopotów. Jej i tak nikłe skupienie przerwało pukanie do drzwi.
- Kto tam? - zapytała.
- To ja. - usłyszała zza drewna głos swojego rudego przyjaciela.
- Wejdź. - chłopak wszedł niepewnie do pomieszczenia i rozejrzał się po nim, z ulgą przyjął fakt, że jest sama.
- Co porabiasz?
- Lekcje.
- Przeszkadzam ci?
- Trochę. Po co przyszedłeś?
- Ginny wspominała coś, że narzekasz na brak przyjaciół, więc postanowiłem cię odwiedzić, masz coś przeciwko?
- Nie wiem czy jeszcze jesteśmy przyjaciółmi Weasley.
-Tak długo jak się nie będziesz odzywać i zbliżać do Malfoy'a będziemy nimi.
- Ile razy ci mam mówić, że to z kim rozmawiam nie jest twoją sprawą?
- Kiedy zrozumiesz, że wasze kontakty są niewłaściwe i nie przynoszą ci nic dobrego?
- Sama zadecyduję, co jest złe, a co dobre dla mnie Ron, przestań się wtrącać.
- Widzę, że dalej wolisz Malfoy'a. Nie myśl, że będę czekał na ciebie wiecznie z otwartymi ramionami.
- Słucham? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- To twoja ostatnia szansa Hermiono, abyśmy byli znowu razem.
- Ron, ja nie chcę być z Tobą pogódź się z tym. - Weasley poczerwieniał na twarzy ze złości i skierował się w kierunku wyjścia.
- Mam nadzieje, że wiesz, co robisz. Obyś cierpiała przez tego typa. - wyszedł trzaskając drzwiami.
- Już cierpię. - mruknęła pod nosem i wróciła do esejów.

Grudzień na dobre zagościł w magicznym świecie. Draco i Hermiona oddalili się od siebie, pękła nić porozumienia, którą stworzyli. Oboje zajęli się swoimi spawami, spędzali czas w pokojach wspólnych swoich domów. Blondynowi mijał czas w towarzystwie Blaisa, Pansy i coraz częściej Astorii. Dzięki bliższemu kontaktowi z mopsicą Draco miał świeże informacje o nowej formacji Śmierciożerców, którą dowodził teraz brat Pansy Robert. Nikt nie wie, że to on zabił ich ojca, rodzeństwo myśli, że zrobił to ktoś z Ministerstwa. Nie nabrali podejrzeń, nawet wtedy gdy wyszło na jaw, że to Smok uratował Hermionę.
- Dracusiu, ale dlaczego uratowałeś tę szlamę? - pytała piskliwym głosem Parkinson.
- Pomyśl trochę.
- No, ale dlaczego?
- Dla zachowania pozorów, wszyscy myślą, że jestem po stronie dobra i nie ześlą mnie do Azkabanu. - oczy Pansy zaświeciły się ze zdziwienia.
- Nie mogłeś jej zostawić na tej polanie, nikomu by jej nie było żal. - lamentowała.
- Masz rację, ale jakby przeżyła i powiedziała potem wszystkim, że jej nie pomogłem to mógłbym mieć kłopoty, a jak wiesz muszę być wolny, bo tylko ja wiem jak wypalić Mroczny Znak. A odkąd Ministerstwo wie, że coś się szykuje trzeba mieć się na baczności i zebrać nowych ludzi, bo kilku straciliśmy podczas tej bezsensownej bitwy. Gdyby nie głupie posunięcie twojego ojca, może ktoś byłby już naznaczony i zająłby się likwidacją szlam takich jak Granger. - Pansy posmutniała na wspomnienie o swoim ojcu.
- Masz rację, ale tatuś chciał dobrze.
- Skup się Pansy na teraźniejszości i pilnuj, aby twój brat nie popełnił takiej głupoty jak twój ojciec. - Dobrze Draco.

Zabini coraz bardziej zagłębiał się w tę sprawę i Minister zaproponował mu też rolę podwójnego agenta, chłopak się zgodził, bo chce oczyścić swoje imię na dobre. Rodzina Luny nie aprobowała ich związku z powodu jego przeszłości stąd chłopak musi coś zrobić, aby mieli szanse być razem. Diabeł wiedział, że Luna ma silną więź ze swoim ojcem i trudno jest jej być z nim wbrew jego woli. Chciał w ten sposób przekonać do siebie pana Lovegood.

Krukonka odczuwała coraz bardziej brak Diabła, nie wiedziała dlaczego chłopak jej unika, gdy się pytała czemu to robi słyszała, że między nimi wszystko jest dobrze. Z swoich obaw zwierzyła się Hermionie, która wiedziała co się naprawdę dzieje, ale nie mogła jej powiedzieć. Starała się ja zapewnić , że wszystko się ułoży, niestety panna Lovegood była zbyt smutna, aby jej uwierzyć.

Humor Hermionie i Lunie poprawiło wtargnięcie zarumienionej Ginny po pokoju pani Prefekt. Dziewczyna była zachwycona i szczęśliwa, nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa, a koleżanki nie potrafiły wymyślić, co mogło spowodować taki wybuch euforii u najmłodszego dziecka państwa Weasley. Gdy ruda istota trochę ochłonęła z wielkim uśmiechem na twarzy oznajmiła im.
-Harry mi się oświadczył.-Na dowód wyciągnęła rękę ze złotym pierścionkiem, dziewczyny zapiszczały z zachwytu i zaczęły skakać po pokoju. Resztę wieczoru spędziły na opowieściach o wymarzonym weselu przyszłej pani Potter.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz