Czas w Hogwarcie szybko
płynął chłodniejsze wieczory październikowe zastąpiły ciepłe
wrześniowe poranki . Podczas całego zamieszenia, które panowało
wokół Hermiony dziewczyna zapominała o swoich urodzinach.
Nierozpakowane prezenty, kartki z życzeniami leżały na dnie jej
kufra, a ona sama nie miała serca ich rozpakować. Musiała
przyznać, że jej dwudzieste urodziny były dotąd najgorsze w jej
życiu, bez przyjaciół, rodziny, spędziła je samotnie na patrolu
z Malfoy'em. Choć ten ostatni nie wydawał się już taki zły,
jednak nie było to szczytem jej marzeń dzielić z nim ten wyjątkowy
dla niej dzień. Ale czy można nazwać wspólnym spędzaniem
urodzin, gdy on nawet nie miał pojęcia, że Hermiona stała się o
rok starsza? Raczej nie. Hermionie było przykro, że przyjaciele ją
zignorowali w ten dzień, ale podobno liczy się pamięć, a prezenty
i kartki pokazywały, że pamiętali. Jednak w tym czasie wszyscy
myśleli, że zostawiła Rona dla drugiego Prefekta Naczelnego.
Pomimo pogodzenia jakiś żal w niej ciągle tkwił, ale nie warto
rozpamiętywać się w przeszłości w życiu chodzi o to, aby iść
ciągle do przodu. Z takim przekonaniem panna Granger postanowiła
jednak otworzyć podarki. Zabrała się za to w jeden z pierwszych
październikowych popołudni podczas których liście tańczyły z
wiatrem barwny taniec na zewnątrz. Na pierwszy ogień poszedł
prezent od rodziców sztuczne życzenia wypisane na mugolskiej kartce
urodzinowej przypominały jej tylko o ich konflikcie, a kilka książek
o tematyce czarodziejskiego prawa, które od nich dostała napawały
ją większym smutkiem. Nie powiedziała im nigdy, że po szkole
chciałaby zająć się prawem, wiedziała o tym jej kochana babcia.
Starła samotną łzę ze swojego policzka i zabrała się za
kolejny podarek. Od Harry'ego i Ginny otrzymała kolejną książkę
na temat silnych uroków i przeciw zaklęć, chłopak w żarcie
dorzucił jeszcze organizer, który miał jej przypominać o
zbliżających się OWTM-ach. Od pani Weasley otrzymała ręcznie
robiony szalik i masę słodyczy, od Hagrida jego niejadalne wypieki
i album na zdjęcia, od kilku znajomych jakieś perfumy, kolejne
książki i słodycze. Na końcu otworzyła prezent od Rona, którym
okazała się być ramka z ich zdjęciem z dedykacją : Żebyś
zawsze pamiętała o mnie. Hermiona dotknęła Rona ze zdjęcia i
ponownie się rozpłakała, brakowało jej go, ale wiedziała, że
postąpiła słusznie. Gdy jej dłoń straciła kontakt z papierem z
głowy rudzielca spadł mały przedmiot na łóżko, na którym
siedziała dziewczyna. Owym przedmiotem okazała się być złota
bransoletka z małą zawieszką w kształcie lwa, z tyłu zawieszki
były wygrawerowane pewne słowa. Hermiona przybliżyła błyskotkę
do twarzy i powoli odczytała: Bądź odważna zawsze, by znaleźć
miłość.
Pomimo tego, że się
pokłóciła z Ronem ten wysłał jej prezent, którym chciał
pokazać, że ja kocha.
-Och Ron dlaczego musiałeś
być takim palantem?- jęknęła żałośnie na głos.
-Bo ma to we krwi
Granger.- odezwał się głos.- Ty dalej myślisz o tym dupku?
-Co ty tu robisz Malfoy,
nie powinieneś patrolować zamku?- odrzekła ostro Hermiona, zła,
że Ślizgon zakradł się do jej pokoju i oglądał ją w takim
stanie.
-Skończyłem już i
wpadłem się spytać czy może zrobiłaś już pracę z eliksirów,
bo mam problem z jedną rzeczą i chciałem się poradzić. Ale
widzę, że wpadłem nie w porę, właściwie to dlaczego siedzisz
pośrodku tych zmiętych papierów i ryczysz z powodu Weasley'a?
-Nie płaczę Malfoy, nie
twoja sprawa co robię w moim pokoju, jak chcesz te pracę to leży
na komodzie z lewej strony i jeśli możesz to wynieś się z mojego
pokoju w tej chwili.
-Spokojnie Granger, co tak
ostro? Ty chyba naprawdę nie lubisz jak jestem miły.-burknął
urażony blondyn.
-Nie o to chodzi Malfoy,
dobrze, że starasz się być miły, naprawdę się cieszę, że to
robisz, ale wpadłeś w nieodpowiednim momencie, żebym mogła
docenić twoje starania.
-Dobra w takim razie
pożyczę sobie twoją pracę i za chwilę ci oddam.
-Pasuje, ale zostaw mnie
samą.- Po tych słowach chłopak opuścił jej pokój, dziewczyna
dalej siedziała na swoim łóżku pośród strzępków papieru i
dumała nad prezentem od Rona. Zastanawiała się czy postąpiła
słusznie względem chłopaka czy może popełniła największy błąd
w życiu? Jej rozważania przerwał ponownie Draco, który przyszedł
oddać jej wypracowanie i był zdziwiony, że zastał ją w tej samej
pozie w jakiej ją zostawił.
-Dzięki Granger, powiesz
mi, co znaczą te papiery wokół ciebie?
-Resztki moich prezentów
urodzinowych.
-Masz urodziny?-spytał
zdziwiony.- To wszystkiego najlepszego.-chłopak był zmieszany, był
nauczony, że do życzeń należy dołączyć prezent, a poza tym
dziwił go fakt, że Granger spędza ten dzień samotnie bez
znajomych.
-Miałam kilka dni temu,
ale jakoś nie miałam czasu odpakować podarków. W każdym razie
dzięki za życzenia. Coś jeszcze chcesz ode mnie? Czy mogę pobyć
chwilę sama.
-Nie, jeszcze raz dzięki
i już cię zostawiam, do później Granger.- Pośpiesznie opuścił
pokój i skierował się w stronę nikomu nieznaną.
-Do później?- zdziwiła
się dziewczyna przecież był już prawie wieczór, co on znowu
wymyślił?
Malfoy szybkim krokiem
przemierzał zamek było już po dwudziestej i jeśli chciał
wprowadzić swój plan w życie musiał się sprężyć. Krótko
przed dwudziestą pierwszą do pokoju pani Prefekt Naczelnej wparował
Blondyn spowity w płaszcz.
-Ubieraj się Granger
wychodzimy.-rzucił na wstępie dziewczynie.-Nie ma żadnego, ale i
pytanie się po, co to. Po prostu zrób to o co proszę.
-To nie brzmiało jak
prośba Malfoy, tylko jak polecenie. Nie będę nigdzie szła, dobrze
mi tu.
-Cholera Granger, czy ty
zawsze musisz sprawiać takie problemy? Proszę ubierz się i chodź
ze mną, to ważne.-dziewczyna przyjrzała się chłopakowi, który
szczerze prosił i było widać, że zależy mu, żeby z nim poszła.
Wstała założyła ciepły sweter , kurtkę i wyszła za Draco.
Prowadził ją w stronę błoni, prosił żeby nie zadawała pytań i
nie protestowała dlatego szła w milczeniu za chłopakiem, lecz gdy
zaczęli zbliżać się w stronę Zakazanego Lasu zaprotestowała.
-Malfoy, nie wejdę do
Lasu.- Chłopak tylko przewrócił oczami, chwycił ją za rękę i
na siłę prowadził dalej, wywiódł w kierunku jeziora, gdzie
czekała na nich jego niespodzianka. Chłopak postanowił
zorganizować jej małe przyjęcie z okazji urodzin, wiedział, ze
może za mało się znają, ale stwierdził, że to poprawi jej
humor. Nad brzegiem jeziora był rozłożony koc z koszem pełnym
jedzenia. Mile zaskoczona Hermiona spędziła wieczór z Draco na
jedzeniu, śmianiu się i rozmowie. Na zakończenie ich małego
pikniku urodzinowego chłopak wyczarował mały torcik z jedną
świeczką. Kazał jej pomyśleć życzenie, Hermionie przychodził
na myśl tylko cytat z bransoletki, więc pomyślała o tym. Dawało
jej to nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwie
zakochana. Do zamku wrócili po północy i od razu oddali się w
objęcia Morfeusza, każdy w swoim pokoju.
Następnego dnia Hermiona
obudziła się w świetnym humorze, nie zepsuł go nawet profesor
Flitwick na zaklęciach, gdy do pracy w grupach jako towarzyszy
przydzielił jej Draco, Pansy i Neville'a. Mieli w tej grupie
pracować przez najbliższe kilka zajęć nad projektem o
niebezpiecznych zaklęciach. Z racji niechęci Ślizgonów do
Gryfonów i odwrotnie ich współpraca była ciężka, zatem Hermiona
postanowiła podzielić pracę nad dwie pary, ona plus Neville i
Pansy z Draco. Taki podział zadowalał wszystkich oprócz Draco,
który miał powyżej dziurek w nosie Mopsicy. W celu opracowania
materiału Hermiona spędziła popołudnie w Wieży Griffindoru wraz
ze swoim partnerem. Po wykonaniu części pracy Gryfoni wdali się w
rozmowę, ponieważ dawno tego nie robili. Hermiona opowiedziała mu
o tym co porabiała po wojnie i o poszukiwaniu horkruksów, zerwaniu
z Ronem i o tym jaka Luna była pomocna w tej sprawie. Na samą
wzmiankę o Krukonce chłopak zdenerwował się, jak się okazało
podczas Bitwy o Hogwart wyznał Lunie miłość, a ona pocałowała
go. Po zakończonej wojnie Neville starał się nawiązać z nią
kontakt, ale ta ignorowała go, po czym stwierdziła, że nie jest
gotowa na związek z nim. Gryfon stwierdził, ze to rozumie i nie
chciał jej do niczego zmuszać, miał nadzieję, ze teraz wrócą do
tego tematu, ale przypadkowo jak reszta szkoły dowiedział się, że
Luna spotyka się z Blaise. Miał do niej żal, że zwodziła go tak
długo i nie powiedziała mu w prost, że nie będą razem. Na
zakończenie swojej opowieści chłopak był bardzo zdenerwowany.
-Rozmawiałeś od powrotu
do Hogwartu z Luną?-zapytała nieśmiało Hermiona.
-Nie. Proszę skończmy
ten temat, to wciąż świeże blizny.
Granger było żal
zranionego chłopaka i miała zamiar porozmawiać z Luną dlaczego go
tak nieładnie potraktowała, przede wszystkim nie spodziewała się
takiego zachowanie po Krukonce, miała Lunę za osobę, która liczy
się z uczuciami drugiej osoby, a tu proszę zachowała się wobec
Neville'a okropnie.
-Luna ! Luna zaczekaj!-
brązowowłosa dziewczyna przemierzała korytarze Hogwartu w
pośpiechu, chciała dogonić uciekająca jej sylwetkę panny
Lovegood, która zdawała się jej nie dostrzegać. Dopadła ją
dopiero pod salą Zaklęć.
-O Hermiona, zdawało mi
się czy mnie szukałaś?-odparła beztrosko Luna.
-Biegłam dla rozrywki po
korytarzu krzycząc twoje imię.- odparła sarkastycznie brunetka.
-Och.-odpowiedziała
zdziwiona dziewczyna.- To pewnie nargle namieszały mi w głowie.
-Luna, to była ironia,
oczywiście, że biegłam za tobą. Musimy porozmawiać.
-No dobrze to co się
stało?
-Chodzi o Nevilla,
rozmawiałaś z nim ostatnio?
-Nie miałam okazji od
jakiegoś czasu, a coś się stało?-zapytała zmartwiona Luna.
-To raczej Ty mi powiedz,
co z nim.
-Ale o co Ci chodzi? Bo
nie mam pojęcia, nie kontaktowaliśmy się jakiś czas ze sobą.
-Dziwne przecież się
przyjaźniliście, potem on wyznał ci uczucie, a ty go zignorowałaś.
Luna tak się nie robi, powinnaś z nim chociaż porozmawiać, jesteś
mu winna przeprosiny.
-Hermiono jeśli chodzi Ci
o tę sprawę po Bitwie to jest to sprawa pomiędzy mną, a nim i
Tobie nic do tego, więc jeśli nie masz mi więcej nic do
powiedzenia, to cię opuszczę, bo ma co innego do roboty.- wysyczała
zła Krukonka.
-Pewnie znowu się całuj
z Blaise po kątach, a swojego przyjaciela olej. Nie spodziewałam
się po Tobie takiego zachowania Luno, cześć.- ostatnie słowa
zabolały Lunę, wiedziała, że źle się zachowała, ale nie miała
odwagi spojrzeć Nevillowi w oczy. Po Bitwie wszystko się działo
tak szybko, była szczęśliwa, ze przeżyła ona i jej przyjaciele,
cieszyła się z wygranej,opłakiwała zmarłych. Za dużo emocji w
za krótkim czasie, a jak on powiedział te dwa słowa KOCHAM CIĘ,
to nie wiedziała, co zrobić w przypływie impulsu pocałowała go.
Luna w głębi duszy była romantyczką i czekała kilkanaście lat,
aż ktoś spojrzy na nią jak na dziewczynę, a nie jak na dziwka.
Cieszyła się, ze ktoś jej to w końcu powiedział, lecz dopiero po
pewnym czasie, gdy emocje opadły zrozumiała, że Neville nie jest
tą osobą od której chciała to usłyszeć, a potem poznała Blaisa
i zakochała się i jakoś relacja z Gryfonem się pokomplikowała i
jest jak jest. Luna jest zakochana z Ślizgonie, a Neville ma złamane
serce i jest zły na nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz