10 lipca 2012

Życie to bajka - Część I rozdział 10


Czas w Hogwarcie szybko płynął chłodniejsze wieczory październikowe zastąpiły ciepłe wrześniowe poranki . Podczas całego zamieszenia, które panowało wokół Hermiony dziewczyna zapominała o swoich urodzinach. Nierozpakowane prezenty, kartki z życzeniami leżały na dnie jej kufra, a ona sama nie miała serca ich rozpakować. Musiała przyznać, że jej dwudzieste urodziny były dotąd najgorsze w jej życiu, bez przyjaciół, rodziny, spędziła je samotnie na patrolu z Malfoy'em. Choć ten ostatni nie wydawał się już taki zły, jednak nie było to szczytem jej marzeń dzielić z nim ten wyjątkowy dla niej dzień. Ale czy można nazwać wspólnym spędzaniem urodzin, gdy on nawet nie miał pojęcia, że Hermiona stała się o rok starsza? Raczej nie. Hermionie było przykro, że przyjaciele ją zignorowali w ten dzień, ale podobno liczy się pamięć, a prezenty i kartki pokazywały, że pamiętali. Jednak w tym czasie wszyscy myśleli, że zostawiła Rona dla drugiego Prefekta Naczelnego. Pomimo pogodzenia jakiś żal w niej ciągle tkwił, ale nie warto rozpamiętywać się w przeszłości w życiu chodzi o to, aby iść ciągle do przodu. Z takim przekonaniem panna Granger postanowiła jednak otworzyć podarki. Zabrała się za to w jeden z pierwszych październikowych popołudni podczas których liście tańczyły z wiatrem barwny taniec na zewnątrz. Na pierwszy ogień poszedł prezent od rodziców sztuczne życzenia wypisane na mugolskiej kartce urodzinowej przypominały jej tylko o ich konflikcie, a kilka książek o tematyce czarodziejskiego prawa, które od nich dostała napawały ją większym smutkiem. Nie powiedziała im nigdy, że po szkole chciałaby zająć się prawem, wiedziała o tym jej kochana babcia. Starła samotną łzę ze swojego policzka i zabrała się za kolejny podarek. Od Harry'ego i Ginny otrzymała kolejną książkę na temat silnych uroków i przeciw zaklęć, chłopak w żarcie dorzucił jeszcze organizer, który miał jej przypominać o zbliżających się OWTM-ach. Od pani Weasley otrzymała ręcznie robiony szalik i masę słodyczy, od Hagrida jego niejadalne wypieki i album na zdjęcia, od kilku znajomych jakieś perfumy, kolejne książki i słodycze. Na końcu otworzyła prezent od Rona, którym okazała się być ramka z ich zdjęciem z dedykacją : Żebyś zawsze pamiętała o mnie. Hermiona dotknęła Rona ze zdjęcia i ponownie się rozpłakała, brakowało jej go, ale wiedziała, że postąpiła słusznie. Gdy jej dłoń straciła kontakt z papierem z głowy rudzielca spadł mały przedmiot na łóżko, na którym siedziała dziewczyna. Owym przedmiotem okazała się być złota bransoletka z małą zawieszką w kształcie lwa, z tyłu zawieszki były wygrawerowane pewne słowa. Hermiona przybliżyła błyskotkę do twarzy i powoli odczytała: Bądź odważna zawsze, by znaleźć miłość.
Pomimo tego, że się pokłóciła z Ronem ten wysłał jej prezent, którym chciał pokazać, że ja kocha.
-Och Ron dlaczego musiałeś być takim palantem?- jęknęła żałośnie na głos.
-Bo ma to we krwi Granger.- odezwał się głos.- Ty dalej myślisz o tym dupku?
-Co ty tu robisz Malfoy, nie powinieneś patrolować zamku?- odrzekła ostro Hermiona, zła, że Ślizgon zakradł się do jej pokoju i oglądał ją w takim stanie.
-Skończyłem już i wpadłem się spytać czy może zrobiłaś już pracę z eliksirów, bo mam problem z jedną rzeczą i chciałem się poradzić. Ale widzę, że wpadłem nie w porę, właściwie to dlaczego siedzisz pośrodku tych zmiętych papierów i ryczysz z powodu Weasley'a?
-Nie płaczę Malfoy, nie twoja sprawa co robię w moim pokoju, jak chcesz te pracę to leży na komodzie z lewej strony i jeśli możesz to wynieś się z mojego pokoju w tej chwili.
-Spokojnie Granger, co tak ostro? Ty chyba naprawdę nie lubisz jak jestem miły.-burknął urażony blondyn.
-Nie o to chodzi Malfoy, dobrze, że starasz się być miły, naprawdę się cieszę, że to robisz, ale wpadłeś w nieodpowiednim momencie, żebym mogła docenić twoje starania.
-Dobra w takim razie pożyczę sobie twoją pracę i za chwilę ci oddam.
-Pasuje, ale zostaw mnie samą.- Po tych słowach chłopak opuścił jej pokój, dziewczyna dalej siedziała na swoim łóżku pośród strzępków papieru i dumała nad prezentem od Rona. Zastanawiała się czy postąpiła słusznie względem chłopaka czy może popełniła największy błąd w życiu? Jej rozważania przerwał ponownie Draco, który przyszedł oddać jej wypracowanie i był zdziwiony, że zastał ją w tej samej pozie w jakiej ją zostawił.
-Dzięki Granger, powiesz mi, co znaczą te papiery wokół ciebie?
-Resztki moich prezentów urodzinowych.
-Masz urodziny?-spytał zdziwiony.- To wszystkiego najlepszego.-chłopak był zmieszany, był nauczony, że do życzeń należy dołączyć prezent, a poza tym dziwił go fakt, że Granger spędza ten dzień samotnie bez znajomych.
-Miałam kilka dni temu, ale jakoś nie miałam czasu odpakować podarków. W każdym razie dzięki za życzenia. Coś jeszcze chcesz ode mnie? Czy mogę pobyć chwilę sama.
-Nie, jeszcze raz dzięki i już cię zostawiam, do później Granger.- Pośpiesznie opuścił pokój i skierował się w stronę nikomu nieznaną.
-Do później?- zdziwiła się dziewczyna przecież był już prawie wieczór, co on znowu wymyślił?

Malfoy szybkim krokiem przemierzał zamek było już po dwudziestej i jeśli chciał wprowadzić swój plan w życie musiał się sprężyć. Krótko przed dwudziestą pierwszą do pokoju pani Prefekt Naczelnej wparował Blondyn spowity w płaszcz.
-Ubieraj się Granger wychodzimy.-rzucił na wstępie dziewczynie.-Nie ma żadnego, ale i pytanie się po, co to. Po prostu zrób to o co proszę.
-To nie brzmiało jak prośba Malfoy, tylko jak polecenie. Nie będę nigdzie szła, dobrze mi tu.
-Cholera Granger, czy ty zawsze musisz sprawiać takie problemy? Proszę ubierz się i chodź ze mną, to ważne.-dziewczyna przyjrzała się chłopakowi, który szczerze prosił i było widać, że zależy mu, żeby z nim poszła. Wstała założyła ciepły sweter , kurtkę i wyszła za Draco. Prowadził ją w stronę błoni, prosił żeby nie zadawała pytań i nie protestowała dlatego szła w milczeniu za chłopakiem, lecz gdy zaczęli zbliżać się w stronę Zakazanego Lasu zaprotestowała.
-Malfoy, nie wejdę do Lasu.- Chłopak tylko przewrócił oczami, chwycił ją za rękę i na siłę prowadził dalej, wywiódł w kierunku jeziora, gdzie czekała na nich jego niespodzianka. Chłopak postanowił zorganizować jej małe przyjęcie z okazji urodzin, wiedział, ze może za mało się znają, ale stwierdził, że to poprawi jej humor. Nad brzegiem jeziora był rozłożony koc z koszem pełnym jedzenia. Mile zaskoczona Hermiona spędziła wieczór z Draco na jedzeniu, śmianiu się i rozmowie. Na zakończenie ich małego pikniku urodzinowego chłopak wyczarował mały torcik z jedną świeczką. Kazał jej pomyśleć życzenie, Hermionie przychodził na myśl tylko cytat z bransoletki, więc pomyślała o tym. Dawało jej to nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwie zakochana. Do zamku wrócili po północy i od razu oddali się w objęcia Morfeusza, każdy w swoim pokoju.

Następnego dnia Hermiona obudziła się w świetnym humorze, nie zepsuł go nawet profesor Flitwick na zaklęciach, gdy do pracy w grupach jako towarzyszy przydzielił jej Draco, Pansy i Neville'a. Mieli w tej grupie pracować przez najbliższe kilka zajęć nad projektem o niebezpiecznych zaklęciach. Z racji niechęci Ślizgonów do Gryfonów i odwrotnie ich współpraca była ciężka, zatem Hermiona postanowiła podzielić pracę nad dwie pary, ona plus Neville i Pansy z Draco. Taki podział zadowalał wszystkich oprócz Draco, który miał powyżej dziurek w nosie Mopsicy. W celu opracowania materiału Hermiona spędziła popołudnie w Wieży Griffindoru wraz ze swoim partnerem. Po wykonaniu części pracy Gryfoni wdali się w rozmowę, ponieważ dawno tego nie robili. Hermiona opowiedziała mu o tym co porabiała po wojnie i o poszukiwaniu horkruksów, zerwaniu z Ronem i o tym jaka Luna była pomocna w tej sprawie. Na samą wzmiankę o Krukonce chłopak zdenerwował się, jak się okazało podczas Bitwy o Hogwart wyznał Lunie miłość, a ona pocałowała go. Po zakończonej wojnie Neville starał się nawiązać z nią kontakt, ale ta ignorowała go, po czym stwierdziła, że nie jest gotowa na związek z nim. Gryfon stwierdził, ze to rozumie i nie chciał jej do niczego zmuszać, miał nadzieję, ze teraz wrócą do tego tematu, ale przypadkowo jak reszta szkoły dowiedział się, że Luna spotyka się z Blaise. Miał do niej żal, że zwodziła go tak długo i nie powiedziała mu w prost, że nie będą razem. Na zakończenie swojej opowieści chłopak był bardzo zdenerwowany.
-Rozmawiałeś od powrotu do Hogwartu z Luną?-zapytała nieśmiało Hermiona.
-Nie. Proszę skończmy ten temat, to wciąż świeże blizny.
Granger było żal zranionego chłopaka i miała zamiar porozmawiać z Luną dlaczego go tak nieładnie potraktowała, przede wszystkim nie spodziewała się takiego zachowanie po Krukonce, miała Lunę za osobę, która liczy się z uczuciami drugiej osoby, a tu proszę zachowała się wobec Neville'a okropnie.

-Luna ! Luna zaczekaj!- brązowowłosa dziewczyna przemierzała korytarze Hogwartu w pośpiechu, chciała dogonić uciekająca jej sylwetkę panny Lovegood, która zdawała się jej nie dostrzegać. Dopadła ją dopiero pod salą Zaklęć.
-O Hermiona, zdawało mi się czy mnie szukałaś?-odparła beztrosko Luna.
-Biegłam dla rozrywki po korytarzu krzycząc twoje imię.- odparła sarkastycznie brunetka.
-Och.-odpowiedziała zdziwiona dziewczyna.- To pewnie nargle namieszały mi w głowie.
-Luna, to była ironia, oczywiście, że biegłam za tobą. Musimy porozmawiać.
-No dobrze to co się stało?
-Chodzi o Nevilla, rozmawiałaś z nim ostatnio?
-Nie miałam okazji od jakiegoś czasu, a coś się stało?-zapytała zmartwiona Luna.
-To raczej Ty mi powiedz, co z nim.
-Ale o co Ci chodzi? Bo nie mam pojęcia, nie kontaktowaliśmy się jakiś czas ze sobą.
-Dziwne przecież się przyjaźniliście, potem on wyznał ci uczucie, a ty go zignorowałaś. Luna tak się nie robi, powinnaś z nim chociaż porozmawiać, jesteś mu winna przeprosiny.
-Hermiono jeśli chodzi Ci o tę sprawę po Bitwie to jest to sprawa pomiędzy mną, a nim i Tobie nic do tego, więc jeśli nie masz mi więcej nic do powiedzenia, to cię opuszczę, bo ma co innego do roboty.- wysyczała zła Krukonka.
-Pewnie znowu się całuj z Blaise po kątach, a swojego przyjaciela olej. Nie spodziewałam się po Tobie takiego zachowania Luno, cześć.- ostatnie słowa zabolały Lunę, wiedziała, że źle się zachowała, ale nie miała odwagi spojrzeć Nevillowi w oczy. Po Bitwie wszystko się działo tak szybko, była szczęśliwa, ze przeżyła ona i jej przyjaciele, cieszyła się z wygranej,opłakiwała zmarłych. Za dużo emocji w za krótkim czasie, a jak on powiedział te dwa słowa KOCHAM CIĘ, to nie wiedziała, co zrobić w przypływie impulsu pocałowała go. Luna w głębi duszy była romantyczką i czekała kilkanaście lat, aż ktoś spojrzy na nią jak na dziewczynę, a nie jak na dziwka. Cieszyła się, ze ktoś jej to w końcu powiedział, lecz dopiero po pewnym czasie, gdy emocje opadły zrozumiała, że Neville nie jest tą osobą od której chciała to usłyszeć, a potem poznała Blaisa i zakochała się i jakoś relacja z Gryfonem się pokomplikowała i jest jak jest. Luna jest zakochana z Ślizgonie, a Neville ma złamane serce i jest zły na nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz