Pod pantoflem?
Dziecinny spór między
Draco, a Hermioną dalej trwał. Chłopak coraz częściej pokazywał
się z Astorią i z nią spędzał swój czas. Podczas jednej z ich
wspólnych posiadówek w pokoju wspólnym Slytherinu blondynka
narzekała na Gryfonkę.
-Nie rozumiem dlaczego
dalej musisz z nią mieszkać, skoro nie jesteście już Prefektami.
- Pewnie dlatego, że za
chwilę znowu nimi będziemy.
- A nie wolałbyś być ze
mną w Lochach niż z tą szlamą?
- Nie używaj tego słowa
w mojej obecności. - rzucił jej zły.
- Nie rozumiem cię, sam
go używasz,a jak ktoś inny to zrobi to jesteś zły. Nie lubisz
jej, a teraz ją bronisz. Jesteś dwulicowy Draco. - chłopak
popatrzał się na nią, wstał i na odchodne rzucił.
- Nie muszę ci się, z
tego tłumaczyć Astorio. - miał ochotę zapalić, skierował się w
stronę męskiej toalety. Momentami Astoria przypominała mu Pansy, w
tych chwilach miał ochotę zrobić coś dziewczynie. Zły usiadł na
parapecie, rozkoszował się dymem papierosowym, spojrzał przez okno
i zobaczył Hermionę z Hugh. Widok ten nie polepszył jego humoru,
wręcz przeciwnie pogorszył.
Gryfonka była pod
wrażeniem inteligencji, wiedzy, dojrzałości aurora, imponowała
jej też jego dojrzałość. Podczas przyjęcia aurorskiego Hermiona
świetnie bawiła się w jego towarzystwie. Poznała kilku ciekawych
ludzi, spędziła trochę czasu w towarzystwie Harry'ego i unikała
Rona. Weasley też nie zbliżał się do niej i bawił się w
towarzystwie jakieś nieznanej dziewczyny. Po imprezie Gryfonka i
Thomson wrócili do Hogwartu, poszli do dziewczyny, gdzie dyskutowali
o nadchodzącej wojnie. Mężczyzna chwalił jej odwagę i chęć
pomaganiu światu. Późną nocą opuścił jej pokój. Następnego
dnia Hermionę odwiedził Ethan, dowiedziała się, że Patil go
rzuciła. Całe popołudnie spędziła na pocieszaniu przyjaciela i
próbie wyciągnięcia go z dołka. Po skończonych lekcjach natknęła
się po raz pierwszy na Dracona.
- Za dużo facetów się
tu ostatnio kręci, ktoś jeszcze dziś tu przyjdzie? - zagadnął
blondyn znad książki, na jego twarzy pojawił się ironiczny
uśmieszek. Hermiona zmierzyła go wzrokiem i miała ochotę
obedrzeć ze skóry. Bez słowa zniknęła w swoim dormitorium.
Mecz Quidditcha Gryffindor
vs Slytherin zbliżał się wielkimi krokami. Draco poświęcał
każdą wolną chwilę na trening, co Hermionie było na rękę, bo
nie musiała słuchać jego kretyńskich docinek. A sam Malfoy w
powietrzu zapomniał o sytuacji z Granger i reszcie swoich kłopotów.
W dzień meczu Hermiona życzyła mu, aby spadł z miotły i się
połamał. Jej prośba się nie spełniła, na domiar złego Ślizgoni
rozgromili Gryfonów 310 do 70. Uczniowie z domu węża świętują
swoje zwycięstwo tak głośno, że Hermiona, świeżo przywrócona
na stanowisko Prefekta Naczelnego, musi iść do lochów uciszyć
całe zbiegowisko. Gdy wkraczała do pokoju wspólnego węży widzi
jak Astoria siedzi na kolanach Draco i namiętnie go całuje przy
wszystkich. Chłopak zauważa obecność Gryfonki i jest zadowolony z
obrotu spraw. Hermiona stara się ukryć smutek, który zaczął
malować na jej twarzy.
-Macie w tej chwili iść
spać, albo każdy z was dostanie szlaban. - po sali przeszedł
pomruk niezadowolenia, gdzieniegdzie było słychać głośniejsze
protesty. Dziewczyna nie miała zamiaru się z nimi cackać. - Za
niewypełnienie mojej prośby Slytherin traci sto punktów. Albo
natychmiast udacie się do swoich dormitoriów, albo stracicie więcej
punktów. - Ślizgoni pojęli,że nie żartuje i posłusznie poszli
spać, narzekając na dziewczynę.
Hermiona dotarła do pokoi
Prefektów pierwsza, usiadła na kanapie w salonie i spoglądała
przed siebie. Draco, który zastał ją w tej pozie siedząca po
ciemku, trochę się o nią zmartwił.
- Wszystko w porządku Granger?- zapytał bez podchodzenia do niej.
- Spadaj Malfoy. - odrzekła cierpko. Chłopak nie był zaskoczony jej zachowaniem, choć miał cichą nadzieję, że może tym razem się do niego przyjaźniej odezwie. Zniknął w swoim pokoju, a ona została sama ze swoimi uczuciami. Czuła się zraniona jego postępowaniem, choć tłumaczyła sobie, że nie ma powodu, aby tak było. Bo de facto tak było, ale czy tak musiało się stać?
Przez kolejne kilka dni
był spokój, do czasu kolejnych zajęć z Hugh. Jak zwykle Hermiona
świetnie się dogadywała z ich nauczycielem, znała odpowiedź na
każde jego pytanie i świetnie sobie radziła z praktyczną częścią
zajęć. Draco przez cały czas stał z boku i przyglądał się tej
lekcji, czuł się jak piąte koło u wozu. Gdy w końcu Thomson zdał
sobie sprawę, że podczas dzisiejszych zajęć Malfoy niczego nie
pokazał, zaproponował mu pojedynek. Blondyn chętnie przystał, bo
miał ochotę wyżyć się na aurorze. Walczyli bardzo zacięcie
przez postępowanie Draco, który atakował bardzo agresywnie. Po
skończonym pojedynku, który zakończył się przez skapitulowanie
Hugh, Hermiona opieprzyła Malfoy'a za jego postępowanie.
- Pogięło cię do reszty Malfoy? Mogłeś mu zrobić krzywdę. - krzyczała na niego.
- Granger guzik mnie obchodzi, co sądzisz na temat naszej walki.
- Nie możesz się wyżywać na nauczycielu, znajdź sobie inny sposób na rozładowanie emocji. Nie mogę uwierzyć, że Hugh cię jeszcze pochwalił za zawziętość. To nie był duch walki, chciałeś mu tylko dokopać. Co on ci zrobił, że zachowujesz się jak troll względem niego?
- Daj mi spokój, lepiej idź sobie z nim poflirtować. - zostawił ją na korytarzu bez odpowiedzi.
Tymczasem Blaise Zabini
nie potrafił wytrzymać bez swojej ukochanej i postanowił z nią
porozmawiać. Złapał ją w bibliotece, ostrożnie podszedł do jej
stolika.
- Cześć mała, mogę się przysiąść? - na dźwięk jego głosu Luna wskazała mu krzesło obok siebie.
- Cześć.
- Musimy porozmawiać.
- Też tak uważam. - odparła radośnie.
- Wiem, że ostatnio zachowywałem się jak dupek, ale musiałem i zresztą dalej muszę. Pewnie jesteś na mnie zła, rozumie to, ale musisz mi zaufać. Robię to dla nas, chcę oczyścić swoje imię, żeby twój tata mnie polubił, ale potrzebuję czasu.
- Mówisz serio Blaise?
- Tak,kochanie. Ale na razie dalej, muszę się trzymać od ciebie z daleka,to dla twojego dobra. Po prostu mi zaufaj i wierz Hermionie.
- Czy Hermiona jest w to zamieszana? - w tym momencie Blaise poczuł, że powiedział za dużo.
- Kochanie poprosiłem ją, żeby miała na ciebie oko, gdy mnie nie będzie przy tobie. Potrzebna ci przyjaciółka w takiej sytuacji. Kocham cię.
- Dobrze. Powiedzmy, że ci wierzę i zrobię tak jak chcesz. Ale mogę teraz ja coś powiedzieć kochanie? - Diabeł odetchnął z ulgą.
- Mów.
- Dlaczego pozwoliłeś Draco zadawać się z tą Astorią i traktować w ten sposób Hermionę? Myślałam, że ustaliliśmy, że mają żyć w zgodzie Zabini. Ale wystarczy ci powierzyć takie zadanie i wszystkie nasze ustalenia szlag trafił. Jak mi się z tego wytłumaczysz? - na widok złej panny Lovegood Blaise stracił pewność siebie i nie wiedział, co odpowiedzieć.
- E, no bo, ten, tego tak wyszło.
- Tak wyszło? Musisz to odkręcić, bo jak nie to pożałujesz.
- Ale kochanie, gdy tylko wspominam o tym, to Draco chce mnie zabić.
- Nie przesadzaj Blaise. Dopuściłeś do tej sytuacji to teraz ją napraw od strony Draco, a ja od strony Hermiony. Tak, żeby się do siebie chociaż normalnie odzywali i pozbądź się Astorii irytuje mnie. Jeśli mam być twoją dziewczyną i muszę spędzać czas z Draco, to przynajmniej chce, aby jego dziewczyna było porządna, a nie takie coś jak Pansy lub Astoria. A teraz zmykaj, bo muszę się uczyć. - chłopak już zapomniał jak Luna potrafi, go po kątach rozstawić, jednak posłusznie spełnił jej prośbę, pocałował ją w policzek i oddalił się do swoich oślizgłych lochów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz