O przeszłości kilka
słów
Draco Malfoy nie lubił
nocy, wtedy wracały do niego obrazy z przeszłości. Dokładnie
zdarzenia z ostatnich trzech lat jego życia. Z perspektywy czas
żałował decyzji o byciu Śmierciożercą lecz, gdy miał
szesnaście lat i podejmował ją wydawała mu się słuszna. Został
sługą Voldemorta jak wszyscy w jego rodzinie, od małego był
chowany w kulcie czystej krwi i czarnej magii. Po powrocie Czarnego
Pana wydawało mu się czymś naturalnym, że będzie służyć
ciemnej stronie.
Lecz okoliczności, w
których został Śmierciożercą, nie wydawały mu się korzystne.
Został zmuszony, do podjęcia szybkiej decyzji, o wstąpieniu w
szeregi Voldermorta. Na jego decyzję wpłynęła groźba, zabicia
matki i brak ojca w szeregach Czarnego Pana. Po naznaczeniu go
Mrocznym Znakiem, wiedział, że musi wykonać zadanie, które
powierzył mu Lord. To była kolejna próba dla rodu Malfoy`ów i
kolejna groźba. Miał nadzieję,że gdy zostanie jego sługą
zadowoli go. Tak się jednak nie stało. Musiał wykonać zadanie
zlecone mu na szóstym roku w Hogwarcie, bo znowu grożono śmiercią
jego matce. Musiał zapłacić za błędy Luciusza.
Młody Malfoy wiedział,
że jego przeszłość będzie się ciągnęła za nim całe życie i
dalej, będzie płacić za błędy swego ojca. Przypominał mu o tym
Mroczny Znak wypalony na lewym przedramieniu. Postanowił sobie, że
nie popełni więcej błędów z przeszłości i nie będzie taki jak
ojciec, a Mroczny Znak miał mu o tym przypominać.
Podczas wojny Draco zaczął
wątpić w wartości jakie wpoili mu rodzice. Nie brał udziału w
walkach, Lord nigdy nie wysłał go na front. Przerażały go wojenne
opowieści jego ciotki – Bellatrix. Nie potrafił zrozumieć jak
mogą cieszyć historie o zadawaniu ból, cierpienia i śmierci innym
ludziom. Większą część wojny spędził w Hogwarcie, gdzie starał
się nie wychylać i pokornie wykonywał polecenia rodzeństwa
Carrow. Kolejną część wojny spędził uwięziony w swoim domu,
gdzie musiał znosić te okropne historie Bellatrix, użalania się
ojca, który ubolewał nad straconą pozycją w świecie czarodziejów
i szeregach Voldemorta. Jedynie w towarzystwie matki mógł czuć się
komfortowo. Wiedział, że Narcyza tak jak on najchętniej wycofałaby
się z grona Śmierciożerców, gdyby tylko to było możliwe.
Od najmłodszych lat mógł
liczyć tylko na nią i mieć w niej oparcie. To ona broniła go
przed ojcem i jego ręką. Dzięki niej dorosły Draco jest zdolny
do refleksji nad swoim postępowaniem, wyciągnięcia wniosków,
żałowania swoich czynów a, co najważniejsze jest zdolny do zmiany
swojego postępowania. Ta kobieta uchroniła Draco przed staniem się
potworem.
Ojcu nie zawdzięcza nic.
Uważa, go za dwulicowego tchórza, którego postępowanie jest
karygodne. Dzięki matce Draco zaznał trochę miłości,
przynajmniej tak sądzi, bo w jego domu nigdy nie padły słowa:
kocham cię i miłość.
Najchętniej zapomniałby
o ostatnich trzech latach, lecz nie może. Chciałby żeby nikt nie
pamiętał tych trzech lat. Jego powrót do świata Czarodziejów po
wojnie był trudny. Jego rodzina była zdrajcami, sługami Lorda,
nikt ich nie lubił. Nastał dla nich czas potępienia. Ich majątek
skonfiskowano, zaczęły się godziny przesłuchań, procesów, walka
o przetrwanie. Te wydarzenia wpłynęły na Malfoy`a o dziwo
pozytywnie. Oczywiście czuł się załamany i winny, ale te uczucia
wpłynęły też na jego zmianę charakteru i podejścia do świata.
Wiedział, że może skończyć źle przez swoją przeszłość.
Pokazał jednak Ministerstwu, że żałuje, zmienił się przez, co
nie został skazany na odsiadkę w Azkabanie. Minister Magii -
Kingsley Shacklebolt znał sytuację Dracona z opowieści
Dumbledore`a i osobiście postanowił nie skazywać chłopaka na
więzienie w zamian za współpracę z Aurorami w łapaniu ostatnich
popleczników Voldemorta. Po interwencji samego Ministra Magii Draco
stał się szpiegiem Ministerstwa i przyczynił się do schwytania
kilku popleczników Czarnego Pana. Te wydarzenia oczyściły trochę
jego imię i mógł wrócić do społeczności Czarodziejów w
przeciwieństwie do Lucjusza, który miał spędzić resztę swego
życia w towarzystwie Dementorów. Los był łaskawy dla jego Matki,
zachowała wolność i oddano jej część fortuny Malfoy`ów.
Z zamyślenia wyrwał go
hałas tłuczonego szkła, dobiegający z łazienki. Niewiele myśląc,
chwycił różdżkę i udał się w kierunku łazienki. Ostrożnie
uchylił drzwi i zajrzał do środka, to co zobaczył zadziwiło go.
Zobaczył jak Granger siedzi na środku łazienki i płacze, jej
dłonie ociekały krwią, a lustro za nią było stłuczone, na
podłodze leżał list.
-Co tu do cholery się
dzieje Granger?- zapytał.
-Nie twoja sprawa Malfoy.
Zostaw mnie w spokoju.- odpowiedziała Gryfonka i odwróciła się do
niego plecami, by podziwiać swoje odbicie w potłuczonym lustrze.
-Raczej moja sprawa, skoro
dewastujesz moją łazienkę.
-Nie twoją, a naszą. Nie
zapominaj, że mam takie samo prawo do tej łazienki jak i Ty.
Co też McGonagall
strzeliło do głowy, żeby dać nam wspólną łazienkę. Pomyśleli
oboje.
-Niech ci będzie. To
czemu niszczysz naszą łazienkę?
-Już ci mówiłam nie
twoja sprawa. Poza tym wszystko w porządku.
-Och Granger. Nie
potrafisz kłamać.- Chłopak szybkim krokiem pokonał dzielącą ich
odległość i znalazł się obok Hermiony. Chwycił jej ręce, żeby
ocenić rozległość ran. W tym momencie dziewczyna próbowała
zabrać swoje dłonie, ale Malfoy jej na to nie pozwolił. Chłopak
stwierdził, że dziewczyna musiała być wściekła, bo rozcięcia
na jej skórze były liczne, głębokie i znajdowały się w nich
odłamki lustra.
-Co ci kobieto do głowy
strzeliło, żeby tak się urzadzić.- Mruknął pod nosem i zgrabnym
ruchem podniósł Hermionę i zaniósł do swojego dormitorium.
Oniemiała Hermiona
siedziała na łóżku Ślizgona, gdy ten szukał czegoś w szafce
koło łóżka.
Dormitorium Draco było
podobne do tego, które zajmowała Hermiona, różniły się tylko
kolorem. Pokój chłopaka był w barwach Slytherinu, a jej w kolorach
Griffindoru. Pośrodku obu pokoi stało wielkie łoże z baldachimem
i szafką nocną. Po jednej stronie łóżka znajdowało się
przestronne biurko, mała biblioteczka i wielka szafa. Po drugiej
stronie mieściły się wygodna kanapa z fotelem i kominek oraz
wejście do wspólnej łazienki.
Jej obserwacje zakończył
krzyk Malfoya.
-Uważaj, pobrudzisz mi
pościel.
-Och.- wyrwało się
Hermionie i dostrzegła plamę krwi na jego pościeli.-Ja nie..
-Po prostu trzymaj ręce
przy sobie i niczego nie dotykaj.-przerwał jej szorstko chłopak.-Nie
lubię mieszkać w brudzie
-Nikt cię nie
prosił,żebyś mnie tu przyprowadzał Malfoy.
-Trochę wdzięczności,
ratuję ci tyłek.
-Jeszcze nic oprócz
pustych słów nie zrobiłeś.- po tych słowach wstała i zaczęła
iść w kierunku wyjścia.
Co za uparte
stworzenie, przeszło mu przez myśl.Zbliżył się do niej
ponownie, posadził na łóżku i podał jej mały flakonik.
-Wypij to.-rozkazał.
-Co to jest?-spytała nie
ufnie.
-Eliksir znieczulający.
Pij albo powybieram Ci te kawałki szkła bez niego.
-Dobra już piję.-Wypiła
zawartość jednym chlustem.-Mmm. Dobre, dodałeś jakąś esencję
do samego eliksiru?
-Tak, nutkę wanilii. Skąd
wiesz?
-Po prostu to da się
wyczuć, kiedy ktoś udoskonali walory smakowe eliksiru.
-Dobra, powinien już
działać. Podaj mi rękę, zajmę się tymi odłamkami.
Kolejne minuty mijały im
w ciszy, Draco wyciągał kawałki lustra z dłoni Hermiony, a ta
przyglądała mu się z zaciekawieniem. Gdy skończył, podał jej
Eliksir gojący rany. Gdy dziewczyna go wypiła jej ręce wróciły
do stanu sprzed wypadku. Obejrzała je dokładnie ze wszystkich stron
i nie było żadnego śladu. Draco obserwował ją i dostrzegł kilka
blizn na jej przedramieniu. Podszedł do niej ponownie, chwycił jej
rękę i przyjrzał się dokładniej. Na jej ręce widniał napis
SZLAMA.
Nagle stanęła mu scena,
która rozegrała się ponad rok temu w jego domu. Bellatrix
pochylała się nad dziewczyną i cięła jej skórę ostrym
sztyletem. Po tej niewinnej torturze, jak to określiła Bella został
Hermionie ślad po dziś dzień.
-Próbowałaś się tego
pozbyć?-spytał chłopak.
-Tak. Nic nie
działa.-odrzekła zmieszana dziewczyna.-Powinnam już iść. Dzięki
za pomoc.
-Nie ma za co. To mój
obowiązek, przecież jestem Prefektem.
Dziewczyna nic nie
odpowiedziała, tylko skierowała się w stronę łazienki, by
posprzątać bałagan, który narobiła i zabrać swój list, który
do tego wszystkiego doprowadził. Gdy była już przy drzwiach,
usłyszała głos Malfoya.
-Przepraszam.
-Co?Za co mnie
przepraszasz?-spytała zdziwiona.
-Za to co zgotowała ci
moja ciotka i za to, że nic nie zrobiłem, żeby jej przeszkodzić.
Hermiona stała w drzwiach
i patrzała na Draco z niedowierzaniem na twarzy. Nigdy nie przyszło
jej go głowy, że ten arystokrata za coś ją przeprosi. Nie
wiedziała jak się zachować. Grzecznie byłoby podziękować, ale
to Malfoy. Podczas wojny był po drugiej stronie, to jej wróg. Nie
będzie za jedno przepraszam rzucać mu się na szyję, te słowa i
tak nie zmienią niczego.
-Coś jeszcze?-spytała.
-Nie. Dobranoc.
Wyszła bez słowa. Jedno
Reparo i lustro było jak nowe. List po wejściu do swojego
pokoju rzuciła na stolik i poszła spać.
bardzo mi sie podobalo
OdpowiedzUsuń