Spory i nieporozumienia.
Styczeń powoli się
kończył i wypierał go miesiąc zakochanych luty. W zamku dało się
wyczuć atmosferę tego święta, z tej okazji McGonagall
postanowiła zorganizować miłosną pocztę. Na barki Hermiony i
Draco spadł obowiązek wystrojenia Wielkiej Sali przeddzień tej
imprezy. Prefekci zachowywali się tak jak chciała dyrektorka, lecz
dystans jaki ich dzielił mogli zobaczyć już postronni
obserwatorzy.
Hermiona jak zwykle była
punktualna i stawiła się w Wielkiej Sali o umówionej
godzinie,niestety Malfoy się jeszcze nie pojawił. Dziewczyna
cierpliwie na niego czekała, jednak gdy ten się nie zjawiał od
godziny, poszła go poszukać. W pierwszym odruchu spojrzała na
błonia przez okno, nie zdziwił ją fakt, że tleniona fretka wciąż
była na treningu. Swoje kroki skierowała w kierunku boiska do
Quidditcha, zła wpadła do szatni Slytherinu, gdzie zastała tylko
Dracona. Chłopak przechadzał się półnagi po pomieszczeniu, był
szczerze zdziwiony pojawieniem się dziewczyny.
- Malfoy przesadzasz.
Olewasz mnie i obowiązki prefekta, tak nie można. - wysyczała zła
brunetka.
- Sama traktujesz mnie jak
powietrze, nie odzywasz się do mnie. Robię to, co ty, mam do tego
prawo. - odpowiada jej zły chłopak.
- Daj sobie siana Malfoy.
Lepiej zacznij traktować serio swoje obowiązki.
- Najpierw bezpodstawnie
nazywasz mnie zdrajcą, a teraz chcesz mi rozkazywać, co powinienem
robić. Nie uważasz, że powinnaś mnie w końcu przeprosić? -
zapytał.
- Za to ty zachowujesz
się jak dupek. Najpierw wykorzystujesz mnie po balu, a teraz się
ślinisz z Astorią, która będzie następna?
- Wcale nie jesteś
lepsza. Zapomniałaś już, że lecisz na naszego nauczyciela pani
Prefekt. - odparł z satysfakcją. Jego słowa zadziałały tak jak
chciał, zranił dziewczynę. Na jej twarzy malował się smutek
przeplatany złością.
- Przynajmniej Hugh jest
prawdziwym mężczyzną. - odpowiada mu nie do końca zgodnie z
prawdą. Draco nie spodziewał się tego, że Hermiona zareaguje w
ten sposób, jej słowa rozwścieczyły go. Szybkim ruchem zgarnął
swoją szatę i wyszedł z szatni.
Hermiona poszła jego
śladem i też wróciła do zamku, niestety nie zastała go w
Wielkiej Sali i sama musiała wszystko przygotować na Walentynki.
Tymczasem Draco był w pokoju wspólnym Slytherinu, gdzie zaprosił
Astorię do Hogsmeade. Nie planował tego wcześniej, ale słowa
Gryfonki dotknęły go do żywego i miał nadzieję, że w ten sposób
zrobi jej na złość. W męskim dormitorium natknął się na Blaisa
i opowiedział mu całe zdarzenie z szatni.
- Granger jest do bani. -
zakończył swój wywód.
- Sam tego chciałeś. -
odpowiedział Zabini.
- Wcale tego nie chciałem.
To ona wszystko zaczęła. - bronił się.
- W takim razie oboje
zachowujecie się jak dzieci. Lepiej idź jej pomóc, jeśli nie
chcesz być trafiony jakąś klątwą. - Blondyn pokręcił głową i
posłuchał kumpla.
Gdy dotarł do celu,
wszystko było gotowe, zobaczył tylko dziewczynę opuszczającą
salę. Nie spojrzała na niego, nic nie powiedziała, po prostu
zniknęła za drzwiami. W walentynki Draco dalej robił wszystko, co
mógł, by dopiec Hermionie, na koniec dnia, gdy powrócił wraz z
Astorią z Hogsmeade zaprosił ją do siebie, tak by widziała to
Hermiona. Gdy zamykał drzwi swojego pokoju spoglądał w oczy
Gryfonki z nieukrywaną satysfakcją. Skoro go odrzuciła niech
cierpi i wie, że nie będzie po niej płakał.
Kolejna lekcja z Hugh
pokazała zaostrzenie konfliktu na linii Hermiona-Draco. Ćwiczyli
uroki, jednak robili to tak zawzięcie, że ich nauczyciel musiał to
przerwać, bo bał się, że ta dwójka zrobi sobie krzywdę. Na
zakończenie spotkania Hermiona zwraca się do Aurora.
- Chętnie pójdę z tobą
na tę aurorską imprezę. Będę mogła się zobaczyć z Harrym i
Ronem.
- To świetnie.- brunet
uśmiechnął się i zbliżył do dziewczyny. - Mogę mieć jeszcze
jedno pytanie?
- Pewnie.
- Czy ty i Weasley
jesteście razem, bo jeśli tak to nie chcę koledze odbijać
dziewczyny. - Hermiona zaśmiała się sztucznie, na wieść, że Ron
wmawia swoim współpracownikom, że dalej są razem.
- To sprawa zamknięta.
Ale jak widać mam słabość do Aurorów.
W tej chwili to Draco miał
poczuć się zraniony i tak też się stało. Pożegnali się z
Thomsonem i wrócili na swoje kwatery. Ślizgon nie mógł się
powstrzymać od skomentowania wcześniejszej sytuacji i jadowitym
tonem odezwał się:
- Oceniasz mnie po
Astorii, a sama romansujesz z Weasleyem, Thomsonem, Showem i Merlin
wie kim. Widzę, że byłem jednym z wielu. - Hermiona nic mu nie
odpowiedziała.
Z biegiem dni ich konflikt
nabierał ostrości. Po raz kolejny pokłócili się na eliksirach,
pracowali razem w parze, lecz każdy chciał rządzić i nie
potrafili się dogadać. Za swoje zachowanie dostali szlaban, gdy ta
wieść dotarła do dyrektorki, zastali ukarani przez odebranie im
tytułów Prefektów Naczelnych. Hermiona jest zrozpaczona tą utratą
, za wszystko wini Malfoya.
- Gdybym się do ciebie
przyjaźnie nie odezwała na początku roku, nic takiego, by nie
miało miejsca. To twoja wina, że McGonagall odebrała mi posadę
Prefekta.
- Medal ma dwie strony,
lepiej poszukaj w tej sytuacji też swojej winy.
- Oh, Malfoy daje mi rady.
Wybacz, ale osoba, która zalicza wszystkie dziewczyny po drodze nie
ma u mnie autorytetu. - odrzekła złośliwie. Draco powoli miał jej
dość.
- Wiesz, co? Nie chodzę
do łóżka z pierwszą lepszą, tylko z kimś na kim choć w małym
stopniu mi zależy. - obrzucił ją smutnym spojrzeniem i skierował
się w stronę swojej sypialni. Hermiona była zdziwiona jego
słowami, lecz szybko się pozbierała.
- Ciekawe z Pansy
sypiałeś, pomimo tego, że jej nie lubisz.
- Zrobiłem to na potrzeby
misji, aby się do niej zbliżyć. A teraz wybacz, ale muszę się
wyspać przed byciem zdrajcą.
Następnego ranka zniknął
na kilkanaście godzin. Wrócił w środku nocy, znowu mocno
poobijany, lecz jeszcze nigdy nie był w tak złym stanie. Zrobił
dużo hałasu, który zbudził Hermionę. Dziewczyna sprawdziła, co
się dzieje, zaniepokoiła się jego stanem, pomogła mu dostać się
do łóżka i chciała go opatrzyć. Chłopak odmówił jej,
wyrzucił ją z pokoju jednym machnięciem różdżki, drugim
zablokował pokój i zasnął osłabiony. Nad ranem Hermiona
przełamała barierę w pokoju Draco i zmusiła go do przyjęcia
minimalnej pomocy, sprowadziła do jego pokoju panią Pomfrey. Pod
wieczór chłopak czuje się lepiej, odwiedziła go Astoria, która
troskliwie się nim zajęła. Hermiona źle zareagowała na tę
sytuację, bo gdy ona próbowała go dotknąć,to potraktował ją
zaklęciem. Zaczyna się zastanawiać, co oni ze sobą robią i nie
potrafi pojąć, dlaczego zachowują się jak para rozkapryszonych
dzieciaków. Była również ciekawa, co znowu robił, że był w
takim stanie, wszystko miało wyjaśnić się na zebraniu Aurorów.
W Ministerstwie Magii
spotkali się wszyscy Aurorzy, Blaise, Draco i Hermiona. Spotkanie
przebiegło w spokoju. Malfoy pokrótce opisał kolejny bunt po
stronie zła, zdradził też, że podejrzewają go o sprzedawanie
informacji Ministerstwu i został poddany próbie, co tłumaczy jego
obecny stan. Wyraził nadzieję, że za niedługo to wszystko się
skończy. Gdy blondyn skończył mówić, na sali zapanował gwar.
Hugh podszedł do niego i zaczął mu gratulować.
- Dobra robota, musisz
zacząć pić eliksiry wzmacniające i uodparniające na ból, bo z
wyprawy na wyprawę wyglądasz gorzej.
- Słuchaj Hugh, może
Hermiona leci na takie pochwały, ale mnie nie musisz pouczać w
oczywistych sprawach. Zajmij się sobą. - zaskoczony brunet
zostawił go w spokoju, postanowił, że nie wyciągnie względem
niego żadnych konsekwencji i zrzucił jego zachowanie na wyczerpanie
misją. Ich rozmowie przysłuchiwali się Blaise i Gryfonka, do
których dołączył później Smok.
- Uważam Malfoy, że nie
wolno zwracać się w taki sposób do nauczyciela. - pouczyła go.
- Granger z nauczycielem
to nie można sypiać, więc daj mi spokój. - Hermiona stała na
środku sali i nic mu nie odpowiedziała, nie będzie go wyprowadzać
z błędu. Po chwili zabrał głos Blaise, który stał jak na razie
z boku i się przyglądał.
-Nie możecie się
pogodzić, tak dobrze wam szło dogadywanie się. - oboje spojrzeli
się na niego krytycznie i jednocześnie odpowiedzieli
- Nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz