Luna odetchnęła, gdy
dowiedziała się całej prawdy o chwilowym zniknięciu Blaisa z jej
życia. W przypływie euforii wpadła na pomysł zaproszenia Draco i
Hermiony do Hogsmeade.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Ja i Malfoy w jednym miejscu. - odparła na jej propozycję Hermiona.
- Nie uważasz, że jesteście mi coś winni, skoro obydwoje ukrywaliście przede mną prawdę związaną z Blaisem? - pytała uparcie.
- Luna tak nie wolno. Nie bierz mnie na poczucie winy.
- Skoro inne sposoby zawodzą, to będę odwoływała się do twojego sumienia.
- Dobra niech ci będzie, góra dwa drinki i się zmywam.
- Jesteś kochana.- Luna rzuciła się jej w ramiona.
Tymczasem Blaise walczył
z Draco o to samo, co Luna z Gryfonką. .
- Nie mam ochoty z nią rozmawiać.- mruczał Draco.
- Nie musisz z nią, ale z Luną tak. Wciąż ma ci za złe, że nie powiedziałeś jej, w co mnie wciągnąłeś. Jesteś jej to winny.
- Chyba żartujesz? Bierzesz mnie na litość. Blaise nie chcę spotkać się z Granger.
- A co ona ci zrobiła?
- Ciągle to samo i dochodzące wraz z czasem czynniki zaostrzające konflikt.
- Daj spokój, przeżyjesz, że dziewczyna była od ciebie lepsza w walce. Pomyśl o tym tak, że uratowała twojemu przyjacielowi życie.
- Blaise, zapłacisz mi za to.
- Dobra, ale nie proś o zapłatę w naturze, bo Luna może mi nie pozwolić.
- Diable spadaj, pókim dobry.
Cała czwórka chętniej,
bądź nie chętniej szła do Hogsmeade. Rozsiadli się pod Trzema
Miotłami, Luna z Blaisem z jednej strony stołu, a Draco i Hermiona
z drugiej. Na początku rozmowa nie kleiła się, para zakochanych
zmuszała resztę do otwierania ust. Po paru piwach kremowych,
Gryfonka i blond Ślizgon nieco się rozluźnili i zaczęli brać
udział w wymuszanej rozmowie z Krukonką i drugim wychowankiem domu
węża. Po pewnym czasie rozmowy weszły na osobiste tematy, w tym
rozwód rodziców Smok. Hermionie po raz pierwszy od dawna zrobiło
się żal chłopaka, w ramach tego uczucia, poklepała go po
ramieniu.
- Przykro mi z tego
powodu. - Draco pochwycił jej dłoń na swoim ciele. Delikatne
muśnięcie palców przyprawiło ich o miłe dreszcze, spojrzeli
sobie w oczy i wpatrywali się w nie w zagadkowy sposób. Powietrze
zaczęło się elektryzować od ich zachowania, ich oddechy powoli
przyśpieszały. Chłopak zdjął jej rękę ze swojego barku,
położył na swoim kolanie, swoje palce wplótł w jej i wrócił do
rozmowy. Hermiona z miłym zaskoczeniem przyjęła zachowanie
chłopaka i delikatnie uśmiechała się w kierunku przyjaciół.
Atmosfera się rozluźniła, poczynanie Draco wprawiło wszystkich w
bardzo dobre nastroje, szczególnie Lunę, której zależało na
takim rozwoju wydarzeń. Po jakimś czasie do pubu weszła Astoria,
gdy tylko dostrzegła swojego chłopaka i jego znajomych ,
przybiegła do ich stolika.
- Draco, dlaczego ona się
do ciebie klei?
- Nic nie robimy Astorio.-
odparł spokojnie blondyn.
- W takim razie, wychodzimy. - odparła władczo dziewczyna Draco. Chłopak rozejrzał się przepraszająco po towarzystwie i potulnie opuścił bar z blondynką. Po jego odejściu Blaise nie mógł powstrzymać się od komentarza.
- Nasz Draco jest pod pantoflem. - i wybuchnął śmiechem
- Nie masz z czego się śmiać Blaise, to twoja wina. - skarciła go Luna.
- Nie zaczynaj znowu kochanie. - ostrzegł ją chłopak, nie chciał tej sprawy poruszać przy Gryfonce, bo wiedział, że może ja to zaboleć. Hermona nie wiedziała, co powiedzieć więc spojrzała na parę dziwnym wzrokiem i też udała się w stronę zamku.
Po powrocie do dormitorium
Draco pił dalej, musiał odreagować bitwę, zachowanie Astorii i
sytuację z Hermioną. Ta ostatnia wróciła do ich pokoi jakiś czas
po nim. Zobaczyła otwarte drzwi do pokoju chłopaka, zajrzała
przez nie i zobaczyła go, siedział na łóżku i popijał Ognistą.
Gdy ją zauważył, uśmiechnęła się przepraszająco i wycofała
się do siebie. Draco krzyknął za nią
- Napijesz się ze mną? - zaskoczona dziewczyna, zgodziła się. Siedzieli i spożywali alkohol w milczeniu. Gdy byli już nieźle wstawieni, Hermiona zapytała się chłopaka o coś, co dręczyło ją od dłuższego czasu.
- Zależało ci na mnie przed naszą kłótnią?
- Chyba tak. - odpowiedział krótko, resztę wieczoru spędzili milcząc. Do dziewczyny zaczęło docierać, że zachowywała się jak idiotka oraz, że popełniła duży błąd względem Draco. Jednak człowiek po alkoholu nie myśli trzeźwo i czasem zapomina o pewnych wydarzeniach, tak więc, Malfoy nie będzie pamiętać ich rozmowy, a Granger swoich wniosków.
Pomiędzy prefektami
pojawił się okres niemego rozejmu, wciąż się do siebie nie
odzywali, jednak nie kłócili się z byle powodu i starali się
sobie nie dokuczać. Hermiona spędzała dalej dużo czasu z Hugh,
który po skończonej akcji z Ministerstwa, nie stacjonował na stałe
w zamku, ale ciągle udzielał jej i Draco prywatnych lekcji. Tak
więc dwa razy w tygodniu po skończonych zajęciach spędzała z nim
miło czas. Musiała przyznać, że coraz bardziej go lubiła,
zresztą z wzajemnością. Każda historia miłosna musi mieć swój
początek i pierwszy pocałunek, do tego doszło pewnego kwietniowego
popołudnia, gdy Gryfonka i auror siedzieli w jej dormitorium i
rozmawiali o starożytnych klątwach. I jakoś tak wyszło, że ich
usta się złączyły, całe to zdarzenie mógł zaobserwować
Malfoy, który przechodził przez salon i spojrzał w otwarte drzwi
do pokoju Gryfonki.
Wieczorem, gdy Hermiona
wróciła z patrolu Smok do niej zagadnął:
- Dalej podkochujesz się w nauczycielu? To nieetyczne. - dziewczyna była zła, że chłopak wtrąca się do jej życia i spraw prywatnych.
- Dla mnie to nie nauczyciel tylko przystojny mężczyzna i mądry Auror, który nie wcina się w moje życie jak Ron i ty. Skoro spotykasz się z Astorią to daj mi spokój, też mam prawo być szczęśliwa. - chłopak stał i nic nie odpowiedział. Nie podobało się mu zachowanie dziewczyny, a szczególnie porównanie jego osoby z Weasley'em. Z Granger zdecydowanie lepiej szło się dogadać na początku roku, gdy była z Łasicą, niż gdy kręci z „przystojnym i mądrym Aurorem”. Tak czy owak miał ochotę odreagować, poszedł na boisko do Quidditcha potrenować. Do milczenia doszły krzywe spojrzenia, których nikt oprócz nich nie rozumiał.
Ginny, Luna i Hermiona
siedziały na błoniach łapiąc pierwsze promyki słońca tej
wiosny. Hermiona rozmyślała o zbliżających się OWTM-ach, Luna o
konflikcie Gryfonki, ze Ślizgonem, a Ginny o swoim ślubie.
- Hermiono i Luno mam do was ogromną prośbę. - przerwała milczenie Ginny. Dziewczyny spojrzały na nią z zaciekawieniem i słuchały uważnie dalszej wypowiedzi. - Jak wiecie ślub mój i Harry'ego odbędzie się w połowie lata, dlatego też potrzebuje druhen. Zostaniecie nimi? Proszę. - przyjaciółki spojrzały na nią zaskoczone. Pierwsza odezwała się Luna:
- Dobrze, ale pozwolisz mi przyprowadzić Blaisa i może tatę, bo zabije mnie jeśli nie wezmę go ze sobą.
- Spokojnie Luna, weź ich oboje, ja i Harry nie będziemy mieć nic przeciwko jednemu Ślizgonowi na weselu, gorzej z moim tatą. - dodała żartobliwie. - A ty Hermiono?
- Pewnie, dla ciebie wszystko. Kto jest drugim świadkiem Harry'ego?
- Domyśliłaś się, że Ron jest pierwszym. Drugim jest Georg, który cały czas mi powtarza, że chce stać do gości bokiem z uchem. To jego największy problem, podobno bez ucha jego uroda jest niepełna.
- Będzie wesoło. - mruknęła Hermiona.- Myślałam, że poczekacie ze ślubem do czasu, aż ukończysz Hogwart.
- Też tak myślałam, ale nie ma na, co czekać. Kochamy się i chcemy być razem. A poza tym będą mnie wołać Ginny Potter, czyż to nie brzmi cudownie? - zapytała rozmarzona narzeczona.
- Tak. - odparła Luna. - Choć powiem wam, że Luna Zabini brzmi dziwnie, lepiej będzie jak Blaise stanie się Lovegood.
- Blaise Lovegood. - powtórzyła Hermiona i wszystkie dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
Wieczorem, gdy Luna z
Hermioną zostały same i zaczęły rozprawiać na temat wieczoru
panieńskiego Ginny, rozmowa zeszła na partnera Hermiony.
- To z kim pójdziesz? - zapytała się Luna.
- Chyba z Hugh, bo teraz z nim się spotykam. Mam nadzieję, że nie oczekują ode mnie, że pojawię się tam z Ronem.
- Na pewno nie karzą ci z nim iść. Jakby pan Auror nie chciał iść zawsze możesz zabrać Draco, Blaise będzie miał towarzystwo.
- To chyba zły pomysł, myślę, że pan Weasley przeżyje jednego Ślizgona, ale dwóch by go zabiło.
- W sumie masz racje, ojciec panny młodej powinien być żywy na jej weselu. - parsknęły śmiechem i rozeszły się do swoich pokoi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz