Gdy się obudziła
otaczały ją silne, męskie ramiona, dawno nie czuła się tak
bezpiecznie. Lecz czy w objęciach byłego wroga możesz się tak
czuć, podczas gdy twój były chłopak jest kilka pięter niżej?
Natłok myśli, których się wyzbyła przed zaśnięciem wrócił do
niej. Stwierdziła, że musi wstać i zająć się czymś.
Niezgrabnie się podniosła i próbowała wyswobodzić się z jego
kończyn, lecz nie było to po myśli chłopaka.
-Granger, śpij.-mruknął
zaspany Draco i przyciągnął ją bliżej siebie tak, że czuł jej
oddech na swojej klatce.
-Nie chcę. Muszę wstać,
puść mnie.- I ponownie próbowała uciec z jego łóżka.
-Proszę cię po dobroci
Granger nie ruszaj się stąd.-wymruczał jej wprost do ucha.
Dziewczyna zadrżała od jego bliskości i lekko zachrypniętego
głosu.
-Malfoy puszczaj mnie albo
pożałujesz.- powiedziała zdenerwowana Hermiona. Blondyn leniwie
przetoczył się na drugi bok, umożliwiając jej wyjście.
Dziewczyna zebrała się szybko i uciekła do swojego pokoju, a
Malfoy odpłynął w senność.
Hermiona stała
już od ponad dwudziestu minut pod lodowatym prysznicem i
zastanawiała się, co ona wyprawia ze swoim życiem. Nie potrafiła
zrozumieć dlaczego zadaje się z Draconem, przecież to jej były
wróg, śmierciożera, a ciągnie ja do niego jak pszczołę do
kwiatów. Czy wystarczyło, aby jej najlepsi przyjaciele Harry i Ron,
przestali ja wspierać i już musiała szukać oparcia w kimś
innym? Coś w tym jest, bo podobno prawdziwych przyjaciół poznaje
się w biedzie, a gdy ona potrzebowała pomocy to w ostatnim czasie
mogła polegać tylko na Malfoy'u i jak on miał kłopoty to mógł
polegać na niej. Ich relacja była dziwna nie potrafiła jej
zrozumieć, coś ich po prostu do siebie ciągnęło. Może to przez
to, że zaczęła patrzeć na niego przez inny pryzmat niż
dotychczas i mogła poznać go na nowo, a skoro się nie okazał
dupkiem to się do niego przekonała. Sama nie wiedziała, co począć,
sprawę pogarszała obecność Rona, do którego ewidentnie dalej coś
czuła, tylko nie wiedziała czy to relacja czystko przyjacielska czy
dalej chciała, być jego dziewczyną.
Po śniadaniu
porozmawiała chwilę z Luną i podzieliła się swoimi
wątpliwościami dotyczącymi zarówno Draco jak i Rona. Luna
stwierdziła, że nie ma się co bać Draco, bo to porządny chłopak
i warto pozostać z nim w bliższym kontakcie. Hermiona miała
wątpliwości, co do tego bliskiego kontaktu, co Luna ucięła
zdaniem:
-Jak macie być
razem to będziecie.
-Luna! Bez
przesady znam nowego Malfoya, niecałe dwa miesiące, całowałam się
z nim kilka razy,sama nie wiem dlaczego, a Ty mi tu insynuujesz bycie
z nim parą! Ja tu się zastanawiam nad sensem przyjaźni,a ty mi tu
takie hasła rzucasz.
-No wybacz, ale
widać chemię między wami.
-Żeby być
razem nie wystarczy chemia, trzeba jeszcze do siebie coś czuć.
Chyba mi nie powiesz, że jesteś z Blaise dlatego, że na początku
cię całował.
-No nie masz
racje, musiał długo pracować na moim zaufaniem, potem po pewnym
czasie coś poczułam do niego. Ale z tobą i Draco jest inaczej od
razu widać, ze was do siebie ciągnie. Zobacz z Ronem potrzebowałaś
lat, żeby do czegoś dość, a głównie to się kłóciliście i
teraz sama nie wiesz czy go kochałaś czy byłaś z nim, bo to twój
najlepszy przyjaciel.
-Skąd to
wiesz?
-Potrafię
obserwować ludzi, więc uwierz mi Draco jest dobrym chłopakiem, daj
mu szanse. A do Rona nie wracaj, chyba, że jesteś pewna swoich
uczuć, bo jak się wahasz to nie ma co, pchać się w ten związek
ponownie, tylko się w nim zmarnujesz i stracisz przyjaciela.
-Luna za daleko
w przyszłość sięgasz. Ja mam problem jak się teraz względem
nich zachować. Nie wiem co powiedzieć Ronowi, ani jak się
zachowywać z Malfoy'em, który raz mnie całuje, a raz zachowuje się
jak przyjaciel lub dupek.
-Musisz się z
tym przespać lub..a nie to ci się nie spodoba.
-Co mi się nie
spodoba?- zapytała zaciekawiona Gryfonka.
-No pocałuj
jednego i drugiego i porównaj odczucia, może to ci pozwoli określić
stosunek do nich.
-Luna!-
krzyknęła czerwona ze złości Hermiona i zaczęła gonić
blondynkę.
Tymczasem w
pokoju wspólnym Ślizgonów dwójka przyjaciół dyskutowała o
zdarzeniach z misji Draco. Blaise był pod wrażeniem wyczynów
kumpla, ale i też żartował, że Granger na niego musi lecieć,
skoro zawsze pojawi się przy nim, gdy ten jest bez koszulki. Smok
miał ochotę strzelić kumpla, ale stwierdził, że przyjemniej by
było jakby Granger była przy nim bez odzienia.
-Ty patrz, ta
blondyna się na ciebie cały czas gapi.- rzucił Diabeł. Draco
rozejrzał się po pokoju i jego wzrok złączył się z Astorią,
uśmiechnął się do niej promiennie, co wywołało speszenie u
dziewczyny, która uciekła w kierunku dormitoriów.
Harry, Ron i
Ginny siedzieli na błoniach i rozmawiali jak za dawnych czasów.
Chłopcy cieszyli się, ze będą mieć tutaj szkolenia, bo stęsknili
się za Hogwartem i za dziewczynami.
-Prawdopodobnie
zostaniemy tu, aż do świąt.- Zaczął ucieszony Harry, na dźwięk
tych słów oczy Giny rozbłysnęły.
-To wspaniale,
będziemy mogli spędzić, ze sobą więcej czasu Harry. A ty Ron
może naprawisz swoje stosunki z Hermioną.
-Mam nadzieję,
bo rozmawialiśmy wczoraj i zastanawiamy się nad możliwością
ponownego zejścia się. Mam nadzieję, ze pójdziemy na ten bal
razem. Jak myślisz Ginny kiedy mam ją o to zapytać?
-Nie wiem czy
będzie chciała iść z Tobą, skoro potrzebuje czasu do namysłu to
nie narzucaj się jej. Po prostu bądź z boku jako przyjaciel, a
nie nachalny i zazdrosny chłopak, jakim jesteś.
-Dzięki za
wiarę we mnie siostra, naprawdę wiesz jak podkopać moje chęci.
-Polecam się
na przyszłość.- zażartowała ruda i zatopiła się w ustach
swojego chłopaka. Zniesmaczony tym widokiem Ron opuścił dwójkę i
udał się na poszukiwania swoich kolegów.
Zamyślona
Hermiona zmierzała do łazienki w pokoju wspólnym prefektów,
natknęła się tam na Draco, którego obecności początkowo nie
była świadoma.
-Malfoy!
-Granger!-
Krzyknęli oboje zaskoczeni swoim widokiem. Ich podniesione głosy
zwabiły Rona, który czekał na dziewczynę w jej pokoju.
-Malfoy!
-Ron!
-Weasley!-
krzyknęli tym razem rudzielec, brunetka i blondyn. Cała trójka
stała w pomieszczeniu i patrzyła się na siebie. Draco obserwował
z rozbawieniem czerwieniejącego ze złości Roa, który mierzył go
nienawistnym spojrzeniem. A Hermiona zastanawiała się za jakie
grzechy musiała wpakować się w taką dziwną sytuację, sprawę
pogarszała wizja, którą podsunęła jej Luna. Mianowicie
wyobraziła sobie jak całuje Rona i Draco.
-Nie chcę
przeszkadzać, ale możecie stad wyjść?-zasugerował Ślizgon,
lekko znudzony tą sytuacją. Głos Malfoy'a podziałał na Weasleya
jak kubeł zimnej wody.
-Mogę
wiedzieć, co ty tu robisz z nim Hermiono?-zapytał.
-No nic Ron.
Choć i sam mi wytłumacz co robisz w mojej łazience.- Gryfoni
opuścili pomieszczenie i udali się do pokoju dziewczyny.
-Więc co
robiłeś w moim pokoju i skąd masz hasło do niego Ronaldzie
Weasley?-zapytała zła Hermiona.. Znowu zaczyna być apodyktyczna,
przemknęło przez myśl Ronowi.
-Przywilej
aurorski.
-Nigdy więcej
tak nie rób, nie masz prawa naruszać mojej prywatności i wkraczać
do mojego pokoju kiedy ci się podoba. Rozumiesz?- zapytała ostro.
-Hermiono
uspokój się.
-Nie to ty mnie
posłuchaj. Potrzebuję przestrzeni, a ty mi ją zabierasz, skoro
masz być moim przyjacielem to się tak zachowuj, a nie jakbyś był
moim chłopakiem na dodatek zazdrosnym. Po prostu zajmij się swoimi
sprawami i daj mi żyć moim życiem. Ja się tu uczę i jestem
prefektem, a ty wybrałeś swoją szkolę Aurorów, więc trzymaj się
niej, a nie mnie. Jak będę chciała porozmawiać to dam ci znać, a
teraz wyjdź.- Zszokowany wybuchem dziewczyny Ron posłuchał jej i
odszedł w nieznanym nikomu kierunku. Całej ich małej kłótni
przysłuchiwał się Malfoy, któremu humor poprawił się.
Postanowił, że wieczorem zaprosi do ich salonu Blaisa z Luną i we
czwórkę spędzą miły wieczór.
Hermiona z
niechęcią przyjęła propozycję Ślizgona, ale lepsze to niż
towarzystwo zakochanych Gryfonów- Ginny i Harry'ego i naburmuszonego
Rona. Dwóch przedstawicieli domu węża, Krukonka i Gryfonka
spędzili wesoły wieczór na rozmowach, grach i piciu alkoholu,
który chłopcy wyczarowali. Po kilku lampkach wina Hermiona czuła
się bardziej rozluźniona i z ochota brała udział w zabawie. Po
kilku godzinach temat rozmowy zszedł na zbliżający się bal. Luna,
która cały wieczór obserwowała Mionę i Smoka wpadła na pomysł
wysłania ich na potańcówkę razem.
-Hej Miona z
kim idziesz na bal?-zaczęła niewinnie.
-Nie wiem, nikt
mnie nie zaprosił.- odpowiedziała smętnie.
-To idziesz z
nami.- odpowiedziała wesoło Luna.
-Z
wami?-zapytała zdziwiona Gryfonka.
-Ze mną, Luną
i Blaisem.- odpowiedział jej blondyn, który podchwycił idee panny
Lovegood.- Powiedz, ze to nie idealne rozwiązanie. Pójdziemy razem
i cała szkoła zobaczy, że waśnie między domami mogą być
zażegnane.
-A co jeśli ja
nie chcę iść z tobą Malfoy?- odrzekła z przekąsem brunetka.
-Hermiona nie
bądź taka. Chcesz mnie zostawić na pastwę dwóch Slizgonów?-
zaszczebiotała słodko Luna.
-To nie fer, że
stawiasz mnie w takiej sytuacji wiesz, ze jeśli postawisz tak sprawę
to ci nie odmówię.- prychnęła Hermiona.
-Wiedziałam,
że się zgodzisz.- Luna uścisnęła ją przyjaźnie i puściła oko
do Dracona, który uśmiechnął się pod nosem. Czekał, go cały
wieczór w ich towarzystwie, gdzie bezkarnie mógł ucierać nosa
Łasicy, który oszaleje z zazdrości. To będzie wieczór idealny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz