10 lipca 2012

Życie to bajka - Część I rozdział 16


Halloween zbliżało się wielkim krokami, dało się to odczuć po wystroju szkoły, która wyglądała przepięknie. W powietrzu unosiły się dynie, nad głowami uczniów zwisały pajęczyny i latały nietoperze. Dziewczyny zawzięcie dyskutowały o tym co założą, z kim pójdą, jak się umalują, co będą robić. Od tego babskiego gadania chłopakom robiło się niedobrze i nie tylko nim również Hermionie, która powiedziała swoim przyjaciołom z Gryffindoru, że na bal idzie z Draco, Blaisem i Luną.
-Jak możesz iść z tą fretką?- jęczał po raz setny Ron.
-Normalnie Ron, pokarzemy szkole, że nawet z wrogiem idzie się dogadać, poza tym Luna nie może przebywać sama w otoczeniu Ślizgonów.
-Oj skończ już Ron, sam idziesz z Lavender, a Hermiony się czepiasz.- zgasiła Ginny brata. Zdziwiona Hermiona miała ochotę udusić go, za to, że jęczy jej o Draco, a sam idzie z tą wywłoką Lavender.
-Idziesz z Lavender, a mi zatruwasz życie z powodu Malfoy'a! Mówiłam ci coś Weasley, nie wtrącaj się do mojego życia, masz swoje.- prychnęła zła i odeszła od rodzeństwa. Zaszyła się w swoim pokoju, gdzie dochodziła do siebie po nowinie Ginny. Myślała, że Ronowi zależy na niej, a on przy pierwszej lepszej okazji zamiast czekać na jej decyzje wraca do swojej byłej. Doskonale wie, ze jej nie lubi i zrobił jej tym wyborem wielką przykrość. Ale skoro on chce iść z tą wywłoką to ona będzie bawić się świetnie w towarzystwie Malfoy'a, Luny i Zabiniego. Ja mu pokarzę.

Tymczasem w pokoju wspólnym Ślizgonów Draco i Balise dyskutowali o nowych śmierciożercach.
-Nie wiem Diable, kiedy ruszam. Minister ma się na dniach w tej sprawie ze mną skontaktować, podobno Parkinson dotarł do nowych ludzi. Musimy poczekać i zobaczyć, co z tego wyniknie.
-Uważaj na Pansy, zbliża się do nas.-ostrzegł go Zabini i zmienił szybko temat.- Czy Hermiona też cały czas zachwyca się balem i tym, co założy, bo mi Luna cały czas o tym uszy suchy, już nie mogę wytrzymać i chcę być po balu. Jak stwierdziłem, ze nie ważne co założy, bo i tak to z niej ściągnę to się na mnie obraziła i nie odzywała cały dzień.
-Kobiety, kto je zrozumie. Na szczęście Granger nie wspomina nic na ten temat, choć muszę ją spytać o kolor sukienki, żeby się w miarę do siebie dopasować.
-No nie ty dalej masz jakieś zawirowania na punkcie kolorów.
-Nie nie mam, ale mam zamiar wyglądać w miarę jako para, a poza tym dziewczyny lubią jak partner ubiera się pod kolor ich sukienek.
-Wybacz, ale ja się nie ubiorę pod Lunę, bo ostatnio wspominała, że marzy jej się pomarańczowa sukienka. Wyobrażasz sobie mnie w takim kolorze? Wyglądalibyśmy jak dwie pomarańcze.
-Mam nadzieję, że Granger ma gust.- napomknął Draco, gdy Pansy siedziała już koło nich.
-Nie powiesz mi, że to prawda i serio idziesz z tą szlamą na bal?-zapytała Parkinson.- Pamiętasz jak dobrze bawiliśmy się razem w czwartej klasie, olej ją i chodź ze mną.
-Na twoim miejscu nie nazywałbym jej szlamą jeszcze raz, bo odejmę ci punkty jako prefekt za obrażanie innych. I radziłbym ci się zająć swoim ojcem i pilnować, aby nie popełnił żadnego głupstwa.- Pansy zbladła na te słowa i szybko uciekła z wieży Slytherinu.
-Chyba przesadziłeś brachu, co będzie jak pójdzie wysłać do niego teraz list?-zapytał Diabeł.
-O to chodziło, o to chodziło. Niech wie, że pamiętam i mam sprawę na oku. Ja się zbieram do zobaczenia wieczorem.
-Och chyba nie dam rady umówiłem się z Luną, sorry brachu.- Draco tylko pokręcił głową w akcie dezaprobaty. Co ta kobieta z nim robi. Na odchodne pomachał Astorii i opuścił lochy.

Do balu zostały dwa dni i Hermiona nie miała zamiaru pogodzić się z Ronem, o co Harry i Ginny ją prosili kilkukrotnie. Stwierdziła, że nie będzie się do niego zbliżać i ma po prostu zamiar dobrze się bawić na balu z Ślizgonami i Luną, co oczywiście nie przeszkadza w tym, aby spędziła z nimi trochę czasu. Od kilku dni Hermiona nie miała na nic czasu, ciągle ktoś coś od niej chciał w związku z balem i nie widywała się z Draco wcale. Jej towarzyszem był Ethan, który od jakiegoś czasu był bardzo szczęśliwy i nie chciał jej zdradzić dlaczego. Obiecał, że dowie się o tym na balu i poprosił Hermionę , a by zatańczyła z nim choć raz. Dziewczyna cieszyła się z szczęścia przyjaciela i nie mogła się doczekać momentu, w którym powie jej, co się do tego przyczyniło.

Był dzień balu, słońce leniwie wzeszło nad horyzont i zaczęło wpadać do pokoi uczniów. Hermiona leniwie się przeciągła i niechętnie wstała. Miała przed sobą pracowity dzień, musiała dopilnować ostatecznych prac na bal, odrobić kilka zadań i przygotować się do balu. Wcześniej umówiła się z dziewczynami, że zrobią to u niej. W ciągu dnia kilkakrotnie mijała się ze swoim partnerem, który w końcu mógł zadać jej pytanie o kolor sukienki. Malfoy ucieszył się gdy usłyszał, że będzie to kolor czarny, bał się, że dziewczyna może mieć pomysł pokroju Luny.

Dzisiejszy wieczór był wyczekiwany przez wiele osób, rzadko w szkolnym kalendarzu zdarzała się taka impreza, więc uczniowie chcieli z niej skorzystać w całej okazałości. Tłumy przed Wielką Salą napawały nauczycieli przerażeniem. Dziewczyny tłoczyły się w małych grupkach i dyskutowały o strojach innych, chłopcy stali z boku i czekali na swoje partnerki. Hermiona ubrana w czarną prostą sukienkę przed kolano, wysokie obcasy kroczyła koło Malfoya ubranego w klasyczny czarny, dobrze skrojony garnitur zestawiony z białą koszulą i czarnym wąskim krawatem. Trzeba było przyznać , że tworzyli uroczą parę, na którą uwagę zwróciło wiele osób, bo mało kto wierzył, że dwójka wrogów pojawi się razem. Za nimi szli Blaise z Luną, która zrezygnowała z pomarańczy na rzecz błękitu, co Zabini przywitał z ulgą. Bal zaczął się od przemówienie dyrektorki, która powitała wszystkich i życzyła dobrej zabawy. Zamiast długich stołów na sali królowały małe stoliczki koło ścian na kilka osób, a na środku było miejsce do tańczenia. Powoli impreza i uczniowie się rozkręcali, więc osób na środku przybywało. Prym wśród nich wiedli Ginny z Harry'm i Blaise z Luną, którzy wywijali do każdej muzyki. Hermiona z Draconem na razie siedzieli i rozmawiali ze sobą lub nauczycielami, który gratulowali im dobrze wykonanej roboty. Podczas kolejnej wolnej piosenki Malfoy wyciągnął rękę w stronę dziewczyny i wyciągnął ją do tańca. Wtulili się w siebie i powoli obracali się w rytm muzyki, kawałek od nich tańczyli Ron z Lavender, która rzucała nienawistne spojrzenie w stronę Gryfonki, a Ron patrzył z niesmakiem na poczynania przyjaciółki. Po kilku kolejnych piosenkach Hermiona miała dość i poszła się napić czegoś Malfoy w tym czasie tańczył z Astorią, która była zachwycona towarzyszem. Podczas konsumpcji napoju do Gryfonki podszedł Ron, który uwolnił się od towarzystwa Lavender.
-Dobrze się bawisz?-zapytał.
-Wyśmienicie.-opowiedziała beznamiętnie, mając w pamięci jego wcześniejsze zachowanie.
-Właśnie widziałem jak Malfoy się do ciebie lepił na parkiecie.
-On przynajmniej zdobył się na gest i zaprosi kogoś do tańca w porównaniu do ciebie.
-Dalej będziesz mi wypominać postępowanie z Balu Bożonarodzeniowego?
-Będę jeśli ty będziesz wcinał się do mojego życia.
-Co ty w nim widzisz Hermiono?-zapytał ze złością.- Nie widzisz, że on tobą manipuluje i nie chce abyśmy byli razem.
-O czym ty bredzisz Ron. Nie jesteśmy razem, bo nam nie wyszło. Malfoy nie ma z tym nic wspólnego. To głównie przez twoje zachowanie nie jesteśmy razem, więc skończ winić kogoś innego za nasze rozstanie.
-Dobrze w takim razie, widzisz dla nas drugą szansę?
-Nie wiem Ron. Potrzebuję czasu.- po tych słowach chłopak posmutniał i wrócił do swojej partnerki, która szukała go od jakiegoś czasu. Zła Hermiona usiadła na krześle i czekała, aż Malfoy wróci do niej.

Chłopak nie zjawił się prędko, spędził trochę czasu na parkiecie tańcząc z różnymi dziewczynami. Gdy jednak wrócił do Gryfonki zauważył, że coś jest nie tak. Dziewczyna jednak nie chciała powiedzieć o co chodzi, więc siedzieli w ciszy, którą przerwało pojawienie się Ethana ze swoją dziewczyną. W końcu wyjaśniła się sprawa, która tak martwiła od jakiegoś czasu chłopaka. Okazało się, że podobała mu się Patil i nie wiedział jak do niej zagadać, jednak wszystko poszło dobrze i na balu pojawili się jako para. Hermiona ciesząc się z przyjacielem poszła zatańczyć z nim.
Wszystko to obserwował Ron,który podczas tańca rzucił jej kąśliwą uwagę:
-Czyżby pan arystokrata znudził się już tobą i wymienił cię na innym model?
-Zamknij się Ron i wracaj do Lavender.
-Nie mam zamiaru.
Zła dziewczyna zakończyła taniec z Ethanem i opuściła Wielką Salę. Pech chciał, ze zrobił to również Ron . Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, napięcie między nimi narastało. W pewnej chwili chłopak podszedł do Hermiony i tym razem ją pocałował w sposób jaki nigdy tego nie robił. Hermiona czuła w tym pocałunku miłość, pasję i tęsknotę. Było to nieme wołanie o kolejną szansę. Lecz ona nie czuła tego względem niego, gdy się odsunęli od siebie, po jej policzkach pociekły łzy i szepnęła cicho.
-Wybacz Ron ja nie mogę.- Chłopak uśmiechnął się smutno i przytulił ją. Trwali tak chwilę. Na odchodnym chłopak rzucił jej, że jeszcze wrócą do tego tematu, bo on będzie o nią walczyć. Skradł jej ostatni pocałunek i odszedł W tym samym czasie Draco poszedł szukać dziewczyny i chcąc nie chcąc był świadkiem pocałunku pomiędzy nią, a Łasicą.

*****
Była znowu z Weasley'em, nie mam pojęcia dlaczego, ale jej oczy lśniły dziwnym blaskiem. Na pewno płakała, ale to był blask kobiety, która jest szczęśliwa. Czyżby znowu próbowała być z nim? Nie wiem ona stała, on odszedł. Całowali się. Od samego patrzenia na te jego poczynania robiło mi się niedobrze. Taki obrót sprawy nieszczególnie mi się podoba. Podszedłem do niej.
-Próbujesz znowu być z rudą pokraką?
-Malfoy nie nazywaj go tak, to mój przyjaciel.
-Przyjaciel? Na każdego przyjaciela patrzysz tak jakbyś chciała się na niego rzucić.-zakpiłem
-O co ci chodzi Malfoy? Bawiłeś się na balu beze mnie , a teraz masz do mnie pretensje, ze z nim rozmawiam. To moja sprawa, co z kim robię. Nie masz prawa mnie osądzać.
-O nic mi nie chodzi Granger, chcę ci tylko pokazać, że to dupek i tyle.
-Odezwał się.- mruknęła pod nosem.
-Coś ty powiedziała?-zapytał wkurzony Malfoy.
-Nic.
-Sugerujesz, ze jestem dupkiem Granger?
-Och daj sobie siana Malfoy, dziwnie się zachowujesz. Jeśli możesz to zostaw mnie samą.-Odwróciła się ode mnie i poszła w kierunku naszych dormitoriów. Gdy dotarła do swojego pokoju zaczęła szukać czegoś na biurku. Wszedłem za nią i zamknąłem drzwi. Powiem wam, ze zaczyna mnie denerwować ta dziewczyna, mąci mi w głowie, nie wiem, co robić, a na dodatek łączy ją coś z Weasley'em, McShowem i nie wiadomo kim.
-Malfoy mówiłam ci, żebyś znikał.-upomniała mnie.
-Słuchaj Granger ludzie nie mówią mi kiedy mam znikać, robię to gdy będę miał na to ochotę.
-Jak zawsze musisz pokazać, ze masz zdanie innych w nosie?
-Nie zawsze,ale akurat w tej chwili tak.
-Malfoy spływaj!
-Nudzisz mnie Granger ta gadką, tylko Malfoy spadaj i spadaj, wymyśl coś nowego.- powoli robiła się czerwona na twarzy, podeszłą do mnie i wskazała mi ręką drzwi. Gdy była bardzo blisko mnie, niewiele myśląc idąc za impulsem, pochwyciłem ją w objęcia, pchnąłem w stronę biurka i pocałowałem. Znowu. Początkowo się opierała i wyrywała lecz po chwili mi uległa i oddała pocałunek. Ta dziewczyna cudownie całuje, dokładnie wie, co zrobić, aby doprowadzić mnie do szaleństwa.
Jej dotyk.
Jej smak.
Jej bliskość.
To za dużo, żeby się kontrolować, pozwoliłem przejąć się swoim żądzom, nie myślałem już racjonalnie. Byłem tylko ja i ona, dwa ciała, które chciały się złączyć w jedno..
Czułem jej ręce na swoim ciele, słyszałem jej ciche jęki, dotykałem jej wszędzie.
Wtedy kochaliśmy się po raz pierwszy. Szlama i arystokrata, Gryfonka i Ślizgon, dwa przeciwieństwa.
*******
Powoli zacząłem badać jej ciało, delikatnie pieściłem jej plecy przez materiał sukienki, całowałem delikatnie i namiętnie, chciałem dać jej jak najwięcej siebie. Powoli wsunąłem ręce pod jej sukienkę, nie oponowała, pomogła mi się jej pozbyć, to było zielone światło dla tego, co się tam miało zaraz stać.
Nieśpiesznie drażniłem jej skórę swoimi opuszkami, ona wzdychała i odwdzięczała się tym samym. Od dotyku przez pozbywanie się kolejnych warstw ubrań do pocałunków. Wszystko w idealnej harmonii dwóch przeciwieństw, dwóch byłych wrogów. Zostaliśmy w samej bieliźnie, ona dalej siedziała na biurku, a ja stałem koło niej. Ona oplotła mi nogi naokoło mojej tali,ja zamknąłem ją w swoich objęciach. Zaczęła się runda ostateczna, dwa spragnione siebie ciała drażnią się nawzajem. Czuję jej rękę na swoim penisie, powolnymi ruchami doprowadza mnie do obłędu, całuje mój obojczyk, szyję, klatkę ciągle omijając usta. Mała sadystka. Nie pozostaje jej dłużny drażnię jej kobiecość doprowadzając ja do cichych jęków, z czasem znajduję swoimi ustami jej nabrzmiałe sutki i drażnię je językiem, kąsam i całuje. Walczymy ze sobą, doprowadzamy się do obłędu, by za chwilę się wycofać. Wtedy też mówię do niej pierwszy raz po imieniu.
-Hemiona chcę się z tobą kochać.
-Zrób to Draco.-szepcze pomiędzy kolejnymi westchnieniami.
Wszedłem w nią delikatnie, kochaliśmy się długo i zmysłowo. Poświęciliśmy na nasz pierwszy raz całą noc. Nie przespaliśmy ani minuty, ciągle się kochaliśmy, całowaliśmy, pieściliśmy. Zatraciliśmy się w sobie.
Wrogowie, stali się kochankami.
*****
Na śniadaniu ani Draco, ani Hermiona nie grzeszyli formą, oboje ziewali i byli nieobecni. Do dziewczyny nie trafiało ani jedno słowo, które wypowiadał w jej kierunku Weasley, myślami była z Draco. Nie mogła uwierzyć w to, co zrobili, ani w sposób w jaki to uczynili. Jeszcze nigdy nie kochała się w taki sposób. Nie rozumiała czemu to zrobili, chciała o tym porozmawiać z nim natychmiast, nie mogła się doczekać końca śniadania. Z racji tego, ze była niedziela, po posiłku prefekci udali się do swojego pokoju wspólnego.
-Co to miało znaczyć?- zapytała dziewczyna.
-Proszę cię możemy o tym porozmawiać później, strasznie mi się chce spać.
-Malfoy! Ja nie żartuję, co to było?!- naskoczyła na niego zła dziewczyna. Draco potrafi być wyrozumiały dla dziewczyn, ale po całonocnym erotycznym maratonie z Hermioną miał ochotę wypocząć i zaznać trochę snu. Pocałował ją ponownie i zaprowadził tym razem do swojego łóżka.
-To już nie Draco?-zapytał z ironicznym uśmieszkiem.- Jak widzisz to było coś, ale zdefiniujemy to jak się wyśpimy, teraz marsz do łóżka GRANGER, już!
Zszokowana dziewczyna posłuchała go. Przytuleni do siebie przespali pół niedzieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz