10 lipca 2012

Życie to bajka - Część I rozdział 25


Plotki i koniec roku.

Wraz z nadejściem kwietnia świat czarodziejski obiegła informacja o rozwodzie rodziców Dracona. Magazyny plotkarskie ścigały się w doniesieniach i spekulacjach. Wiadomo było, że o rozwód wystąpiła Narcyza i cały proces przebiegł za porozumieniem obu stron. Cały majątek podzielono na trzy części po jednej dla Narcyzy, Lucjusza i Dracona, który w tym roku kończył szkołę i zaczynał dorosłe życie. Podczas procesu ojciec Draco nie był obecny w sądzie, wszystko załatwiał przez swojego adwokata. Wszystkich zdziwił fakt, że Narcyza została przy nazwisku męża, a nie wróciła do swojego panieńskiego. Rubryki towarzyskie zaczęły przedstawiać ją jako łakomy kąsek dla mężczyzn, kobieta, która przetrwała rządy Voldemorta i odcięła się od tego, matka nawróconego chłopaka, który pomaga ministerstwu łapać szumowiny. Ślizgon miał po wyżej uszu sów z prośbą o komentarz, wiedział, że jego matka potrzebuje teraz spokoju, a dziennikarze próbują z niej zrobić pannę na wydaniu. Czarę goryczy przelał artykuł o nim i Astorii, w którym obszernie opisano ich uczucie i rzekome zaręczyny. Dziewczyna była zachwycona, lecz on nie miał już siły tłumaczyć wszystkim, że tylko się spotykają i nic więcej. Gdy wyrzucił Astorii, że popiera kłamstwo, dziewczyna się na niego obraziła.

U Hermiona nie było wcale lepiej, prasa szybko zwęszyła, że jedyna dziewczyna ze złotego Trio kręci z młodym i ambitnym Aurorem. Tak więc też znalazła się w wirze plotek. Czuła się jak w czwartej klasie, gdy Rita pisała o jej romansie z Krumem i Harry'm. Miała ochotę udusić wszystkich dziennikarzy, który nakręcali plotki. Najgorsza była jednak reakcja Rona, który wysłał jej długi list bogaty w obraźliwe epitety, w którym nie mógł zrozumieć jak ona może afiszować się uczuciem z jego kolegą. Chłopak miał, żal do niej, bo te plotki pokazały, że Hermiona znalazła już sobie kogoś na jego miejsce i on nie ma już u niej szans.

Kryzys również zawitał do Luny i Blaisa. Nie rozmawiali ze sobą od kilku dni z powodu pewnej pogawędki Ślizgona z jego domownikiem, którą usłyszał przez przypadek Neville. Zabini rozmawiał z kolegą na temat ślubu Pottera z Weasley.
- Kurczę, masz szczęście, będziesz na weselu największego bohatera naszych czasów.
- Nie nazwałbym tego szczęściem, po prostu moja dziewczyna jest jego przyjaciółką i idę tam tylko jako osoba towarzysząca.
- Powiedz mi tak serio, jesteś z Pomyluną tak na prawdę, czy tylko dla stworzenia pozorów, że jesteś po stronie dobra. Ja rozumiem, że po wojnie każdy Ślizgon na trudniejszy start niż reszta, ale żeby się wiązać z kimś z bandy Pottera? Jak ci się to udało? - pytał zaciekawiony. Blaisa rozgniewały przypuszczenia, że jest z Luną dla własnej korzyści, bo kochał ją naprawdę. Niestety nie zdążył zdementować tych fałszywych doniesień, bo zza rogu wyskoczył Longbottom i przyłożył mu w twarz, w wyniku ciosu Zabini miał połamany nos, a Neville potłuczoną rękę. Chłopaków rozdzielił Draco po wysłuchaniu całego zdarzenia wlepił wszystkim oprócz Blaisa szlaban, Gryfonowi za używanie przemocy fizycznej, a Ślizgonowi za obrażanie innych uczniów. O całej sprawie doniósł Lunie, której było przykro z tego powodu. Chciała się dowiedzieć czy Blaise jest z nią tylko dla dobra swojego imienia czy nie.
- Blaise możesz mi wytłumaczyć to, co działo się dziś pomiędzy tobą, Neville'm, a tym Ślizgonem. - zapytała groźnie. Diabeł spojrzał się na nią niepewnie.
- No kumpel zachwycał się, że będę na weselu Pottera, to mu wyjaśniłem, że idę tam jako twoja osoba towarzysząca, a on nazwał cię Pomyluną i nim zdążyłem zareagować na tę obrazę dostałem od Longbottoma w nos.
- Czyli to nie ty mnie obrażałeś? - zapytała podejrzliwie.
- Oczywiście kochanie, że nie.
- To dobrze, muszę zapytać się Nevilla, czemu mnie okłamał w tej sprawie.
- Nie warto, chłopak mnie nie lubi i dlatego mówi te głupoty. - Pogodzeni udali się na spacer po błoniach, gdzie cieszyli się sobą.

Wieczorem Draco wraz z Blaisem siedzieli w pokoju wspólnym Slytherinu i dyskutowali o ostatnich wydarzeniach.
- Więc, co ci się dostało z rozwodu rodziców. - zapytał Blaise.
- Parę nieruchomości, dostęp do majątku rodziców po ich śmierci i dzielę prawa do Malfoy Monar wraz z mamą oraz sporą sumę w Gringocie.
- To widzę, że jesteś ustawiony do końca życia.
- Nawet bez majątku rodziców byłbym, dziadek zapisał mi cały swój spadek.
- Astoria pewnie jest zachwycona.
- Nie dzielę się z nią informacjami o moim majątku. Wystarczająco już namieszała wkoło nas.
- Mówisz o tym artykule w Czarownicy?
- Dokładnie, wszystkie jej koleżanki myślą, że jesteśmy zaręczeni, dostałem od jej ojca sowę z zapytaniem, dlaczego on o niczym nie wie. Rozumiesz mężczyzna, którego na oczy nie widziałem, ma do mnie pretensje czemu nie prosiłem go najpierw o rękę córki. Oczywiście Astoria jest na mnie obrażona za to, że zwróciłem jej uwagę, że kłamie w tej sprawie i nie odzywa się do mnie od trzech dni.
- W sumie to dobrze, ostatnio męczyła mnie jej osoba.
- Dzięki za wsparcie Diable, naprawdę. - odrzekł sarkastycznie Draco.
- Nie ma za co. To skoro masz ciche dni z blondyną to może porozmawiasz sobie z Granger, ostatnio zauważyłem, że się prawie nie kłócicie.
- Nie przeginaj Blaise. Ja i Granger to temat zamknięty, poza tym spotyka się ze swoim Aurorem, jeszcze by mnie potraktował jakąś niewybredną klątwą za to, że rozmawiam z jego dziewczyną.
- Kto się czubi ten się lubi, wiesz?
- Zabini spadaj.
- Dobra już nic nie mówię.

Kwiecień powoli przemijał, w zamku dało się wyczuć stres przed nadchodzącymi SUM-ami i OWTM-ami. Biblioteka pękała w szwach od nadmiaru uczniów, wszędzie panowała cisza i skupienie, wiele osób zaczęło się nerwowo wykańczać, przez co pani Pomfrey miała pełne ręce roboty. Hermionie i Draco zaczęły ciążyć obowiązki prefektów, po krótkiej rozmowie z dyrektorką, zostali z nich tymczasowo zwolnieni. Gryfonka i Ślizgon zdawali najwięcej OWTM-ów na swoim roku, nie licząc Erniego, który pisał testy ze wszystkich przedmiotów. Przez to, że podchodzili do egzamów z tych samych przedmiotów, podjęli się pewnej współpracy, która niestety nie polegała na wspólnej nauce wieczorami, tylko na wymianie się notatkami, książkami i ewentualnie rozwiewaniem wątpliwości w krótkich rozmowach. Hermiona chętnie korzystała z pomocy i wiedzy Hugh, który w weekendy wpadał ją odwiedzić. Przez nawał jej nauki ich prywatne lekcje zostały zawieszone, Draco specjalnie nie płakał za tymi zajęciami.

Thomson podczas swoich wizyt podtykał Hermionie ulotki z Ministerstwa na temat zostania Aurorem, widział, że dziewczyna ma do tego smykałkę, ale waha się przy podjęciu decyzji. Chciał jej pomóc i przekonać ją do tego zawodu, bo wiedział, że się sprawdzi. Na polecenie Ministra zaproponował kurs aurorski Draconowi, który nie krył swojego zdziwienia tym posunięciem.
- Minister uważa, że pokazałeś podczas ostatnich lat, że się zmieniłeś i chce abyś zasilił szeregi Aurorów w przyszłości.
- Jestem zaskoczony jego decyzją. Myślałem, że ktoś z taką przeszłością jak moja nie ma szans, a tu proszę. Powiedz Ministrowi, że z chęcią przyjmę jego propozycję.
- W takim razie czekaj na dalsze informacje, zgłoszę twoją kandydaturę. Pamiętaj jednak, że wyniki z OWTM-ów też będą się liczyły i jeśli słabo ci pójdzie nie dostaniesz się.
- O to się nie martw Thomson. Dzięki za informacje. - uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się.

Draco siedział w swoim pokoju i czytał notatki Hermiony z starożytnych runów, gdy Astoria przyszłą zobaczyć, co u niego.
- Co robisz kochanie? - zapytała słodkim głosikiem.
- Uczę się runów, a ty nie powinnaś też tego robić?
- Skończyłam na dziś, nudzi mnie już ta ciągła nauka. Choć zrobimy coś razem.
- Nie mogę muszę zapoznać się z tymi notatkami i oddać je wieczorem właścicielce.
- Komu?
- Granger. - odparł beznamiętnie nie przerywając czytania. Astorii się to bardzo nie spodobało.
- Nie uważasz, że spędzasz z tą mugolaczką za dużo czasu?
- Nie sądzę, żeby wymiana notatek to było dużo czasu.
- Na pewno? - Draco spojrzał na nią złowrogim wzrokiem.
- Nie przesadzasz ostatnim czasy Astorio?
- Ale Draco, o co ci chodzi?
- Dobrze wiesz, lepiej idź już. Przeszkadzasz mi w nauce.
- Draco, nie poświęcisz mi nawet chwili?
- Nie mam czasu, zobaczymy się jutro. - wyrzucił dziewczynę bez pożegnania.

Późnym wieczorem Draco zagościł w pokoju Hermiony.
- Przyniosłem twoje notatki, dzięki za nie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
- Nie dzięki mam wszystko. - chłopak rzucił okiem na jej pokój i rzeczywiście chyba miała wszystko. - Każdą wolną przestrzeń wypełniały stosy książek, notatek. Wyglądało to jak mała biblioteka. W stercie papierów dojrzał ulotki aurorskie.
- Twój kochaś próbuje cię przekonać do bycia aurorką?
- Nie mów tak o nim.
- Dobra sorry. To, co zasilisz szeregi aurorów?
- Może tak, może nie. - odparła zagadkowo. Spojrzał na nią i stwierdził, że więcej się nie dowie.
- Na razie Granger.

Tymczasem w Ministerstwie przyjaciele Hermiony żywo dyskutowali na temat Gryfonki i Draco.
- Nie wierzę, że ten przebrzydły arystokrata będzie jednym z nas, jak minister mógł zrobić coś takiego. - burzył się Weasley.
- Wykazał się i to jest powodem. - odrzekł spokojnie Hugh.
- No, ale to Śmierciożerca. - upierał się Ron. Do porządku przywołał go Harry.
- Może jest jak Snape, uważany za złego, ale pod maską pozorów jest dobry.
- Harry chyba nie mówisz poważnie.
- Tak myślę, a skoro Hermiona mu zaufała to my też musimy.
- Hermiona mu ufa? - zapytał Hugh.
- No tak mi się wydaje. - odparł Potter.
- Ostatnio odniosłem wrażenie, że nie przepadają za sobą.
- Jak ją rzucił dla Astorii, to może przestała się z nim dogadywać. - dorzucił Ron.
- Byli ze sobą? - zdziwił się Thomson.
- Twoja dziewczyna nic ci nie mówiła? - odparł sarkastycznie Weasley.
- Odczep się od niej Weasley, już nie jesteście razem. - słowa te podziałały na Rona jak kubeł zimnej wody. Chłopak zamknął się i już więcej nic nie powiedział w towarzystwie Hugh. Gdy ten poszedł pierwszy odezwał się Harry.
- Zapomnij o sprawie z Hermioną, bo możliwe, że ona będzie się tu uczyć z Malfoy'em. I pogódź się w końcu z nią, bo zachowujecie się jak w trzeciej klasie, a dla mnie jest to nie do zniesienia. - Weasley zadumał się nad tymi słowami, wkurzyła go decyzja Ministra i Hermiony.

Wraz z majem do zamku zawitały obchody drugiej rocznicy Bitwy o Hogwart. Miało być skromnie, najważniejsza była pamięć o poległych. Nadzór nad tym całym wydarzeniem sprawował Ethan, któremu dobrą radą służyła Hermiona. Goście zjechali się do zamku, uczcili pamięć zmarłych minutą ciszy pod pomnikiem koło jeziora i wieczorem opuścili zamek, aby nie zakłócać atmosfery przygotowań do egzaminów. Zostali Weasley'owie i Potter, którym najbardziej brakowało Lupina, Tonks i Freda. Wieczorem dołączyły do nich Hermiona z Ginny i razem udali się na wieczorne czuwanie przy pomniku wraz z nimi była garstka uczniów i nauczycieli. Na niebie świeciło milion gwiazd, które oświetlały taflę jeziora, a oni stali u jego brzegu z zapalonymi świecami. Do Hermiony wróciły wspomnienia, to dwa lata temu w tym miejscu przyrzekali sobie z Ronem, że będą ze sobą szczęśliwi. Dziś stoją tutaj i nawet ze sobą nie rozmawiają.

Smutna wróciła do swojego pokoju i zaczęła zastanawiać się nad tym, co działo się w tym roku. Od momentu, w którym postanowiła wrócić do Hogwartu wszystko uległo drastycznej zmianie. Rozstała się z miłością swojego życia, tak przynajmniej wtedy myślała o Ronie. Dziś wie, że to dopiero przez nią, a sam związek z Weasley'em był zwykłym zauroczeniem. Podjęła próbę pogodzenia się z pewnym Ślizgonem, ale nie wyszło za dobrze. Na szczęście poznała dwóch wartościowych facetów Ethana, który został jej przyjacielem i Hugh, z którym się związała po Ronie. Chyba po ogólnym rachunku ten rok nie był, aż taki zły.

Hermiona ze spokojem podeszła do Okropnie Wyczerpujących Testów Magicznych, miała nadzieję, że dostanie same Wybitne, lecz po małej pomyłce podczas egzaminu praktycznego z zielarstwa nie była tego pewna. Jej potknięcie obserwował Malfoy, który zdawał stolik obok niej, mogła przysiąc, że chłopak uśmiechał się ironicznie, gdy źle odpowiedziała. Zła na siebie za swoją bezmyślność postanowiła, cierpliwie poczekać na wyniki.

Z żalem rozstawała się z zamkiem, tym razem żegnała się z nim na zawsze. Jej edukacja tutaj się skończyła, zakończyły się też jej przygody. Pozostawi w Hogwarcie część siebie,gdy pojawiła się tutaj w wieku jedenastu lat, nie spodziewała się, że tak się potoczy jej historia w tych murach. Ze smutkiem szła na ucztę pożegnalną. Pocieszał ją fakt, że Gryffindor zdobył Puchar Domów, Puchar Quidditcha przypadł Ślizgonom, o czym uczniowie tego domu nieustannie przypominali reszcie.

Ostatni posiłek, mowa pożegnalna Dyrektorki, spojrzenie na zamek, westchnienie, by w końcu zamknąć ten rozdział w życiu i próbować wejść w dorosłość.

Na stacji King Cross czekał na nią Harry z panią Weasley i Georgiem. Zgarnęli ją z Ginny i próbowali udusić w tęsknych uściskach. Gdy udało wyswobodzić się jej z objęć Molly,dostrzegła w tłumie Malfoy'a. Przez chwilę patrzyli na siebie, by potem rozejść się w inne strony. To było ich pożegnanie. Krótkie, pozbawione emocji, niewłaściwe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz