Plotki i koniec roku.
Wraz z nadejściem
kwietnia świat czarodziejski obiegła informacja o rozwodzie
rodziców Dracona. Magazyny plotkarskie ścigały się w
doniesieniach i spekulacjach. Wiadomo było, że o rozwód wystąpiła
Narcyza i cały proces przebiegł za porozumieniem obu stron. Cały
majątek podzielono na trzy części po jednej dla Narcyzy, Lucjusza
i Dracona, który w tym roku kończył szkołę i zaczynał dorosłe
życie. Podczas procesu ojciec Draco nie był obecny w sądzie,
wszystko załatwiał przez swojego adwokata. Wszystkich zdziwił
fakt, że Narcyza została przy nazwisku męża, a nie wróciła do
swojego panieńskiego. Rubryki towarzyskie zaczęły przedstawiać
ją jako łakomy kąsek dla mężczyzn, kobieta, która przetrwała
rządy Voldemorta i odcięła się od tego, matka nawróconego
chłopaka, który pomaga ministerstwu łapać szumowiny. Ślizgon
miał po wyżej uszu sów z prośbą o komentarz, wiedział, że jego
matka potrzebuje teraz spokoju, a dziennikarze próbują z niej
zrobić pannę na wydaniu. Czarę goryczy przelał artykuł o nim i
Astorii, w którym obszernie opisano ich uczucie i rzekome zaręczyny.
Dziewczyna była zachwycona, lecz on nie miał już siły tłumaczyć
wszystkim, że tylko się spotykają i nic więcej. Gdy wyrzucił
Astorii, że popiera kłamstwo, dziewczyna się na niego obraziła.
U Hermiona nie było wcale
lepiej, prasa szybko zwęszyła, że jedyna dziewczyna ze złotego
Trio kręci z młodym i ambitnym Aurorem. Tak więc też znalazła
się w wirze plotek. Czuła się jak w czwartej klasie, gdy Rita
pisała o jej romansie z Krumem i Harry'm. Miała ochotę udusić
wszystkich dziennikarzy, który nakręcali plotki. Najgorsza była
jednak reakcja Rona, który wysłał jej długi list bogaty w
obraźliwe epitety, w którym nie mógł zrozumieć jak ona może
afiszować się uczuciem z jego kolegą. Chłopak miał, żal do
niej, bo te plotki pokazały, że Hermiona znalazła już sobie kogoś
na jego miejsce i on nie ma już u niej szans.
Kryzys również zawitał
do Luny i Blaisa. Nie rozmawiali ze sobą od kilku dni z powodu
pewnej pogawędki Ślizgona z jego domownikiem, którą usłyszał
przez przypadek Neville. Zabini rozmawiał z kolegą na temat ślubu
Pottera z Weasley.
- Kurczę, masz szczęście,
będziesz na weselu największego bohatera naszych czasów.
- Nie nazwałbym tego
szczęściem, po prostu moja dziewczyna jest jego przyjaciółką i
idę tam tylko jako osoba towarzysząca.
- Powiedz mi tak serio,
jesteś z Pomyluną tak na prawdę, czy tylko dla stworzenia pozorów,
że jesteś po stronie dobra. Ja rozumiem, że po wojnie każdy
Ślizgon na trudniejszy start niż reszta, ale żeby się wiązać z
kimś z bandy Pottera? Jak ci się to udało? - pytał zaciekawiony.
Blaisa rozgniewały przypuszczenia, że jest z Luną dla własnej
korzyści, bo kochał ją naprawdę. Niestety nie zdążył
zdementować tych fałszywych doniesień, bo zza rogu wyskoczył
Longbottom i przyłożył mu w twarz, w wyniku ciosu Zabini miał
połamany nos, a Neville potłuczoną rękę. Chłopaków rozdzielił
Draco po wysłuchaniu całego zdarzenia wlepił wszystkim oprócz
Blaisa szlaban, Gryfonowi za używanie przemocy fizycznej, a
Ślizgonowi za obrażanie innych uczniów. O całej sprawie doniósł
Lunie, której było przykro z tego powodu. Chciała się dowiedzieć
czy Blaise jest z nią tylko dla dobra swojego imienia czy nie.
- Blaise możesz mi
wytłumaczyć to, co działo się dziś pomiędzy tobą, Neville'm, a
tym Ślizgonem. - zapytała groźnie. Diabeł spojrzał się na nią
niepewnie.
- No kumpel zachwycał
się, że będę na weselu Pottera, to mu wyjaśniłem, że idę tam
jako twoja osoba towarzysząca, a on nazwał cię Pomyluną i nim
zdążyłem zareagować na tę obrazę dostałem od Longbottoma w
nos.
- Czyli to nie ty mnie
obrażałeś? - zapytała podejrzliwie.
- Oczywiście kochanie, że
nie.
- To dobrze, muszę
zapytać się Nevilla, czemu mnie okłamał w tej sprawie.
- Nie warto, chłopak mnie
nie lubi i dlatego mówi te głupoty. - Pogodzeni udali się na
spacer po błoniach, gdzie cieszyli się sobą.
Wieczorem Draco wraz z
Blaisem siedzieli w pokoju wspólnym Slytherinu i dyskutowali o
ostatnich wydarzeniach.
- Więc, co ci się
dostało z rozwodu rodziców. - zapytał Blaise.
- Parę nieruchomości,
dostęp do majątku rodziców po ich śmierci i dzielę prawa do
Malfoy Monar wraz z mamą oraz sporą sumę w Gringocie.
- To widzę, że jesteś
ustawiony do końca życia.
- Nawet bez majątku
rodziców byłbym, dziadek zapisał mi cały swój spadek.
- Astoria pewnie jest
zachwycona.
- Nie dzielę się z nią
informacjami o moim majątku. Wystarczająco już namieszała wkoło
nas.
- Mówisz o tym artykule w
Czarownicy?
- Dokładnie, wszystkie
jej koleżanki myślą, że jesteśmy zaręczeni, dostałem od jej
ojca sowę z zapytaniem, dlaczego on o niczym nie wie. Rozumiesz
mężczyzna, którego na oczy nie widziałem, ma do mnie pretensje
czemu nie prosiłem go najpierw o rękę córki. Oczywiście Astoria
jest na mnie obrażona za to, że zwróciłem jej uwagę, że kłamie
w tej sprawie i nie odzywa się do mnie od trzech dni.
- W sumie to dobrze,
ostatnio męczyła mnie jej osoba.
- Dzięki za wsparcie
Diable, naprawdę. - odrzekł sarkastycznie Draco.
- Nie ma za co. To skoro
masz ciche dni z blondyną to może porozmawiasz sobie z Granger,
ostatnio zauważyłem, że się prawie nie kłócicie.
- Nie przeginaj Blaise. Ja
i Granger to temat zamknięty, poza tym spotyka się ze swoim
Aurorem, jeszcze by mnie potraktował jakąś niewybredną klątwą
za to, że rozmawiam z jego dziewczyną.
- Kto się czubi ten się
lubi, wiesz?
- Zabini spadaj.
- Dobra już nic nie
mówię.
Kwiecień powoli
przemijał, w zamku dało się wyczuć stres przed nadchodzącymi
SUM-ami i OWTM-ami. Biblioteka pękała w szwach od nadmiaru uczniów,
wszędzie panowała cisza i skupienie, wiele osób zaczęło się
nerwowo wykańczać, przez co pani Pomfrey miała pełne ręce
roboty. Hermionie i Draco zaczęły ciążyć obowiązki prefektów,
po krótkiej rozmowie z dyrektorką, zostali z nich tymczasowo
zwolnieni. Gryfonka i Ślizgon zdawali najwięcej OWTM-ów na swoim
roku, nie licząc Erniego, który pisał testy ze wszystkich
przedmiotów. Przez to, że podchodzili do egzamów z tych samych
przedmiotów, podjęli się pewnej współpracy, która niestety nie
polegała na wspólnej nauce wieczorami, tylko na wymianie się
notatkami, książkami i ewentualnie rozwiewaniem wątpliwości w
krótkich rozmowach. Hermiona chętnie korzystała z pomocy i wiedzy
Hugh, który w weekendy wpadał ją odwiedzić. Przez nawał jej
nauki ich prywatne lekcje zostały zawieszone, Draco specjalnie nie
płakał za tymi zajęciami.
Thomson podczas swoich
wizyt podtykał Hermionie ulotki z Ministerstwa na temat zostania
Aurorem, widział, że dziewczyna ma do tego smykałkę, ale waha się
przy podjęciu decyzji. Chciał jej pomóc i przekonać ją do tego
zawodu, bo wiedział, że się sprawdzi. Na polecenie Ministra
zaproponował kurs aurorski Draconowi, który nie krył swojego
zdziwienia tym posunięciem.
- Minister uważa, że
pokazałeś podczas ostatnich lat, że się zmieniłeś i chce abyś
zasilił szeregi Aurorów w przyszłości.
- Jestem zaskoczony jego
decyzją. Myślałem, że ktoś z taką przeszłością jak moja nie
ma szans, a tu proszę. Powiedz Ministrowi, że z chęcią przyjmę
jego propozycję.
- W takim razie czekaj na
dalsze informacje, zgłoszę twoją kandydaturę. Pamiętaj jednak,
że wyniki z OWTM-ów też będą się liczyły i jeśli słabo ci
pójdzie nie dostaniesz się.
- O to się nie martw
Thomson. Dzięki za informacje. - uścisnęli sobie dłonie i
rozeszli się.
Draco siedział w swoim
pokoju i czytał notatki Hermiony z starożytnych runów, gdy Astoria
przyszłą zobaczyć, co u niego.
- Co robisz kochanie? -
zapytała słodkim głosikiem.
- Uczę się runów, a ty
nie powinnaś też tego robić?
- Skończyłam na dziś,
nudzi mnie już ta ciągła nauka. Choć zrobimy coś razem.
- Nie mogę muszę
zapoznać się z tymi notatkami i oddać je wieczorem właścicielce.
- Komu?
- Granger. - odparł
beznamiętnie nie przerywając czytania. Astorii się to bardzo nie
spodobało.
- Nie uważasz, że
spędzasz z tą mugolaczką za dużo czasu?
- Nie sądzę, żeby
wymiana notatek to było dużo czasu.
- Na pewno? - Draco
spojrzał na nią złowrogim wzrokiem.
- Nie przesadzasz ostatnim
czasy Astorio?
- Ale Draco, o co ci
chodzi?
- Dobrze wiesz, lepiej idź
już. Przeszkadzasz mi w nauce.
- Draco, nie poświęcisz
mi nawet chwili?
- Nie mam czasu, zobaczymy
się jutro. - wyrzucił dziewczynę bez pożegnania.
Późnym wieczorem Draco
zagościł w pokoju Hermiony.
- Przyniosłem twoje
notatki, dzięki za nie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
- Nie dzięki mam
wszystko. - chłopak rzucił okiem na jej pokój i rzeczywiście
chyba miała wszystko. - Każdą wolną przestrzeń wypełniały
stosy książek, notatek. Wyglądało to jak mała biblioteka. W
stercie papierów dojrzał ulotki aurorskie.
- Twój kochaś próbuje
cię przekonać do bycia aurorką?
- Nie mów tak o nim.
- Dobra sorry. To, co
zasilisz szeregi aurorów?
- Może tak, może nie. -
odparła zagadkowo. Spojrzał na nią i stwierdził, że więcej się
nie dowie.
- Na razie Granger.
Tymczasem w Ministerstwie
przyjaciele Hermiony żywo dyskutowali na temat Gryfonki i Draco.
- Nie wierzę, że ten
przebrzydły arystokrata będzie jednym z nas, jak minister mógł
zrobić coś takiego. - burzył się Weasley.
- Wykazał się i to jest
powodem. - odrzekł spokojnie Hugh.
- No, ale to
Śmierciożerca. - upierał się Ron. Do porządku przywołał go
Harry.
- Może jest jak Snape,
uważany za złego, ale pod maską pozorów jest dobry.
- Harry chyba nie mówisz
poważnie.
- Tak myślę, a skoro
Hermiona mu zaufała to my też musimy.
- Hermiona mu ufa? -
zapytał Hugh.
- No tak mi się wydaje. -
odparł Potter.
- Ostatnio odniosłem
wrażenie, że nie przepadają za sobą.
- Jak ją rzucił dla
Astorii, to może przestała się z nim dogadywać. - dorzucił Ron.
- Byli ze sobą? - zdziwił
się Thomson.
- Twoja dziewczyna nic ci
nie mówiła? - odparł sarkastycznie Weasley.
- Odczep się od niej
Weasley, już nie jesteście razem. - słowa te podziałały na Rona
jak kubeł zimnej wody. Chłopak zamknął się i już więcej nic
nie powiedział w towarzystwie Hugh. Gdy ten poszedł pierwszy
odezwał się Harry.
- Zapomnij o sprawie z
Hermioną, bo możliwe, że ona będzie się tu uczyć z Malfoy'em. I
pogódź się w końcu z nią, bo zachowujecie się jak w trzeciej
klasie, a dla mnie jest to nie do zniesienia. - Weasley zadumał się
nad tymi słowami, wkurzyła go decyzja Ministra i Hermiony.
Wraz z majem do zamku
zawitały obchody drugiej rocznicy Bitwy o Hogwart. Miało być
skromnie, najważniejsza była pamięć o poległych. Nadzór nad tym
całym wydarzeniem sprawował Ethan, któremu dobrą radą służyła
Hermiona. Goście zjechali się do zamku, uczcili pamięć zmarłych
minutą ciszy pod pomnikiem koło jeziora i wieczorem opuścili
zamek, aby nie zakłócać atmosfery przygotowań do egzaminów.
Zostali Weasley'owie i Potter, którym najbardziej brakowało Lupina,
Tonks i Freda. Wieczorem dołączyły do nich Hermiona z Ginny i
razem udali się na wieczorne czuwanie przy pomniku wraz z nimi była
garstka uczniów i nauczycieli. Na niebie świeciło milion gwiazd,
które oświetlały taflę jeziora, a oni stali u jego brzegu z
zapalonymi świecami. Do Hermiony wróciły wspomnienia, to dwa lata
temu w tym miejscu przyrzekali sobie z Ronem, że będą ze sobą
szczęśliwi. Dziś stoją tutaj i nawet ze sobą nie rozmawiają.
Smutna wróciła do
swojego pokoju i zaczęła zastanawiać się nad tym, co działo się
w tym roku. Od momentu, w którym postanowiła wrócić do Hogwartu
wszystko uległo drastycznej zmianie. Rozstała się z miłością
swojego życia, tak przynajmniej wtedy myślała o Ronie. Dziś wie,
że to dopiero przez nią, a sam związek z Weasley'em był zwykłym
zauroczeniem. Podjęła próbę pogodzenia się z pewnym Ślizgonem,
ale nie wyszło za dobrze. Na szczęście poznała dwóch
wartościowych facetów Ethana, który został jej przyjacielem i
Hugh, z którym się związała po Ronie. Chyba po ogólnym rachunku
ten rok nie był, aż taki zły.
Hermiona ze spokojem
podeszła do Okropnie Wyczerpujących Testów Magicznych, miała
nadzieję, że dostanie same Wybitne, lecz po małej pomyłce podczas
egzaminu praktycznego z zielarstwa nie była tego pewna. Jej
potknięcie obserwował Malfoy, który zdawał stolik obok niej,
mogła przysiąc, że chłopak uśmiechał się ironicznie, gdy źle
odpowiedziała. Zła na siebie za swoją bezmyślność postanowiła,
cierpliwie poczekać na wyniki.
Z żalem rozstawała się
z zamkiem, tym razem żegnała się z nim na zawsze. Jej edukacja
tutaj się skończyła, zakończyły się też jej przygody.
Pozostawi w Hogwarcie część siebie,gdy pojawiła się tutaj w
wieku jedenastu lat, nie spodziewała się, że tak się potoczy jej
historia w tych murach. Ze smutkiem szła na ucztę pożegnalną.
Pocieszał ją fakt, że Gryffindor zdobył Puchar Domów, Puchar
Quidditcha przypadł Ślizgonom, o czym uczniowie tego domu
nieustannie przypominali reszcie.
Ostatni posiłek, mowa
pożegnalna Dyrektorki, spojrzenie na zamek, westchnienie, by w końcu
zamknąć ten rozdział w życiu i próbować wejść w dorosłość.
Na stacji King Cross
czekał na nią Harry z panią Weasley i Georgiem. Zgarnęli ją z
Ginny i próbowali udusić w tęsknych uściskach. Gdy udało
wyswobodzić się jej z objęć Molly,dostrzegła w tłumie Malfoy'a.
Przez chwilę patrzyli na siebie, by potem rozejść się w inne
strony. To było ich pożegnanie. Krótkie, pozbawione emocji,
niewłaściwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz