Prawda lub wyzwanie cz1
Trudno opisać relacje
pomiędzy Hermioną, a Draco. Przez osiem lat byli wrogami, gardzili
sobą i wartościami, które reprezentowali. Dziś nie jeden uczeń
Hogwartu może zauważyć zmianę w ich zachowaniu. Plotki głoszą,
że widziano ich jak uprzejmie się witają, kilka osób mówi, że
posyłali sobie uśmiechy, a woźny Filch przyrzeka, że nakrył ich
podczas rozmowy na korytarz, tak to prawda nasi bohaterowie znowu ze
sobą rozmawiają. Z powyższych pogłosek najbardziej się cieszy
profesor McGonagall, która przypisuje sobie porozumienie pomiędzy
tą dwójką, co oczywiście nie jest prawdą, bo pogodzili ich
Blaise i Luna.
Kontynuując dalej wątek
związku Ślizgona z Krukonką, mogę śmiało stwierdzić, że
dziewczyna miała zbawienny wpływ na chłopaka. Zabini oczywiście
przed poznaniem Luny był porządnym mężczyzną, był oczytany,
inteligentny, przystojny, kulturalny, oddanym przyjacielem Smoka,
odnosił się do kobiet z szacunkiem, jego jedyną wadą był Mroczny
Znak na jego przedramieniu. Znak ten był o tyle ciekawy, ponieważ
był bledszy i mniejszy od normalnego, Blaise nigdy nie przeszedł
pełnej inicjacji, on tylko został oznaczony jako ten, który kiedyś
zasili szeregi Śmierciożerców. Lecz ta imitacja Mrocznego Znaku
była jego udręka, nie miał z tego powodu problemów z prawem jak
Draco, miał problem ze samym sobą. Brzydził się siebie, za to, że
kiedyś podążał ślepo za rozkazami matki i nigdy nie sprzeciwił
się jej w sprawie Czarnego Pana. Szanował swą rodzicielkę i
według zasad, które mu wpoiła nie mógł się jej przeciwstawić,
tak też robił, był jej posłuszny pod każdym względem. Jednak,
gdy ta zginęła w Bitwie o Hogwart poczuł ulgę. Wiedział, że
teraz może być sobą. Przez to znamię na ręce starał się być
lepszy, gdy poznał Lunę uwierzył w to, że może być lepszym
człowiekiem. Ta dziewczyna emanowała dobrem i zrozumieniem, Blaise
uczył się tego od niej i dziękował jej codziennie, za to, ze
postanowiła być z nim. Najważniejsze w tym wszystkim było jednak
ich uczucie, było szczere i niewinne, to co czuli do siebie, było
tylko ich. Jednak zaczęło ich męczyć to ciągłe ukrywanie się,
udawanie, że się nie znają, wymuszona obojętność wobec siebie.
Tak to raniło ich najbardziej, Blaise nie mógł patrzeć na Lunę
kiedy chciał, ona nie mogła się do niego przytulić, gdy miała
ochotę, nie mogli spędzać ze sobą tyle czasu ile by chcieli. W
tej sytuacji każdy ich pocałunek wydawał się zakazany. Zapytacie
na pewno, dlaczego wybrali taką drogę? Oboje nie byli gotowi
pokazać światu ich miłość, jedyną rzecz, która była tylko
ich, bali się, że jak zaczną się z nią obnosić coś się
popsuje. Z czasem jednak stwierdzili, ze to głupota i pod koniec
września pokazali się hogwardzkiemu światu jako para. To była
jeszcze większa sensacja niż rozmowy Granger-Malfoy. Tak, życie
towarzyskie Hogwartu to pokręcona sprawa.
Dwójka Prefektów
Naczelnych Hogwartu dzielnie odpracowywała ostatni z szlabanów
zadanych im przez Dyrektorkę. Pracowali w ciszy i skupieniu, chcieli
mieć już to za sobą, by móc iść do Hogsmeade zresztą szkoły.
Hermiona niecierpliwiła się na to wyjście, bo w końcu będzie
mogła się zobaczyć ze swoim przyjacielem. Brakowało jej ich
wspólnych przygód, bez chłopaków ten rok szkolny był taki
zwyczajny w porównaniu do poprzednich lat. No właśnie chłopcy od
niedawna nie ma dwójki przyjaciół tylko jednego, miała nadzieje,
że Harry nie będzie musiał wybierać pomiędzy nią, a Ronem. Na
samo wspomnienie o Weasley'u w Hermionie się gotowało, swoją złość
wyładowywała na kawałku podłogi, który czyściła, Malfoy
obserwował ją z daleka. Musiał przyznać, że Gryfonka była
śliczna, gdy się złościła.
-Wszystko w porządku
Granger?
-Tak Malfoy, zajmij się
swoją robotą.
-Nie wiem jak ty, ale ja
już skończyłem.
-To się ciesz.
-Pomóc ci? I tak nie
wyjdę stąd bez ciebie.
-Jeśli to ma pomóc w
szybszym wyrwaniu się stąd to chodź tu.
-Dobra.- wziął kawałek
szmaty i zaczął myć podłogę kilka stóp od Hemiony.- To powiesz
co cię gnębi?
-Zgadnij.
-No nie mów mi, że znowu
myślałaś o Łasicy, myślałem, że już ci przeszło.
-Najwidoczniej nie.
-Po pocałunku ze mną
powinnaś myśleć tylko o mnie, a nie o swoim byłym chłopaku.
-Nie zaczynaj, dobrze
wiesz, że takie żarty mnie nie bawią. Ron jest moim przyjacielem,
a raczej byłym i nad tym faktem ubolewam, a jest nim przez Ciebie,
-Och Granger uspokój się.
Przeprosiłem już za to. Pogodziliśmy się i postanowiliśmy zostać
kolegami, prawda? A chyba koledzy wybaczają sobie i nie wypominają
wybaczonych błędów, co nie?
-O dziwo masz rację
Malfoy. Jednak dalej się zastanawiam, co mnie podkusiło, że by
zostać twoją koleżanką.
-Bo świetnie całuję.-
odrzekł Draco i uśmiechnął się od niej radośnie.
-Bałwan.
-Tylko bez takich mi tu.
-Bo co?- odpowiedziała na
zaczepkę Hermiona.- Zrobisz mi coś?
-Tak.- i bez ostrzeżenia
pacnął ją mokrą szmatą.
-Malfoy!
-Tak Granger?
-Wypchaj się.- W ten
sposób chłopak i dziewczyna zaczęli się gonić po sowiarni niczym
małe dzieci. Zabawę przerwała Gryfonka, która śpieszyła się
do Hogsmeade. Malfoy zrobił niepocieszoną minę, ale przyznał jej
rację. Sam się umówił z Diabłem na małą libację, ale
wiedział, że ten poświęci mu chwilę, bo resztę dnia spędzi z
Luną.
Wioska czarodziejów
wyglądała przepięknie. Była skąpana w kolorowych liściach, a
ciepły wiatr poruszał nimi we wszystkie strony. Hermiona szła
główną ulicą w kierunku Trzech Mioteł, gdzie czekał na nią
Harry. Spotkanie z przyjacielem przebiegało bardzo przyjemnie, na
początku omijali temat Rona i Malfoya, wspominali stare czasy, Harry
opowiadał o szkoleniu Aurorów, w pewnym momencie wspomniał o
Ronie.
- Cóż maskowanie nie
jest moją domeną w porównaniu do Rona, któemu idzie to świetnie,
wiesz, że jeste najlepszy w całej grupie. Mówią, że od czasów
Tonk nie było nikogo tak dobrego.
-To miło słyszeć, ze mu
się powodzi. A jak on znosi rozstanie Harry?
-Nie najlepiej Hermiono
znasz go. Mocno cię kocha, ale to co się stało między wami mocno
go zraniło. W dzień gdy ma zajęcia i pracę wszystko wydaje się
okej, ale wieczorami siedzi w swoim pokoju i do nikogo się nie
odzywa. Siedzi tam sam i patrzy się na Twoje zdjęcia. To rozstanie
go złamał. Nie chce o Tobie słyszeć.
-Och, nie spodziewałam
się tego Harry.
-Myślę, że musisz z nim
porozmawiać, pomożemy ci z Ginny, musisz go przekonać, że nie
miałaś romansu z Malfoyem. Nawet możemy się powołać na Lunę i
Zabiniego. Zrobię wszystko, żeby go wyciągnąć z tego stanu.
-Mogę z nim porozmawiać
Harry, brakuje mi go jako przyjaciela.
-P-p-przyjaciela? No co Ty
Hermiono, on cię kocha, ty go i chcesz być tylko przyjaciółmi?
- Tak tylko przyjaciółmi,
jako para nam nie wszyło, zbyt wielkie różnice. Gdy byłam z Ronem
on zaczął się zmieniać na gorsze. Lepiej będzie jak już nigdy
nie będziemy razem.
-A co jeśli Ron, by już
taki nie był?
-Kto to wie, ale najpierw
musi uwierzyć, że nie łączy mnie nic z Tlenionym.
-Pogadam z nim. Wybacz,
ale muszę się już zbierać umówiłem się z Ginny. Cieszę się,
że się zobaczyliśmy. Na razei Hermiono.- wstał ucałował ją w
policzek i wyszedł z pubu.
-Na razie- rzuciła za nim
dziewczyna. W związku z tym, że nie miała co robić udała się na
spacer po mieście, gdy zapuściła się w okolice Świńskiego łba
postanowiła odwiedzić Dumbledore'a. Starszy pan przywitał ją z
radością i zaprosił na herbatkę za zapleczem. Spędzili godzinę
na pogawędce o wszystkim, co przyszło im na myśl. Hermiona musiała
przznać, ze ten starszy człowiek jest równie mądry jak jego brat.
Gdy już miała opuścić bar zobaczyła przy jednym e stolików
Lunę, Blaisa i Draco, podeszła się przywitać. Luna ucieszyła się
na jej widok, miała już dość siedzenia z Draco, chciała pobyć z
Blaise sam na sam.
-Co ty tu robisz sama
Hermiono- zaczęła sprytnie Luna.
-Idę do zamku, bo nie mam
co tu robić, a wy?
-Ja i Blaise właśnie
idziemy na randkę, a Ty może dopilnujesz aby Draco się zbyt nie
spił?
-Co?-spytała
zdziwiona.-Nie mam zamiaru niańczyć tego arystokraty.
-Proszę -szepnęła jej
na ucho Luna- jeśli tego nie zrobisz Blaise będzie tu siedział
cały dzień, bo nie zostawi Draco pijącego samotnie, a ja
przygotowałam dla nas romantyczny wieczór.
-Dobra, robię to dla
ciebie, nie dla niego.
-Jesteś
kochana.-uściskała Hermionę i odwróciła się do Diabła i rzekła
władczo- Blaise kochanie idziemy, Hermiona zajmie się Draco.
-Dobrze, na razie Smoku,
Hermiono.- odrzekł posłusznie Ślizgon i zniknął za drzwiami wraz
z Luną.
-Wygląda na to, że
zostaliśmy sami- odrzekł filozoficznie Dracze.
-Czemu tyle
pijesz?-zapytała Hermiona jednocześnie nalewając sobie ognistej do
szklanki.
-Spójrz dookoła każdy
kogoś ma tylko nie ja. Samotność jest do niczego, dlatego piję.
-Dobry powód.
-A ty dlaczego to robisz?
-Byś nie pił w
samotności.
-Dzięki Granger.
I tak popołudnie dwójka
byłych wrogów spędziła w Świńskim łbie pijąc różnie
czarodziejskie trunki. Wrócili do zamku w stanie niezbyt trzeźwym
to znaczy Draco nie czuł wcale działania alkoholu, a Hermiona była
lekko wstawiona. Wprost idealne wrunki, aby Draco ją uwiódł nie
sądzicie? Ale tak się nie stało, Draco zachował się
odpowiedzialnie i dał dziewczynie eliksir na kaca, sobie zaaplikował
mniejszą dawkę za względu na swoją mocną głowę.
-I co dalej Malfoy?
-Nie wiem Granger, możemy
się rozejść do swoich pokoi lub zostać w salonie,porozmawiać.
-Wybieram opcję drugą.
-Dobra masz pomysł o czym
chcesz gadać?
-Może zagramy w prawda
lub wyzwanie?
zaczynając ten rozdział myślałam -dobra. Ostatni rozdział i idę się uczyć! xd ale skończyłaś w takim momencie, że grrrr ;p
OdpowiedzUsuńAleks