10 lipca 2012

Życie to bajka - Część I rozdział 7


Prawda lub wyzwanie cz1

Trudno opisać relacje pomiędzy Hermioną, a Draco. Przez osiem lat byli wrogami, gardzili sobą i wartościami, które reprezentowali. Dziś nie jeden uczeń Hogwartu może zauważyć zmianę w ich zachowaniu. Plotki głoszą, że widziano ich jak uprzejmie się witają, kilka osób mówi, że posyłali sobie uśmiechy, a woźny Filch przyrzeka, że nakrył ich podczas rozmowy na korytarz, tak to prawda nasi bohaterowie znowu ze sobą rozmawiają. Z powyższych pogłosek najbardziej się cieszy profesor McGonagall, która przypisuje sobie porozumienie pomiędzy tą dwójką, co oczywiście nie jest prawdą, bo pogodzili ich Blaise i Luna.

Kontynuując dalej wątek związku Ślizgona z Krukonką, mogę śmiało stwierdzić, że dziewczyna miała zbawienny wpływ na chłopaka. Zabini oczywiście przed poznaniem Luny był porządnym mężczyzną, był oczytany, inteligentny, przystojny, kulturalny, oddanym przyjacielem Smoka, odnosił się do kobiet z szacunkiem, jego jedyną wadą był Mroczny Znak na jego przedramieniu. Znak ten był o tyle ciekawy, ponieważ był bledszy i mniejszy od normalnego, Blaise nigdy nie przeszedł pełnej inicjacji, on tylko został oznaczony jako ten, który kiedyś zasili szeregi Śmierciożerców. Lecz ta imitacja Mrocznego Znaku była jego udręka, nie miał z tego powodu problemów z prawem jak Draco, miał problem ze samym sobą. Brzydził się siebie, za to, że kiedyś podążał ślepo za rozkazami matki i nigdy nie sprzeciwił się jej w sprawie Czarnego Pana. Szanował swą rodzicielkę i według zasad, które mu wpoiła nie mógł się jej przeciwstawić, tak też robił, był jej posłuszny pod każdym względem. Jednak, gdy ta zginęła w Bitwie o Hogwart poczuł ulgę. Wiedział, że teraz może być sobą. Przez to znamię na ręce starał się być lepszy, gdy poznał Lunę uwierzył w to, że może być lepszym człowiekiem. Ta dziewczyna emanowała dobrem i zrozumieniem, Blaise uczył się tego od niej i dziękował jej codziennie, za to, ze postanowiła być z nim. Najważniejsze w tym wszystkim było jednak ich uczucie, było szczere i niewinne, to co czuli do siebie, było tylko ich. Jednak zaczęło ich męczyć to ciągłe ukrywanie się, udawanie, że się nie znają, wymuszona obojętność wobec siebie. Tak to raniło ich najbardziej, Blaise nie mógł patrzeć na Lunę kiedy chciał, ona nie mogła się do niego przytulić, gdy miała ochotę, nie mogli spędzać ze sobą tyle czasu ile by chcieli. W tej sytuacji każdy ich pocałunek wydawał się zakazany. Zapytacie na pewno, dlaczego wybrali taką drogę? Oboje nie byli gotowi pokazać światu ich miłość, jedyną rzecz, która była tylko ich, bali się, że jak zaczną się z nią obnosić coś się popsuje. Z czasem jednak stwierdzili, ze to głupota i pod koniec września pokazali się hogwardzkiemu światu jako para. To była jeszcze większa sensacja niż rozmowy Granger-Malfoy. Tak, życie towarzyskie Hogwartu to pokręcona sprawa.

Dwójka Prefektów Naczelnych Hogwartu dzielnie odpracowywała ostatni z szlabanów zadanych im przez Dyrektorkę. Pracowali w ciszy i skupieniu, chcieli mieć już to za sobą, by móc iść do Hogsmeade zresztą szkoły. Hermiona niecierpliwiła się na to wyjście, bo w końcu będzie mogła się zobaczyć ze swoim przyjacielem. Brakowało jej ich wspólnych przygód, bez chłopaków ten rok szkolny był taki zwyczajny w porównaniu do poprzednich lat. No właśnie chłopcy od niedawna nie ma dwójki przyjaciół tylko jednego, miała nadzieje, że Harry nie będzie musiał wybierać pomiędzy nią, a Ronem. Na samo wspomnienie o Weasley'u w Hermionie się gotowało, swoją złość wyładowywała na kawałku podłogi, który czyściła, Malfoy obserwował ją z daleka. Musiał przyznać, że Gryfonka była śliczna, gdy się złościła.
-Wszystko w porządku Granger?
-Tak Malfoy, zajmij się swoją robotą.
-Nie wiem jak ty, ale ja już skończyłem.
-To się ciesz.
-Pomóc ci? I tak nie wyjdę stąd bez ciebie.
-Jeśli to ma pomóc w szybszym wyrwaniu się stąd to chodź tu.
-Dobra.- wziął kawałek szmaty i zaczął myć podłogę kilka stóp od Hemiony.- To powiesz co cię gnębi?
-Zgadnij.
-No nie mów mi, że znowu myślałaś o Łasicy, myślałem, że już ci przeszło.
-Najwidoczniej nie.
-Po pocałunku ze mną powinnaś myśleć tylko o mnie, a nie o swoim byłym chłopaku.
-Nie zaczynaj, dobrze wiesz, że takie żarty mnie nie bawią. Ron jest moim przyjacielem, a raczej byłym i nad tym faktem ubolewam, a jest nim przez Ciebie,
-Och Granger uspokój się. Przeprosiłem już za to. Pogodziliśmy się i postanowiliśmy zostać kolegami, prawda? A chyba koledzy wybaczają sobie i nie wypominają wybaczonych błędów, co nie?
-O dziwo masz rację Malfoy. Jednak dalej się zastanawiam, co mnie podkusiło, że by zostać twoją koleżanką.
-Bo świetnie całuję.- odrzekł Draco i uśmiechnął się od niej radośnie.
-Bałwan.
-Tylko bez takich mi tu.
-Bo co?- odpowiedziała na zaczepkę Hermiona.- Zrobisz mi coś?
-Tak.- i bez ostrzeżenia pacnął ją mokrą szmatą.
-Malfoy!
-Tak Granger?
-Wypchaj się.- W ten sposób chłopak i dziewczyna zaczęli się gonić po sowiarni niczym małe dzieci. Zabawę przerwała Gryfonka, która śpieszyła się do Hogsmeade. Malfoy zrobił niepocieszoną minę, ale przyznał jej rację. Sam się umówił z Diabłem na małą libację, ale wiedział, że ten poświęci mu chwilę, bo resztę dnia spędzi z Luną.

Wioska czarodziejów wyglądała przepięknie. Była skąpana w kolorowych liściach, a ciepły wiatr poruszał nimi we wszystkie strony. Hermiona szła główną ulicą w kierunku Trzech Mioteł, gdzie czekał na nią Harry. Spotkanie z przyjacielem przebiegało bardzo przyjemnie, na początku omijali temat Rona i Malfoya, wspominali stare czasy, Harry opowiadał o szkoleniu Aurorów, w pewnym momencie wspomniał o Ronie.
- Cóż maskowanie nie jest moją domeną w porównaniu do Rona, któemu idzie to świetnie, wiesz, że jeste najlepszy w całej grupie. Mówią, że od czasów Tonk nie było nikogo tak dobrego.
-To miło słyszeć, ze mu się powodzi. A jak on znosi rozstanie Harry?
-Nie najlepiej Hermiono znasz go. Mocno cię kocha, ale to co się stało między wami mocno go zraniło. W dzień gdy ma zajęcia i pracę wszystko wydaje się okej, ale wieczorami siedzi w swoim pokoju i do nikogo się nie odzywa. Siedzi tam sam i patrzy się na Twoje zdjęcia. To rozstanie go złamał. Nie chce o Tobie słyszeć.
-Och, nie spodziewałam się tego Harry.
-Myślę, że musisz z nim porozmawiać, pomożemy ci z Ginny, musisz go przekonać, że nie miałaś romansu z Malfoyem. Nawet możemy się powołać na Lunę i Zabiniego. Zrobię wszystko, żeby go wyciągnąć z tego stanu.
-Mogę z nim porozmawiać Harry, brakuje mi go jako przyjaciela.
-P-p-przyjaciela? No co Ty Hermiono, on cię kocha, ty go i chcesz być tylko przyjaciółmi?
- Tak tylko przyjaciółmi, jako para nam nie wszyło, zbyt wielkie różnice. Gdy byłam z Ronem on zaczął się zmieniać na gorsze. Lepiej będzie jak już nigdy nie będziemy razem.
-A co jeśli Ron, by już taki nie był?
-Kto to wie, ale najpierw musi uwierzyć, że nie łączy mnie nic z Tlenionym.
-Pogadam z nim. Wybacz, ale muszę się już zbierać umówiłem się z Ginny. Cieszę się, że się zobaczyliśmy. Na razei Hermiono.- wstał ucałował ją w policzek i wyszedł z pubu.
-Na razie- rzuciła za nim dziewczyna. W związku z tym, że nie miała co robić udała się na spacer po mieście, gdy zapuściła się w okolice Świńskiego łba postanowiła odwiedzić Dumbledore'a. Starszy pan przywitał ją z radością i zaprosił na herbatkę za zapleczem. Spędzili godzinę na pogawędce o wszystkim, co przyszło im na myśl. Hermiona musiała przznać, ze ten starszy człowiek jest równie mądry jak jego brat. Gdy już miała opuścić bar zobaczyła przy jednym e stolików Lunę, Blaisa i Draco, podeszła się przywitać. Luna ucieszyła się na jej widok, miała już dość siedzenia z Draco, chciała pobyć z Blaise sam na sam.
-Co ty tu robisz sama Hermiono- zaczęła sprytnie Luna.
-Idę do zamku, bo nie mam co tu robić, a wy?
-Ja i Blaise właśnie idziemy na randkę, a Ty może dopilnujesz aby Draco się zbyt nie spił?
-Co?-spytała zdziwiona.-Nie mam zamiaru niańczyć tego arystokraty.
-Proszę -szepnęła jej na ucho Luna- jeśli tego nie zrobisz Blaise będzie tu siedział cały dzień, bo nie zostawi Draco pijącego samotnie, a ja przygotowałam dla nas romantyczny wieczór.
-Dobra, robię to dla ciebie, nie dla niego.
-Jesteś kochana.-uściskała Hermionę i odwróciła się do Diabła i rzekła władczo- Blaise kochanie idziemy, Hermiona zajmie się Draco.
-Dobrze, na razie Smoku, Hermiono.- odrzekł posłusznie Ślizgon i zniknął za drzwiami wraz z Luną.
-Wygląda na to, że zostaliśmy sami- odrzekł filozoficznie Dracze.
-Czemu tyle pijesz?-zapytała Hermiona jednocześnie nalewając sobie ognistej do szklanki.
-Spójrz dookoła każdy kogoś ma tylko nie ja. Samotność jest do niczego, dlatego piję.
-Dobry powód.
-A ty dlaczego to robisz?
-Byś nie pił w samotności.
-Dzięki Granger.
I tak popołudnie dwójka byłych wrogów spędziła w Świńskim łbie pijąc różnie czarodziejskie trunki. Wrócili do zamku w stanie niezbyt trzeźwym to znaczy Draco nie czuł wcale działania alkoholu, a Hermiona była lekko wstawiona. Wprost idealne wrunki, aby Draco ją uwiódł nie sądzicie? Ale tak się nie stało, Draco zachował się odpowiedzialnie i dał dziewczynie eliksir na kaca, sobie zaaplikował mniejszą dawkę za względu na swoją mocną głowę.
-I co dalej Malfoy?
-Nie wiem Granger, możemy się rozejść do swoich pokoi lub zostać w salonie,porozmawiać.
-Wybieram opcję drugą.
-Dobra masz pomysł o czym chcesz gadać?
-Może zagramy w prawda lub wyzwanie?

1 komentarz:

  1. zaczynając ten rozdział myślałam -dobra. Ostatni rozdział i idę się uczyć! xd ale skończyłaś w takim momencie, że grrrr ;p
    Aleks

    OdpowiedzUsuń