10 lipca 2012

Życie to bajka - Część I rozdział 20


Kłótnie

Uczniowie wrócili do Hogwartu wypoczęci i zadowoleni, nie wszyscy w takim samym stopniu, lecz każdy z nich podładował swoje baterie przed kolejną dawką nauki. Nawet Draco, który czuł się wymęczony przez swoją misję, odkąd Blaise mu pomaga ma mniej na głowie i ma więcej czasu na odpoczynek i sprawy związane ze szkołą. Musiał przyznać, że to dla niego za dużo na czas obecny. Zaniedbał naukę, obowiązki Prefekta przez ciągłe skupianie się na misji. Zastanawiał się jak to robi Granger, która miała tyle samo na głowie, co on, a spisywała się na wszystkich polach lepiej . Odwalała robotę jako Prefekt za nich oboje, otrzymywała same wybitne, pomagała innym jak tylko ktoś o to poprosił, była wszędzie, gdzie powinna być, a on nie potrafił sobie poradzić ze swoimi zadaniami.

Hermiona przywitała powrót do szkoły z ulgą w końcu oderwała się od widoku zakochanych- Ginny i Harry'ego oraz wiecznie się z nią kłócącego Rona. W końcu mogła zaszyć się w swoim dormitorium, gdy chciała pobyć sama, nie musiała przebywać cały czas pośród ludzi, którzy ją irytowali. Chętnie spędzała czas z Ethanem, jednak mogła to tylko robić podczas patroli i zebrań, ciągle miała wrażenie, że jeszcze jest tyle tematów, które chciałaby z nim poruszyć, a nie miała na to czasu. Draco dalej unikała i nie widywała go już jakiś czas pomimo, że mieszkał za ścianą.

Podczas jednego z samotnych patroli po lochach natknęła się na Zabiniego, chłopak rzucił na nią okiem i chciał się dowiedzieć, co z Luną, z którą nie miał kontaktu od kilku tygodni.
-Luna czuje się dobrze choć ciągle chodzi smutna, bo nie rozumie czemu jej unikasz i boi się, że to koniec waszego związku.
-Możesz jej powiedzieć, że to nie prawda?
-Mówię, ale mi nie wierzy. Do czasu jeśli z nią nie porozmawiasz i nie wyjaśnisz, o co ci chodzi będzie się tak cały czas zachowywać. Jeśli ci na niej zależy daj jej jakiś znak, że ją kochasz.
-To będzie trudne, bo jak sama mówiłaś, już nie wierzy w to, co piszę w listach.
-Nie chcesz jej mówić, co robisz, to musisz jakoś sobie poradzić.-odrzekła cierpko dziewczyna. Rozumiała położenie Blaisa, ale nie mogła mu wybaczyć faktu, ze przez jego postępowanie cierpi Luna, a ona choć wie, co się dzieje, nie może jej pomóc i powiedzieć, co robi jej chłopak.
-A powiedz mi jeszcze, co jest między tobą, a Smokiem, bo wspominał, że się do siebie zbliżyliście, a teraz jak tylko o tobie wspomnę to warczy na mnie.
-Nie między nami nic nie ma i nie było Blaise. Chwilowe zawieszenie broni minęło.
-Czyli znowu się nie lubicie?
-Myślę, że nigdy się nie polubiliśmy. Na razie.
-Cześć.-Chłopak był zaskoczony jej odpowiedzią, bo z obserwacji jego i Luny wynikało, że mają się ku sobie, a tutaj taki zwrot.

Chciał pogadać ze Smokiem, ale musiał zrobić jedną rzecz przed tym. Zaczaił się w pobliżu dormitoriów Krukonów w niszy za obrazem i wyczekiwał na swoją dziewczynę. Miał szczęście, bo szła sama, szybkim ruchem zaciągnął ją za zasłonę i bez ostrzeżenia pocałował. Dziewczyna początkowo się wyrywała, lecz gdy pojęła kto to robi, oddała mu pieszczotę i wtuliła się w niego mocno. Po chwili Blaise oderwał się od niej, szepnął jej do ucha.
-Kocham cię, za niedługo wszystko wróci do normy. Teraz zaufaj mi. - wyswobodził się z jej uścisku i zniknął w labiryncie korytarzy. Luna uśmiechnęła się pod nosem i udała do swojego pokoju, spokojna o uczucia Diabła.

Podczas kolejnego zebrania Prefektów Hermiona i Draco pokłócili się na oczach wszystkich. Ich półsłówka i ukryte aluzje rozwścieczyły obecną tam McGonagall. Zabrała tę dwójkę do swojego gabinetu, gdzie czekała ich mocna reprymenda za haniebne zachowanie.
-Możecie mi wytłumaczyć, co się dzieje?
-Nic szczególnego pani profesor, po prostu się nie dogadujemy.- zaczęła Hermiona.
-Jak to? Prosiłam was, żebyście znaleźli nić porozumienia, wydawało mi się, że wasze relacje się poprawiły.
-Poprawiły, ale znowu się popsuły.-odrzekł Draco.
-Zatem popracujcie nad nimi, bo jeśli jeszcze raz zrobicie coś takiego jak dziś wyciągnę poważne konsekwencje i oboje pożałujecie swojego zachowania. Rozumie, że macie dużo na głowie, ale wasze funkcje zobowiązują do pewnego zachowywania się. Zrozumiano?
-Tak jest pani profesor.- odrzekli jej i wyszli, każde z nich rozeszło się w swoim kierunku, bez pożegnania.

Draco skierował się w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów. Zastał tam jak zwykle czekającą na niego Astorię. Musiał przyznać, że mu to pochlebiało, dziewczyna miała coś w sobie, co go pociągało. Miała ładną twarz, była smukła, blond włosy spływały po jej plecach i na twarzy zawsze widniał uśmiech, gdy go tylko widziała. Była inteligentna, zabiegała o jego uwagę i nie była namolna jak Pansy. Ponadto pochodziła z rodziny o podobnej historii do jego, zatem nadawałaby się na panią Malfoy, jak to sama jego matka powiedziała. Jednak nie był do końca pewien czy chce być z tą dziewczyną, coś go powstrzymywało od bliższych kontaktów z nią i nie wiedział, co to jest. Po krótkiej rozmowie z dziewczyną, udał się na poszukiwanie Blaisa, który zniknął. Znalazł Diabła przed wejściem do PW, szybko udali się do męskiego dormitorium,gdzie omówili klika spraw.
-Czytałeś dzisiejszego Proroka?-zaczął Diabeł.
-Jeszcze nie miałem go w rękach, piszą coś ciekawego?-zapytał blondyn.
-Piszą o rozwodzie twoich rodziców, to prawda?
-Tak, matka zadecydowała o tym posunięciu. Miałem nadzieję, że wszystko uda się załatwiać po cichu, ale jak widać prasa musi wszystko wywęszyć. Mam nadzieję, że nie wpłynie to na nią negatywnie.
-Przykro mi stary. Jak Ty się z tym trzymasz?
-Nadzwyczaj dobrze, sam wiesz, że nie żal mi Lucjusza. Możemy zmienić temat.
-Dobra. Co powiesz o Granger?
-O co ci znowu chodzi?
-Odbyłem sobie z nią dziś małą pogawędkę o Lunie i przez przypadek temat zszedł na ciebie. Wiesz, że dziewczyna cię nie lubi?-zapytał chytrze Blaise. Draco słuchał go uważnie, w sumie nic nowego mu nie powiedział, lecz jednak myśl, że Granger go nie lubi nawet teraz trochę go zabolała, miał nadzieję, że coś jednak jest na rzeczy.
-Przecież ja i Granger nigdy się nie lubiliśmy, więc czemu by teraz miało być inaczej.-odparł z udawaną obojętnością.
-No nie wiem, może dlatego, że jak tylko ci o niej wspomnę to chcesz mnie zabić, a poza tym chyba byś nie ciągnął jej do łóżka bez powodu.
-Zrobiłem na złość Weasley'owi.
-Jesteś pewien? Bo mi się wydaje, że zrobiłeś, to bo chciałeś i jednak trochę ją lubisz.-podpuszczał go dalej Zabini.
-Nie twoja sprawa. Nawet jak coś było,to już nie ma. Teraz spotykam się z Astorią, a z Granger nawet nie rozmawiam. A to co w takim dobrym humorze?-zapytał opryskliwie.
-Jak już wspominałem, rozmawiałem z Hermioną o Lunie i powiedziała mi coś, co natknęło mnie do pokazania swojej dziewczynie, że wciąż ją kocham. To pocałowałem ją z zaskoczenia i szybko uciekłem, aby nie zaczęła zadawać pytań. Co lepsze uśmiechnęła się i wydaje się rozumieć, że za niedługo będzie wszystko po staremu.
-Miło to słyszeć, dalej nie rozumiem, czemu się do niej nie odezwiesz.
-To dla jej dobra. Po wszystkim opowiem jej o czemu tak zrobiłem, zrozumie mnie, przynajmniej taką mam nadzieję.
-Jedak lepiej byłoby się do niej odezwać skorą ją kochasz.-upierał się dalej Draco.
-To może ty porozmawiasz z Hermiona, mądralo.-odgryzł się Diabeł. Smok momentalnie poczerwieniał ze złości i chwycił różdżkę w dłoń i pogroził ją przyjacielowi.
-Zostaw w spokoju sprawę z Granger.
-Dobra, dobra Smoczku nie złość się.
-Blaise!
-Już jestem cicho.-przyłożył palec do ust i zniknął z pola widzenia blondyna.

W złym humorze zmierzał do sali na parterze, gdzie obywały się jego lekcje wraz z Hermioną prowadzone przez Hugh. Draco musiał przyznać, że chłopak miał dużą wiedzę i w skuteczny sposób przezywał im najważniejsze informacje i posunięcia, które mogą się im przydać podczas walki. Jednak sposób w jaki zwracał się do Hermiony denerwował go bardzo, cały czas słyszał pochwały, żarty kierowane w jej stronę, chętnie korygował jej zagrania, a ona mu na to wszystko pozwalała. Gdy wszedł spóźniony do sali już ćwiczyli, nie zwrócili na niego zbytniej uwagi, tylko nauczyciel kazał mu się rozgrzać i przygotować do lekcji. Hugh opuścił na chwilę Hermionę i poinstruował Draco, co i jak ma robić. Z powodu złego humoru Ślizgon zawalił całą lekcję i z jeszcze gorszym samopoczuciem zakończył ją, w swoim roztargnieniu zapomniał różdżki z sali i musiał się po nią wrócić. Gdy ponownie przekroczył próg zastał Gryfonkę i aurora w dwu znacznej sytuacji. Para szybko od siebie odskoczyła i dziewczyna po szybkim rzuceniu „Cześć” uciekła z pomieszczenia, Smok ruszył za nią szybkim krokiem. Dopadł ją za rogiem.
-Poczekaj.-krzyknął. Dziewczyna obróciła się i spojrzała na niego niepewnie, jej włosy były w nieładzie,a policzki zaróżowione.
-Daj mi spokój.
-Oj Granger i tak musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym.
-Pamiętaj, że to polecenie pani dyrektor.
-Wystarczy, że się nie będę do ciebie publicznie odzywać, to wypełnię jej prośbę.
-Granger, co w ciebie wstąpiło?
-Nic.
-Unikasz mnie, nie odzywasz się, nazywasz zdrajcą. Więc, co się dzieje?-zbliżył się do niej i zablokował jej drogę ucieczki. Z jednej strony ograniczała ją ściana, a z pozostałych on.
-Zostaw mnie w spokoju Malfoy.-Wysyczała przez zęby i pogroziła mu różdżką.
-Na prawdę grozisz mi?-zapytał.
-Skoro prośby do ciebie nie docierają to ci grożę.
-Na Merlina, chcę tylko porozmawiać. -chwycił jej różdżkę i schował do swojej kieszeni. Przybliżył się tak blisko, że ich ciała się ze sobą stykały, oboje wstrzymali oddech na chwilę. Spojrzał jej w oczy, mógł dostrzec jej piegi i rozszerzone źrenice.
-Więc powiesz mi, co to znaczyło?-szepnął jej do ucha.
-O co ci chodzi?-zapytała.
-Dobrze wiesz, że chodzi mi o naszą wspólna noc.- Na wspomnienie tamtych chwil zrobiło się jej gorąco. Lecz z perspektywy czasu nie wiedziała, co to było.
-Nic nie znaczyło Malfoy.
-Jak to?-zapytał zdziwiony.
-Po prostu pomyłka.-Po tych słowach odsunął się od niej, spojrzał na nią lodowatym wzrokiem i chciał jej coś odpowiedzieć, ale przerwało mu pojawienie się Astorii. Dziewczynie nie spodobał się widok Draco z Gryfonką, prędko objęła chłopaka i spytała, co tu robi.
-Nic kochanie, sprawy Prefektów.
-To dobrze, idziemy do ciebie.-Zapytała słodko i posłała wymowne spojrzenie Hermionie.
-Tak idziemy.-Oddalili się od brunetki. Hermiona osunęła się po ścianie, oparła głowę o ręce i starała się ochłonąć. Przynajmniej jej relacje z Malfoy'em są już ostatecznie zakończone, ale czy to dobrze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz