A miało być tak pięknie
Noc minęła zbyt szybko,
świt brutalnie wdarł się do dormitorium Dracon'a, budząc jego
właściciela. Blond włosa fretka niechętnie otworzyła oczy,chwilę
zajęło jej ocena sytuacji. Przypomniał sobie wieczór z Granger i
powód czemu leży w jego łóżku. Zlustrował dziewczynę leżącą
koło niego, spała w nieładzie, każda jej kończyna leżała w
innym kierunku, burza brązowych włosów zajmowała większą część
poduszki, a z jej ust wydobywało się lekkie chrapanie.
-Granger na
Merlina-krzyknął-masz śliczne usta, ale czy musisz tak chrapać.
Obudzisz pół zamku.
Na dźwięk jego słów
Hermiona gwałtownie się obudziła. Mrucząc pod nosem, próbowała
wygramolić się z łóżka, ale była tak zaplątana w pościel, że
przy którymś gwałtownym ruchu spadła z łóżka na ziemię.
-Ała. Moja pupa-pisnęła
i wstała z ziemi z pomocą Draco.
-Wszystko w porządku
chrapiątko?-zapytał.
-Tak i wcale nie chrapię
Malfoy.
-Oj chrapiesz, chrapiesz,
a na dodatek wiercisz się w nocy niemiłosiernie i przysysasz się
do człowieka jak kałamarnica.-dodał posyłając jej złośliwy
malfoy'owski uśmiech. Parzyła się na niego z niedowierzaniem.
-Nie prawda.-zaczęła
Hermiona swój mądry wywód- Problemów z nosem i zatokami nie mam,
poduszkę miałam na tej samej wysokości, co zawsze, a Ron nie
powiedział mi nigdy, że chrapię jak spałam u niego. Wiercę się
tylko, gdy mam koszmary lub nie potrafię zasnąć, a dziś
przespałam całą noc bez snów. A do ciebie się przytuliłam, bo
sam tego chciałeś.
Więc w mniemaniu panny
Granger Malfoy po prostu zmyślał, a jak gra nie czysto to można
się odegrać.Chwyciła poduszkę i z całej siły uderzyła nią
Draco.Arystokrata nie pozostał jej dłużny i zaczął ją gonić po
całym pokoju. Bawili się jak małe dzieci, pierze z poduszek
wirowało wokół nich, a oni zapomnieli o istniejącym świecie. W
pewnym momencie Smok złapał ją i rzucił na łóżko, by tam
zacząć ją łaskotać. Warto wspomnieć, że Pani Prefekt miała
straszne łaskotki. Gdy tylko Draco zorientował się o jej
łaskotkach,zaczął ją torturować. Siadł na niej okrakiem, jej
ręce zablokował w silnym uścisku i wolną ręką drażnił jej
skórę.Hermiona po kilku minutach takiego poczynania straciła dech
w piersiach, potem jej oddech przyśpieszył i czuła pierwsze oznaki
zmęczenia na swoim ciele.
-Przestań już nie mogę-
wyszeptała,a że Draco zajęty dobrą zabawą nie usłyszał jej za
pierwszym razem. Przybliżył swoją twarz do jej, oboje czuli swoje
oddechy na swoich szyjach.
-Powtórz.
-Wystarczy już nie mogę.
-Okej.-ale nie miał
zamiaru z niej zejść, usadowił się tylko wygodniej na jej
kolanach.
-Nie zejdziesz ze mnie?
-Nie.- wyszeptał jej do
ucha. Czuł jej zapach, jej ciało było przy jego ciele. Delikatnie
pocałował ją w szyję, powoli wędrując ku jej twarzy, gdy był
przy jej ustach zaprzestał całowania. Spojrzał jej w oczy próbując
wyczytać z nich reakcję. Spodziewał się zobaczyć w nich
szok,złość, lecz zamiast tego zobaczył swoje odbicie. Pocałunek
wznowiła Hermiona, na początku delikatnie i ostrożnie złączyła
ich usta. Z czasem pocałunek się pogłębił i stał się bardziej
namiętny. Podniecony Draco szepnął jej czule do ucha:
-Jesteś wspaniała
Hermiono.
-Oh Draco- wyrwało się
jej z ust.-Jesteś...
Lecz reszty jej słów nie
usłyszał,bo ktoś brutalnie szturchną go w ramię.
-Co się dzieje?-spytał
zaspany.
-Za pół godziny
śniadanie- usłyszała w odpowiedzi.-Trzeba się zbierać, bo
jeszcze się spóźnimy.
-Coo?- jego oczy zrobiły
się okrągłe jak dwa galeony.- Za pół godziny, to po co mnie
budzisz tak wcześnie. Mamy jeszcze dużo czasu.-odpowiedział ze
złością.
-Jak chcesz, ja już się
zbieram.
-I dobrze, jeszcze ktoś
by cię zobaczył wychodzącą z mojego pokoju. Lepiej zmywaj się
już.
Hermiona nie odpowiedziała
nic, tylko obróciła się na pięcie i wyszła bez słowa pożegnania
z jego dormitorium. Co za gbur i pomyśleć, ze wczoraj był taki
miły i mi pomógł, a teraz się zachowuje jak skończony idiota. A
już myślałam, że może się poprawi między nami.
Młody Malfoy był zły na
siebie, że pozwolił jej spać u siebie, w końcu ma brudną krew.
Może stara się być miły dla wszystkich, ale wartości, które mu
wpajano przez całe życie ciągle, gdzieś się w nim czają. Jego
złość potęgował fakt, że śnił o niej. Nigdy wcześniej coś
takiego mu się nie zdarzyło. Jak on mógł o niej śnić i jak mógł
ją całować! O Zgrozo cały dzień popsuty przez wizję całowania
się z nią. Przecież ona się całuje z tym wypłoszem Weasley'em,
więc jakbym ją pocałował to równie dobrze mógłbym się z nim
całować.Od tych myśli zrobiło mu się niedobrze. Zdecydowanie
muszę ograniczyć kontakt z nią, dziwne rzeczy się ze mną dzieją,
jak za długo z nią przebywam. No i poza tym ten sen wskazuje na to,
że brakuje mi dziewczyny, skoro nawet o niej śniłem w ten sposób.
Na śniadanie wpadła
lekko spóźniona,on siedział przy stole Slytherinu rozmawiając z
Blaise. Przysiadła się do Ginny i zaczęły rozmawiać o
dzisiejszym planie.
-Cały dzień zajęty
lekcjami. To straszne. Na dodatek to eliksiry, zaklęcia i
transmutacja. Nie wiem jak dożyje do wieczora.-marudziła Ruda.
-Mam podobnie, a na
dodatek mam wieczorny patrol w lochach. Musimy sobie poradzić. Na
szczęście za dwa dni weekend.
-No proszę, kto by
pomyślał,że chcesz weekend.-zażartowała Ginny.
-Ludzie się zmieniają.
-Wiem.-Po tych słowach
wstała,pożegnała się z przyjaciółką i skierowała swoje kroki
w kierunku sali Zaklęć. Po drodze spotkała Lunę, która kłóciła
się z jakąś dziewczyną, którą okazała się być Pansy
Parkinson.
-Co tu się
dzieje?-zapytała.
-Cześć
Hermiona.-przywitała się radośnie Luna.-Pansy wydaje się, że mam
coś, co należy do jej kolegi.
-Nie wydaje mi się. Masz
na sobie łańcuszek, który ukradłaś Zabini'emu. O widzisz tutaj
jest ich herb.-i wskazała na srebrną przywieszkę w kształcie
serca.
-Mogę zobaczyć?-zapytała
Hermiona.
-Możemy porozmawiać na
osobności.-odrzekła Luna, patrząc się na nią błagalnie. Nie
mogła pozwolić, żeby Pansy dowiedziała się o niej i Blaise.
-Wiedziałam.-odrzekła
tryumfalnie Ślizgonka.- Oddawaj to złodziejko.- podeszła do Luny i
zerwała jej łańcuszek z szyi. Zarówno Hermiona jak i Luna nie
zdążyły zareagować, były w szoku. Z ust Luny wymsknęło się
ledwo słyszalne nie.
-Można widzieć dlaczego
nie jesteście na lekcji, jest już po dzwonku.- dobiegł ich zza
pleców głos Dracona. Pierwsza odezwała się Pansy, która szybko
znalazła się u jego boku.
-Pomyluna ukradła
łańcuszek Blais'a.O widzisz.-Na dowód swoich słów pokazała mu
zerwany łańcuszek.-Ata Szlama nie robi z tym nic.- uśmiechnęła
się do niego i czekała na reakcję. Draco spojrzał na przerażoną
Lunę i zdezorientowaną Hermionę.
-Pansy oddaj mi
to.-wyciągnął rękę i czekał, aż dziewczyna poda mu
łańcuszek.-Myślę, że skoro panna Lovegood nosi go publicznie to
musi być to jej własność.Poza tym to nie jest herb Zabnich.
Musiało ci się coś pomylić Pansy, a za twoje zachowanie i
słownictwo Slytherin traci 5 punktów.
-Ale Draco...-zaczęła
Pansy.
-Koniec gadania. Idź
lepiej na zajęcia.- Oburzona Ślizgonka, obróciła się na pięcie
i zniknęła za rogiem. Draco naprawił zniszczony łańcuszek i
podał, go Lunie.
-Swoja droga ładna
błyskotka Lovegood. Blaise ma gust.
-Dzięki
Draco.-powiedziała szczęśliwa Luna. Całej tej sytuacji
przyglądała się Hermiona.
-Jak to Ty i Blaise,
Blaise i Ty?-spytała zdziwiona.-Czemu mi nic nie powiedziałaś
Luna.
-Bo to miała być
tajemnica, co nie Draco. Czemu powiedziałeś Hermionie?
-Ale dlaczego nie miałam
wiedzieć?-oburzyła się Gryfonka
-Lepiej żeby wiedziała,
może was nakryć jak ja. A tak nie będziecie się musieli przed nią
kryć,może nawet wam udostępni swoje dormitorium. No i chyba się
przyjaźnicie, więc wypada mówić sobie takie rzeczy. No, ale teraz
na lekcje już.
Po tych słowach Draco i
Luna ruszyli na lekcje,a Hermiona stała dalej na korytarzu. Po
chwili dotarło do niej,że Luna i Blaise to para,ale reszty nie
zrozumiała. Muszę sobie z nią porozmawiać.
Draco zniknął w
korytarzu, którym chwilę wcześniej szła Parkinson, miał
nadzieję, ze ją dogoni.Miał szczęście, złapał ją nim skręciła
w korytarz prowadzacy do lochów. Zwinnym ruchem złapał ją od tyłu
i zgarnął do pustej klasy.
-Co to miało znaczyć
przed chwilą?-zapytała chłodno.- Od teraz jesteś miłośnikiem
szlam i popychadeł Pottera?
-Nie, ale pełniona przeze
mnie funkcja wymaga ode mnie jakieś sprawiedliwości, szczególnie
po wojnie nie mogę publicznie zachowywać się rasistowsko.
-A odkąd się boisz
poniżyć kogoś?-
-Odkąd Śmierciożercy i
Czarny Pan przegrali wojnę.
-Ciekawe, czyżbyś stał
się tchórzem?
-Nie przeginaj Parkinson.
Z tego co wiem podczas wojny sama tchórzyłaś, chyba nie muszę ci
przypominać, że pierwsza chciałaś wydać Pottera.
-Jak śmiesz..- zaczęła,
ale nie było jej dane dokończyć, bo Malfoy ją pocałował.
-Pamiętaj Pansy, że
jesteś taka jak ja, więc nie pouczaj mnie więcej. Wpadnij dziś
wieczorem do mojego dormitorium, zabawimy się jak za dawnych
czasów.- Po czym klepnął ja w tyłek i odszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz