13 maja 2012

Życie to bajka - Część II rozdział 28



Przyjaciół nie pozyskuj lekkomyślnie, a tych, których pozyskałeś, lekkomyślnie nie porzucaj.
Solon



Ona

Po weselu Potter'ów zamieszkałam u państwa Weasley'ów, którzy traktują mnie jak własną córkę. Nigdy nie rozumiałam dlaczego pani Weasley, otaczała Harry'ego taką troską i matczynymi uczuciami. Chyba mu trochę zazdrościłam, bo mnie zawsze trzymała na dystans, lecz w ostatnich miesiącach pokazała, że mogę uważać się za jej drugą córkę. Zajmuję pokój bliźniaków, który od dawna stał pusty, nic w wystroju nie zmieniłam. Łóżko Freda stoi puste od jego śmierci, a ja zajmuję drugie – Georga. Czuję pustkę w domu pełny ludzi, lecz życzliwe uśmiechy Molly dodają mi otuchy. Muszę przyznać, że to wszystko jest miłe z ich strony i mam nadzieję, że kiedyś im się odwdzięczę.

Aktualnie czekam na wyniki OWTM-ów, które wpłyną na moją przyszłość. Postanowiłam, że wstąpię na Uniwersytet Aurorski, do którego namawiali mnie przyjaciele. Zrozumiałam z czasem, że to jest to, co chcę w życiu robić. Zresztą barwne opowieści Harry'ego i Rona o zajęciach, zdarzeniach na szkoleniach tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Muszę, tylko złożyć wyniki moich egzaminów i czekać, na wezwanie do odbycia testów kwalifikacyjnych. Bardzo się denerwuję.

Wakacje minęły mi na bezowocnym szukaniu mieszkania w centrum Londynu, spotkaniach z Luną i Blaisem. Muszę przyznać, ze chłopak mojej przyjaciółki jest fajnym facetem, jak na Ślizgona. Poznaliśmy się lepiej, ufam mu coraz bardziej i trochę zazdroszczę Lunie, że znalazła taką miłość w osobie, po której się tego nie spodziewała. Ich historia jest jak z bajki, będą mieli, co opowiadać wnukom na starość.

Puki, co jestem sama, z Hugh rozstałam się parę tygodni temu i od tamtej pory utrzymujemy nikły kontakt. Musimy oboje przeboleć to rozstanie, bo jest szansa, że od października będzie moim wykładowcą, a nie chcę mieć skomplikowanych relacji między nami, jeśli do tego dojdzie. Duże wsparcie w tej sytuacji otrzymałam od Rona, który mnie podtrzymywał na duchu i przynosił chusteczki, gdy tego potrzebowałam. Nie myślcie, że płakałam po Hugh, ostatnio mam napady płaczu bez powodu. Po prostu życie mi ostatnio dokopało, moi rodzice ostatecznie się mnie wyrzekli i zerwali całkowicie kontakt ze mną. Nie potrafię dobrze lokować swoich uczuć przez, co tracę przyjaciół i nie mam szczęścia do facetów - z Thompsonem nie wiem, czemu się związałam. Kolejny błąd, który popełniłam.

Sytuacja z Malfoyem oczywiście była absurdem. Nie czułam nic do niego, lecz coś pchało mnie w jego kierunku. Dopiero po kilku miesiącach zaprzeczania, zdałam sobie sprawę, że on mnie fascynował, jednak tak skutecznie to wypierałam, że sama zaczęłam, w swoje kłamstwa wierzyć. Przez swój upór odepchnęłam go od siebie, doprowadziłam do naszego konfliktu i pomimo kilku prób pogodzenia się z jego strony, pokazywania mi, że jednak zależy mu na mnie, przekreśliłam naszą relację. Myślę, że on się zmienił, lecz nie potrafiłam, przełamać lat niechęci i spojrzeć na niego z innej strony. Dopiero z perspektywy czasu dostrzegłam pewne rzeczy , jeśli postąpiłabym inaczej kilka miesięcy temu, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, lecz już jest za późno. Muszę , pogodzić się z utratą kolejnego przyjaciela – Malfoya. Tak przyjaciela. To, że go całowałam czy też raz poszłam do łóżka, było spowodowane alkoholem lub negatywnymi emocjami. Chyba.

Wyjątkiem jest nasz ostatni pocałunek, do którego doszło przez te jego oczy. Jego spojrzenie pozbawione złości, ironii, było czyste jak łza, pokazywało jego prawdziwe ja, które nie do końca poznałam lub wcale. Wydawał się wtedy taki naturalny i niewinny. Sprawiał wrażenie dobrego chłopaka, w którym warto się zakochać. Może plotę trzy po trzy, lecz podczas wesela, gdzie roztaczała się aura miłości tak postrzegałam Malfoya. Tak naprawdę przeszło mi przez myśl, że chcę, go pocałować, lecz gdy zdałam sobie sprawę z tego, że jednak to zrobiłam stchórzyłam, przestraszyłam się własnego poczynania i uciekłam od niego. Co nie powinno go zdziwić, bo zazwyczaj tak było w naszej relacji, gdy tylko się do siebie zbliżyliśmy, to odpychaliśmy się wzajemnie.

Podczas spotkań z Luną i Diabłem wspominali parę razy o nim, lecz nigdy nie nawiązali do sprawy z końca wesela, mam nadzieję, że nikomu o tym nie powiedział. Poza tym ma dziewczynę i chyba nie może całować się z każdą chętną, choć kto to może wiedzieć.

W każdym razie czekam na wyniki OWTM-ów i mam nadzieję, że dostanę się na studia i ułożę swoje życie od nowa.

On

Wróciłem do swojego życia, a raczej rozpocząłem nowe. Z dala od ojca i matki, usamodzielniłem się. Kupiłem własny apartament w Londynie, który urządzałem od kilku tygodni. Moje cztery kąty miały być funkcjonalne, z klasą i szykiem, miały odzwierciedlić mnie.

Resztę czasu spędzałem na odwiedzinach matki, która doszła do siebie po rozwodzie i zaczęła udzielać się towarzysko. Przedstawiłem jej Astorię, były sobą zachwycone, usłyszałem nawet z ich ust słowa: ślub, Astoria Malfoy, wnuk. Przerażają mnie. Niestety moi „przyszli teściowie”, których poznałem w ostatnią sobotę, są tego samego zdania. Cieszę się na nadchodzący nowy rok szkolny w Hogwarcie, pozbędę się Astorii na kilka miesięcy, a z nią znikną zaczepki o weselu. Będę mógł żyć w spokoju i cieszyć się wolnym czasem.

Astoria bywa irytująca, lecz zazwyczaj potrafi się powstrzymać od niestosownego zachowania. Przeprosi mnie, gdy trzeba, powie coś miłego, da odczuć, że jestem potrzebny. Nie wiem czy robi to z jakiś uczuć, czy z faktu, że musi się związać z kimś ze statutem czystej krwi, a ja wydaję się jej najlepszym kandydatem. Nie rozmawialiśmy o tym nigdy, lecz wiem, że ten pogląd jest w nas zakorzeniony głęboko. Poza tym wiele osób twierdzi, że nasze dzieci będą piękne, w co nie wątpię, ale na razie nie mam zamiaru tego sprawdzać.

Moje wakacje się kończą, wyjeżdżam do ciepłych krajów, odprężyć się w towarzystwie Blaisa i Luny. Dzięki tej dziewczynie uśmiech nie schodzi z mojej twarzy, mówię poważnie, jest stuknięta, ale w pozytywny sposób. Zawsze powie, to co ma na myśli. Nieraz pokłóciła się z Astorią o różnice kulturowe, wiele razy nazywała ją nadętą kurą, oczywiście nie wprost, ale zawsze bawiły mnie jej określenia na moją dziewczynę. Potrafiła w kilku słowach zgasić ją i spowodować, że nie odzywała się do nas przez resztę dnia. Blaise ma szczęście, że są razem, z miłości.

W każdym razie czekam na wyniki OWTM-ów i mam nadzieję, ze dostanę się na studia i ułożę swoje życie od nowa.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz