Proszę cię moje serce zranione
przestań bić, chcę w końcu umrzeć i zapomnieć o wszystkim,
wszystkich i o niej. Życie mnie męczy, choć jako osoba która
powinna zginąć dawno temu powinienem umieć docenić taki dar,
jakim ono jest, ale nie potrafię. Wszystko przez tę kobietę, która
była miłością mojego życia. Jej już nie ma na tym świecie, a
ja męczę się tu bez niej.
Miłość przyszła znienacka, nie
spodziewałem się jej. Nagle z dnia na dzień z mojego wroga stała
się obiektem moich westchnień, coraz częściej o niej myślałem,
szukałem okazji, aby na nią spojrzeć. Przez tę kobietę zacząłem
spędzać coraz więcej czasu w bibliotece, przyglądałem się jej
dyskretnie zza kart ksiąg, zapach pergaminu kojarzył mi się z nią.
Bibliotekę opuszczała zawsze z jakąś książką, pewnie lubiła
czytać przed snem. Podziwiałem ją za to, bo pewnie dzięki księgom
poznała czarodziejski świat i choć przez pierwsze dziesięć lat
swojego życia nie miała o nim pojęcia dzięki podręcznikom mogła
się w nim odnaleźć. Kolejne dziesięć lat spędziła już w nim
ze mną i moimi docinkami, lecz docinki zmieniły się w
zdystansowaną rozmowę, potem przyjacielskie zwierzenia, by na końcu
stać się czule szeptanymi słówkami.
Początkowo nie ufała mi, lecz
pokazałem jej swoje drugie wrażliwe oblicze, nie byłem tym samym
chłopakiem przy niej byłem sobą. Przynajmniej tak sobie wmawiałem,
bo tajemnice były częścią naszego związku. Wszystko zaczęło
się w piątej klasie, dokładnie w połowie roku. Zaintrygowały
mnie plotki o tajnym stowarzyszeniu Gryfonów, dzięki byciu w
brygadzie tej starej czarownicy mogłem bezkarnie zbierać o niej
informacje. Dowiedziałem się o niej wiele, więcej niż ona w tym
momencie, by mi powiedziała. Pomimo początkowej niechęci zaczęła
się do mnie odzywać, myślała, że chcę ją szpiegować, narobić
kłopotów, lecz dowiodłem jej, że chcę jej dobra. Na udowodnienie
swoich słów podawałem jej informacje o patrolach i działaniach
tej wiedźmy. Dzięki tym informacjom ich ugrupowanie mogło się
spotykać, a ona zaczęła mi ufać. Zgodnie z umową nigdy nie
pytałem, gdzie i po, co się spotykają. Udało nam się tak
współgrać trzy miesiące w ciągu których zaczęła mi ufać.
Najgorsze w tamtym roku, było pojmanie jej zresztą Gryfonów.
Stałem wtedy w tym gabinecie i patrzyłem na nią przepraszającym
wzrokiem. Zamieniłem się z Pansy, tak bym mógł jej pilnować,
szepnęła mi do ucha, że muszą się uwolnić, pomogłem jej i
dałem się pokonać. Gdy uciekała z gabinetu popatrzyła na mnie
wdzięcznie. Zniknęła.
Bałem się o nią, lecz wiedziałem,
że musi sobie poradzić. Nigdy mi nie opowiedziała, o tym co się
stało w Ministerstwie, swoją wiedzę czerpałem z gazet i opowiadań
ojca. Jej wersja pozostała tajemnicą. Całe lato korespondowaliśmy
w sekrecie, opisywaliśmy nasze życie w taki sposób, aby ona się
nie dowiedziała o Śmierciożercach, a ja o Zakonie Feniksa. Muszę
przyznać, że budowanie relacji na niedomówieniach szło nam
świetnie, nawet nasze otoczenia się nie zorientował.
Po powrocie do Hogwartu na szósty rok,
wyzywaliśmy się publicznie dla zachowania pozorów, gdy naprawdę
nasza relacja nabierała tempa. Przyszedł czas na trzymanie się za
rękę, na pierwszy pocałunek. Nigdy nie padło słowo kocham cię.
Przez nią i zadanie Czarnego Pana Pokój Życzeń stał się moim
drugim domem, spotykałem się tam z nią, to było nasze miejsce.
Mogłem tam bez skrupułów być z nią, dla niej. Byłem tam
szczęśliwy, a zarazem nienawidziłem tego miejsca. Wiedziała, że
mam kłopoty, lecz zgodnie z naszą umową nigdy nie spytała, o co
chodzi. Od niej dowiedziałem się, że Potter mnie śledzi. W duchu
dziękowałem, że próbuje mu wybić to z głowy. Bała się, że
jej kumpel z blizną podejrzewa nas o bliższe relacje. Prawda było,
że coraz trudniej było jej tłumaczyć częste zniknięcia. Jednak
z pomocą przyszedł nam Weasley,który wdał się w jakiś romans.
Moja mądra Hermiona udała, że się w nim zakochała i zranił ją
tym postępowaniem, dzięki temu mogła uciekać do mnie i nie
spędzać tyle czasu z Bliznowatym i Łasicą. Wszystko było dobrze
do momentu śmierci Dumbledore'a.
Podczas bitwy znalazłem ją i
przeprosiłem, za to, co zrobiłem. Błagałem, aby mnie nie
znienawidziła, nie odpowiedziała nic. Wtedy odszedłem od niej.
Przez cały lipiec starałem się zapomnieć o niej, lecz mi nie
wychodziło. Napisałem do niej, ostrzegłem przed planami Czarnego
Pana. Odpowiedziała, żebym przestał się o nią martwić i
zapomniał o nas. Wtedy załamałem się po raz pierwszy przez nią.
Cały rok szukałem w prasie wzmianek o niej i o poczynaniach
Pottera. Gdy ujrzałem jak moja ciotka ja torturuje cierpiałem z
nią. Na szczęście uciekła, przeżyła bitwę, starała sobie
ułożyć życie na nowo w nowym świecie, lecz nie było w nim
miejsca dla mnie. Nigdy mi nie wybaczyła zdarzeń z szóstego roku.
Postanowiłem też ruszyć naprzód,
tak jak ona zawarłem związek małżeński,spłodziłem dziecko i
starałem się żyć normalnie. Nie umiałem przeboleć faktu, że
nie jest ze mną tylko z Weasleyem. Raz do roku słaliśmy do siebie
listy miałem ich siedem. Pierwszy otrzymałem rok po wojnie,
mieliśmy po dwadzieścia lat. Ósmego listu się nie doczekałem,bo
zmarła przy porodzie swojego drugiego dziecka. Dziś mija mija
dziesiąta rocznica jej śmierci ,a ja wysyłam swojego syna do
Hogwartu. Życie bez niej jest trudne, lecz żyję wspomnieniem o
niej i o tych kilku chwilach, które spędziliśmy razem. Pokutuję
za swoje czyny i żyję nadzieją, że zostaną mi wybaczone przez
nią. I cały czas czekam, aż moje serce przestanie bić.
Ej weź...
OdpowiedzUsuńpopłakałam się. Piękne !
//
Oliwkowaa.
Śliczne, wzruszyłam się!
OdpowiedzUsuńŁadne i poruszające, Draco jest taki niekanoniczny ale zarazem taki prawdziwy...
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
O jejku piękne...
OdpowiedzUsuń