13 maja 2012

Zranione serce


Proszę cię moje serce zranione przestań bić, chcę w końcu umrzeć i zapomnieć o wszystkim, wszystkich i o niej. Życie mnie męczy, choć jako osoba która powinna zginąć dawno temu powinienem umieć docenić taki dar, jakim ono jest, ale nie potrafię. Wszystko przez tę kobietę, która była miłością mojego życia. Jej już nie ma na tym świecie, a ja męczę się tu bez niej.
Miłość przyszła znienacka, nie spodziewałem się jej. Nagle z dnia na dzień z mojego wroga stała się obiektem moich westchnień, coraz częściej o niej myślałem, szukałem okazji, aby na nią spojrzeć. Przez tę kobietę zacząłem spędzać coraz więcej czasu w bibliotece, przyglądałem się jej dyskretnie zza kart ksiąg, zapach pergaminu kojarzył mi się z nią. Bibliotekę opuszczała zawsze z jakąś książką, pewnie lubiła czytać przed snem. Podziwiałem ją za to, bo pewnie dzięki księgom poznała czarodziejski świat i choć przez pierwsze dziesięć lat swojego życia nie miała o nim pojęcia dzięki podręcznikom mogła się w nim odnaleźć. Kolejne dziesięć lat spędziła już w nim ze mną i moimi docinkami, lecz docinki zmieniły się w zdystansowaną rozmowę, potem przyjacielskie zwierzenia, by na końcu stać się czule szeptanymi słówkami.

Początkowo nie ufała mi, lecz pokazałem jej swoje drugie wrażliwe oblicze, nie byłem tym samym chłopakiem przy niej byłem sobą. Przynajmniej tak sobie wmawiałem, bo tajemnice były częścią naszego związku. Wszystko zaczęło się w piątej klasie, dokładnie w połowie roku. Zaintrygowały mnie plotki o tajnym stowarzyszeniu Gryfonów, dzięki byciu w brygadzie tej starej czarownicy mogłem bezkarnie zbierać o niej informacje. Dowiedziałem się o niej wiele, więcej niż ona w tym momencie, by mi powiedziała. Pomimo początkowej niechęci zaczęła się do mnie odzywać, myślała, że chcę ją szpiegować, narobić kłopotów, lecz dowiodłem jej, że chcę jej dobra. Na udowodnienie swoich słów podawałem jej informacje o patrolach i działaniach tej wiedźmy. Dzięki tym informacjom ich ugrupowanie mogło się spotykać, a ona zaczęła mi ufać. Zgodnie z umową nigdy nie pytałem, gdzie i po, co się spotykają. Udało nam się tak współgrać trzy miesiące w ciągu których zaczęła mi ufać. Najgorsze w tamtym roku, było pojmanie jej zresztą Gryfonów. Stałem wtedy w tym gabinecie i patrzyłem na nią przepraszającym wzrokiem. Zamieniłem się z Pansy, tak bym mógł jej pilnować, szepnęła mi do ucha, że muszą się uwolnić, pomogłem jej i dałem się pokonać. Gdy uciekała z gabinetu popatrzyła na mnie wdzięcznie. Zniknęła.

Bałem się o nią, lecz wiedziałem, że musi sobie poradzić. Nigdy mi nie opowiedziała, o tym co się stało w Ministerstwie, swoją wiedzę czerpałem z gazet i opowiadań ojca. Jej wersja pozostała tajemnicą. Całe lato korespondowaliśmy w sekrecie, opisywaliśmy nasze życie w taki sposób, aby ona się nie dowiedziała o Śmierciożercach, a ja o Zakonie Feniksa. Muszę przyznać, że budowanie relacji na niedomówieniach szło nam świetnie, nawet nasze otoczenia się nie zorientował.

Po powrocie do Hogwartu na szósty rok, wyzywaliśmy się publicznie dla zachowania pozorów, gdy naprawdę nasza relacja nabierała tempa. Przyszedł czas na trzymanie się za rękę, na pierwszy pocałunek. Nigdy nie padło słowo kocham cię. Przez nią i zadanie Czarnego Pana Pokój Życzeń stał się moim drugim domem, spotykałem się tam z nią, to było nasze miejsce. Mogłem tam bez skrupułów być z nią, dla niej. Byłem tam szczęśliwy, a zarazem nienawidziłem tego miejsca. Wiedziała, że mam kłopoty, lecz zgodnie z naszą umową nigdy nie spytała, o co chodzi. Od niej dowiedziałem się, że Potter mnie śledzi. W duchu dziękowałem, że próbuje mu wybić to z głowy. Bała się, że jej kumpel z blizną podejrzewa nas o bliższe relacje. Prawda było, że coraz trudniej było jej tłumaczyć częste zniknięcia. Jednak z pomocą przyszedł nam Weasley,który wdał się w jakiś romans. Moja mądra Hermiona udała, że się w nim zakochała i zranił ją tym postępowaniem, dzięki temu mogła uciekać do mnie i nie spędzać tyle czasu z Bliznowatym i Łasicą. Wszystko było dobrze do momentu śmierci Dumbledore'a.

Podczas bitwy znalazłem ją i przeprosiłem, za to, co zrobiłem. Błagałem, aby mnie nie znienawidziła, nie odpowiedziała nic. Wtedy odszedłem od niej. Przez cały lipiec starałem się zapomnieć o niej, lecz mi nie wychodziło. Napisałem do niej, ostrzegłem przed planami Czarnego Pana. Odpowiedziała, żebym przestał się o nią martwić i zapomniał o nas. Wtedy załamałem się po raz pierwszy przez nią. Cały rok szukałem w prasie wzmianek o niej i o poczynaniach Pottera. Gdy ujrzałem jak moja ciotka ja torturuje cierpiałem z nią. Na szczęście uciekła, przeżyła bitwę, starała sobie ułożyć życie na nowo w nowym świecie, lecz nie było w nim miejsca dla mnie. Nigdy mi nie wybaczyła zdarzeń z szóstego roku.

Postanowiłem też ruszyć naprzód, tak jak ona zawarłem związek małżeński,spłodziłem dziecko i starałem się żyć normalnie. Nie umiałem przeboleć faktu, że nie jest ze mną tylko z Weasleyem. Raz do roku słaliśmy do siebie listy miałem ich siedem. Pierwszy otrzymałem rok po wojnie, mieliśmy po dwadzieścia lat. Ósmego listu się nie doczekałem,bo zmarła przy porodzie swojego drugiego dziecka. Dziś mija mija dziesiąta rocznica jej śmierci ,a ja wysyłam swojego syna do Hogwartu. Życie bez niej jest trudne, lecz żyję wspomnieniem o niej i o tych kilku chwilach, które spędziliśmy razem. Pokutuję za swoje czyny i żyję nadzieją, że zostaną mi wybaczone przez nią. I cały czas czekam, aż moje serce przestanie bić.

4 komentarze:

  1. Ej weź...
    popłakałam się. Piękne !

    //

    Oliwkowaa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbuntowana_Księżniczka♥♥♥16 października 2012 20:29

    Śliczne, wzruszyłam się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne i poruszające, Draco jest taki niekanoniczny ale zarazem taki prawdziwy...
    Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń