19 maja 2012

Umówisz się ze mną Evans? - Rozdział 2


     Siedzieliśmy w przedziale od dobrych dwóch godzin, a ona jeszcze się nie pojawiła. Zerkałem, co jakiś czas przez drzwi czy może nie patroluje korytarzy, lecz nie uchwyciłem żadnego Prefekta. Lunatyk wrócił jakiś czas temu, lecz nie potrafił powiedzieć, kiedy zdobi to Lil. Siedziałem jak na stadzie małych akromantul, zniecierpliwiony ciągłymi żartami Syriusza i Dor, inteligentną rozmową Mary z Remusem, Peterem, który, co chwilę uciekał z przedziału, wstałem i opuściłem całe to towarzystwo. Podszedłem do okna i wyciągnąłem mugolskie papierosy, zaciągnąłem się dymem, który miał mnie uspokoić, lecz nie działał. Oparłem się o framugę okna i podziwiałem widoki za oknem.

     Szłam właśnie z Agustinem korytarzem, chciałam wpaść do przedziału moich przyjaciół i powiedzieć im, że wrócę za jakiś czas, lecz po drodze zobaczyłam go. Stał oparty o ścianę i zaciągał się dymem papierosowym. Miał przymknięte oczy, okulary ściągnął i usadowił na czubku głowy, jego włosy sterczały we wszystkich kierunkach, leniwie opadając na jego powieki, koszulę miał niedbale odpiętą, krawata jak zwykle nie posiadał. Wyglądał niewinnie, spokojnie, zupełnie jak nie James z mojego snu, tfu Potter. Przeszłam obok niego pośpiesznie tak, aby Agustin niczego nie zauważył i poczułam zapach jego perfum, dalej używał tej samej wody jak rok temu. Zrobiło mi się słabo i przewróciłam się wprost na nic, nie spodziewającego się kapitana drużny Gryffindoru w Quidditchu.

     Poczułem jak ktoś na mnie wpada, pod wpływem ciężaru drugiej osoby, znaleźliśmy się oboje na ziemi. Dzięki swojemu szybkiemu refleksowi, zapobiegłem bolesnemu upadkowi tej drugiej osoby, sam po części amortyzując jej uderzenie swoim ciałem. Gdy zorientowałem się, że to Lil leży na mnie, postanowiłem nieśpiesznie pozbierać się z ziemi. Zgrabnym ruchem przewróciłem nas tak, że to teraz ona leżała pode mną, spojrzałem jej w oczy i szepnąłem:
     - Tak się za mną stęskniłaś, że postanowiłaś się na mnie rzucić?
     - Chyba w twoich marzeniach.
     - To widać się spełniają, skoro wpadłaś na mnie.
     - Potter nie przesadzaj, zakręciło mi się w głowie i akurat upadłam na ciebie.
     -Ciekawe, bo z tego, co widzę twój chłopak stoi kilka metrów od nas i jakoś na niego nie wpadłaś przy upadaniu.
     - O Merlinie Agustin!, Szybko schodź ze mnie, żeby sobie jeszcze czegoś o nas nie pomyślał.
     - Na przykład czego?
     - Że rozbiłam to specjalnie lub ty to zrobiłeś, proszę cię zejdź ze mnie.
     - A zrobiłaś?
     - Nie! - krzyknęła za głośno, rumieniąc się przy tym widowiskowo, zdradzając swoje zdenerwowanie tą sytuacją. Posłałem jej swój firmowy uśmiech, szybko zerwałem się do pionu, Evans w tym czasie próbowała niezgrabnie podnieść się, jej chłopak stał z boku i się wszystkiemu przyglądał. Do gentalmanów to on nie należy. Zaoferowałem Lil swoją dłoń i podniosłem ją, gdy stała szybko, doprowadziła się do porządku, szepnęła ciche:
    -Dzięki. - po czym zniknęła ze swoim Puchonem, kłócąc się o coś.

     Reszta podroży minęła mi bez jej towarzystwa, dopiero po uczcie natknąłem się na Agustina, z którym odbyliśmy małą pogawędkę, a potem na Lil, która miała pretensję o rozmowę z jej lubym.
     - Potter powiedz mi, dlaczego znowu zarobiłeś szlaban i straciłeś punkty rok szkolny dopiero co się zaczął? - wysyczała zła, uśmiechnąłem się do niej łobuzersko.
     - Drugi prefekt naczelny ci nie powiedział?
     - Nie. Chcę wiedzieć, bronię cię przed nim, a ty mi tu taki numer wywijasz.
     - Spokojnie Lil. Nic się nie stało. -odpowiedziałem i ciszej dodałem – Jeszcze.
     - Mów, pókim dobra.
     - Podobno podrywałem dziewczynę prefekta naczelnego. - odpowiedziałem i czekałem na jej reakcję, która była natychmiastowa. Oblała się wielkim rumieńcem i spuściła wzrok.
     - A podrywasz? - zapytała cichutko.
     - A czujesz się podrywana? - zapytałem, sugestywnie unosząc brew, przybliżyłem się do niej i czekałem na dalszy rozwój wydarzeń
     - Ja, nie wiem. - zaczęła nieśmiało.
     - A dasz się poderwać? - wyszeptałem jej w ucho. Zadrżała pod wpływem mojego głosu i szepnęła.
     - Czy ty Potterze mną flirtujesz w tej chwili?
     - Być może.
     - To lepiej przestań, bo twój szlaban potrwa jeszcze dłużej.
     - Serio Lil, dostanę szlaban za rzekomy flirt, którego nie było? -
     - Nie było? - spytała zaskoczona i rozczarowana.
     - No raczej, ty masz chłopaka, a ja mam randkę z pięknością z Ravenclawu dziś wieczorem.
     - Dziś wieczorem? Przecież masz szlaban.
     - Nie mogę mieć szlabanu, za coś czego nie zrobiłem. Sama musisz przyznać, że cię nie podrywam i nie podrywałem w pociągu, więc dlaczego mam być karany za to.
     - No dobrze, jesteś zwolniony. Ale żeby mi to było ostatni raz.
     - Dobrze Lil, następnym razem będziesz moja. - rzuciłem na odchodne i zacząłem się oddalać.
     - Co ? - krzyknęła za mną Ruda.
     - Będę cię podrywać, jeśli tak tego chcesz.
     - A co z twoją randką?
     - Ściema, chciałem zobaczyć jak bardzo jesteś zazdrosna o mnie. Pozdrów swojego chłopaka.
     - Potter, wracaj tu. Zabiję cię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz