Siedzieliśmy
w przedziale od dobrych dwóch godzin, a ona jeszcze się nie
pojawiła. Zerkałem, co jakiś czas przez drzwi czy może nie
patroluje korytarzy, lecz nie uchwyciłem żadnego Prefekta. Lunatyk
wrócił jakiś czas temu, lecz nie potrafił powiedzieć, kiedy
zdobi to Lil. Siedziałem jak na stadzie małych akromantul,
zniecierpliwiony ciągłymi żartami Syriusza i Dor, inteligentną
rozmową Mary z Remusem, Peterem, który, co chwilę uciekał z
przedziału, wstałem i opuściłem całe to towarzystwo. Podszedłem
do okna i wyciągnąłem mugolskie papierosy, zaciągnąłem się
dymem, który miał mnie uspokoić, lecz nie działał. Oparłem się
o framugę okna i podziwiałem widoki za oknem.
Szłam właśnie z
Agustinem korytarzem, chciałam wpaść do przedziału moich
przyjaciół i powiedzieć im, że wrócę za jakiś czas, lecz po
drodze zobaczyłam go. Stał oparty o ścianę i zaciągał się
dymem papierosowym. Miał przymknięte oczy, okulary ściągnął i
usadowił na czubku głowy, jego włosy sterczały we wszystkich
kierunkach, leniwie opadając na jego powieki, koszulę miał
niedbale odpiętą, krawata jak zwykle nie posiadał. Wyglądał
niewinnie, spokojnie, zupełnie jak nie James z mojego snu, tfu
Potter. Przeszłam obok niego pośpiesznie tak, aby Agustin niczego
nie zauważył i poczułam zapach jego perfum, dalej używał tej
samej wody jak rok temu. Zrobiło mi się słabo i przewróciłam się
wprost na nic, nie spodziewającego się kapitana drużny Gryffindoru
w Quidditchu.
Poczułem jak ktoś na mnie wpada, pod wpływem ciężaru drugiej
osoby, znaleźliśmy się oboje na ziemi. Dzięki swojemu szybkiemu
refleksowi, zapobiegłem bolesnemu upadkowi tej drugiej osoby, sam po
części amortyzując jej uderzenie swoim ciałem. Gdy zorientowałem
się, że to Lil leży na mnie, postanowiłem nieśpiesznie pozbierać
się z ziemi. Zgrabnym ruchem przewróciłem nas tak, że to teraz
ona leżała pode mną, spojrzałem jej w oczy i szepnąłem:
- Tak się za mną stęskniłaś, że postanowiłaś się na mnie
rzucić?
- Chyba w twoich marzeniach.
- To widać się spełniają, skoro wpadłaś na mnie.
- Potter nie przesadzaj, zakręciło mi się w głowie i akurat
upadłam na ciebie.
-Ciekawe, bo z tego, co widzę twój chłopak stoi kilka metrów od
nas i jakoś na niego nie wpadłaś przy upadaniu.
- O Merlinie Agustin!, Szybko schodź ze mnie, żeby sobie jeszcze
czegoś o nas nie pomyślał.
- Na przykład czego?
- Że rozbiłam to specjalnie lub ty to zrobiłeś, proszę cię
zejdź ze mnie.
- A zrobiłaś?
- Nie! - krzyknęła za głośno, rumieniąc się przy tym
widowiskowo, zdradzając swoje zdenerwowanie tą sytuacją. Posłałem
jej swój firmowy uśmiech, szybko zerwałem się do pionu, Evans w
tym czasie próbowała niezgrabnie podnieść się, jej chłopak stał
z boku i się wszystkiemu przyglądał. Do gentalmanów to on nie
należy. Zaoferowałem Lil swoją dłoń i podniosłem ją, gdy stała
szybko, doprowadziła się do porządku, szepnęła ciche:
-Dzięki. - po czym zniknęła ze swoim Puchonem, kłócąc się o
coś.
Reszta podroży minęła mi bez jej towarzystwa, dopiero po uczcie
natknąłem się na Agustina, z którym odbyliśmy małą pogawędkę,
a potem na Lil, która miała pretensję o rozmowę z jej lubym.
- Potter powiedz mi, dlaczego znowu zarobiłeś szlaban i straciłeś
punkty rok szkolny dopiero co się zaczął? - wysyczała zła,
uśmiechnąłem się do niej łobuzersko.
- Drugi prefekt naczelny ci nie powiedział?
- Nie. Chcę wiedzieć, bronię cię przed nim, a ty mi tu taki numer
wywijasz.
- Spokojnie Lil. Nic się nie stało. -odpowiedziałem i ciszej
dodałem – Jeszcze.
- Mów, pókim dobra.
- Podobno podrywałem dziewczynę prefekta naczelnego. -
odpowiedziałem i czekałem na jej reakcję, która była
natychmiastowa. Oblała się wielkim rumieńcem i spuściła wzrok.
- A podrywasz? - zapytała cichutko.
- A czujesz się podrywana? - zapytałem, sugestywnie unosząc brew,
przybliżyłem się do niej i czekałem na dalszy rozwój wydarzeń
- Ja, nie wiem. - zaczęła nieśmiało.
- A dasz się poderwać? - wyszeptałem jej w ucho. Zadrżała pod
wpływem mojego głosu i szepnęła.
- Czy ty Potterze mną flirtujesz w tej chwili?
- Być może.
- To lepiej przestań, bo twój szlaban potrwa jeszcze dłużej.
- Serio Lil, dostanę szlaban za rzekomy flirt, którego nie było? -
- Nie było? - spytała zaskoczona i rozczarowana.
- No raczej, ty masz chłopaka, a ja mam randkę z pięknością z
Ravenclawu dziś wieczorem.
- Dziś wieczorem? Przecież masz szlaban.
- Nie mogę mieć szlabanu, za coś czego nie zrobiłem. Sama musisz
przyznać, że cię nie podrywam i nie podrywałem w pociągu, więc
dlaczego mam być karany za to.
- No dobrze, jesteś zwolniony. Ale żeby mi to było ostatni raz.
- Dobrze Lil, następnym razem będziesz moja. - rzuciłem na
odchodne i zacząłem się oddalać.
- Co ? - krzyknęła za mną Ruda.
- Będę cię podrywać, jeśli tak tego chcesz.
- A co z twoją randką?
- Ściema, chciałem zobaczyć jak bardzo jesteś zazdrosna o mnie.
Pozdrów swojego chłopaka.
- Potter, wracaj tu. Zabiję cię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz