27 maja 2012

Lata

Dla Ew.
___


Rok pierwszy

Oczarowałaś mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Gdy cię pierwszy raz zobaczyłem czułem, że będziesz dla mnie ważna. Podczas naszego pierwszego spotkania obdarzyłaś mnie jedynym miłym spojrzeniem. Potem w nich widziałem wrogość, niechęć, pogardę. Nie rozumiałem dlaczego?

Rok drugi

Starałem ci się przypodobać, siadłem koło ciebie na posiłkach, pożyczałem pióra, gdy ty swojego zapomniałaś. Zapraszałem na mecze Quidditcha, lecz ty zawsze mnie ignorowałaś i traktowałaś z dystansem. Byłaś inna niż wszystkie dziewczyny i jedyna, która nie darzyła mnie sympatią w naszym domu.

Rok trzeci

Skoro bycie miłym, nie przyniosło żadnego skutku. Traktowałem cię jak inne osoby, zacząłem ci dokuczać i zauważyłem, że wtedy zwracasz na mnie uwagę. Coraz częściej robiłem ci głupie żarty i słyszałem swoje nazwisko z twoich ust. Twoje oczy dalej były dla mnie zimne, opanowałaś do perfekcji lodowate spojrzenie przeznaczone tylko dla mnie. Było mi przykro.

Rok czwarty

Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego spędzasz czas z tym Smarkiem, nic sobą nie reprezentował, był podły, gardził osobami twojego pochodzenia. Pomimo to nazywałaś siebie jego najlepszą przyjaciółką. Nieświadomie raniłaś mnie tą relacją. Moje zaczepki przybrały na intensywności, często dawałem ci w kość. Coraz częściej, głośniej krzyczałaś moje nazwisko. Była to melodia pieszcząca moje uszy.

Rok piąty

Zrozumiałem, że cię kocham od czterech lat, od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem. Czułem to całym sobą, powiedziałem ci o tym. Odtrąciłaś mnie. Zabolało, lecz i w końcu ja zacząłem cię nienawidzić, jak ty nienawidziłaś mnie. Odrzucenie napędzało mnie do uprzykrzania ci życia. Wiem, że płakałaś przeze mnie, żałuję tego.

Rok szósty

Ignorowałem cię, pasował nam ten układ. Jednak, gdy zobaczyłem cię w ramionach tego Krukona mur, który zbudowałem runął. Pojawiła się zazdrość. Wpadłem w wir randek z dziewczynami, które nic dla mnie nie znaczyły. Stałem się łamaczem serc i regulaminu szkolnego. Wtedy najwięcej czasu poświęciłem na psocenie. Byłem Huncwotem pełną piersią, choć była dziurawa, bo ty wyrwałaś mi serce.

Rok siódmy

Coś się zmieniło - my. Ja spoważniałem, ty odezwałaś się przyjaźnie do mnie. Pozwoliłaś na pierwsze trzymanie się za ręce, pierwszy pocałunek. Pierwsza powiedziałaś, że mnie kochasz, wypełniłaś pustkę w moim sercu. Sprawiłaś, że byłem szczęśliwy po tylu latach u twojego boku.

Pokochałaś, choć nie chciałaś. Dałaś szansę. Powiedziałaś tak. Dałaś mi syna i zginęłaś razem ze mną.

Kocham cie Lily Potter
James Potter.

2 komentarze:

  1. Łzy zakręciły mi się w oczach, a gardło ścisnęło. Genialnie... ciekawy pomysł, dużo emocji. Muszę przyznać, że jak zobaczyłam długość notki bałam się, że to będzie pusta relacja. Zaskoczyłaś mnie po raz drugi- po raz pierwszy na miniaturkach Dramione. Weny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jakie to piękne!:') Ryczałam wspaniały!

    OdpowiedzUsuń