Dlaczego musiałam cię poznać? No dlaczego. Nigdy nie poznam
odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedno, że pomimo tego, że mam
wakacje męczysz mnie swoją obecnością. To straszne. Mam
siedemnaście lat i spędzam moje ostatnie wakacje przed skończeniem
edukacji w swoim rodzinnym domu, który mieści się na mugolskich
przedmieściach Londynu. Wracając do mojego prześladowcy to jest
nim James Potter, który nawet nie wie, że jest koszmarem z moich
snów. Od roku nie próbował mnie zaprosić na randkę, nie wyznawał
miłości, nawet mogę powiedzieć, że nie zwracał na mnie
szczególnej uwagi. Po prostu funkcjonował obok mnie, czasem mówić
cześć. Jednak nawiedza mnie we śnie. Od dziesięciu miesięcy śnię
o tym kruczowłosym chłopaku, dokładniej o naszym pocałunku, który
notabene był moim pierwszym, prawdziwym i to z kim? Z tym durniem
Potterem, on oczywiście o tym nie wie, jak zresztą nikt inny. Nie
potrafiłam powiedzieć o tym moim przyjaciółkom, one myślą, że
zrobiłam to z moim chłopakiem Agustinem, którego poznałam w
połowie szóstego roku. Jednak to jest teraz nieważne, wracając do
tematu tego poczochranego durnia. Dręczy mnie swoim orzechowym
wzrokiem za każdym razem jak oddam się w objęcia Morfeusza. Czuję
się jak maniak, który rozpamiętuje szczęśliwe dla siebie chwilę.
Przypominam sobie całą sytuację znad Jeziora. Znam na pamięć
nasze kwestie, ruchy, odczucia. Odtwarzam ten pocałunek, co noc. I
nie wiem dlaczego to robię. Nigdy nie budzę się zniesmaczona po
tych marzeniach, wręcz przeciwnie jestem wypoczęta, mam dobry
humor. Ostatnio zauważyłam, że jak mam zły dzień, to chcę już
iść spać, aby zrelaksować się tym snem. To chore, lecz nie wiem
dlaczego tyle czasu moja podświadomość poświęca temu Gryfonowi.
Dziś znowu miałam ciężki dzień, posprzeczałam się z moją
siostrą Petunią, która miała dziś przedstawić rodzinie swojego
narzeczonego - Vernona. Byłam tak wytrącona z równowagi jej
docinkami, że pogroziłam jej różdżką, za co zrugali mnie
rodzice, którzy nie tolerowali, gdy chciałam uciszyć siostrę
magią. Jednak dziwoląg, jak pieszczotliwie nazywa mnie Tunia
trzymała nerwy na wodzy i udawała zwykłą dziewczynę, która uczy
się w internacie. Oliwy do ognia dolało przypadkowe spotkanie
Severusa, który wyglądał za zabiedzonego, chciał ze mną
porozmawiać, lecz nie pozwoliłam mu zbliżyć się do siebie. Ot,
co nie potrafię wybaczyć nazwania mnie szlamą, wybrał czarną
magię, której ja nie toleruję, więc nie mogę go znosić. Po tym
pechowym dniu z rozkoszą zasnęłam i śniłam o gryfonie o
orzechowych oczach. Znowu czułam jego ręce na moim ciele, dotyk
jego ust na moich, ta ekscytacja, że jest tak blisko. Wiem, że coś
ze mną jest nie tak, skoro cieszę się ze snu o chłopaku, którego
nie znoszę.
Na szczęście nadszedł czas mojego wyjazdu do Hogwartu, cały dzień
biegałam po domu szukając potrzebnych rzeczy, książek, ubrań.
Byłam tak podekscytowana powrotem do czarodziejskiego świata, że
nie zwracałam uwagi na złośliwe docinki Petunii najmniejszej
uwagi. Szybie pożegnanie z rodzicami, ostatnie spojrzenie na siostrę
i znikam za magiczną barierką, by znaleźć się na Peronie 9 i ¾
. Szybko odnajduję moje dwie przyjaciółki Mary i Dorcas, która
dalej była z Syriuszem, przez jej związek pewnie znowu będziemy
dzielić z Huncwotami przedział podczas podróży. Uśmiecham się
do nich promiennie. Witam się z dziewczynami wielkim przytulańcem,
Syriuszowi, Remusowi, Peterowi rzucam krótkie cześć i czekam na
dalszy rozwój wydarzeń.
- Syriusz zajął dla nas przedział - zakomunikowała mi Dor.
- Świetnie wpadnę do wad po zebraniu Prefektów.
- Zapomniałam, że mamy w naszym gronie dwóch porządnych
Prefektów. - zażartowała Mary.
- Właściwie to jednego. - poprawiłam ją.
- Jak to? - spytała zdziwiona. - Widzę, że Remus ma swoją
odznakę, a ty na pewno swojej nie straciłaś, więc jest was dwoje.
- Straciłam swoją. - oczy moich przyjaciół rozszerzyły się ze
zdziwienia, tylko Remus pozostał z obojętnym wyrazem twarzy.
- Zostałam Prefektem Naczelnym. - pochwaliłam się i na dowód
pokazałam im świecącą odznakę z napisem Prefekt Naczelny.
- No to mamy przerąbane, jeśli Lilka nas złapie na psoceniu.
Kochanie wpłyniesz na nią, żeby nie wlepiała nam dużo szlabanów.
Muszę mieć czas, żeby spotykać się z tobą. - łasił się Łapa
do swojej dziewczyny.
- Po prostu bądźcie grzeczni, to nikomu nie stanie się krzywda. -
zawiadomiłam jednego z naczelnych psotników Hogwartu.
- A kto jest drugim? - zapytał Lupin. I wtedy zaczęła się
niezręczna sytuacja, bo miałam odpowiedzieć, lecz w tym momencie
pojawił się Potter, z rozwianymi włosami i kilkudniowym zarostem.
A ja spiekłam na jego widok wielkiego buraka i nie odpowiedziałam
na jego przywitanie rzucone w kierunku wszystkich. Chłopak spojrzał
się ukradkiem na mnie i lekko uśmiechnął. - Lily kto jest drugim
Prefektem Naczelnym? - upominał się o odpowiedź Remus, którego
chwilowo ignorowałam.
- Mój chłopak. - rzuciłam krótko.
- To ty masz chłopaka? - zdziwili się jednocześnie Syriusz i
James. Zła wysyczałam krótkie:
- Tak. - i zniknęłam w pociągu.
Stałem wbity w ziemię i obserwowałem jak znika w drzwiach pociągu.
Nie spodziewałem się, że te plotki o niej i tym Puchonie to
prawda, a tu proszę dostaję ich potwierdzenie od samego źródła.
Tak jak radził mi Łapa, starałem się zapomnieć o Lily i moich
końskich zalotach, ale jak mogę to zrobić, gdy ktoś próbuje się
dobrać do mojej Lil. Koniec z dobrym Rogaczem, zawalczę o nią
ostatni raz, nawet jeśli odrzuci mnie po raz kolejny. Jeśli w tym
roku nie zdobędę jej serca, dam jej spokój i pozwolę żyć swoim
życiem. Teraz tylko muszę obmyślić wielki plan o kryptonimie Lily
Potter. Strzeż się Rudzielcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz