19 maja 2012

Umówisz się ze mną Evans? - Rozdział 1


     Dlaczego musiałam cię poznać? No dlaczego. Nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedno, że pomimo tego, że mam wakacje męczysz mnie swoją obecnością. To straszne. Mam siedemnaście lat i spędzam moje ostatnie wakacje przed skończeniem edukacji w swoim rodzinnym domu, który mieści się na mugolskich przedmieściach Londynu. Wracając do mojego prześladowcy to jest nim James Potter, który nawet nie wie, że jest koszmarem z moich snów. Od roku nie próbował mnie zaprosić na randkę, nie wyznawał miłości, nawet mogę powiedzieć, że nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. Po prostu funkcjonował obok mnie, czasem mówić cześć. Jednak nawiedza mnie we śnie. Od dziesięciu miesięcy śnię o tym kruczowłosym chłopaku, dokładniej o naszym pocałunku, który notabene był moim pierwszym, prawdziwym i to z kim? Z tym durniem Potterem, on oczywiście o tym nie wie, jak zresztą nikt inny. Nie potrafiłam powiedzieć o tym moim przyjaciółkom, one myślą, że zrobiłam to z moim chłopakiem Agustinem, którego poznałam w połowie szóstego roku. Jednak to jest teraz nieważne, wracając do tematu tego poczochranego durnia. Dręczy mnie swoim orzechowym wzrokiem za każdym razem jak oddam się w objęcia Morfeusza. Czuję się jak maniak, który rozpamiętuje szczęśliwe dla siebie chwilę. Przypominam sobie całą sytuację znad Jeziora. Znam na pamięć nasze kwestie, ruchy, odczucia. Odtwarzam ten pocałunek, co noc. I nie wiem dlaczego to robię. Nigdy nie budzę się zniesmaczona po tych marzeniach, wręcz przeciwnie jestem wypoczęta, mam dobry humor. Ostatnio zauważyłam, że jak mam zły dzień, to chcę już iść spać, aby zrelaksować się tym snem. To chore, lecz nie wiem dlaczego tyle czasu moja podświadomość poświęca temu Gryfonowi.

     Dziś znowu miałam ciężki dzień, posprzeczałam się z moją siostrą Petunią, która miała dziś przedstawić rodzinie swojego narzeczonego - Vernona. Byłam tak wytrącona z równowagi jej docinkami, że pogroziłam jej różdżką, za co zrugali mnie rodzice, którzy nie tolerowali, gdy chciałam uciszyć siostrę magią. Jednak dziwoląg, jak pieszczotliwie nazywa mnie Tunia trzymała nerwy na wodzy i udawała zwykłą dziewczynę, która uczy się w internacie. Oliwy do ognia dolało przypadkowe spotkanie Severusa, który wyglądał za zabiedzonego, chciał ze mną porozmawiać, lecz nie pozwoliłam mu zbliżyć się do siebie. Ot, co nie potrafię wybaczyć nazwania mnie szlamą, wybrał czarną magię, której ja nie toleruję, więc nie mogę go znosić. Po tym pechowym dniu z rozkoszą zasnęłam i śniłam o gryfonie o orzechowych oczach. Znowu czułam jego ręce na moim ciele, dotyk jego ust na moich, ta ekscytacja, że jest tak blisko. Wiem, że coś ze mną jest nie tak, skoro cieszę się ze snu o chłopaku, którego nie znoszę.

     Na szczęście nadszedł czas mojego wyjazdu do Hogwartu, cały dzień biegałam po domu szukając potrzebnych rzeczy, książek, ubrań. Byłam tak podekscytowana powrotem do czarodziejskiego świata, że nie zwracałam uwagi na złośliwe docinki Petunii najmniejszej uwagi. Szybie pożegnanie z rodzicami, ostatnie spojrzenie na siostrę i znikam za magiczną barierką, by znaleźć się na Peronie 9 i ¾ . Szybko odnajduję moje dwie przyjaciółki Mary i Dorcas, która dalej była z Syriuszem, przez jej związek pewnie znowu będziemy dzielić z Huncwotami przedział podczas podróży. Uśmiecham się do nich promiennie. Witam się z dziewczynami wielkim przytulańcem, Syriuszowi, Remusowi, Peterowi rzucam krótkie cześć i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
     - Syriusz zajął dla nas przedział - zakomunikowała mi Dor.
     - Świetnie wpadnę do wad po zebraniu Prefektów.
     - Zapomniałam, że mamy w naszym gronie dwóch porządnych Prefektów. - zażartowała Mary.
     - Właściwie to jednego. - poprawiłam ją.
     - Jak to? - spytała zdziwiona. - Widzę, że Remus ma swoją odznakę, a ty na pewno swojej nie straciłaś, więc jest was dwoje.
     - Straciłam swoją. - oczy moich przyjaciół rozszerzyły się ze zdziwienia, tylko Remus pozostał z obojętnym wyrazem twarzy.
     - Zostałam Prefektem Naczelnym. - pochwaliłam się i na dowód pokazałam im świecącą odznakę z napisem Prefekt Naczelny.
     - No to mamy przerąbane, jeśli Lilka nas złapie na psoceniu. Kochanie wpłyniesz na nią, żeby nie wlepiała nam dużo szlabanów. Muszę mieć czas, żeby spotykać się z tobą. - łasił się Łapa do swojej dziewczyny.
     - Po prostu bądźcie grzeczni, to nikomu nie stanie się krzywda. - zawiadomiłam jednego z naczelnych psotników Hogwartu.
     - A kto jest drugim? - zapytał Lupin. I wtedy zaczęła się niezręczna sytuacja, bo miałam odpowiedzieć, lecz w tym momencie pojawił się Potter, z rozwianymi włosami i kilkudniowym zarostem. A ja spiekłam na jego widok wielkiego buraka i nie odpowiedziałam na jego przywitanie rzucone w kierunku wszystkich. Chłopak spojrzał się ukradkiem na mnie i lekko uśmiechnął. - Lily kto jest drugim Prefektem Naczelnym? - upominał się o odpowiedź Remus, którego chwilowo ignorowałam.
     - Mój chłopak. - rzuciłam krótko.
     - To ty masz chłopaka? - zdziwili się jednocześnie Syriusz i James. Zła wysyczałam krótkie:
     - Tak. - i zniknęłam w pociągu.

     Stałem wbity w ziemię i obserwowałem jak znika w drzwiach pociągu. Nie spodziewałem się, że te plotki o niej i tym Puchonie to prawda, a tu proszę dostaję ich potwierdzenie od samego źródła. Tak jak radził mi Łapa, starałem się zapomnieć o Lily i moich końskich zalotach, ale jak mogę to zrobić, gdy ktoś próbuje się dobrać do mojej Lil. Koniec z dobrym Rogaczem, zawalczę o nią ostatni raz, nawet jeśli odrzuci mnie po raz kolejny. Jeśli w tym roku nie zdobędę jej serca, dam jej spokój i pozwolę żyć swoim życiem. Teraz tylko muszę obmyślić wielki plan o kryptonimie Lily Potter. Strzeż się Rudzielcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz