13 maja 2012

Zakręt część druga


Tkwię w tym małżeństwie już rok. Od ponad roku próbuje uszczęśliwić mojego męża i społeczeństwo, płacę za to z pozoru niewielką cenę- unieszczęśliwiłam samą siebie i może Jego, ale nie jestem pewna. Nie rozmawiamy ze sobą, nie patrzymy na siebie, udajemy, że druga osoba nie istnieje. Nie byłabym sobą jeśli nie wybrałabym szczęścia ogółu ponad swoje, ale czy nie powinnam wybrać wtedy inaczej? Może Jego szczęście i moje powinno być ponad wszystkim, sama nie wiem.

Nazywam się Hermiona Weasley i tęsknię za Nim.

Dziś wiem, że moje małżeństwo to porażka, a Ron jest rozczarowany mną. Nie posiadamy dzieci, choć mój mąż bardzo tego chce, pracuję dalej mimo jego sprzeciwu. Nie chcę być kurą domową z gromadką dzieci. Tylko moje biuro pozwala mi zachować równowagę w moim życiu, tylko w nim jestem sobą, tylko ono przypomina mi, że On był prawdziwy, że kiedyś i ja byłam przez chwilę szczęśliwa.

Nazywam się Hermiona Weasley i staram się nie myśleć o Nim.

Dziś znowu jest najgorszy dzień w miesiącu, znowu staramy się z moim mężem o dziecko. Wiem, że te starania będą bezskuteczne, dalej nie będziemy mieć wspólnego potomka. Pewnie pomyślicie, że jestem wyrodna żoną, bo łykam w tajemnicy przed mężem eliksir antykoncepcyjny. Ale ja robię to dla nas obojga. Nie możemy mieć dzieci w momencie, gdy go nie kocham. Dzieci zasługują na kochających się rodziców, mam nadzieję, że za jakiś czas pokocham lub chociaż polubię go i wtedy będę gotowa wydać na świat kolejne pokolenie rudych Weasley'ów.

Nazywam się Hermiona Weasley i mam tajemnicę przez swoim mężem.

Stało się kochaliśmy się, a ja zamiast myśleć o Ronie ponownie myślałam o Nim. Mimowolnie wpuszczam Go podczas zbliżeń z mężem do swojej głowy, wyobrażając sobie jakby to było gdyby to On nim był. Właśnie jakby to było być z mężczyzną o blond włosach, a nie rudych?

Nazywam się Hermiona Weasley i chyba dokonałam złych wyborów.

Znowu sobota i kolejny nudny bal tym razem na cześć Rona i Harry'ego. Stoję w kącie i popijam wino wraz z Ginny, żartujemy z naszych mężów, którzy podlizują się Ministrowi Magii. Podczas tańca z Ronem w tłumie dostrzegam blond czuprynę, poznałabym ją wszędzie, serce zabiło mi mocniej, nie byłam przygotowana, żeby zobaczyć się z Nim poza murami Ministerstwa Magii. Żyłam nadzieją, że nigdzie się na Niego nie natknę, głupia byłam prawda? Człowiek z Jego pozycją pewnie ma bujne życie towarzyskie i nie siedzi zamknięty w domu cały czas tylko bryluje w towarzystwie.

Nazywam się Hermiona Weasley i boję się spotkania z Nim.

Chciałabym zniknąć z tego przyjęcia, ale Ron musi się pochwalić przed reszta świata swoimi osiągnięciami i żoną. Niech by szlag trafił jego kompleks niższości. Jestem zmuszona do sztucznej rozmowy z żoną Ministra. W tłumie staram się wyszukać Go, przemyka mi przed oczami, rozmawia z różnymi osobistościami, jest częstym gościem baru, zatańczył kilka razy, a ja? Ja nie mogę patrzeć na Niego. Ponownie wiruję na parkiecie w objęciach męża, On otacza ramieniem talię jakieś kobiety, a ja nie mogę patrzeć na to. Zła idę do baru po coś mocniejszego, piję jedną, drugą szklankę podczas konsumpcji trzeciej zdaje sobie sprawę, że On siedzi po drugiej stronie lady i mnie uważnie obserwuje. Nie jest to ukradkowe spojrzenie jak dotychczas, patrzy na mnie w taki sam sposób jak podczas naszego pierwszego razu. Odważyłam się i tez na niego spojrzałam, walczymy ze sobą, aż ktoś pierwszy spuści wzrok, jednak nikt tego nie robi. Od jego wzroku robi mi się gorąco.

Cholera nazywam się Hermiona Weasley i zaczynam rozumieć swoje błędy.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie uciekła wzrokiem. Jestem pod wrażeniem tej zmiany, tylko nie wiem, co to znaczy. Czy może w końcu się do mnie odezwie, czy też to tylko chwilowy stan. Merlinie brakuje mi jej. Nauczyłem się żyć bez niej, odżyłem po porzuceniu, ale wciąż jakaś cząstka mnie chce dzielić z nią chwile. Czyżby Granger płakała? Może to za dużo powiedziane, ale po jej policzku toczą się małe łzy i wpadają do szklanki z jej trunkiem. Smutny widok, na otuchę wznoszę niemy toast za nią i lekko się uśmiecham. Hermiona patrzy się na mnie zdziwiona i ucieka od baru, widzę jak zmierza w stronę drzwi. Biegnę za nią.

Nazywam się Draco Malfoy i wciąż mam nadzieję.

O Merlinie On za mną biegnie, nie chcę tego,tak nie może być! Przeklęta suknia i szpilki uniemożliwiają mi szybki bieg, zatrzymuje się i daje się dogonić.

Nazywam się Hermiona Weasley i czekam na jego ruch.

Zatrzymała się i stoi, nie wierzę. Podbiegam do niej i staję za nią wdycham jej perfumy, tak dawno tego nie robiłem. Mam ochotę ją dotknąć lecz nie mogę, coś mnie blokuje. Blokuje mnie świadomość, że ona już nie należy do mnie, że mnie zostawiła, że jest z tym dupkiem. Odsuwam się od niej i patrzę na jej sylwetkę. Oboje czekamy, aż jedno z nas wykona pierwszy ruch, lecz wiem, że to nie nastąpi, albo ja go wykonam, albo mogę o niej znowu zapomnieć. Delikatnie biorę ją za rękę i ciągnę w kierunku pustego pokoju, Hermiona nie stawia oporu, daje się prowadzić. Szybko teleportuje nas do mojej posiadłości, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Unika mojego wzroku, oddala się i udaje, że podziwia dom, nigdy tu nie była, nie chciała tu przyjść. Mówiła, że nasz romans nie może wyjść poza cztery ściany jej biura. Teraz stoi tu w sukni balowej z rozmazanym makijażem, a po jej twarzy spływają łzy. Podchodzę do niej i obejmuję, ona się broni, krzyczy, że nie może, że ma męża, ucieka znowu. Już ma zniknąć z mojego domu i życia, lecz zatrzymuję ją własnym krzykiem:
-Kocham Cię do cholery Granger, kiedy to pojmiesz!
Staje w miejscu i patrzy na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.

Nazywam się Draco Malfoy i walczę o Hermionę Granger.

1 komentarz:

  1. Tak! Brawo Draco!
    Żal mi Hermiony, że oszukuje siebie i Rona. I żal mi Rona, powinien poznać prawdę.

    OdpowiedzUsuń