Była teraz w trakcie szóstego roku w
Hogwarcie. Minął rok odkąd Severus przestał być jej
przyjacielem. Nie łatwo przyszło jej pogodzić się z tym faktem.
Przeszłości nie da się zmienić. Trudno, pomyślała
Lily.
Listopad wdarł się do zamku wraz z
zimnym wiatrem,ulewnym deszczem, kolorowe liście spadały tłumnie
z drzew, błonia stały pustką, uczniowie tłoczyli się w pokojach
wspólnych przy kominkach. Ale oczywiście ona nie mogła być jak
inni, musiała wraz z całą drużyną Gryffindoru być na treningu
Quidditcha z rozkazu ich durnego kapitana- Jamesa Pottera. Zziębnięci
Gryfoni po skończonym treningu udali się z ulgą do szatni, w duchu
przeklinając go. Każdy marzył, żeby zrzucić przemoczone ciuchy i
wziąć ciepły prysznic. Sam kapitan został jeszcze na boisku i
ćwiczył, dalej w strugach deszczu.
Lily, jak to Lily spod prysznica wyszła
ostatnia, zapomniawszy o Potterze, jak zwykle przeszła do szatni w
samym ręczniku, gdzie zamierzała ubrać się i wrócić do wieży
Gryffindoru. Jednak pech chciał, że w tym samym czasie w
pomieszczeniu był Potter, który skończył latać i właśnie
zmierzał w kierunku dziewczyny. W samych bokserkach wpadł na Lily,
po czym oboje wylądowali na ziemi, w wyniku zderzenia panna Evans
została pozbawiona okrycia i leżała przed Potterem jak ją natura
stworzyła. Pomyślicie pewnie, że James wykorzysta ten moment, by
uwieść lub przynajmniej bezczelnie patrzeć się na gołą Lily.
Otóż to błędna diagnoza, oczywiście Rogacz zerkną ukradkiem na
Lily i to, co zobaczył zaparło mu dech w piersiach. Lily już nie
była małym podlotkiem, tylko prawdziwą kobietą, pełne piersi,
wcięcie w talii, kształtne biodra i pupa. Widoki te zachwyciły
Pottera. Wracając do właściwego zachowania chłopaka, szybkim
ruchem zgarnął ręcznik i postawił dziewczynę na nogi.
Zawstydzona i zażenowana sytuacją Lily otwarła oczy w momencie,
gdy Potter podnosił ją do góry. Gdy zobaczyła, kto na nią wpadł,
zagotowało się w niej, nie wiedziała, czy opieprzyć chłopaka,
czy najpierw strzelić go z liścia. Lecz on w tym momencie patrząc
w jej piękne zielone oczy, nakrył ją ręcznikiem i odsunął się
od niej.
- Wszystko w porządku? - zapytał się
.
- Chyba tak - odparła ze spokojem.
Cała jej złość ulotniła się w momencie, w którym ją okrył i
patrzał się w jej oczy z nieukrywaną troską.
- W takim idę pod prysznic. Do
zobaczenia.
- Dziękuję. - wyszeptała dziewczyna
i uciekła z szatni.
Chłopak od dawna marzył o tym, żeby
Lily spojrzała na niego przychylnym okiem, ale nie mu to dane,
ciągle odrzucała jego zaloty i traktowała z dystansem. Przede
wszystkim chciał,żeby dziewczyna w końcu, go polubiła. Nie
wiedział, co zrobić, jedyne co teraz przychodziło do głowy to
wziąć lodowaty prysznic.. Chyba muszę, ja przeprosić, za ten
incydent, pomyślał.
Rudowłosa ubrała się szybko i udała
się do swojego dormitorium, gdzie mogła przemyśleć wszystko w
spokoju. Gdy przekroczyła próg pokoju, zobaczyła swoją
przyjaciółkę Mary leżącą na łóżku i przeglądającą jakąś
gazetę.
- Jak trening? - spytała Mary.
- Widziałam Pottera w samych gaciach –
rzekła bez zastanowienia Ruda.
- Co? I jak wygląda? To prawda, co
dziewczyny mówią o jego mięśniach brzucha? Opowiadaj.- pisnęła
brunetka.
- Ma silne ręce.
- Oj Lily nie bądź taka, powiedz, coś
czego nie wiedzą wszyscy. Przecież jego ręce może widzieć,
każdy, z brzuchem nie paraduje na widoku.
- No, więc sama nie wiem.. To była
chwila, ale trzeba przyznać, że ta plotka jest prawdą. Jest dobrze
zbudowany i widać, że pracuje nad swoją sylwetką.
- Och. A jak jego tyłek? Zgrabny? - Tego już było za wiele, Lily już na
samą myśl o torsie Pottera, robiła się czerwona i było jej
gorąco, a ostatnie pytanie było nie na miejscu. To w końcu pupa
tego durnia, co jej do tego.
- Nie wiem, co z jego tyłkiem. Jak
chcesz wiedzieć Mary, to idź do niego, pewnie chętnie ci pokaże,
może przy odrobinie szczęścia pozwoli ci się dotknąć.
- Sorry, zapomniałam, że dalej jesteś
na niego cięta. Nie gniewasz się?
- Nie, ale skończmy temat Pottera.
Lepiej powiedz mi, jak ci idą przygotowywania na sobotnią imprezę
w pokoju wspólnym.
- Dobrze.- odrzekła Mary i zaczęła
szczegółowo opisywać Lily, w co zamierza się ubrać, jak
umalować. W czasie, gdy Mary opowiadała, Lily mogła udawać, że
jej słucha, przytakiwać i odpłynąć myślami do zdarzenia w
szatni. Dziwiło ją jego zachowanie. Dlaczego się na mnie nie
gapił, czy nie powiedział czegoś głupiego, tylko oddał mi
ręcznik i szybko odszedł? To zupełnie nie w jego stylu. Pewnie
spadł z miotły. Do rzeczywistości przywołało ją pytanie
przyjaciółki.
- A ty w czym idziesz?
- Chyba nie idę, wiesz, że nie lubię
takich imprez, poza tym drażni mnie widok zakochany par całujących
się, gdzie popadnie. I pewnie Potter znowu zachowa się jak idiota i
znowu najem się przez niego wstydu przed całym domem.
- Przestań, nie będziesz siedzieć
sama w dormitorium i uczyć się. Chodź zabawimy się razem i
będziemy podrywać chłopaków z siódmego roku. Ten Moon to niezłe
ciacho, możesz zająć się jego przyjacielem Thomsonem.
- Zobaczę.
- Nie zawiedź mnie Lily.
W sobotni poranek Lily obudziła się
jako pierwsza, ubrała się cicho i wyszła na śniadanie. Przy stole
Gryffindoru zastała niewiele osób, zajęła pierwsze wolne miejsce
z brzegu i zajęła się konsumpcją tosta. Po jakimś czasie
usłyszała głosy dwóch chłopaków zbliżających się do stołu.
- Och, daj spokój chłopie, umów się
z kimś. Jesteś nie do zniesienia. Powiedz mi ,kiedy ostatni raz się
całowałeś?
- Nie twoja sprawa Syriuszu. - Odrzekł
Potter.
- Jak to nie moja sprawa. - oburzył
się Black. - Zachowujesz się jakbyś miał okres, wybuchasz, co
chwile złością, nie chcesz płatać dowcipów, zostawiłeś Smarka
w spokoju, prawie się nie odzywasz. Chłopie to nie ty, oddalasz się
od nas, a co gorsza psujesz reputację Huncwotów. Widzę, że
potrzeba ci dziewczyna. Jesteś wyposzczony! Małe, co nieco z
dziewczyną od razu ci poprawi humor. No dalej James wyrwij dziś na
imprezie jakąś ładną dziewczynę.
- Już mówiłem, nie będę nikogo
podrywać, nie mam ochoty. Musisz sobie znaleźć innego kompana na
dzisiejszy podryw. Może Lunatyk, bo Peter pewnie będzie zajęty
jedzeniem.
- No widzisz jesteś nie do
zniesienia.
- A ty jesteś nudny. - odpowiedział
James i odwrócił się w stronę Lily – Cześć Lily, możemy
porozmawiać po śniadaniu?
- Cześć. Mo-mo-możemy. - odparła
zdziwiona.
- Okej, to będę czekał na ciebie nad
Jeziorem.
- Dobra, do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Gdy się zjawiła nad Jeziorem, on
rzeczywiście na nią czekał. Stał oparty o drzewo.
- Co chciałeś? - spytała bez
powitania Zielonooka.
- Przeprosić się za incydent, który
miał miejsce podczas ostatniego treningu.
- Aha. - odpowiedziała mało
inteligentnie i zarumienił się. Chciała o tym incydencie zapomnieć
i nie wracać do niego. Miała nadzieje, że Potter zrobi to samo.
Ale najwidoczniej Potter wrócił do tego zdarzenia i pewnie teraz
się zacznie z niej nabijać. Cholera,a co jeśli, o tym komuś
powiedział, pomyślała zaniepokojona.
- Więc przepraszam, że wpadłem na
ciebie, powinienem się upewnić, czy kogoś nie ma w szatni. Mam
nadzieję, że się nie gniewasz. - Lily nie wiedziała, co zrobić. On z
niej nie drwił, jak robiło to przez ostatnie parę lat. On po
prostu przepraszał. I patrząc w jego brązowe oczy, stwierdziła,
że mówi prawdę. Chłopakowi naprawdę było przykro z tego powodu
i był szczery. Chyba.
- Nie gniewam. - wydusiła w końcu po
krótkim milczeniu.
- Więc, między nami wszystko w
porządku? - spytał się i wyciągnął rękę na znak zgody.
- Tak- odpowiedziała i również
wyciągnęła swoją rękę w jego kierunku.
Gdy wykonała ten gest, ich ręce
złączyły i chłopak lekko ją uścisnął. Podczas tej czynności
zarówno chłopaka, jak i dziewczynę przebiegły przyjemne dreszcze
po plecach. James spojrzał jej w oczy i lekko się uśmiechnął,
ona tylko patrzała się w jego orzechowe oczy. Jak mogła wcześniej
nie zauważyć, że jego oczy są naprawdę ładne, zjechała
wzrokiem niżej na jego nos i usta, które w tej chwili zastygły w
tym nieśmiałym uśmiechu. Te wargi są stworzone do całowania,
pomyślała, lecz szybko skarciła się w myślach, za własne
rozważania. To, że on jest miły dla ciebie nie musi od
razu, wywoływać u ciebie rozważania na temat całowania. Uspokój
się Lily. Lecz ona naprawdę miała ochotę, zbliżyć się do
niego i go pocałować. Nawet nie zorientowała się, kiedy jej nogi
zrobiły w stronę chłopaka krok, tak że znalazła się
niebezpiecznie blisko niego.
Chłopak zdziwiony jej zachowaniem
obserwował ją. Najpierw
podała mi rękę, teraz stoi i się na mnie patrzy, jakby mnie
pierwszy raz na oczy widziała, a teraz się zbliżyła i patrzy się
na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Jest bardzo blisko,aż
chciałbym ją przytulić.
Dziewczyna
zaczynała panikować, stała stanowczo za blisko, chciała go
pocałować, ale też nie. Nie wiedziała, co robić. Z pomocą
przyszedł jej Potter, który puścił jej rękę, już miała się
od niego odsunąć, gdy poczuła jego rękę na swoich plecach. James
objął Lily delikatnie w pasie, drugą ręką odgarnął włosy z
jej twarzy, po czym pogłaskał ją po policzku, szyi i pochylił się
nad nią i pocałował. Lily, dalej nie wiedziała, co począć,
dotyk Pottera, był bardzo przyjemy, lecz gdy ją pocałował, w
głowie zaświeciła się kontrolka, to
ten palant Potter, nie powinnaś całować się z nim.
Lecz jej ciało znowu nie posłuchało umysłu i zbliżyło się do
niego jeszcze bliżej, tak blisko,aż poczuła na swoim ciele jego
ciało, jej ręce powędrowały na jego plecy, a usta zaczęły
oddawać pocałunek. Pocałunek ten z początku delikatny i
nieśmiały, zaczął przybierać na intensywności, stawał się
coraz bardziej namiętny i zachłanny. Oboje byli w nim całkowicie
zatraceni. Chłopak delikatnie przejechał językiem po jej wargach,
Lily delikatnie rozszerzyła swoje wargi pozwalając chłopakowi na
intensywniejszy pocałunek. Nieśpiesznie wsunął swój język i
zaczął pieścić jej podniebienie i zęby. Dziewczyna cicho
westchnęła i sama włożyła swój język do ust Jamesa.
Jego
ręce zaczęły przesuwać się po jej plecach, powoli wzdłuż
kręgosłupa, jedna ręka spoczęła między łopatkami, a druga
powoli dotknęła jej policzka. Dziewczyna zamruczała, gdy poczuła
jego rękę na swojej twarzy, bardzo jej się to spodobało. Ten
delikatny gest bardzo ją rozczulił . Nie zastanawiając się wiele,
przytuliła się do niego mocniej. Gdy to zrobiła, chłopak błagał
w myślach, żeby to
nie był sen.
Nie wiedzieli, ile trwali w tym pocałunku, wiadomo było, że jest
im dobrze. Lecz nic nie może, wiecznie trwać. Pod wpływem
pieszczot człowiek się zatraca, lecz przychodzi moment na
opamiętanie. Gdy tylko Lily zdała sobie sprawę z tego, co się
przed chwilą działo, odskoczyła od chłopaka speszona i krzyknęła.
- James!
- Cholera. - Zaklął chłopak i nim zdołał powiedzieć coś
więcej. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i pobiegła w
kierunku zamku.
Biegnąc
płakała, nie wiedziała, dlaczego, ale robiła to. Jak
mogła to zrobić, jak on mógł. Co ona sobie myślała, całując
tego nadętego patałacha. Co gorsza podobało jej się to. Ale
wystraszyła ją jej reakcja na ten pocałunek, nie spodziewała się,
że będzie się jej to podobać, że on będzie chciał ją
pocałować!
Chłopak
wciąż stał w miejscu i patrzył na oddalającą się dziewczynę.
Ciągle brzmiało mu w
uszach, wypowiedziane przez nią jego imię. Zwróciła się do niego
po imieniu, pierwszy raz odkąd się znają. Cieszył się z tego,
ale wiedział, że powiedziała to tylko, dlatego, że byłą w
szoku. Wiedział, że musi ja znaleźć i porozmawiać.
Od
tego wydarzenia minął prawie rok, nasi bohaterowie szli teraz do
siódmej klasy, która miała zakończyć ich edukację w Hogwarcie.
Od tamtego zdarzenia nie zamienili ze sobą ani słowa. Lily
traktowała Jamesa jak powietrze, a on przestał za namową kolegów
uganiać się za nią i wołać swoje słynne „ Umówisz się ze
mną Evans?”. Oboje żyli swoim życiem obok siebie, lecz w tym
roku miało się to zmienić.