30 sierpnia 2012

IX


Część IX


Trzy miesiące później

Być wolnym,
to móc nie kłamać.
Albert Camus

          Żałoba po śmierci Harry'ego źle wpłynęła na samopoczucie Ginny. Nie z powodu braku jej byłego chłopaka na tym świecie, lecz z bardzo szybkim pogodzeniem się przez nią z tą stratą. Hermiona nie rozumiała, dlaczego rudowłosa tak szybko przeszła z tymi zdarzeniami do normalności. Przez, to Gin straciła jedyną osobę, która potencjalnie mogła zrozumieć jej stan. Czuła się osamotniona pośród swojej licznej rodziny i przyjaciół.
          Wszyscy Weasleyowie byli w szoku i nie potrafili dojść do siebie po śmierci Harry'ego. Dla Molly Potter był jak syn, jednego już straciła. Ból w jej klatce po śmierci Freddiego powiększył się wraz z odejściem Harry'ego na tamtą stronę. Pan Weasley, starał się pocieszać żonę wraz z Georgiem, ponieważ chcieli uniknąć jej kolejnego załamania. Reszta braci Gin przyjęła tę wiadomość i żyła dalej swoim życiem. Od czasu do czasu sprawdzali, co u niej. Wyjątkiem był Ron.
          Ginewra odczuwała lekki smutek, ale wyszła już z fazy szoku. Reakcja otoczenia na jej postawę była teraz jej największą zmorą. Ciągle dostawała sowy z prośbą o wywiad, komentarz, dziennikarze nie odstępowali jej na krok. Chcieli zobaczyć załamaną dziewczynę Pottera, zamiast tego widzieli pewną siebie kobietę, która miała dość tematu o chłopcu-który-przeżył. Była żywą istotą i jej życie toczyło się dalej bez Harry'ego. Nikt poza nią nie potrafił tego pojąć.
          Tuż po oficjalnym oświadczeniu w prasie o śmieci jej chłopaka wyprowadziła się z ich mieszkania i zamieszkała w hotelu. Zabrała ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę odesłała do swojego pokoju w Norze. Ubrania i drobiazgi Harry'ego zostawiła na swoim miejscu. Nie potrzebowała ich, a wiedziała, że jej matka i Hermiona zrobią z nimi porządek. Wyprowadzając się z tego miejsca żal jej było Hermiony, ale nie potrafiła przebywać w jednym domu z Ronaldem. Ciągle winiła go, za to wszystko.
          Jej uczucia do Harry'ego ostudziły się wraz z jego pogrzebem. Przestała rozpaczać za nim, chłodno przeanalizowała jego i swoje zachowania. Doszła do niezbyt ciekawych wniosków. Od zawsze za nim goniła, zawsze w pewien sposób był dla niej nieosiągalny. Najpierw walczył z Voldemortem,potem z jego poplecznikami. Musiał ratować świat przed złem, to był jego priorytet. Ona zawsze była na drugim miejscu. Kiedyś myślała, że swoją miłością to zmieni, lecz się myliła. Zawsze stała z boku i cierpliwie czekała na swoją kolej. Czasem walczyła, by być dla niego najważniejsza, lecz z czasem stało jej się to obojętne, a on o nią nie zabiegał. Uczucie się wypalało, a w chwili śmierci Harry'ego nawet go nie kochała.
          Nie mogła, więc udawać nieszczęśliwej narzeczonej, zrozpaczonej śmiercią ukochanego. Straciła kogoś ważnego w swoim życiu, ale zbyt wiele oziębłości wdarło się do ich relacji, aby płakała po nim godzinami. Przeżyła rozpacz, tuż po dowiedzeniu się o wszystkim. Potem nastąpiła etap godzenia się z losem i lekkie otępienie emocjonalne. Następnie pogodziła się ze wszystkim, co się stało i chciała żyć dalej. W głębi serca miała nadzieję, że tego chciałby dla niej Potter. Niestety, świat i ludzie uparli się na nią, chcieli w niej widzieć twarz żałoby po czarodzieju stulecia., musiała ich rozczarować i być po prosty Ginny Weasley.

***

          Zirytowana rudowłosa kobieta zniknęła w szatni po skończonym treningu. Jak zwykle skończyła latać jako ostatnia z zespołu. Praca nad swoimi umiejętnościami i późniejsze rozmowy z trenerem na temat taktyki zespołu stały się codziennością, gdy tylko pochowała Pottera. Miało to wiele plusów, Blaise nie zrzędził jej, że się nie stara, miała poczucie bycia potrzebą, cel w życiu i najważniejsze zajmowało jej to dużo czasu. Gdy przebywała na stadionie Ognistych Smoków nie musiała się martwić natrętnymi dziennikarzami, którzy żebrali o jej wywiad, mieli zakaz wstępu na teren obiektu. Niestety, gdy go opuszczała natykała się na nich na każdym kroku. Było to irytujące i miała ich powoli powyżej dziurek w nosie.
          Podczas kolejnej ucieczki przed goniącym ją tłumem wdała się w nim w sprzeczkę pod samą bramą stadionu.
          - Zostawcie mnie w spokoju. Harry nie żyje od kilku miesięcy nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. Dajcie mu spoczywać w pokoju, do jasnej cholery i nie łaźcie ze mną krok w krok. - rzuciła rozzłoszczona.
          Przez chwilę błyskały tylko flesze aparatów, które uwieczniły jej wściekła minę, po których posypał się grad pytań. Dlaczego nie jest pani w żałobie po Harrym Potterze? To prawda, że jest pani w ciąży? Jak ma na imię pani nowy kochanek? Dlaczego wyprowadziła się pani ze starego mieszkania? Te oraz inne pytania rozbrzmiewały w jej uszach po raz setny. Zastanawiała się skąd biorą się te plotki i dlaczego ci ludzie są tacy głupi zadając je.
          Bez słowa teleportowała się do hotelu, w którym mieszkała. Mieścił się on na przedmieściach Londynu i jak na razie żaden dziennikarz jej tutaj nie znalazł. Musiała się przenosić średnio dwa-trzy raz w miesiącu z jednego miejsca do drugiego. Przez to zamieszanie wokół jej osoby nie miała szans znaleźć sobie nowego lokum. Jeśli paparazzi zwęszyliby jej stały adres, to mogłaby pożegnać się z wypiciem kawy w spokoju bez pytań lub zdjęć. Była zmęczona tym ciągłym pościgiem za jej osobą. Marzyła o chwili prywatności. Znów chciała mieć kilka lat i być nikim nieznanym dzieckiem Weasleyów.

***

Przyjaciele są jak ciche anioły,
które podnoszą nas,
gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.
Autor nieznany

          Blaise przyjmując Ginny na stanowisko kapitanki drużyny miał nadzieję na powiązanie drużyny z nią w artykułach prasowych, lecz to, co działo się po śmierci Pottera zaskoczyło go. Codziennie od trzech miesięcy obserwował tłumy dziennikarzy oczekujących na wywiad z Weasleyówną. Ruda odsyłała ich z kwitkiem, lecz widział, że ma ich powoli dość. Jako manager drużyny cieszył się z zainteresowania medialnego wokół jego zawodników. Nic tak nie napędza mediów i pieniędzy jak plotki. Jako jej były przyjaciel szczerze jej współczuł i starał się pomóc, jednak Gin go odtrącała i nie chciała z nim rozmawiać.
          Był wielce zdziwiony, gdy na progu jego domu pojawiła się poszarpana i przemoczona Ginewra.
        - Cześć Weasley, wejdziesz? - zapytał i jak na przykładnego gospodarza przystało, zaoferował jej wejście do swojego lokum.
          - Dzięki. - odrzekła ruda istota i przemknęła obok niego do przedpokoju jego apartamentu. - Ładnie mieszkasz, Zabini.
        - Dzięki Weasley, ostatnim razem nie podziwiałaś wnętrza. Co się sprowadza? - zapytał wprost. - Chyba nie przyszłaś pogawędzić o pracy.
          - Nie. - odpowiedziała zbita z tropu jego bezpośredniością. - Chyba nie każesz mi stać w progu? Nie tak się gości przyjmuje. - zrewanżowała się szybko.
          - Cała Weasley. Nachodzi mnie w nocy i raczy swoimi uszczypliwymi uwagami. - prychnął i zaprowadził kobietę do salonu, gdzie uraczył ją lampką wina. - Co się tu sprowadza? Masz jakiś szalony pomysł, który może przyprawić mnie o zawał i nie chcesz mi o nim opowiedzieć w pracy?
          - Nie skąd ci to przyszło do głowy? - zapytała zdziwiona.
           Przyszła tutaj z dziwną sprawą, ale nie miała zamiaru uczynić uszczerbku na jego zdrowiu.
         - Znam cię Weasley. Przejdźmy do rzeczy, robi się późno i chciałbym się położyć. - ponaglił ją i dla efektu szeroko ziewnął. Rozsiadł się wygodnie na jednej z sof i czekał na odpowiedź ze strony Rudzielca.
          Kobieta spuściła głowę i na chwilę wróciła myślami do czasów, gdy się przyjaźnili. Miał rację, znał ją bardzo dobrze. Pomimo tego, że nie rozmawiali ze sobą kilka lat, a teraz przeważnie się kłócili, on ciągle potrafił wyczuć jej nastrój i zamiar. Potrafił przewidzieć jej posunięcia, że prędzej, czy później zgłosi się do niego po pomoc. Nie naciskał na nią w sprawie Harry'ego. Powiedział jedynie, że może na niego liczyć w każdej chwili. Właśnie takim był przyjacielem Blaise. A moment, by znów nim był nadszedł.
          - Wiem, że między nami ostatnio nie było zbyt kolorowo. Ale, gdy nocowałam u ciebie kilka miesięcy temu. Powiedziałeś, że mogę na ciebie liczyć w każdym momencie. Jeśli jest to nadal aktualne, mogę skorzystać teraz z twojej pomocy?
          - Oczywiście. - odpowiedział od razu, bez zastanawiania się nad powodem, dla którego miałby jej pomóc.
          Cały Blaise, zawsze deklarował chęć pomocy przyjaciołom, bez względu na jej charakter. Ważny był dla niego drugi człowiek, a za przyjaciół był w stanie oddać wszystko. Pomimo tego, że Ginewra zalazła mu za skórę i wyrzuciła ze swojego życia. On ciągle wykazywał gotowość do wspierania jej.
          Gin obserwowała go pierwszy raz od bardzo dawna jako osobę przyjazną dla niej, a nie gumochłona-szefa, którym był według niej od początku jej pracy w Ognistych Smokach. Siedział spokojnie i popijał wino. Jego włosy zachodziły ma na oczy zupełnie jak w szkole, a na twarzy błąkał się uśmiech, który miał zachęcić ją do zwierzeń. Był godny zaufania w swoim postępowaniu. Ponownie zobaczyła w nim swojego dawnego przyjaciela.
          - Chodzi o tych głupich dziennikarzy. Ciągle mnie nachodzą, śledzą i żyć w spokoju nie dają. Przez nich znowu musiałam zmienić adres zamieszkania. Męczy mnie, to ciągłe uciekanie przed nimi. Nic nie zrobiłam, a traktują mnie jak atrakcję. Chciałabym choć raz w spokoju pójść spać i wstać bez obawy, że mnie dopadną, jak tylko opuszczę swoje schronienie. Możesz mi dyskretnie załatwić jakieś lokum, gdy ja próbuję zawsze mnie wywęszą? - spojrzała na niego z nadzieją w oczach, które kontrastowały z jej zmęczoną twarzą. - Proszę Blaise. - dodała potulnie.
          Mężczyzna siedział i wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Ginny była dla niego miła i nie nazwała go patafianem, jak to miała w zwyczaju. Był pod wrażeniem tej zmiany, pewnie chwilowej, ale ucieszył się, że potrafi go traktować w normalny sposób.
          - Wiesz Ginny, użyłaś mojego imienia pierwszy raz od dawien dawna.- odpowiedział jej.
       - Jeśli chodzi o moje wcześniejsze zachowanie to.. - zaczęła mówić, lecz mężczyzna wszedł jej w słowo.
          - Porozmawiamy o tym, kiedy indziej Ginny. Teraz skupmy się na twoim problemie z mieszkaniem. Proponuję ci, żebyś się na razie do mnie wprowadziła, a potem znajdziemy ci coś innego. Zapewniam cię, że nikt cię tutaj nie znajdzie. Cały apartamentowiec otaczają silne zaklęcia ochronne i bez zaproszenia się tutaj nie dostaniesz. Co ty na to?
          Kobieta spojrzała na niego z wdzięcznością i na znak zgody kiwnęła głową. Mężczyzna bez słowa zaprowadził ją do jej nowej sypiali.
          - Dobrej nocy. - rzucił na pożegnanie.
          - Wzajemnie Blaise.
          - Lubię jak mówisz od mnie po imieniu.
          - Wiem. - uśmiechnęła się do niego i zniknęła za drzwiami pokoju.

***

Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego,
że wierzy w nie więcej osób.
Oscar Wilde

          Podczas ostatnich kilkunastu tygodni młody Malfoy zaaklimatyzował się w nowej pracy. Choć w jego przypadku nazywanie zawodu tylko pracą byłoby małym niedopowiedzeniem, to było spełnienie jego marzeń. Latał w świetnej drużynie, był dobrym graczem i realizował się jako człowiek. Powoli odzyskiwał dobre imię w świecie czarodziejów po odsiadce w Azkabanie.
          Odkrywał w sobie pokłady dobra i stawał się porządnym obywatelem, a nie śmieciem z marginesu społecznego. Powoli zyskiwał przychylność członków drużyny, opinii społecznej i płci przeciwnej. Po jego zerwaniu z Astorią Greengrass prasa rozpisywała się o nim jako o gorącym towarze. Cieszył się z pozytywnych opinii, wolał, jednak pokazać się z innej strony niż łamacz kobiecych serc.
          Całą swoją energię i uwagę poświęcał treningom, swojej formie i działalności charytatywnej. Z pozoru wydawało się, że wszystko u niego w porządku, jednak Draco borykał się z uczuciem, że tutaj nie pasuje.
          Przez lata żył wśród arystokratów, którzy uważali się za lepszych od innych. Taki osąd nie zaprowadził go zbyt daleko. Skończył jako marionetka Lorda, pozbawiony własnego zdania, dokonywał strasznych rzeczy, za które po dziś dzień było mu wstyd. Został skazany za czynienie zła i stał się człowiekiem pogardzanym.
          W więzieniu jego indywidualne potrzeby, uczucia zostały zredukowane do zera. Im mniej czuł, tym mniej pożywki ze swoich emocji dostarczał dementorom. Ciągle samotny, próbował nie popaść w obłęd. Jest imię zostało zastąpione numerem skazańca, duma poczuciem winy, błyskotliwe odzywki zduszone w zarodku. Stał się cieniem samego siebie, ale powoli powracał do równowagi psychicznej. Fizycznie więzienie nie odcisnęło na nim żadnego piętna, oprócz tego, że skóra mu trochę zszarzała od braku promieni słonecznych.
          Próbował przekonać sam siebie, że te dwa lata w Azkabanie nie wpłynęły na niego. Niestety, mylił się. Powtarzanie sobie w kółko, że wszystko jest w porządku nic nie dawało. W tym przypadku kłamstwa nie zmienią się w prawdę.

***

Być może Bóg chciał,
abyś poznał wielu złych ludzi,
zanim poznasz tego dobrego,
żebyś mógł go rozpoznać,
kiedy on się w końcu pojawi.
Gabriel Marquez

          Odkąd Ginny opuściła ich mieszkanie, jej życie było puste. Nie zdawała sobie sprawy z tego ile, siostra jej chłopaka dla niej znaczy, dopóki ta nie zniknęła. W osamotnieniu musiała zmagać się ze śmiercią przyjaciela, kłótniami z Ronem i ciągłym zamartwianiem się o pacjentów, których stan się nie poprawiał.
          Wstawała o świecie i biegła do szpitala, by tam spędzić kilka godzin wypruwając sobie żyły przy zwykłym przeziębieniu. Swoje smutki topiła w pracy. Czasami pozwalała sobie na małą przerwę na obiad przed zjawieniem się pod stadionem Ognistych Smoków. Były, to jednak naprawdę rzadkie chwile. Na własne życzenie chudła w oczach z powodu stresu, nieudanego związku i braku pożywienia. Hermiona balansowała na granicy.
         Zmęczona, lecz napojona kawą zjawiła się w swoim gabinecie. Przeglądała wyniki badań zawodników, planowała efektywny trening i kontrolowała postępy leczenia kontuzji. Miała na dziś zapowiedziane też kilka wizyt kontrolnych dla męskiej drużyny.
          Miała nadzieję spotkać Gin, z którą miała kontakt jedynie podczas badania. Nie miała jej za złe nikły kontakt, lecz miała wrażenie, że Weasley ją unika. Nie rozumiała jej postępowania i chciała wyjaśnić sytuację, bo nie chciała stracić kolejnej ważnej osoby w swoim życiu. Ginewra była dla niej jak siostra, której nigdy nie miała. Odkąd umarł Harry była jej jedyną przyjaciółką. Na Rona nie miała, co liczyć, chyba że na kłótnię i okazyjne okładanie pięściami.
          Od czasu wypadku z Harrym Ronald w każdej kłótni próbował uderzyć, poniżyć Hermionę. Dziewczyna, która po śmierci Pottera była rozbita broniła się, jak mogła, lecz czasem nie dawała rady. Jej wiara w siebie została zachwiana, poza tym uważała, że stan Rona jest przejściowy i jako jego dziewczyna nie może go zostawić w jednym z najgorszych momentów jego życia. Więc trwała u jego boku bez względu na wszystko. Z związku pełnego miłości, trafiła do oziębłego więzienia. Byłą ofiarą przemocy domowej i było jej wstyd przed wszystkimi, że do tego doszło. Dlatego milczała na ten temat i miała nadzieję, że jakoś uda rozwiązać się jej ten problem.
          Podniosła wzrok zza biurka i zlustrowała kolejnego zawodnika, otworzyła teczkę z jego nazwiskiem i przeczytała ostatnie wyniki badań. Jego forma rosła, był zdrowy i za niedługo miał osiągnąć maksimum swoich umiejętności.
          - Rozbierz się Malfoy. - rzuciła w stronę mężczyzny i ruszyła się zza biurka, by móc go zbadać.
          - Myślałem, że skończyliśmy z nazywaniem się po nazwisku Granger. - odpowiedział jej i bez zawracania sobie głowy parawanem, zaczął pozbywać się ubrań na środku gabinetu. - Bokserki też ściągnąć pani doktor? - zapytał z błyskiem w oku.
          - Nie przeginaj. Masz rację powinnam zwracać się do ciebie po imieniu. Przepraszam, ciągle o tym zapominam.
          - Nie ma sprawy. - mruknął i obrócił się do niej plecami tak, aby mogła zbadać jego płuca i zrobić kilka pomiarów.
          Gdy skończyła oglądać tył jego ciała, przeszła do twarzy, klatki piersiowej i brzucha. Podczas oględzin rękaw jej fartucha obsunął się i ukazał siny ślad czyjeś ręki na jej przedramieniu. Szybkim ruchem zakryła ten defekt, przeklinając się, że nie posmarowała tego odpowiednią maścią na siniaki. Zdziwiony Draco złapał ją za rękę i siłą ściągnął jej fartuch z ramion i rąk. Po odrzuceniu go lustrował z niedowierzaniem postać byłej Gryfonki.
          Kobieta schudła w ostatnim czasie sporo. Jej skóra miała niezdrowy szary odcień, a na rękach miała pełno sińców w różnym stadium gojenia się. Hermiona stała jakby poraził ją prąd, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Było jej wstyd, że zachowanie Rona mogło wyjść na jaw. Powinna wyrzucić Draco z gabinetu, nie pozwolić mu ściągnąć z niej fartuch i lustrować jej obrażenia. Jednak stała w miejscu i czekała na kolejny ruch Malfoya.
          Mężczyzna nie kłopotał się zbytnio swoim negliżem. Minął Granger i podszedł do szafy stojącej w rogu pokoju, wyjął z niej maść na siniaki i wrócił do Gryfonki. Nabrał trochę papki na palce i rozsmarował na kończynach kobiety. Hermiona podczas całej tej czynności stała bez ruchu ze spuszczona głową. Gdy Draco skończył i odstawił słoiczek na jej biurko miała ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Po jej policzkach popłynęły łzy. Czuła się upokorzona i zhańbiona. Nienawidziła siebie, Dracona, Rona, wszystkich.
          Draco obserwował ją i bez słowa przytulił, pozwalając, aby jej łzy moczyły jego nagą klatkę piersiową. Delikatnie głaskał jej plecy w geście uspokojenia. Gdy ostatnia łza spłynęła po jej policzku, odepchnęła go i powiedziała:
          - Nikomu nie powiesz, co widziałeś w tym gabinecie. Rozumiesz Malfoy? Teraz się ubierzesz i dokończymy to badanie w przyszłym tygodniu. - skończyła zimnym tonem i odwróciła się od blondyna. Skierowała swoje kroki w stronę biurka, by za nim zasiąść i czekać na wyjście mężczyzny.
          - Myślę, że najpierw musimy porozmawiać Hermiono. - opowiedział jej w przerwie w ubieraniu się. - Nigdzie nie pójdę, dopóki mi nie powiesz, dlaczego Weasley ci, to robi. - rzucił i usiadł napreciwko niej. Zwinnym ruchem szukającego pochwycił jej różdżkę leżącą na blacie i zablokował zaklęciem drzwi. - Więc?
          - Myślę, że to nie twoje sprawa Malfoy.
          - Hermiono zakładam, że masz więcej siniaków na całym ciele. Nie będę cię na siłę rozbierał, ale wiem, że nie nabyłaś tych zranień uprawiając sport. Ktoś ci, to zrobił celowo, od jakiegoś czasu i w sposób przez, który nie możesz ich usunąć. Jesteś lekarzem i powinnaś sobie poradzić z zlikwidowaniem siniaków wywołanych w zwykły sposób. Jednak maści nie działają, więc ktoś musiał, to zrobić zaklęciem. A mówiąc ktoś mam na myśli...
          - Wystarczy. Nie interesuje mnie, co masz w tym temacie do powiedzenia. Odejdź, proszę cię. Nie chcę o tym rozmawiać. - zakończyła błagalnym tonem. Łzy znowu poleciały po jej policzkach. Na ten widok Draco zerwał się z fotela i miał zamiar podejść do niej i znowu przytulić.- Nie podchodź. - rzuciłą w jego kierunku, gdy zorientowała się do czego zmierza.
          - Dobrze. Ale nie wyjdę z tego gabinetu, dopóki nie potwierdzisz mi, że to Weasley i nie powiesz dlaczego ci, to robił.
          - Dlaczego cię to obchodzi? - zapytała pomiędzy kolejny szlochami.
          - Bo sam kiedyś byłem maltretowany i wiem jak to wpływa na człowieka. - rzucił cicho patrząc jej prosto w oczy.
          Hermiona spojrzała na niego zszokowana, nigdy nie spodziewała się usłyszeć takich słów od niego. Wyczuła w jego postawie i tonie głosu, że mówi prawdę. Jednak czuła opory przed zaufaniem mu i powierzeniem swojej wstydliwej tajemnicy.
          - Chcę ci pomóc Hermiono. Nie zrobić nic, czego byś nie chciała zaufaj mi. Proszę.
          Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i zadała krótkie pytanie:
          - Kto?
          - Bellatrix.
          W chwili, gdy Draco powierzył swoją tajemnicę i imię oprawcy stał się jej dobrym człowiekiem.

________

I jak podoba się wam nowa forma Spełniając? 

Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału, bo w końcu zaczyna wychodzić na pierwszy plan Dramione. Poza tym jest to przełomowy odcinek, bo zaczynamy poznawać przeszłość Draco, która będzie mocno splatać się z teraźniejszością Hermiony.

Weny

30 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że nadrabiasz za Poem! Czy ty masz pojęcie jak na mnie działa tekst: "siłą ściągnął jej fartuch"? Tak, wiem co było dalej, przeczytałam. To nic. Wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Choć przyznaję, po początku myślałam, że nie bezie niczego o Draco czy H. A już na pewno o nich razem.
    Ale Bellatrix? T moja ulubiona postać! Dlaczego ona jest u ciebie "zła"?
    Podoba mi się Twój podpis.
    Pozdrawiam,
    P.Elizabeth - Siostra Diabła
    P.S. Który to już szablon? I tak poważnie, skąd je bierzesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon, któryś z kolei. Nagłówek znalazłam na devianarcie,a resztę dopasowałam sama.
      Właśnie od tej sceny będzie całe dramione i kto wie, może w innych warunkach fartuch zostanie ściągnięty.
      Bella musi być zła, bo w dalszej części wyjdzie więcej o rodzinie Draco i nikt inny nie będzie mógł przybrać tej funkcji.

      Usuń
    2. Czyli że będą dobrzy? Byłoby fajnie... ;)

      Usuń
    3. Nie mogę zdradzić jacy będą, bo to popsuje ich wejście, a poza tym nie wiem kiedy poruszę te wątek szerzej.

      Usuń
  2. Zaczęłam czytać zaraz po publikacji, ale nie miałam czasu dokończyć. Dopiero teraz doczytałam do końca. Powiem szczerze, ze zachowanie Gin mnie dziwi. Nie to, że nie jest w żałobie, nie to, że ma po dziurki w nosie dziennikarzy, ale to, że odsunęła się od Hermiony. Bardzo widać jak Draco zmienił swój sposób myślenia o świecie. Choćby po rozmowie z panią doktor i tym jak się zachował względem niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin potrzebuje bodźca, aby zbliżyć się do Diabła, a z H nie utrzymuje konkatu, bo ta jest zbyt blisko z Ronem.

      Draco bardzo się zmienił, ale więcej zobaczysz w kolejnych odcinkach.

      Usuń
    2. I to mnie właśnie dziwi. Zamiast Gin pomóc wyciągnąć H od R to ta ją zostawiła samą sobie

      Usuń
    3. Gin aktualnie sama ze sobą sobie nie radzi. To celowy zabieg, gdy zostawiła Hermionę, zrobiła miejsce dla Dracona i on pomoże H.
      Zresztą w następnym odcinku dowiesz się więcej

      Usuń
  3. Mnie też to dziwi, że Ginny odsunęła się od Hermiony. Poza tym bardzo się cieszę, że wreszcie ruszył wątek Dramione. Czytając ostatnią scenę wyobrażałam sobie to wszystko i aż wstrząsnęły mną dreszcze, kiedy wyobraziłam sobie Hermionę w siniakach. To takie smutne, że nie chce od niego odjeść. Ja wiem, że jest dobra i takie tam, ale ona nawet go nie kocha, więc po co tak się poświęca dla swojego oprawcy? Tylko ją bije.
    Rzecz jasna kocham Draco i to, w jaki sposób zaczynasz go ukazywać. Tak jak wspomniałam wcześniej, jest ideałem.
    I jak mówi Port: dobrze. ze nadrabiasz za mnie. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam serdecznie, ubóstwiająca to opowiadanie Poem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin musiała się odsunąc, aby Draco miał miejsce u boku Hermiony. Poza tym niby się nie przejmuje śmiercią Herry'ego, ale wpłynie to na nią i odreaguje to na swój sposób. W tym opowiadaniu to ona ma najbardziej pokręconą osobowość. Blaise, Draco i Hermiona są poukładani i logiczni, Gin nie.
      Draco będzie tutaj bardziej przemyślany niż w inny moich ff, zobaczysz już w następnym odcinku. zresztę relacja dramione będzie znaczniej głębsza i wytłumaczona, ale na to musisz poczekać.

      Usuń
    2. Szkoda, że muszę czekać, ale jestem pewna, że warto :)
      No to będę czekać :P

      Usuń
  4. Wspaniale!! Nie mogę uwierzyć, że miałam okazję doczekać się kontynuacji tego opowiadania, które powoli się drastyczne, no może nie tak bardzo, w życiu Hermiony. Jestem ciekawa co ten Draco ukrywa i jak Bellatrix wpłynęła na jego zachowanie. Z chęcią przeczytam dalszą część by się tego odwiedzić. Czekam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następej części wyjaśni się, co robiła Bella i poznamy trochę lepiej Dracona. A w jednym opowiadaniu może być drastyczniej zamaiast cukierkowego romansu.

      Usuń
  5. Hmm, z jednej strony to dziwne, że Gin odsunęła się od Hermiony, a z drugiej jakoś potrafię to zrozumieć.
    Teraz czekam na to, żeby Dracze spuścił łomot dla Rona. I Blinny, słodkie Blinny ;)

    Pragnę poinformować, że na blogu uwierzyc-w-magie pojawiła się poprawiona, zdatna do czytania druga część serii "Wędrówka po kilku miejscach". Zapraszam.

    Pozdrawiam, Char

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, z tej strony Alex, która za dzisiejsze zadanie postawiła sobie ogarnięcie aktualizacji, ażeby sme się aktualizowały i... to działa ! ;)
    Od dziś nie musisz informować nas o nowych notkach, ażeby każdy wiedział, że je dodałaś :)
    Myślę, że to ułatwi i Tobie i nam robotę ;D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny we wrześniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Otuś, wiesz, że czekam i czekam na tę część X, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspominałam poczekasz chyba do października lub końca września.
      :D

      Usuń
    2. Pamiętam, ale może jakoś dasz się namówić np. na jutro? :)

      Usuń
    3. Nie nie dam, znasz moje plany więc nie nalegaj.

      Usuń
    4. Dobrze, ale wiesz, że to będzie straszny czas wyczekiwania? Bardzo, bardzo straszny. Męczący właściwie...

      Usuń
    5. Znajdziesz sobie coś, co umili ci czas oczekiwania. Wszystkich tak zachęcasz do szybkiej publikacji czy tylko na mnie się tak uparłaś?

      Usuń
    6. Raczej na wszystkich, ale Ty masz szczególne względy. :D

      Usuń
    7. A dlaczego? To ze względu na mój wiek i ewentualne ryzyko, że przestanę pisać za niedługo?

      Usuń
  8. Hej;3 Tutaj Panna Malfoy z opowiadania ' karuzela-uczuc-dramione.blog.onet.pl '
    Twoje opowiadania są cudowne *.*
    Masz bardzo dobry styl pisania,dzięki czemu tą historię fajnie się czyta.
    Z niecierpliwością czekam na X część ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. genialne ! a Hermiono powinna kopnąć Rona w cztery litery... ciesze się że Draco zaoferował jej swoją pomoc :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnej notce rozwieję wszystkie twoje wątpliwości.

      Usuń
  10. Heej .
    Przypadkiem wpadłam na tego bloga ale chyba zostanę na dłużej :)

    //

    Oliwkowaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszy mnie to bardzo, mam nadzieję, że spotkamy się pod kolejną notką.

      Usuń
  11. To Ron powinien się wstydzić, a nie Hermiona!
    A więc Ginny zamieszkała u Blaise'a? No, no będzie się działo! :D

    OdpowiedzUsuń