10 września 2012

Życie to bajka część II - rozdział 34


          Stali na korytarzu i patrzyli na siebie niepewnym wzrokiem.
          - Cześć, Granger. - rzucił Draco.
          - Hej. - odpowiedziała.
          Niezręczna cisza zagościła między nim. Ponownie. Kobieta nerwowo szarpała koniec swojej szaty i podziwiała swoje buty. Dracon przyglądał się jej uważnie i czuł, jak wzrasta w nim irytacja. Hermiona niby jest taka mądra, wygadana i wspaniała, a gdy przychodzi jej obcować z młodym Malfoyem zachowuje się, jak ostatni wieśniak.
          - Granger. - prychnął mężczyzna.
          - Co Malfoy? - odrzuciła gniewnie. Przybrała obrażoną postawę ciała, zaplotła ręce na klatce piersiowej, usta zacisnęła w poziomą linię, a oczami ciskała gromy.
          - Jesteś śmieszna, wiesz o tym?
          - Co? Jakim prawem obrażasz mnie Malfoy? Ty arogancki... - reszta jej zdania została zagłuszona przez rękę Dracona, który ciągnął ją w kierunku pustej klasy. - dupku. Oszalałeś? - dokończyła, gdy zamknął za nimi drzwi.
          - Czy ja oszalałem? Bądźmy poważni, choć raz.
          - Zawsze jestem poważna. - prychnęła i usiadła na biurku. - Co, to miało znaczyć? - zapytała i wskazała ręką ich w pustej klasie.
          - Chciałem porozmawiać. Ale widok ciebie na biurku nasuwa mi inne myśli. Pamiętasz, co zrobiliśmy w Hogwarcie na twoim biurku? - zapytał sugestywnie unosząc brew.
          - Malfoy nie świntusz. Chyba nie o tym chciałeś rozmawiać?
          - Nie, ale milo powspominać czasy, jak na mnie nie warczałaś w co drugim zdaniu.
          - Wcale na ciebie nie warczę. - oburzyła się. - Ja...Po prostu nie potrafię do ciebie dotrzeć. - opowiedziała szybko i uciekła od niego wzrokiem.
          - Dobrze. Mniejsza o to ,kiedy na mnie warczysz lub jęczysz przeze mnie. - dodał i spojrzał sugestywnie na biurko po raz kolejny wspominając ich małe grzeszki z Hogwartu.
          - Na litość Merlina, zawsze musisz wszędzie dodać podtekst seksualny. Jeśli tak, to schodzę z tego biurka i usiądę obok ciebie. Podobno chciałeś porozmawiać. - na potwierdzenie tych słów wstała i zajęła miejsce w ławce koło blondyna.
          - Cieszę się, że chcesz rozmawiać.
          - Nie wiem, czy chcę, ale najwyraźniej ty tak.
          Mężczyzna spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem, lecz wyraz jego twarzy momentalnie spoważniał.
          - Chcę porozmawiać o naszych relacjach Hermiono. Masz coś na ten temat do powiedzenie, czy ja mam powiedzieć, to co chcę.
          - Kontynuuj. - odrzekła i nerwowo przełknęła ślinę.
          - Dobrze. - zaczął i dla bezpieczeństwa tej rozmowy, chwycił rękę dziewczyny, uniemożliwiając jej ewentualną ucieczkę. Pochylił się w jej stronę i spojrzał w oczy. - Powiesz mi, co miał znaczyć ten pocałunek podczas wesela Pottera?
          Hermiona spuściła całe powietrze jakie nabrała w płuca i starała uciec z tej klasy, lecz ręce Malfoya na jej dłoni i twarzy uniemożliwiały jej to.
          - Była pijana, samotna, nie myślałam logicznie. Byłeś blisko, okazałeś mi czułość i po prostu zrobiłam to pod wpływem impulsu, spanikowałam i uciekłam.
          Podczas tego wyznania spłonęła rumieńcem i modliła się w duchu, aby Malfoy jej nie wyśmiał.                                            Obserwował ją i analizował jej słowa.
          - Wierzę ci. Ale, to cię usprawiedliwia w dalszych kwestiach.
          - Co? - zapytała zdziwiona.
          - Unikałaś mnie, traktowałaś na dystans. Ostatnie miesiące ciągle się zastanawiałem, dlaczego, to robisz i wybacz, ale nie wiem. Pogodziliśmy się, a ty się tak dziwnie zachowałaś. Dlaczego nie potrafisz być normalna? Jest między nami rozejm, to rozmawiamy ze sobą i staramy się naprawić relację, a nie uciekamy.
          - A jak ty byś zachował się na moim miejscu?
          - Zależy mi na tobie, więc cieszyłbym się pogodzeniem.
          - Łatwo ci mówić. Było mi głupio. Bez podstaw obraziłam cię jeszcze w Hogwarcie, traktowałam z góry, a to ty pierwsze wyciągnąłeś rękę na zgodę, choć ja powinnam to zrobić. A ,jak już było między nami dobrze, to wyjechałam z tym pocałunkiem, a wiem, że masz dziewczynę. Było mi strasznie głupio i nie wiedziałam, co o tym sądzisz.
          - Zachowujesz się, jak małe dziecko wiesz Granger. Zamiast się mnie zapytać, co sądzę, to uciekasz. Następnym razem, jak będziesz mieć jakieś wątpliwości dotyczące mojej osoby to zwróć się z tym do mnie. Z chęcią rozwieję je.
          - Przepraszam. Jestem kiepska w relacjach między ludzkich szczególnie, jeśli chodzi o mężczyzn. Ale chyba to wiesz.
          - Nie przepraszaj, za to kim jesteś Hermiono. Jednak cieszę się, że widzisz, co zrobiłaś w naszej relacji. Dorastasz.
          - Serio Malfoy? - zapytała.
          Spojrzał jej w oczy i delikatnie pogłaskał po policzku, dziewczyna nie uciekła od tej pieszczoty, tylko uśmiechnęła się do chłopaka.
          - Serio Granger. - odpowiedział i przytulił ją po przyjacielsku. Odsunęła się od niego i zadała niewygodne pytanie.
          - Dlaczego tak ci zależy na tym, abyśmy się dalej przyjaźnili?
          - Miło, że określiłaś naszą relację. Teraz ja muszę się wytłumaczyć. - uśmiechnął się krzywo i zaczesał swoje przydługie włosy ręką. - Lepiej się ciebie wypytywało, wiesz. - spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka. - Dobra, koniec żartów. Dałaś mi drugą szansę jako człowiekowi, niewiele osób tak robi. Zobaczyłaś we mnie dobro i poczułem, że przy tobie moja przeszłość nie ma znaczenia. Mogę być kim chcę, bez postrzegania mnie przez pryzmat tego co robiłem. Pomogłaś mi uwierzyć w dobrego Draco. Oczywiście, zawsze będę rzucał ironicznymi uwagami i czarował swoim wdziękiem Malfoya, ale zobaczyłaś we mnie kogoś, kogo nikt inny nie widział. Dlatego nie potrafiłem z ciebie zrezygnować.
          Skończył i spojrzał na nią z wyczekiwaniem. Obserwowała go z szeroko otwartymi oczami, była zszokowana szczerym wyznaniem Dracona.
          - Jeszcze nikt nigdy nic takiego jak ty w tej chwili do mnie nie powiedział. Masz rację, oboje widzimy w sobie coś czego inni nie dostrzegają. Cieszę się, że pojawiłeś się w moim życiu. - przytuliła go w podziękowaniu za rozmowę.
          Kamień spadł im z serc, po tej rozmowie w świetnych nastrojach udali się na zajęcia. Tryskali humorem i byli najlepszą parą na zajęciach. Ich współpraca układała się świetnie i w przyszłości miała przynieść im duże zyski.

***

          Spędzili ze sobą wspaniały dzień. Nie mogli nacieszyć się odzyskaną przyjaźnią. Dzielili się ze sobą wydarzeniami z ostatnich kilku miesięcy. Draco był zaskoczony, że Hermiona mieszka w Norze, współczuł jej definitywnego zerwania kontaktu z rodzicami i śmiał się z opowieści o młodym małżeństwie Potterów. On słuchała o jego planach na przyszłość, nowym mieszkaniu i o tym, jak spalił jajecznicę, gdy chciał zrobić sobie coś do jedzenia.
          Po zajęciach wylądowali w mieszkaniu Malfoya, gdzie Hermiona uczyła go jak zrobić prosty obiad – potrawkę z kurczaka z ryżem. Cierpliwie powtarzała mu co ma zrobić i oglądała jego wyczyny w kuchni. Dzięki jej interwencji ryż nie został rozgotowany, a kurczak z warzywami przypalone. Draco zdecydowanie potrzebował lekcji gotowania.
          - Może namówię panią Weasley, aby nauczyła cię, jak poruszać się w kuchni. Jest w tym mistrzynią. - rzuciła w jego stronę, gdy jedli ugotowany wspólnymi siłami posiłek.
          - Zabawna jesteś, myślę, że wystarczysz mi ty. Nie jestem wymagający, wystarczy mi poznanie kilku potraw.
          - Boję się, że nawet gotowanie wody może skończyć się u ciebie katastrofą. - odpowiedziała i zakrztusiła się marchewką.
          - Widzisz masz za swoje. Śmiejesz się ze mnie to teraz masz, moja własna potrawa próbuje się na tobie zemścić.
          - Masz zaczarowaną marchewkę, która broni cię przed złymi ludźmi? - zapytała przez łzy, które stanęły jej w oczach po zakrztuszeniu się.
          - Tak, a jeśli dalej będziesz obrażać moje zdolności kulinarne to dołączy do niej pan groszek i wyskoczy ci dziurką do nosa.
          Roześmiali się oboje i opuścili kuchnię, by tam popracować nad projektem na zaklęcia i uroki. Po godzinie przeglądania ksiąg, robienia notatek i wypiciu kubka kawy siedzieli wykończeni na podłodze.
          - Merlinie, a ja myślałem, że Flitwick lub McGonagall zadawali trudne rzeczy.
          - Chciałeś studiować Malfoy to teraz nie narzekaj, tylko rób swoją część zadania. - rzuciła w jego stronę Hermiona, pisząc coś zawzięcie na pergaminie.
          - Widzę, że pojawiła się poważna Granger. - rzucił pod nosem i wstał.
          - Hej dokąd to? - zapytała oddalającą się sylwetkę mężczyzny. - Idę się przebrać z tych szat, bo jest mi strasznie nie wygodnie. A potem przyniosę nam wina, bo o suchym gardle źle mi się pracuje.
          Hermiona pokręciła głową na znak rezygnacji i ponownie zagłębiła się w treść książki. Chłopak wrócił po kilku minutach w innym stroju. Zamiast niekształtnego worka miał na sobie białą koszulę, której rękawy podwinął na wysokości łokci, zostawił kilka górnych guzików odpiętych, co dawało mu wizerunek niegrzecznego chłopaka. Jego poczochrane włosy opadały ramiona, a stalowy kolor oczu podkreślały szare, starte, mugolskie jeansy. W rękach trzymał czerwone wino i dwa kieliszki.
          - Pamiętasz Malfoy, że po winie robimy dziwne rzeczy? - przypomniała mu oczarowana jego widokiem Hermiona.
          - Spokojnie. Dziś zachowamy się przyzwoicie i przed północą wrócisz do siebie.
          - Chciałabym ci wierzyć. - mruknęła i upiła duży łyk napoju.  

10 komentarzy:

  1. Jesteś złą dziewczyną! Kończysz w takim momencie i z takim Malfoy'em! Już sobie wyobrażam ile się naczekam na kolejną część, a tam nic zadowalającego się nie wydarzy!
    Jesteś złą, złą dziewczyną!
    I ja jestem złą dziewczyną, bo od soboty mam wenę na zakochanego i aż mnie nosi, by ktoś już poznał tę część historii, ale nie piszę, bo wymawiam się nauką, choć i tak potem zajmuję się innym dziadostwem!
    Jestem złą, złą dziewczyną!
    P.Elizabeth - Sfrustrowana Siostra Diabła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zła. Po prostu akcja musi się rozwijać powoli, a ty musisz się naczekać na pewne watki, ale pocieszę cię, że mam cały rozdział poświęcony pewnym rzeczom.
      Za to, że nie piszesz na zakochanego mam ochotę ci coś zrobić.

      Usuń
  2. taaaak w końcu jest nimi nić przyjaźni :d
    czekam na to od dawna :)
    po za tym jak mogłaś skończyć w takim momencie d
    ja się na to nie zgadzam :D
    ajć czekam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam jakoś skończyć, żeby utrzymac napięcie w czytelniku.
      Też jestem zadowolona, że w końcu udało mi się ich pogodzić

      Usuń
  3. nie wierz mu he he he na pewno nie wróci do domu przed północą :) i bardzo dobrze :D oby się w następnym rozdziale ulazło [szybko ;p] co tam oni na prawdę będą robić :D he he pozdrawiam Esper [ps informowałaś mnie ? bo nie pamiętam xD ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informowałam na gg.
      Osobiście nie widzę potrzeby przyśpieszania pewnych spraw między nimi.

      Usuń
    2. na pewno informowałaś? bo przejrzałam archiwum ze 3razy ;/ jak by co to mój nr: 4891370,a czemu nie przyspieszysz? :D

      Usuń
  4. Hahaha, jestem ciekawa czy mówił prawde, bo po winie nigdy nie wiadomo ^^ Fajny blog i zapraszam również do mnie na bloga o Dramione. http://www.historiamilosnadramione.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w pisaniu :) !

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dziś od początku do końca. Musiałam w głowie sobie wszystko poukładać. Powiem ci, że masz rację. Chodzi mi o to, że początek rzeczywiście kiepsko wyszedł, ale dzięki temu widać, jak bardzo ładnie się rozwinęłaś. I bardzo mi się podoba to opowiadanie. Nie rozumiem, czemu nadal uważasz je za słabe, skoro z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawsze. Chcę podkreślić, że II część jest naprawdę dobra. I urzekł mnie rozdział 27.
    Znowu nie założyła wężyka! :D Cieszę się, że między nimi stworzyła się jakaś nić przyjaźni. Zgodzę się z Tobą, że w tym związku to Draco jest tym dojrzalszym i odpowiedzialniejszym człowiekiem. Bardzo mi to odpowiada. No i walczy o nią i nie chce odpuścić. To też się liczy. No i ta jego szczerość, że się nie będzie zmieniał z byle jakich powodów i zostanie ironicznym aroganckim facetem. Ugh... Kocham go <3
    Gdyby nie to, że wiem, co się dzieje z Twoim Wenem, to naciskałabym na to, by kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej. Na szczęście rozumiem Cię i powiem, że Cię wspieram, bo wiem jak trudno napisać rozdział. Mam nadzieję, że niedługo się coś pojawi, a jeśli nie... to i tak będę czekać.
    Jesteś moim uwenowiaczem. Ubóstwiam Cię.
    Ach... napisałam wczoraj do Ciebie, by Ci powiedzieć, że oglądnęłam "Herkulesa", by się ugrzecznić.
    Niestety... Chyba nie pomogło :D
    Pozdrawiam.
    Wena.
    Poem

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałam się czytając o marchewce i groszku :-). W końcu się jakoś dogadali. Oby tak dalej z tym pisaniem Oti.

    OdpowiedzUsuń