Część III
Nawet najsłabsza
kobieta ma w sobie siłę
Ginny Weasley siedziała w
kuchni popijała gorzką herbatę z dużego, czerwonego kubka
przeglądając Proroka Codziennego. Plotki, nekrologi, nowe
rozporządzenia Ministerstwa. Wszystko, to średnio ją interesowało
w momencie, gdy miała już odłożyć gazetę, jej uwagę przykuł
mały artykuł o transferach w lidze Quidditcha.
Szybkim wzrokiem omiotła
literki i znalazła ciekawe dla siebie informacje. Jednak ich
rozwinięcie miało ukazać się dopiero jutro jako artykuł dnia.
Zachęcona tymi wiadomościami poszła spać.
***
Hermiona tej nocy utkwiła w
szpitalu na nocnej zmianie na izbie nagłych przyjęć. Czas dłużył
się jej niemiłosiernie. Z jednej strony cieszyła się, że nikt
nie poniósł żadnych obrażeń, a z drugiej wizja nudnego jak flaki
w oleju dyżuru z jakimś dziwnym lekarzem nie napawała jej
optymizmem.
Około piątej nad ranem
zjawiła się dwójka ludzi, jedną z postaci był widziany kilka dni
temu były kolega ze szkoły- Blaise Zabini, towarzyszyła mu jakaś
blond włosa kobieta. Mężczyzna był lekko podpity i krwawił z
ramienia, jego partnerce się nic nie stało, roztrzęsionym głosem
wyjaśniła całą sytuację.
- Byliśmy w lokalu, gdy
nagle jakiś dziennikarz zaczął robić nam zdjęcia, Blaise
grzecznie poprosił go, aby przestał, bo nie życzy sobie być
fotografowanym podczas prywatnego wyjścia. Koleś dał nam na chwilę
spokój i zniknął z pola widzenia. Gdy wyszliśmy z baru do domu
zaczął nas śledzić i znowu wyciągnął swój aparat. Blaise się
zdenerwował i pogroził mu różdżką, na co tamten zaatakował, go
jakimś zaklęciem i zranił go. Pomóżcie mu, nie chcę, aby mój
misiek umarł.
Hermiona rzuciła okiem na
ranę Ślizgona, prostą kombinacją zaklęć i eliksirów wyleczyła
mężczyznę. Zabini podziękował za pomoc i pośpiesznie wraz z
dziewczyną opuścił szpital.
Gdy Hermiona wróciła do
domu na ranem, zastała Ginny i Rona jedzących śniadanie. Życzyła
im smacznego i sama zabrała się do konsumpcji tosta z kawą.
Czynność tę umilała sobie lekturą Proroka. Gdy zajrzała na
trzecią stronę szczęka jej opadła.
- Ginny, co wiesz o nowych
zawodnikach w twojej drużynie? - zagadnęła.
- Z tego, co wiem mamy już
komplet. - odrzekła zaspana dziewczyna.
- Najwidoczniej, jednak macie
braki. W Proroku piszą, że dołączy do was Draco Malfoy.
- Malfoy? - zdziwił się
Ron- Czy on nie powinien siedzieć w Azkabanie?
- Chyba nie powinien, skoro
będzie latać w Ognistych Smokach. - Hermiona na chwilę się
zamyśliła i po chwili dodała. - To pewnie przez ten transfer,
Zabini trafił w nocy do szpitala.
Na dźwięk tych słów Ginny
podniosła głowę znad swojego tosta.
- Proszę powiedz mi, że
spędzi u was dużo czasu. Nie mam zamiaru oglądać jego gęby dziś.
- Niestety, mam złe wieści
dla ciebie, jest już w domu. Czemu nie chcesz, go widzieć? -
zdziwiła się Hermiona.
- Patafian zrobił ze mnie
kapitana i chce, abym dziś zaprezentowała się przed zarządem na
jakimś durnym spotkaniu. Przecież ja go zabiję na ich oczach.
- Uspokój się Ginny,
przecież chłopak nic ci nie zrobił, oprócz tego, że jest twoim
szefem. Może wrzuć na luz i staraj się go ignorować. Z czasem
znajdziecie wspólny język.
- Jak, to nie zrobił? -
oburzyła się. - Nie wystarczy fakt, że się urodził?
- To, że się urodził, to
nie jego wina. - broniła go brunetka.
- Proszę cię Hermiono, nie
dobijaj mnie.
- Spokojnie siostra, jedno
słowo i znajdę na niego haczyk, po którym wyląduje we więzieniu.
Gdzie zresztą jego miejsce. Może przy odrobinie szczęścia trafi
tam z nim Malfoy.
- Ron !-oburzyła się jego
dziewczyna - Nie możesz nadużywać władzy w prywatnych celach.
- Mogę więcej niż ci się
wydaje moje droga. Tymczasem wybaczcie moje panie, ale robota wzywa -
pocałował dziewczyny na pożegnanie i teleportował się do
Ministerstwa.
- On żartował, prawda? -
upewniała się Hermiona.
- Nie wiem. W sumie, jeśli
to jedyny sposób na pozbycie się Zabiniego. To go popieram.
Brunetka pokiwała głową w
akcie dezaprobaty i udała się na zasłużony spoczynek. Nie spała
dobrze, cały czas śniły się jej koszmary. Po przebudzeniu nie
pamiętała żadnego z nich, ale nie czuła się przez nie wypoczęta.
***
Tymczasem Ginny
przeprowadzała trening ze swoją nową drużyną. Wieść o tym, że
została kapitanem szybko się rozniosła, po skończonych
ćwiczeniach podsłuchała w szatni jak współzawodniczki ją
obgadują.
- Słyszałam, że dostała
tę pracę za protekcją samego Zabiniego - mówił jeden głos.
- Pewnie Potter go przekupił,
żeby jego biedna Weasleyówna miała tę posadę. - dopowiedział
drugi.
- Lub się z nim przespała.
- Albo zaliczyła cały
zarząd, bo nie wierzę, że wybrali ją ze względu na jej
umiejętności. - zażartował czwarty głos.
Po tych słowach wszystkie
dziewczyny roześmiały się i opuściły szatnie. Zostawiając
wściekłą Ginewrę samą.
***
Wzburzona kobieta szła na
spotkanie z Blaise'em, a potem zarządem. Bez pukania weszła do jego
gabinetu.
- Czemu wybrałeś mnie na
kapitana?
- Mówiłem ci, że dowiesz
się w swoim czasie.
- Chcę wiedzieć teraz albo
rezygnuje z tej pieprzonej funkcji.
Wstał zza biurka i odsunął
jej krzesło, Ginny spojrzała na niego krzywo, ale posłuchała jego
prośby.
- Kawy, herbaty, soku, a może
wody? - zaoferował jej.
- Wody - odpowiedziała
krótko.
Mężczyzna nalał jej napoju
i ponownie usiadł za biurkiem.
- Zostałaś wybrana na tę
funkcję z kilku powodów.
- Jakich, bo dziewczyny
sądzą, że musiałam się z tobą przespać lub cię przekupić? -
odrzekła zła.
- Ciekawe osądy, ale moja
etyka pracy nie pozwala mi na sypianie z pracownikami w celu ich
zysku lub branie łapówek. Jednak, jeśli chcesz po zebraniu możemy
udać się w jakieś ustronne miejsce kotku.
Kobieta miała ochotę zabić
go na miejscu.
- Zamknij się pacanie,
możesz pomarzyć. Co z tymi powodami?
- Nawet pożartować nie
można przy tobie. Poproś Pottera niech ci się pomoże rozluźnić.
- Zabini ty deklu przysięgam
jeszcze jedna tego typu aluzja, a na to pieprzone zebranie pójdziesz
sam.
Mężczyzna wyczuł, że nie
jest to groźba bez pokrycia, więc postanowił wrócić na biznesowe
tematy rozmowy.
- Dobrze przepraszam, za to
zachowanie. Zatem wracając na właściwy tok rozmowy, zostałaś
kapitanem z kilku powodów. Na pewno jesteś nim za swoje
umiejętności lotnicze i przywódcze, udowodniłaś, to już w
Hogwarcie. Poza tym masz znane nazwisko, które ma dobrą opinię i
twoje rodzina jest powszechnie szanowana. Twoim plusem też jest
związek z Potterem, dzięki czemu przyjaźnie wypowiada się o tobie
prasa, co zapewni drużynie pozytywne opinie widzów. No i jako
jedyna z tych dziewczyn nie chciałaś się ze mną przespać, co
pomoże zbudować na dobre relacje na gruncie pracownik-pracodawca.
- Mogłam się domyśleć, że
chodzi o nazwisko i Harry'ego.
- Najzwyklejszy PR moja
droga. Trzeba za twój plus dodać twoją inteligencję i talent do
niepakowania się w kłopoty. Proste prasa pisze dobrze o tobie, to i
pisze tak o drużynie. Jestem pewien, że reszta dziewczyn będzie
zaliczać skandal za skandalem. A, odkąd przyjąłem Draco do składu
potrzebny nam ktoś, kto ociepli nasz wizerunek.
-To nie trzeba było
przyjmować byłego Śmierciożercę do składu, miałbyś mniej
problemów z PR. Jeśli mam być żywą maskotką, to muszę to
przemyśleć. Może odpowiednia podwyżka mnie do tego skłoni.
Zastanów się nad tym. Tymczasem na zebranie idź sam. Do widzenia.
Szybko wstała i opuściła
jego gabinet. Oniemiały Blaise siedział na swoim miejscu i zbierał
szczękę z podłogi.
- Weasley, jesteś bezczelna!
- mruknął.
***
Każdy mężczyzna
potrafi,
postawić się
kobiecie,
jeśli chce
Młody mężczyzna nerwowo
chodził po swoim, ogromnym gabinecie pomimo tego, że miał
największy wpływ na drużynę. Bał się kolejnego spotkania z
zarządem po tym, jak Weasley go wystawiła.
Dziś był dzień oficjalnego
przyjęcia Dracona Malfoya do składu Ognistych Smoków i pierwsze
zetknięcie mężczyzny z osobami zarządzającymi firmą z Blaise'em.
Zabini obawiał się wszystkiego, co było związane ze swoim
przyjacielem przez rudą zołzę, która nie zgodziła się od razu
na bycie kapitanem damskiej drużyny.
Wiedział, że opinia
publiczna krzywo patrzy na jego poczynania, choć znalazły się
wyjątki, które pochwalały jego decyzję. Mianowicie uważały, że
zrobienie z byłego Śmierciożercy osoby publicznej jest dobrym
zagraniem. Ci ludzie chcieli zobaczyć, czy osoba, która była
wychowana w idei Lorda Voldemorta może zboczyć z tej ścieżki i
stać się kimś dobrym. Czy dopuszczenie go do ich świata uda się.
Społeczeństwo będzie mogło osobiście osądzić, czy Draco Malfoy
się zmienił, a jeśli tak, to na lepsze, czy gorsze.
Diabeł wiedział, że
przyjaciel w pewien sposób się zmienił, ale Malfoy zawsze będzie
Malfoyem. Draco wyrzekł się idei czystej krwi, lecz ciągle wredny
charakter i kochał luksus.
Z zamyślenia wyrwało go
pukanie do drzwi, jego sekretarka obwieściła mu, że Draco przybył.
Przywitał się z przyjacielem i razem udali się na spotkanie. Ku
zaskoczeniu Zabiniego blond włosy arystokrata oplótł sobie cały
zarząd wokół palca. Po skończonym zebraniu obaj mężczyźni
udali się do baru opić sukces.
- No, nie wierzę,
poradziliśmy sobie sami. Jak, to dobrze, że potrafisz się podlizać
Draco.
Oboje parsknęli śmiechem,
Blaise zaczął przedrzeźniać Draco.
- Panie John, co za twarzowy
krawat. Pani Smith wygląda pani jak moja siostra w tej szacie.
Brachu ci ludzie jedli ci z ręki. Myślałem, że po tym, co zrobiła
mi Weasley jesteśmy skończeni, a tu proszę. Twoje zdrowie.
- Po raz kolejny nie
doceniłeś mojej skromności i inteligencji.
Blondyn wzniósł puchar z
winem i wypił za swojego przyjaciela
- Jeszcze raz dziękuję za
tę posadę. Już się bałem, że będę musiał pożegnać się z
karierą zawodowego gracza Quidditcha ze względu na wiek.
- Przynajmniej się tobie
udało.
- No tak. Ty i twoja
kontuzja, przykra rzecz. Zobaczymy, ile polatam.
- Na najbliższe trzy sezony
masz spokój.
- Aż trzy? Myślałem, że
podpiszecie ze mną umowę na najwyżej dwa. Dzięki brachu.
- Wszystko dla starego
przyjaciela. Poza tym zarząd nie odmówiłby współwłaścicielowi
Malfoy&Zabini Industry.
- Masz rację, ktoś musi
zapłacić za ich wakacje i premie. To, o co chodzi z tą Weasley?
- Paskudna sprawa -odrzekł
Blaise - Jest kapitanem, lecz nie chce się zgodzić, na to bez
podwyżki.
- Nie chce się zgodzić? To
weź inną, jestem pewien, że inna zawodniczka z chęcią weźmie te
funkcje.
- W tym problem, że musimy
dbać o wizerunek, który ty nadszarpnąłeś. Tylko ona ma dojścia
do Pottera i swojej rodzinki.
- A rozumiem, będą pisać o
nim, ludzie od razu skojarzą to z nią i drużyną. Na mecze będzie
przychodzić cała rodzinka i przy odrobinie szczęścia w Dowcipach
Weasleyów zareklamują Ogniste Smoki.
- Dobrze kombinujesz Draco.
Zatem jestem zmuszony dać tej jędzy podwyżkę i nie denerwować
jej - Malfoy prychnął.
- Poparz Diable dożyliśmy
takich czasów, że musimy zabiegać o sympatię Weasleyów, opinię
Pottera i jego świty.
- Cóż, jeśli to przyniesie
zyski drużynie i mnie, to się na to piszę.
- Co te pieniądze z tobą
robią.
- A pomyśl, co byłoby bez
nich.
- Dobrze nie strasz, zdrowie.
Po raz kolejny wypili toast i
wrócili do domów z baru dopiero nad ranem.
Malfoy to naprawdę super facet. Bez względu na wszystko będzie moim ulubionym bohaterem. Idziemy dalej :)
OdpowiedzUsuńHaha Xd Jak widzę Malfoy nic się nie zmienił.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać spotkania z Hermioną. Mam nadzieję, że się nie pozabijają.
Coś mi się zdaję, że Blaise'owi wcale nie chodzi o pieniądze, ani o wizerunek, ale o samą Ginny. W sumie im kibicuje ;D