Część VI
Świat cierpi na brak
mężczyzn,
szczególnie tych,
którzy są cokolwiek
warci
Jane Austen
- Skończyłem podpisywać papiery z
Hermioną, więc myślę, że jesteśmy wolni. Co ty na to Hermiono
dołączysz do nas?- zagadną Blaise.
Kobieta spojrzała się na nich jak na
wariatów. Nigdy nie przypuszczałaby, że dwójka byłych Ślizgonów
będzie próbowała, wyciągnąć ją na drinka. Ciągle była zła
na Rona i miała nadzieje, że tym wyjściem zrobi mu na złość,
więc się zgodziła.
- Pewnie, gdzie idziemy? -
odpowiedziała ze sztuczna radością.
Blaise i Draco spojrzeli się po sobie
zdziwieni. Zabini wstał i zaoferował swoje ramię
Hermionie,.Przyjęła i ruszyli w stronę drzwi, za nimi poczłapał
zdumiony Dracon.
- Zobaczysz na miejscu. - odrzekł
tajemniczo pan dyrektor.
***
Po dwudziestu minutach cała trójka
siedziała w ekskluzywnym klubie w centrum Londynu popijając
wytrawne Martini.
- Granger nigdy nie przypuszczałem, że
będziemy razem pić. - zagadnął Smok
- Z tego co pamiętam, zawsze miałeś
problemy z myśleniem Malfoy. - odpowiedziała na zaczepkę.
Blondynowi mina trochę zrzedła, gdy
przekonał się, że była Gryfonka ma cięty język. Całej sytuacji
przyglądał się Blaise, który widział w ich zachowaniu swoje
sprzeczki z rudą Weasleyówną.
- Moje drogie gołąbeczki jako wasz
szef i wyższy autorytet zabraniam wam mówić do siebie po nazwisku.
Pracujemy razem, więc nasze relacje powinny być poprawne. Koniec z
Granger i Malfoy. Hermiono, to jest Draco, Draco, to jest Hermiona. -
spojrzeli się na niego jak na wariata, nie wiedząc co zrobić. - No
już przywitać się i napić za nowy początek znajomości.
- Zabini, nie wypiłeś za dużo? -
spytała się podejrzliwie Hermiona.
- Jaki Zabini? Blaise jestem, dla
przyjaciół Diabeł. Możesz mi mówić jeszcze Szefie.
- Nie żartujesz.
- Nie.
- Matko do czego doszło. Siedzę z
wami w barze i poznaję wasze imiona.
- Zawsze je znałaś. - poprawił ją
Draco.
- Ale nigdy nie musiałam ich używać.
- Widzisz, właśnie dziś
doświadczyłaś czegoś nowego. Ciesz się Hermiono, że poznałaś
Draco i Blaise'a. - zażartował Malfoy.
- Przez tę nowa znajomość muszę się
napić.
- Barman jeszcze jeden drink dla tej
pani. - zawołał Smok.
Resztę wieczoru i nocy spędzili na
piciu coraz to mocniejszych i nowych alkoholi.
***
Skacowana Hermiona obudziła się w
nieswoim łóżku. Przerażona stwierdziła, że ma na sobie męską
koszulę i jest w obcym pokoju. Starała sobie przypomnieć zdarzenia
z wczorajszego wieczoru, lecz nic, oprócz tego, że piła z dwoma
Ślizgonami, nie przychodziło jej do głowy. Omiotła pokój
wzrokiem w poszukiwaniu swoich ciuchów i różdżki. Znalazła je
ładnie poskładane na krześle w rogu pokoju, różdżka była obok
niej na stoliku nocnym.
Pośpiesznie ubrała się i chciała po
cichu wymknąć się z nieznanego mieszkania. Gdy otworzyła drzwi,
wpadła na pewnego mężczyznę. Gdy zobaczyła, kto to jest jej oczy
wyglądały jak dwa galeony.
- Czy my, czy my... - zaczęła dukać
- ze sobą spaliśmy? - zakończyła przerażona.
- Chodź na śniadanie, tam ci wszystko
opowiem. - odrzekł łagodnie.
No pięknie, nie dość, że nie
pamiętam, co wczoraj robiłam to jeszcze muszę z nim jeść
śniadanie. Choć, jeśli zrobiłam to z nim to szkoda, że tego nie
pamiętam. Facet ma boskie ciało, nawet jak jest ubrany. Stop, o
czym ty myślisz Hermiono, to były Ślizgon, jeszcze do wczoraj go
nie cierpiałaś, a teraz ubolewasz nad brakiem wspomnień
erotycznych z nim. Opamiętaj się masz chłopaka, który pewnie
czeka na ciebie w domu i szaleje z rozpaczy. Taa na pewno zrobi mi
awanturę o zniknięcie.
- Hermiono?-
wołał ją mężczyzna po raz kolejny. - Jesteś tu?
Spojrzała
się na niego, jakby spadł z miotły i po chwili dotarło do niej,
że coś mówi.
- Przepraszam
zamyśliłam się. Mówiłeś coś?
- Tak pytałem się
jaką kawę pijesz.
Dotarło do niej,
że są już w kuchni, a on postawił przed nią talerz z kanapkami.
- Czarną z mlekiem.
- odpowiedziała.
- Taką jak ja,
proszę. - powiedział i postawił przed nią kubek z parującym
napojem.
- Powiesz mi, co
się wczoraj stało? - zapytała się mężczyzny.
- Piliśmy w
trójkę, no i mój ukochany przyjaciel zostawił nas samych. Piliśmy
dalej, jednak masz słabszą głowę niż ja i się spiłaś,
łagodnie mówiąc. Nie potrafiłem wyciągnąć od ciebie
informacji, gdzie mieszkasz, więc zabrałem cię tu i położyłem
cię spać.
- O..- odparła
zdziwiona. - Czyli my nic ze sobą?
- Nie. Nie
wykorzystuje kobiet w takim stanie. Poza tym oboje jesteśmy w
związkach.
- Tak? - zapytała.
- Tak, nawet ktoś
taki jak ja może się z kimś spotykać.
- Przepraszam, nie
to miałam na myśli.
- Wybaczone. Chcesz
jeszcze kawy?
- Nie dziękuję
będę się zbierać. Wiesz praca, narzeczony i te sprawy.
- Rozumiem.
- Dzięki za
przenocowanie i śniadanie. Mam nadzieje, że nie musiałeś przeze
mnie spać na kanapie.
- Nie zauważyłaś,
że mój dom jest dość duży i pomieści kilka sypialni.
- Fakt.
- Do zobaczenia w
pracy Granger.
- Do zobaczenia
Malfoy.
Zamknął za nią
drzwi, a ona teleportowała się z jego ogrodu do swojego mieszkania.
***
Gdy wróciła do
swojego domu czekała na nią awantura z Ronem.
- Mogę wiedzieć,
gdzie byłaś całą noc? - zapytał zły.
- Ze znajomymi. - odparła spokojnie.
- Jakimi?
- Nie ważne Ron. Śpieszę się do
pracy porozmawiamy później. - zbyła go i zniknęła w łazience,
gdzie doprowadziła się do porządku.
Odetchnęła z ulgą. Spędziła noc u
Malfoy'a, lecz nic się nie stało pomiędzy nimi. Na szczęście.
Teraz tylko będzie musiała przekonać Rona, że do niczego pomiędzy
nimi nie doszło lub mu nie powie, z kim była. Wiedziała tylko
jedno, że przyjecie pracy w Ognistych Smokach zburzy jej
dotychczasowe życie.
***
Ślepota przychodzi z
czasem,
z głupotą trzeba się
urodzić.
Autor nieznany
Dzień Hermiony w szpitalu był bardzo
udany, zważywszy na fakt, iż zmagała się ze skutkami wczorajszego
picia alkoholu w towarzystwie Malfoya i Zabiniego. Gdy wróciła
późnym popołudniem do domu była zmęczona tak, że nóg nie
czuła. Przeklinała się w duchu, że rano nie zabrała z mieszkania
eliksiru na kaca. Przez co przez cały dzień bolała ją głowa, nic
nie mogła zjeść i pochłaniała litry wody. Dopiero wieczorem
poczuła się normalnie i z apetytem rzuciła się na jedzenie
przegotowane przez Ginny.
- Gdzie ty się wczoraj podziewałaś?
- dopytywała się Weasleyówna.
- Poszłam opić mój nowy kontrakt z
naszym szefem i kolegą. - odparła cicho brunetka.
Ruda stanęła jak wryta i opuściła
trzymany talerz na podłogę.
- Coś ty najlepszego zrobiła! -
pisnęła.
- Nic, po prostu wypiłam parę drinków
i tyle.
- A, gdzie zniknęłaś na całą noc?
Chyba nie powiesz mi, że tylko piłaś. Nie z twoją głową.
Zrobili ci coś Zabini z kolegą.
- Nie, Blaise opuścił nas. A mnie
spitą do granic możliwości położył grzecznie do łóżka Draco.
- Blasie? Mmówisz do tego patafiana po
imieniu? - zdziwiła się Ginny.
- Tak, rozkaz służbowy.
- Aha. To dziwne, mnie też chciał w
to wrobić. Wyobrażasz mówić do Malfoya po imieniu, parodia.
Hermiona otworzyła usta, aby
odpowiedzieć, ale w tym momencie dotarło do Gin, co wcześniej
mówiła jej przyjaciółka.
- Nocowałaś u Malfoya! Jja mu
pokarzę, zwalę go z miotły. Jak mogłaś się dać zaciągnąć do
jaskimi smoka. Uwiódł cię?
- Tak się spiłam, że się mną
zaopiekował i dał mi osobną sypialnie. Uraczył poranną kawą i
wypuścił. Do niczego nie doszło. Nawet był miły.
- Uważaj na nich, to zdradzieckie
mendy.
- Dobra Gin, wiem, że nie lubisz
Zabiniego i Malfoya, ale musisz wyluzować. Pracujesz z nimi,
prędzej, czy później ta złość na nich popsuje twoją karierę.
Nie musisz ich od razu kochać. Po prostu ich nie obrażaj na każdym
kroku i będzie dobrze.
- Malfoya jakoś ścierpię, ale tego
zarozumialca Zabiniego nigdy nie polubię. Nigdy. - powiedziała
***
Hermiona siedziała w kuchni i czytała
dzisiejszego Proroka Codziennego. Jeden z mniejszych artykułów był
poświęcony jej Ronowi, który odniósł kolejny sukces podczas
niebezpiecznej akcji. Nie przejęła się tym specjalnie, ponieważ
od dawna nie dyskutowała z nim o jego pracy. Weasley nie chciał o
tym mówić, ona na siłę nie wypytała. Zaczęli się oddalać
przez to, lecz żadne z nich nie próbowało tego naprawić.
Ze zgodnej pary stali się obcymi
ludźmi, którzy przed innymi udawali, że wszystko jest w porządku.
Hermiona miała dość tej sytuacji, lecz nie wiedziała, co z nią
zrobić. Chciała, to naprawić, lecz Ron jej to utrudniał.
Przestała się starać i była z nim z przyzwyczajenia lub na pokaz,
jak czasem nazywała, to sarkastycznie w myślach.
Chciała, aby coś się między nimi
zmieniło, nie ważne czy na lepsze czy na gorsze. Wszystko jest
lepsze od bezczynności i obojętności. Nawet Malfoy okazał jej
więcej zainteresowania podczas ich krępującego śniadania niż
Ron.
Podjęła decyzję albo naprawią swój
związek albo żegna się z Ronem i zaczyna nowe życie.
Przekalkulowała w myślach, ile może potrzebować pieniędzy na
nowe lokum. Z radością stwierdziła, że jeśli będzie odkładać
wypłatę od Zabiniego, to będzie mogła żyć na własny rachunek.
Musi się ubezpieczyć na wypadek, jeśli będzie musiała się
wyprowadzić z ich mieszkania. Ronald na pewno, by nie opuścił ich
domu.
Hermiona Granger chciała wdrożyć
swoje postanowienie w życie jeszcze dziś. Wezwała Rona wieczorem
na rozmowę, w której postawiła mu ultimatum, że albo się zmieni,
zacznie odnosić się do niej z większym szacunkiem, doceniać ją i
jej starania albo rozstają się.
Chłopak zrobił jej awantur. Według
niego nie ma prawa od niego takich rzeczy wymagać. W tej sytuacji
Hermiona oznajmiła, że jeszcze dziś się wyprowadza. Spuścił,
wtedy z tonu i przeanalizował jej słowa. Nie chciał jej stracić,
więc zaczął się pomiędzy nimi okres zgody.
Zadowolona z siebie Hermiona, zasypiała
pierwszy raz od dawna w ramionach Rona. Na ich twarzach widniały
zupełnie inne emocje. Ona była uśmiechnięta, spokojna, on
wzburzony i zły.
Weasley nie lubił, gdy mu się
rozkazywało, od kilku lat nie pozwalał nikomu sobą pomiatać.
Wymagał tego też od Hermiony, lecz ona stawiała się i nigdy nie
podporządkowała się jego nowemu charakterowi. Wiedział, że musi
się lekko powstrzymać i przystać na jej idiotyczne warunki. Nie
mógł jej stracić w takim momencie. Jego życie, pozycja,
priorytety potrzebowały jej u swego boku. Miała być marionetką w
jego rękach, już on się o to postara.
Napiszę to samo, co Draco powiedział o Ronie w BC10: Ron to skurwiel. Koniec kropka. Nie znoszę go w takich sytuacjach. Top smutne, że tak traktuje Hermionę. Szkoda mi jej.
OdpowiedzUsuńAle mnie wkurwia ten Ron! Za kogo on się uważa!
OdpowiedzUsuńNo, no Hermiona pijąca z Draco i Blaisem? Świat się kończy! :D