Część IV
Nie wady irytują we wrogu,
lecz zalety, których nie
spodziewaliśmy się dostrzec
Kolejne kilka dni nie
przyniosły z sobą nic specjalnego. Życie każdego płynęło
swoim, powolnym tokiem. Hermiona rozkręcała się w Mungu, zyskiwała
coraz większe uznanie wśród przełożonych i współpracowników.
Ginny za niewielką podwyżką została oficjalnie kapitanem damskiej
drużyny Ognistych Smoków. Draco pokazał swoje umiejętności jako
szukający, a grono jego fanek rosło. Blaise siedział od rana do
nocy w biurze pogrążony papierkową robotą. Harry siedział w
domu, odwiedził kilku znajomych, spędził trochę czasu z wiecznie
zapracowaną Ginny i tęsknił za swoją pracą. Ron jak to Ron,
akcja za akcją, dużo niebezpieczeństwa, adrenaliny i tajemnicy.
***
Po skończonym treningu Ginny musiała
zahaczyć o biura Blaise'a przed powrotem do domu. Wpakowała się
do środka jak zwykle bez pukania i zastała mężczyznę zatopionego
w papierach.
- Weasley, nauczyłabyś się pukać.
- mruknął znad faktur - Co byłoby gdybyś zastała mnie z kimś w
dwuznacznej sytuacji?
- Ty tylko o jednym matole. W takiej
sytuacji radziłabym ci nauczyć się zamykać drzwi na klucz. Ale w
twoim przypadku do takich sytuacji nie dojdzie, więc nie masz, co
gdybać.
- Weasley mówił ci ktoś, że jesteś
bezczelna?
- Mama parę razy wspominała. -
Pokazała mu język i usiadła naprzeciwko biurka - W jakim celu
miałam do ciebie przyjść po treningu?
- Czas abyś zaczęła wywiązywać
się z obowiązków kapitana. W piątek jest bal, gdzie będziemy
pozyskiwać sponsorów. Masz się zjawić bez gadania, ładnie
wyglądać i być miła. Idziesz jako moja osoba towarzysząca.
- Nie ma mowy. Nigdzie z tobą nie idę
- Idziesz, czy ci się to podoba, czy
nie. To twój obowiązek.
- Z obowiązku mogę się wywiązać,
ale nie w twoim towarzystwie matole.
- Zachowujesz się, jak dziecko. Nie
mam ochoty na jakieś słowne potyczki z tobą. Wszystko jest
postanowione. Moja sekretarka zdradzi ci resztę szczegółów.
Postaraj się lepiej na tym przyjęciu albo twoja wypłata na tym
ucierpi. Do widzenia.
Zakończył zimno i wskazał jej
dłonią drzwi. Zaskoczona dziewczyna wydusiła:
- Grozisz mi?
- Do widzenia.
- Patafian.
Chciała jeszcze coś dodać, lecz pod
wpływem jego wzroku opuściła pomieszczenie.
***
Od jego sekretarki- Susan dowiedziała
się, gdzie odbędzie się impreza, jak ma się ubrać i dostała
teczkę z danymi o potencjalnych sponsorach. Zła wróciła do domu,
gdzie tradycyjnie narzekała Hermionie na swojego przełożonego i
drużynę. Harry zawsze unikał tego typu rozmów.
- Ginny przesadzasz. - mruknęła pod
koniec wypowiedzi brunetka - Ciesz się, że idziesz na jakąś
imprezę. Rozerwiesz się trochę, poznasz paru nowych ludzi,
zapomnisz o szarym życiu.
- Widzę, że ty chętnie wybrałabyś
się za mnie.
- Żebyś wiedziała, że chętnie
się z Tobą zamienię.
- A idź mi. Zmówiłaś się z nim,
czy co?
- Nie, ale nie rozumiem czemu go nie
lubisz.
- Długa historia.
- Opowiadaj mamy czas.
Ginny zatopiła się we wspomnieniach.
Znowu miała kilkanaście lat i była w Hogwarcie.
***
Wspomnienia są częścią
naszego życia
Wszystko zaczęło się podczas
piątego roku w Hogwarcie na spotkaniach klubu Ślimaka. Dzięki
swoim zdolnościom Ginny została do niego zaproszona pomimo tego, że
nie pochodziła z bogatej, sławnej rodziny.
Na zebraniach owego stowarzyszenia
miała pierwszy raz styczność z Blaise Zabinim. Początkowo wydał
jej się rozpieszczonym do granic możliwości Ślizgonem. Wraz z
kolejnymi rozmowami przekonała się, że jest inteligentnym, a co
lepsze uprzejmym chłopakiem. Na tle swoich rówieśników jego
maniery mogłyby być podawane za przykład.
Z upływem czasu Blaise stał się jej
kolegą, a nie obślizgłym Ślizgonem. Coraz częściej rozmawiali
poza spotkaniami klubu Ślimaka. Robili to, jednak w taki sposób,
aby nikt się o tym nie dowiedział, bo oboje byli w stałych
związkach. Ginny z Deanem, a Blaise z Dafne Greengrass.
Poza tym byli z dwóch zwaśnionych
domów i mało, kto zrozumiałby łączącą ich więź. Sami też
nie wiedzieli, co ich do siebie przyciągnęło. Ona doradzała mu,
co kupić jego dziewczynie na urodziny, a on wspierał ją podczas
kryzysów z chłopakiem.
Diabeł od zawsze lubił obserwować
ludzi i na podstawie wniosków z tych spostrzeżeń potrafił trafnie
wyrobić sobie zdanie o drugiej osobie. Tak było też w przypadku
Ginny. Zauważył, że pomimo posiadania partnera kocha się w kimś
innym. Trochę czasu zajęło mu dojście do tego, że to Harry.
Zatrzymał, jednak tę informację tylko dla siebie.
***
Kluczowe były wydarzenia z balu
bożonarodzeniowego klubu Ślimaka oraz sytuacja, która miała
zdarzenie kilka minut po meczu Quidditcha, na którym Ginny
zastępowała Harry'ego na miejscu szukającego.
Podczas Balu wiele osób robiło
różne, dziwne rzeczy. Poczynając od Hermiony, która całowała
się po kątach z Cormacem. Przez Harry'ego, który śledził Malfoya
w lochach i Ginny, która pierwszy raz publicznie pokazała
jakąkolwiek relację z Blaisem. Ona i on po długiej rozmowie na
temat eliksirów zatańczyli razem. Wielu zebranym podczas tamtego
wieczoru ten fakt w ogóle nie utkwił w pamięci.
- Zatańczymy?
Spytał Blaise szarmancko wyciągając
rękę w kierunku rudej dziewczyny, ubranej w skromną, lecz ładną,
krótką, czarną sukienkę. Ginny rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Jesteś pewien? Są tu nasi znajomi,
jak ktoś zauważy, możemy mieć nieprzyjemności z tego powodu.
- Tak. Spójrz wszyscy są zajęci
sobą. Mało, kto zauważy, że zły Ślizgon zaciągnął biedną
Gryfonkę do tańca. Chyba nie tchórzysz?
- Nigdy nie tchórzę.
Chwyciła jego wyciągniętą dłoń i
dała się zaciągnąć na parkiet. Kapela przygrywała jakiś wolny
kawałek. Chłopak objął ją delikatnie w pasie jedną ręką,
drugą zamknął jej dłoń w swojej. Ginny wolną rękę położyła
na jego ramieniu. Powoli zaczęli obracać się w miejscu. Pozwoliła,
aby chłopak prowadził, wraz z kolejnymi kołysaniami przestała
patrzeć w jego zielone oczy. Położyła mu głowę na ramieniu,
zaciągając się jednocześnie jego zapachem. Gdy muzyka przestała
grać chłopak wypuścił ją z objęć, pocałował w rękę i
podziękował za taniec.
- To była przyjemność tańczyć z
tobą Ginny.
- Wzajemnie - odpowiedziała
zarumieniona dziewczyna.
- Uciekam od ciebie, aby nikt nas nie
zauważył nieznajoma.
Uśmiechnął się na pożegnanie i
zniknął w tłumie ludzi. Została sama na środku parkietu.
Pomimo tego, że odszedł, zostały miłe wspomnienia, które dorosła
Ginny starała wyprzeć się z pamięci.
***
Drugie zdarzenie miało miejsce tuż
po wygranym meczu. Podczas, którego Ginny grała przeciwko Cho. Ruda
została w szatni sama, cała jej drużyna w euforii udała się do
Pokoju Wspólnego na wielkie świętowanie wygranej.
Jakoś nie miała ochoty przebywać w
głośnym tłumie. Chciała pobyć chwilę sama i nie przejmować
się niczym. Z zamyślenia wyrwało ją ciche pukanie do drzwi,
bardzo charakterystyczne. Widziała, że to Blaise przyszedł z nią
porozmawiać. Już kilka razy zdarzyło im się rozmawiać w tej
szatni. Była gwarantem, że nikt ich nie zobaczy razem.
- Proszę.- krzyknęła.
Wysoki brunet wszedł do szatni.
Uśmiechnął się, jak zwykle.
- Gratuluję zdobycia pucharu, byłaś
dziś niesamowita.- podszedł do niej i usiadł na ławce obok –
Czemu się nie cieszysz? - zapytał, spoglądając jej w oczy.
- Jakoś nic się nie układa po mojej
myśli Blaise.
- Co się stało?
- Nic. Przytulisz mnie na pocieszenie?
- zapytała smętnie.
- Jeszcze się pytasz, chodź tu mała.
Otworzył swoje wielkie ramiona i
pozwolił się jej wtulić. Trwali tak chwilę.
- To znowu przez Pottera? - szepnął
jej do ucha.
Zdziwiona spojrzała się na niego.
- Skąd wiesz?
- Potrafię obserwować. Kiedy dasz
sobie z nim spokój?
- Jak to?
-Tak, po prostu. Chłopak jest ślepy
i cię nie zauważa, a ty czekasz na niego tyle czasu. Nie szkoda ci
życia na takiego dupka.
- Nie nazywaj tak Harry'ego. Nie masz
prawa.
- Złotko jesteś obok niego
codziennie od kilku lat. Chłopak ugania się za byle kim lub walczy
z
Na tę nazwę Lorda Ginny odskoczyła
i spojrzała na niego z przerażeniem.
- Czy ty nazwałeś Sam-Wiesz-Kogo,
Czarnym Panem? Blaise proszę powiedz, że się przesłyszałam.
- Tak go nazwałem. Przeszkadza ci, to
w czymś?
- Czy ty jesteś jego zwolennikiem?
- Gin, proszę nie rozmawiamy teraz o
mnie tylko o tobie. Zostawmy temat Sam-Wiesz-Kogo, ok?
- Ja nie... Nie powinnam z tobą w
ogóle rozmawiać. Nie zbliżaj się do mnie więcej, nie odzywaj,
nie pisz.
- O co ci chodzi? - zapytał zbity z
tropu.
- Żegnaj Blaise.
Szybko opuściła szatnię. Łzy
płynęły po jej policzkach. Gdy dotarła do Wieży Gryffindoru,
impreza trwała w najlepsze. Powitał ją ryk domowników, tłum rąk
zaczął jej gratulować, a ona czuła się rozbita słowami
Blaise'a. Gdzieś w głębi wiedziała, że ma rację, co do
Harry'ego, lecz ciągle miała nadzieję, że ją kiedyś pokocha.
Ale, gdy usłyszała z jego ust jak nazywa Lorda Voldemorta, zdała
sobie sprawę, że nie jest inny od reszty Ślizgonów. Też jest
naznaczony ideą czystej krwi i pewnie będzie mu służyć.
W końcu, to do niej dotarło.
Wcześniej odganiała od siebie te myśl, bo jak taki miły,
grzeczny, szarmancki chłopak może być sługą Sam-Wiesz-Kogo. Lecz
tylko jego poplecznicy nazywają go Czarnym Panem. Blaise nie jest
dobry jak myślała, jest zły.
Potem niewiele pamiętała z imprezy.
Pogrążyła się w swoich myślach do momentu powrotu Harry'ego, gdy
go zobaczyła, chciała przekonać się, czy w tej sprawie Blaise
miał rację. Patrzała na bruneta w skupieniu i wyczekiwała jego
ruchu. Podszedł do niej i pocałował.
Ulżyło jej, że nie miał w tej
chwili racji Zabini. Co prawda kilka tygodni później rozstała się
z Harrym, ale to nie miało znaczenia. Ważne, że przeżyli te kilka
tygodni w szczęściu jako para.
***
Mniej ważnym wspomnieniem,a zarazem
ostatnim z tamtego roku jest jej rozmowa z Diabłem po pogrzebie
Dumbledore'a.
- Jak leci? - zagadnął
- Nie twoja sprawa.
- Nie dąsaj się, przecież nic ci
nie zrobiłem.
- Na szczęście, nie zdążyłeś nic
mi zrobić.
- Chodzi ci o to jak nazwałem
Sam-Wiesz-Kogo? Przestań, to błahostka.
- Blaise nie, to nie jest nieważne.
Przynajmniej dla mnie. Czarnym Panem nazywają go tylko jego
poplecznicy. Nie mogę się z tobą kolegować, jeśli nim jesteś.
- Zostawmy tę sprawę i tak tu nie
dojdziemy do porozumienia. Powiedz mi lepiej jak się czujesz po
sprawie z Potterem.
- Dobrze się czuję. Jak widzisz
mogliśmy być razem, wbrew temu, co mówiłeś.
- No, nie wiem, mówiłem ci, że nie
wyjdzie wam. Skoro byliście tacy szczęśliwi to czemu cię
zostawił?
- Nie ważne.
- Powiedz mi, co może być ważniejsze
od bycia z osobą, która się kocha. To ona powinna być dla ciebie
wszystkim, a nie inni. Nie sądzisz, że Potter zawsze będzie chciał
zbawić świat i zawsze zostawi cię z tyłu. - zbliżył się do
niej i spojrzał jej w oczy.- Zapomnij o nim bez niego ci będzie
lepiej.
- Nie mogę. Kocham go i zawsze będę.
- broniła się
- Przyjdą inni, zobaczysz. Zapomnij,
pomogę ci.
Pogłaskał ją po policzku. Ginny
szybkim ruchem strzepnęła jego rękę.
- Nigdy więcej tak nie rób. Nie chcę
mieć z tobą nic wspólnego. - odsunęła się od niego – Zniknij
z mojego życia.
Rzucił jej przeciągłe spojrzenie. W
jego oczach czaił się żal i smutek.
- Skoro tak bardzo tego pragniesz. -
zbliżył się po raz ostatni, objął ją i pocałował mocno.
Puścił ją i odwrócił się. - Żegnaj Weasley.
Po tym zdarzeniu nie rozmawiali już
nigdy w Hogwarcie. los ponownie ich zetknął dopiero teraz i nie
potrafią się porozumieć jak dawniej. On ma żal, że go
niesłusznie posądziła o służbę Lordowi i, że posłała go do
diabła. Ona, że był przeciwko jej związkowi z Harrym.
Żal mi tego, w jaki sposób Blaise został potraktowany przez Ginny. To było nie fair. No, ale przynajmniej wiemy, co między nimi było :D
OdpowiedzUsuńMuszę to napisać bo normalnie nie wytrzymam! Co za idiotka z tej Ginny!!! :|
OdpowiedzUsuń