Część I
Młoda kobieta szybkim
krokiem przemierzała ulice Londynu. Jej brązowe włosy sięgające
ramion powiewały na wietrze twarz, na której zwykle widniał
uśmiech była ściągnięta w wyrazie złości. Przeklinała w
duchu życie, które dawało jej w kość.
Miała dość wszystkiego i
wszystkich. Nic nie mogło ułożyć się po jej myśli. Już dawno
wyrosła z marzeń o lepszym jutrze, wiedziała, że rzeczywistość
jej szara i brutalna. Nie wierzyła już w ludzkość.
Życie zahartowało ją i
zmieniło jej światopogląd. Wiedziała, aby do czegoś dość
trzeba być twardy i nie liczyć na pomoc innych. Co wpłynęło na
taką postawę byłej idealistki? Wszystko po trochu. Wojna,
przyjaciele, miłość, życie.
Panna Granger nie
przypominała w niczym siebie sprzed lat. Nie była już przemądrzałą
dziewczyną, która kochała książki i marzyła o lepszym świecie.
Dziś była realistką, która twardo stąpała po ziemi i dążyła
za wszelką cenę do celu. Już nigdy nie da się nikomu skrzywdzić.
Żal, który w niej był powoli ją opuszczał, lecz czasem wracał
ze zdwojoną siłą.
Była rozczarowana światem i
ludźmi. Przede wszystkim sobą i swoimi przyjaciółmi. Hermiona
Granger zawiodła się na życiu.
***
Nawet największy
marzyciel z czasem spada na ziemie.
Po pokonaniu Voldemorta
wydawało jej się, że świat stoi u jej stóp. Pełna nadziei
wróciła do Hogwartu, aby dokończyć naukę i rozpocząć studia.
Rozważała studiowanie Czarodziejskiego Prawa lub zostanie
magomedykiem.
Wiedziała, że nie chce być
Aurorem, jak Harry i Ron. Podziękowała Ministrowi, gdy zaproponował
jej tę posadę, bez uprzedniego skończenia studiów.
Od dziecka wiedziała, że
chce pomagać ludziom i wnosić od ich życia radość. Sama też
potrzebowała poczucia, że jest komuś potrzebna. W obu tych
dziedzinach osiągnęłaby to, co chciała. Lecz wiedziała, że nie
może być uzdrowicielem i prawnikiem jednocześnie.
Wtedy pierwszy raz miała
styczność z podcinaniem samej sobie skrzydeł i niszczeniem
własnych marzeń. Wiedziała, że w obu zawodach dałaby sobie radę,
lecz jej wybór padł na magomedyka.
Nie lubiła wybierać
pomiędzy opcjami, chciała zrealizować wszystkie dostępne, ale
chyba na tym polega dorastanie, aby podejmować najlepsze decyzje z
możliwych. Nigdy nie będzie wiedziała, czy podjęła dobry wybór.
Jednak wierzyła w słuszność swojego zdania.
Nikogo nie zdziwił fakt, że
uzyskała same wybitne z OWTM-ów i najlepiej zdała egzaminy
wstępne na Magomedyczny Uniwersytet Brytyjski. Po uzyskaniu dyplomu
ukończenia Hogwartu wynajęła wraz z chłopakami małe mieszkanie
na przedmieściach Londynu.
Trzy pokojowe lokum miało im
posłużyć za dom przez najbliższe kilka lat. Z jej punktu widzenia
nie mogła mieć większego szczęścia, zamieszkała ze swoim
przyjacielem i chłopakiem. Z ludźmi, który znała przez pół
życia, za których oddałaby życie.
Pamięta, ile radości
sprawiło im dekorowanie swojego skromnego domu, jak Harry
zaoferował, że wszystko ufunduje i sprzeciw Rona, który chciał
płacić sam. Pamięta ich pierwsze sprzeczki o kolor ścian i rodzaj
kanapy, która miała stanąć w ich salonie. Pamięta, że to są
jej ostatnie szczęśliwe wspomnienia z tą dwójką, potem się coś
popsuło.
Za pieniądze, które
otrzymała od Ministerstwa Magii za zasługi wojenne opłaciła sześć
z dziesięciu semestrów nauczania na Magomedycznym Uniwersytecie
Brytyjskim. Z racji tego, iż była pokłócona z rodzicami, nie
mogła liczyć z ich strony na pomoc finansową. Rozpoczęła pracę
jako sekretarka w magicznej kancelarii adwokackiej Johnson&Waller.
Nawiązując do rodziców
dziewczyny, zaczęła ich szukać zaraz po tym jak ostatnie ciała
zostały złożone do ziemi po Bitwie o Hogwart. Zajęło jej, to
trochę czasu, bo państwo Granger przenieśli się z Australii do
Japonii, gdzie Hermiona szukała ich ponad dwa miesiące.
Zaraz po tym jak wróciła im
pamięć, usłyszała od nich gorzkie słowa prawdy. Dowiedziała
się, że jej nienawidzą za to, że wykorzystała magię przeciwko
nim. Nie docierało do nich, że zrobiła to, aby ich chronić.
Uparli się, że ich skrzywdziła i koniec.
Podczas tej rozmowy czuła
się jakby znowu miała osiem lat i błagała rodziców, aby
pozwolili jej spiłować swoje za duże przednie zęby. Ona miała
swoje racje, a do nich nic nie docierało. Uważali, że skoro mieli
być zaatakowani, to woleli umrzeć niż mieć usuniętą pamięć
przez własną córkę.
Wojna popsuła jej relacje z
rodziną, a to złamało jej serce. Wojna zmienia ludzi i kształtuje
ich charakter, budzi w nich strach i niespodziewane pokłady odwagi.
Hartuje od życia. Nie do wszystkich dociera, to od razu, niektórzy
potrzebują czasu lub bezpośredniej konfrontacji z rzeczywistością
jak Hermiona.
***
Nawet najbliżsi nam
ludzie mogą stać się dla nas obcy
Sprawy z przyjaciółmi wcale
nie wyglądały najlepiej. Początkowo chłopcy mieszkali sami, bo
ona musiała dokończyć edukację. Myślała, że między nimi jest
wszystko w porządku, gdy się do nich wprowadziła zobaczyła, jak
bardzo się zmienili i jak ona się zmieniła.
Dzięki powrotowi do Hogwartu
jej zetknięcie z rzeczywistością przeciągnęło się o rok, a
Harry i Ron już dawno wsiąknęli w dorosłe i poważne życie.
Początkowo nie potrafiła tego zrozumieć, lecz z czasem
przyzwyczaiła się do faktu, że nigdy więcej nie będą już
Wielką Trójcą Gryffindoru. Nie połączy ich już nigdy wspólna
misja ratowania świata, szkoły.
Wraz z pokonaniem Lorda
umarła cząstka każdego z nich i część ich przyjaźni. Nie mieli
już celu, który łączyłby tę trójkę w całość. Harry, Ron i
Hermiona uczyli się żyć jako oddzielne organizmy, nie jako grupa.
Po wojnie każdy z nich musiał znaleźć swój cel i dążyć do
niego nie zważając na resztę.
Harry
Harry przeszedł wielką
traumę przez wojnę i musiał być pod stałą opieką psychologa,
przez to jego kariera aurorska stała pod znakiem zapytania. Nie
potrafił poradzić sobie z obrazami wojny,które wracały do niego w
nocy, ciągle prześladowały go twarze zmarłych.
Nosił w sobie poczucie winy,
że był przyczyną śmierci tylu osób. Chciał żyć normalnie, ale
nie mógł. Powoli dochodził do siebie, wsparcie ze strony Ginny i
Hermiony wiele mu dało. Psycholog starał się wyleczyć go z lęków,
a Ron zachęcał do wyjścia z ukrycia.
Dzięki przyjaciołom zaczął
naukę w Szkole Aurorów rok po Ronie. W przerwach w nauce pracował
w Ministerstwie w dziale aurorskim i ścigał przestępców. Z
czasem, gdy był coraz bardziej pewny siebie i koszmary przestały go
nawiedzać, zaczął wyjeżdżać na misje, które początkowo trwały
kilka dni, potem kilka tygodni, aż zamieniały się w kilku
miesięczne eskapady.
Potter oddalił się od
swoich przyjaciół, bo cały czas musiał działać w ukryciu i nie
mógł utrzymywać z nimi kontaktu. Gdy już wracał do domu był
bardzo milczący, jakby bał się swoich przyjaciół.
Nigdy nie rozmawiał o swojej
pracy i sobie, wolał słuchać, co mają do powiedzenia inni. Ginny
zaczynała dostrzegać w nim coś z Moddy'ego, który nikomu nie
ufał. Wojna zniszczyła psychikę Pottera, który mimo szczerych
chęci przyjaciół nie chciał do nich wrócić na stałe.
Ron
Ron uczył się jednocześnie
i pomagał Georgowi w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Starał się
otrząsnąć po śmierci brata, ale nie wychodziło mu, to najlepiej.
Wraz z całą rodzina Weasleyów był pogrążony w żałobie.
Starał się wyprzeć złe
wspomnienia z pamięci i żyć chwilą obecną. Tęsknił za
Hermioną, lecz wiedział, że za rok do niego wróci. Tęsknił za
jej bliskością, był w takim momencie, że potrzebował kogoś u
swojego boku, a jej nie było. Miał do niej żal, że wyjechała i
go zostawiła. Miał żal do całego świata o zło, które go
spotkało.
Dopiero zabicie pierwszego
śmierciożercy coś zmieniło. Gdy zabił pierwszy raz czuł pustkę,
lecz później czuł szczęście, ze na świecie jest o jedną
szumowinę mniej.
Wojna zabrała cześć jego
człowieczeństwa. Już nie był niecierpliwym, wybuchowym, wiecznie
głodnym człowiekiem. Był opanowany, poważny, zawsze gotowy do
walki, posiadał idealne atrybuty do bycia Aurorem, jednocześnie
chciał być z kimś w bliższej relacji, czego nie można było
powiedzieć o Harrym, który unikał Ginny.
Ginny
Ruda dołączyła do nich rok
po Hermionie, wszystko w jej przypadku szło w dobrym kierunku.
Ukończyła Hogwart z dobrymi wynikami i od razu dostała propozycje
grania dla kilku drużyn Quidditcha. Wystarczyło tylko zdecydować
się na którąś z nich.
Dziewczyna miała problem, bo
nie chciała opuszczać Harry'ego, ale nie miała zamiaru być
zawodnikiem jakieś czwartoligowej drużyny. Szukała złotego
środka, ale nie wiedziała, na co się zdecydować, bo jej chłopaka
nie interesowała jej decyzja, bracia byli zbyt zajęci sobą, a
Hermiona się na tym nie znała.
Chłopcy pod nieobecność
Hermiony polubili wieczorne wypady do pubów na piwo lub dwa, stało
się to ich rytuałem, do którego nigdy nie dopuścili Hermiony.
Więc, gdy zamieszkała z nimi wieczory spędzała zawsze samotnie,
do momentu wprowadzenia się do nich Ginny.
Tak dwa lat po wojnie czwórka
przyjaciół mieszkała pod jednym dachem. Dwie pary zakochanych,
osoby bliskie sobie, a zarazem obce.
***
Każdy kiedyś ulegnie i
weźmie udział w wyścigu szczurów.
W firmie Johnson&Waller
trafiła pod skrzydła pana Johnsona, który szybko odkrył, że
dziewczyna ma smykałkę do prawa i w krótkim czasie awansował ją
na swoją asystentkę. Dzięki temu Hermiona w pewien sposób
realizowała swoje marzenie o byciu prawnikiem. Wiedziała, że nigdy
nie skończy odpowiedniej uczelni, aby mieć do tego pełne
kwalifikacje.
Ot tak odpowiadała jej
posada, która pan Johnson jej zaoferował. Wszystko było dobrze do
momentu, kiedy wujek, jak pieszczotliwie mówiła na pana Johnsona,
nie odszedł na emeryturę, a jego miejsce w firmie zajął jego syn
Devon Johnson.
Od pierwszego dnia nie
przypadł Hermionie do gustu. Przez niego stała się z powrotem
sekretarką, którą pomiatał przy każdej nadarzającej się
okazji.
Hermiona nie miała nic
przeciwko parzeniu kawy, pisaniu pism i umawianiu spotkań, ale
sposób, w jaki się do niej zwracał przyprawiał ją o mdłości.
Już od początku
zakomunikował jej, że chce się nią przespać i, że w razie
odmowy jej praca tutaj zmieni się w piekło. Hermiona oczywiście
nie zgodziła się i od tej pory znienawidziła swoja pracę. Nie
mogła z niej zrezygnować, bo płaca była dobra, a ona potrzebowała
pieniędzy.
Rozkład jej dnia był
monotonny, rano wstawała do pracy, gdzie spędzała czas do
piętnastej i od razu biegła na zajęcia, które kończyła o
dwudziestej. Wieczorami odbywała dwu godzinne praktyki w szpitalu i
wracała do domu po dwudziestej drugiej.
Siadała z kolacją do
książek i przygotowywała się na kolejny dzień zajęć. Czasem
porozmawiała z Ginny i Harrym. Z Ronem miała styczność tylko w
nocy, gdy zasypiała u jego boku.
Weekendy prezentowały się
trochę luźniej, bo nie musiała pracować. Jednak miała za mało
czasu na odpoczynek, przez co ciągle chodziła zmęczona i chudła w
oczach.
Przez taki tryb życia
Hermiona zaczęła nie lubić swojego życia i niektórych ludzi.
Powoli sama wtopiła się w dorosłe życie, które jej nie
rozpieszczało.
Wizja pięknego życia w
szczęści, dostatku po wojnie prysnęła, gdy zobaczyła, co jej
sprezentował los. Nikogo już nie obchodziło, że pomogła zabić
Voldemorta. Była zwykłym obywatelem, który walczył o przetrwanie
i utrzymanie się na powierzchni rzeczywistości.
Hermiona nie była szczęśliwa
w swoim związku, praca jej nie satysfakcjonowała, studia
pochłaniały wiele pieniędzy, Harry stał się dla niej obcym
człowiekiem, dla rodziców nie istniała, nie miała, kiedy się
wyspać i wszystko było przeciwko niej.
Marzyła o tym, aby skończyć
już naukę i rozpocząć pracę w zawodzie. Dosłownie pół roku
dzieliło ją od tego. Wtedy będzie mogła rzucić pracę w
kancelarii i skończyć użerać się z Devonem.
Podoba mię. takie bardzo realistyczne, o wiele bardziej niż to, co zaprezentowała nam pani Rowling. Parę literówek jest, ale nie ważne to jest przy takiej treści. Idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńA gdzie Draco? Jestem ciekawa co on porabiał po wojnie i kiedy się spotkają z Hermioną :D
OdpowiedzUsuń