21 listopada 2012

Życie to bajka część II rozdział 36



          Święta i nowy rok nasi bohaterowie spędzili dzieląc czas pomiędzy sobą, a swoimi rodzinami, przygotowując się do pierwszych zajęć wyjazdowych podczas ich nauki na Uniwersytecie Aurorskim. Od czasu tego wyjazdu Draco widział Hermionę innymi oczami, a kolejne wydarzenia jeszcze bardziej utwierdzały go w tym. Jako jej przyjaciel zbyt mocno ją lubił.

***

          Zajęcia w terenie miały swoje plusy i minusy, jednak zajęcia wyjazdowe w terenie posiadały same plusy. Byli zakwaterowani w magicznych hotelach, gdzie zajmowali dwuosobowe pokoje, wieczory spędzali na zabawie, a noc na igraszkach. Podczas dnia oddawali się nauce i doskonaleniu swoich umiejętności.

          Pewnego wieczoru Hermiona stała przed lustrem ubrana w letnią sukienkę, sięgającą kolan koloru czarnego. Kreacja odkrywała jej plecy, ledwo zasłaniając pośladki, na nogach miała wysokie szpilki, które wydłużały jej sylwetkę, całość dopełniały niedbale ułożone włosy i mocny makijaż. Miała ochotę dziś się zabawić i poderwać jakiegoś przystojnego mężczyznę, który niekoniecznie musiał być jej kolegą z roku. W drzwiach minęła się z Draco, który mimo jej licznych protestów zajmował z nią pokój. Chłopak skończył zajęcia później niż ona, bo musiał poprawić oblany test z wczorajszych zajęć.
          -Wychodzisz? - zapytał nonszalancko opierając się o framugę.
          -Tak. - rzuciła w jego stronę, starając się go wyminąć
          -Kiedy wrócisz?
          -Nie wiem Malfoy, nie zachowuj się, jak mój brat. Wrócę, gdy będzie na, to czas.
          -Aha.- mruknął zawiedziony - Nie zaproponujesz mi wspólnego wyjścia?
          -Nie.
          -Dlaczego? - spytał
          -Raczej z tobą u boku nikogo nie poderwę.
          -Poderwiesz?- powtórzył za nią.
          -Tak.
          -Coś mało rozmowna jesteś dzisiaj.
          -Śpieszmy mi się. Nie chcę, aby inne dziewczyny sprzątnęły mi najlepsze partie sprzed nosa.- Draco spojrzał się na nią krzywo.
          -Najlepsza partia w tym hotelu stoi przed tobą i ją obrażasz.
          -Smoczku idź spać, przemęczony jesteś. - cmoknęła go w policzek na pożegnanie i zniknęła.
          -Nie wróć zbyt późno. - rzucił za nią, lecz ona go nie usłyszała. Szła schodami w dół, kierowała się do hotelowego baru.

          Samotność, która ją ogarniała, dziś nabrała na intensywności. Wiadomość o zaręczynach Luny i Blaisa trochę ją zasmuciła, przypomniała o tym, że ona nikogo nie ma. Potrzeba bycia z kimś blisko dziś musiała zostać zaspokojona, choćby miał być to tylko seks. Hermiona rozpaczliwie potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Potrzebowała namiętności, uczucia, chciała być podziwiana. Potrzebowała uwagi drugiej osoby.

          Jeden, drugi, trzeci drink i czuje się rozluźniona, zaczyna rozglądać się po sali w poszukiwaniu swojej ofiary. Niestety, wszyscy faceci są albo zajęci albo niezainteresowani nią. Zrezygnowana po godzinie poszukiwań, siada ponownie przy blacie baru i zamawia kolejną kolejkę Ognistej. Przysiada się do nie przystojny mężczyzna, zamawia to samo, nie zwraca na niego uwagi.
          - Udajesz, że mnie nie znasz Granger? - pyta właściciel czarnej koszuli. Spogląda na niego zdziwiona i rozpoznaje go.
          - Naprawdę. Musisz mnie tu prześladować?
          - Nie robię tego, ale siedzisz tu sama, pomyślałem, że potrzebujesz towarzystwa.
          - Nie dzięki lepiej mi bez ciebie. Poza tym myślałam,że mówienie do siebie po nazwisku mamy za sobą Malfoy.
          -Mamy, ale czasem Granger pasuje do ciebie lepiej niż Hermiona.
          -Idź stąd.
          -Wedle życzenia.

          Chłopak oddalił się od niej i dyskretnie obserwował jej poczynania. Po jakimś czasie poderwała jakiegoś niezbyt przystojnego mężczyznę, który lepił się do niej jak tresal do mięsa. Brunet bezceremonialnie ją obłapiał w miejscu publicznym, a ona mu na, to pozwalała. Znał już trochę Hermionę i w normalnym stanie do czegoś takiego, by nie dopuściła. Musiała być albo nietrzeźwa albo bardzo, ale to bardzo zdesperowana. Gdy zauważył, że para kieruje się w stronę wyjścia, podążył za nimi.

          Obserwował, jak całuje tego mężczyznę, jak pozwala mu na coraz więcej, wiedział, że jeśli teraz nie wkroczy to oni zrobią to tutaj na hotelowym korytarzu. Rozważył za i przeciw. Jego wewnętrzny potwór miał ochotę zabić faceta i postawić Hermionę do pionu. Jednak wie, że ona mu tego tak łatwo nie wybaczy. Wolał, jednak zaspokoić swoje potrzeby i przerwał im.
          -Hermiona, szybko nagłe wezwanie. - krzyknął w stronę pary, zdradzając swoje położenie
          - Co? - krzyknęła para niedoszłych kochanków. Granger odepchnęła bruneta od siebie i zaczęła poprawiać nerwowo swoje ubranie, pijany mężczyzna odszedł od niej i spoglądał krzywo na Dracona.
          -To ja już pójdę. - odrzekł i zniknął z pola widzenia. Hermiona była w szoku, spojrzała wyczekująco na Malfoya, żądając wyjaśnień.
          -No, co? - wzruszył ramionami i przybrał niewinną minę. - Stać się na kogoś lepszego, niż pierwszy lepszy podpity koleś z baru.
          -Malfoy ja cię zabiję, wypatroszę, ukatrupię.
          -Spokojnie...- lecz nie zdążył dokończyć, bo w jego kierunku leciała pięść dziewczyny, złapał ją w swoje dłonie, przyciągnął właścicielkę i zamknął w uścisku. Hermiona chwilę się szamotała, lecz on był silniejszy i wyższy. Gdy się uspokoiła szepnął:
          -Jesteś pijana, jutro byś tego żałowała.
          -Ale ja właśnie tego chciałam.
          -Dlaczego w taki sposób i dlaczego z byle kim?- spytał troskliwym tonem, choć był szczerze zdziwiony.
          - Bo wszyscy wokół kogoś mają, tęsknię za tym. Chciałam przez chwilę poczuć, że komuś też na mnie zależy, choć przez chwilę.
          - Mi na tobie zależy. - odpowiedział.
          - Malfoy, dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - wyraz rozczarowania przemknął po twarzy mężczyzny , wypuścił ją z objęć i ruszył w kierunku ich pokoju. Hermiona niczego nie zauważyła i kontynuował swoją wypowiedź. - Możemy iść już spać. Głowa mnie zaczyna boleć.
          - Pewnie. Chodź skacowana Gryfonko. - rzucił sztywno.
          - Jeszcze nie.
          - Fakt, jutro będziesz umierać. - uśmiechnął się kwaśno.
          - Poratujesz mnie eliksirem na kaca? - zapytała z błagalną miną.
          - Zastanowię się.
          - Ej! - krzyknęła i dała mu sójkę w bok.
          - Dobrze, jak ładnie zaśniesz, to dostaniesz.
          - Lepiej. - weszli do pokoju i każde z nich udało się do swojego łóżka.

          Hermiona zasnęła od razu, a Draco leżał i rozmyślał nad tym, co dziś powiedział. Zależało mu na niej mocniej, niż na koleżance, chciał czegoś więcej, lecz zawsze coś stawało na przeszkodzie. Najgorsze było to, że jak się otwierał przed nią, to ona nie brała jego słów na serio. Granger jesteś zbyt skomplikowana.

***

Przyjaźń jest drzewem, pod którym możemy się schronić.
Samuel Taylor Coleridge

          Kolejnym ważnym wydarzeniem była ich rozmowa przed lekcją latania i kamuflażu na miotle. Wiosna zagościła na dobre i zajęcia na świeżym powietrzu były na początku dziennym. Siedzieli pod wielkim dębem, który znajdował się na wielkim pastwisku, które było własnością uczelni. Hermiona poinformowała go, że podczas tej lekcji będzie tylko obserwatorem.

          -Chyba jaja sobie robisz ze mnie Granger!- krzyknął – Odważna Gryfonka boi się latać na miotle. - podpuszczał ją dalej, mając nadzieję, że choć trochę będzie się mógł z nią podroczyć.
          -Przestań. Nie boje się, po prostu mam złe wspomnienia. - burknęła i obserwowała otoczenie
          - Przyznaj się, nie potrafisz latać. - oznajmił jej tryumfalnie, zadowolony, że przynajmniej w jednej dziedzinie jest od niej lepszy i być może będzie mógł ją doszkolić.
          - Potrafię, nie za dobrze, ale polecę jak muszę. - chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem.
          - Teraz musisz, wsiadaj i leć za mną.
          - Nie Malfoy. Mam pozwolenie na niebranie udziału w tych zajęciach.
          - Tchórzysz i tyle. - rzucił i dopiero teraz zauważył, że ta rozmowa ją irytuje i być może przesadził ze swoim żartobliwym tonem
          - Nie.
          - To, o co chodzi? - zapytał zatroskany,
          - Nie twoja sprawa.
          - Granger, znamy się nie od dziś, mów.
          -Nie. - odpowiedziała zacięcie.
          -Kobieto, czy ty zawsze musisz utrudniać nasz kontakt, chcę ci pomóc. A ty jak zwykle jesteś na nie. - jego oczy zwęziły się z gniewu, wstał z ziemi, na której siedzieli. - Nie chcesz mówić to nie. - Spojrzała się groźnie.
          - Chcesz wiedzieć czemu mam uraz do latania? Proszę bardzo, ostatni raz jak to robiłam to zaatakowali mnie i moich przyjaciół Śmierciożercy, zabili Moddy'ego. A ja i Ron, ledwo uszliśmy z życiem. Mówi ci to coś? Nie, to ścigał mnie Voldemort i rzucił na mnie Avadę. Ale skąd ty o tym możesz wiedzieć. Podczas wojny siedziałeś w domu i nosa nie wychyliłeś. I mnie nazywasz tchórzem? Ty, który podczas bitwy o Hogwart próbowałeś schwytać mnie, Harry'ego i Rona. Nie walczyłeś, unikałeś potyczki, chodziło ci tylko o to, aby stamtąd uciec. Wiesz, że twoja matka nie wydała Harry'ego w lesie tylko z twojego powodu. Chciała się upewnić, że żyjesz. - gdy skończyła dyszała z wściekłości. Draco wstał i oddalił się od niej, był blady jak ściana, ręce miał zaciśnięte w pięści, usta zaciśnięte, a oczy nie pokazywały nic. - Nędzny tchórz.
          -Nie mam nic na swoją obronę. Masz rację, przeszłości nie zmienię, teraz mogę cię zapewnić, że jestem inny i przepraszać, choć nie wiem, czy to coś da. Zachowałem się szczeniacko, jeśli chodzi o latanie. To się nie powtórzy. - nic mu nie odpowiedziała, opuściła zajęcia.

          Zarówno on, jak i ona po tej rozmowie mieli parszywe humory. Rozdrapała stare rany, które się nigdy nie zagoją. Smutna siedziała i patrzyła się na swoje przedramię, na którym widniało słowo szlama. Przypomniała sobie całą wojnę i pogrążyła się w nicości złych wspomnień.

          Siedział zły na siebie i swoją głupotę. Przypomniał jej i sobie o istniejących różnicach między nim.
Ona dobra, on zły.
Ona walcząca dla Zakonu, on dla Voldermorta.
Ona niewinna, on Śmierciożerca.
Ona posiadaczka niemagicznej krwi, on posiadacz czystej, lecz przeklętej.
Ona nie powinna mu przebaczyć, lecz to rozbiła. On ten, który zawodzi ją.
Dwie sprzeczności.

          Wstał i teleportował się do jej mieszkania. Załomotał energicznie w drzwi. Otworzyła mu zapłakana i zapuchnięta. Bez pytanie wszedł dalej, zamknął drzwi i ją przytulił.
          -Przepraszam. - szepnął, wtuliła się w niego ufnie. Zasnęli w swoich ramionach, pocieszając się i lecząc rany swoją bliskością. Dla Dracona świadomość, że Hermiona leży ufnie w jego ramionach, była najważniejszą rzeczą na świecie. Ich przyjaźń była silna, potrafili powiedzieć sobie bolesną prawdę w oczy, przyjąć ją, przeprosić za niewłaściwe rzeczy i wybaczyć. Ich duma zniknęła, a zastąpiło je bezgraniczne zaufanie.

***

          Hermiona siedziała w jadalni i jadła ze smakiem naleśniki. Miejsce obok niej zajął naburmuszony Dracon. Oboje mieli dzisiaj zaliczenie z zajęć z kamuflażu i sądząc po jego minie Hermiona obawiała się, że nie zaliczył. Zostali rozdzieleni i przydzieleni do innych partnerów, gdzie pod okiem wykładowców i innych kolegów zdawali test.

          - Jak ci poszło Draco? - zapytała delikatnie, uważając, aby nie pogorszyć jego samopoczucia.
          - Zdałem. - krótko warknął i dalej zajmował się swoim kurczakiem.
          - To dobrze. Ja również zaliczyłam i mam wolne do końca dnia. Masz jakieś plany na dziś? Może razem się pouczymy do wtorkowego testu. - wyliczała odprężona Hermiona, która nie spodziewała się wybuchu Smoka, który miał za chwilę nastąpić. Mężczyzna zacisnął usta w poziomą linię i wysyczał.
          - Na prawdę zrobiłaś to? Zaliczyłaś to?
          - O co chodzi, bo nie bardzo rozumiem.- spytała zaskoczona Hermiona.
          - Całowałaś się z Xanderem na oczach całego wydziału? - wycharczał przez zaciśnięte usta.
          - Musiałam.
          - Jak, to musiałaś?
          - Takie miałam zadanie Malfoy. Miałam udawać parę z Xanderem, żeby być przekonująca i dobrze zagrać swoją rolę, zrobiłam to. Musisz przyznać dobra jestem z kamuflażu.
          - A jakby ci się kazali zrobić coś więcej, to też byś to zagrała? - zapytał zły.
          - Nie przesadzaj, jesteśmy w trakcie nauki, nikt nie wyśle nas na prawdziwe misje. Nie będą wymagali, żebyś się z kimś przespał, żeby zaliczyć przedmiot. Choć, kto wie, ty może byś się na to skusił. - odrzekła sarkastycznie.
          - Nie insynuuj mi tu takich rzeczy Granger. - ostrzegł.
          - Nie będę, jeśli ty też tak nie będziesz robić. Co się z tobą ostatnio dzieje? Jesteś nieznośny. - rzuciła na odchodnym i zniknęła z pola jego widzenia. Jestem zazdrosny, o każdego faceta, który cię dotyka, który patrzy na ciebie, który nie jest mną, Granger.


***

          Hermiona zła na Dracona za popsucie jej humoru przemierzała korytarz w kierunku wyjścia. Chciała jak najszybciej opuścić uczelnię i zapomnieć o ich rozmowie. Jak on mógł coś takiego jej zarzucić. Jak śmiał się o to wściekać. To nie jego sprawa, z kim się całuje i dlaczego. Ostatnio ciągle go to interesuje i we wszystko się wtrąca. Zupełnie jak wtedy, gdy podczas zajęć wyjazdowych odstraszył jej partnera do łóżka. Co za dupek, nie ma prawa zachowywać się jak Ron, który był w takich momentach upierdliwym, zazdrosnym głupkiem... Zazdrość.. On jest zazdrosny! Nie ma prawa, jest moim przyjacielem. Nie może mieszać się do moich uczuć w ten sposób. Nie może... Bo da mi nadzieję, że może być nie tylko przyjacielem. Nie może. Jęknęła na głos, załamana swoim spostrzeżeniami. Była tak pochłonięta swoimi myślami, że nie zauważyła, jak Draco szedł za nią. Zaciągnął ją do pustej klasy, by porozmawiać.

          - Co ty wyprawiasz Malfoy? - krzyknęła rozdrażniona Hermiona. Nie odpowiedział tylko wpatrywał się w nią, a ona w niego. Widział jej rozzłoszczoną minę i niepewne błyski w oczach. Zjechał wzrokiem niżej i napotkał zaciśnięte usta. Potem była jej szyja, na której wisiał łańcuszek... Nie lew od Weasleya, lecz prezent od niego. Mały, srebrny wąż o szafirowych oczach. Zamarł na ten widok, wyciągnął rękę w jej kierunku i delikatnie obrysował kształt wisiorka na jej szyi. Ciarki przeszły po jej ciele. Zobaczyła jak jego złość, zmienia się w zaskoczenie, a potem pojawił się malfoyowski uśmiech satysfakcji. Kierowany męską zaborczością przyciągnął ją do siebie i pocałował, jakby jutro miało nie nadejść.


12 komentarzy:

  1. Świetne ale mam pytanie.Kiedy będziesz kontynuować Spełniając marzenia bo nie mogę się doczekać?
    Pozdrawiam i życzę wny
    Kath<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze przez dwa tygodnie będzie Życie to bajka publikowane, a Spełniajac bedzie po tym okresie publikowane. Wszystko zależy od tego czy napiszę kolejny rozdział do tego czasu.

      Usuń
  2. Draco jest zazdrosny! <3 a Hermiona w końcu to zobaczyła <3 tylko te latanie... ale mam nadzieje że się ułoży tak jak być powinno :D czekam :)* Esper

    OdpowiedzUsuń
  3. Zołza z ciebie, jak mogłaś teraz przerwać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby kolejny rozdział zaczął się ciekawiej, a czeytelnik z ciekawości go przeczytał.

      Usuń
  4. Taaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!
    w końcu doczekałam się ich pocałunku!!!!
    łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
    nie powiem ale podoba mi się ta zazdrość Malfoya
    jest zabawna ale i widać że Draco ma uczucia
    czekam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco zawsze miał uczucia, tylko Hermiona była lekko zakręcona

      Usuń
  5. wtedy kiedy zatrzymał jej uderzenie, on miał ją wtedy do siebie przyciągnąć i pocałować!! Ja już miałam to w swojej głowie, dokładnie to widziałam (co prawda Hermioną była tam moja przyjaciółka Magda, a Draco Tomek, którego nie trawi)!! Jak on mógł tego nie zrobić.
    A Hermiona małpa zrobiła się za mądra. Guzik wie o uczuciach Mlafoy'a ale się mądrzy!
    Ale pocałował ją, cholera naprawdę to zrobił. Chociaż ten męski uśmiech samozadowolenia, przyznaję trochę mnie zniesmaczył. A fragment o zazdrość był absolutnie najlepszy!
    Tylko dlaczego cały czas nie mogę uwierzyć w happy end, który wydawałoby się, że się zbliża?
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZObaczysz zakończenie to się wszytskiego dowiesz. Mogę jedynie zdradzić, że nie spodziewałam się tak skończyć to opoiwadanie.

      Usuń
  6. Powiem tylko jedno: ŚWIETNE! czekam na next
    gosza

    OdpowiedzUsuń
  7. OJ niedobra Otka, niedobra. Jak można przerywać w takim momencie? Rozdział ciekawy. Szczególnie podobało mi się to porównywanie Draco jej i siebie. Długo zeszło naszej gryfonce na dojście do tego o co chodzi Malfoyowi :D

    OdpowiedzUsuń
  8. przeczytałam od począteczku i wooowwww! zakochałam się ;p szkoda, że w takim momencie skończyłaś ale jakoś przeczekam dopóki nie dodasz następnej ;D
    Alek

    OdpowiedzUsuń