Święta i nowy rok nasi bohaterowie
spędzili dzieląc czas pomiędzy sobą, a swoimi rodzinami,
przygotowując się do pierwszych zajęć wyjazdowych podczas ich
nauki na Uniwersytecie Aurorskim. Od czasu tego wyjazdu Draco widział
Hermionę innymi oczami, a kolejne wydarzenia jeszcze bardziej
utwierdzały go w tym. Jako jej przyjaciel zbyt mocno ją lubił.
***
Zajęcia w terenie miały swoje plusy i
minusy, jednak zajęcia wyjazdowe w terenie posiadały same plusy.
Byli zakwaterowani w magicznych hotelach, gdzie zajmowali dwuosobowe
pokoje, wieczory spędzali na zabawie, a noc na igraszkach. Podczas
dnia oddawali się nauce i doskonaleniu swoich umiejętności.
Pewnego wieczoru Hermiona stała przed
lustrem ubrana w letnią sukienkę, sięgającą kolan koloru
czarnego. Kreacja odkrywała jej plecy, ledwo zasłaniając pośladki,
na nogach miała wysokie szpilki, które wydłużały jej sylwetkę,
całość dopełniały niedbale ułożone włosy i mocny makijaż.
Miała ochotę dziś się zabawić i poderwać jakiegoś
przystojnego mężczyznę, który niekoniecznie musiał być jej
kolegą z roku. W drzwiach minęła się z Draco, który mimo jej
licznych protestów zajmował z nią pokój. Chłopak skończył
zajęcia później niż ona, bo musiał poprawić oblany test z
wczorajszych zajęć.
-Wychodzisz? - zapytał nonszalancko
opierając się o framugę.
-Tak. - rzuciła w jego stronę,
starając się go wyminąć
-Kiedy wrócisz?
-Nie wiem Malfoy, nie zachowuj się,
jak mój brat. Wrócę, gdy będzie na, to czas.
-Aha.- mruknął zawiedziony - Nie
zaproponujesz mi wspólnego wyjścia?
-Nie.
-Dlaczego? - spytał
-Raczej z tobą u boku nikogo nie
poderwę.
-Poderwiesz?- powtórzył za nią.
-Tak.
-Coś mało rozmowna jesteś dzisiaj.
-Śpieszmy mi się. Nie chcę, aby inne
dziewczyny sprzątnęły mi najlepsze partie sprzed nosa.- Draco
spojrzał się na nią krzywo.
-Najlepsza partia w tym hotelu stoi
przed tobą i ją obrażasz.
-Smoczku idź spać, przemęczony
jesteś. - cmoknęła go w policzek na pożegnanie i zniknęła.
-Nie wróć zbyt późno. - rzucił za
nią, lecz ona go nie usłyszała. Szła schodami w dół, kierowała
się do hotelowego baru.
Samotność, która ją ogarniała,
dziś nabrała na intensywności. Wiadomość o zaręczynach Luny i
Blaisa trochę ją zasmuciła, przypomniała o tym, że ona nikogo
nie ma. Potrzeba bycia z kimś blisko dziś musiała zostać
zaspokojona, choćby miał być to tylko seks. Hermiona rozpaczliwie
potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Potrzebowała
namiętności, uczucia, chciała być podziwiana. Potrzebowała uwagi
drugiej osoby.
Jeden, drugi, trzeci drink i czuje się
rozluźniona, zaczyna rozglądać się po sali w poszukiwaniu swojej
ofiary. Niestety, wszyscy faceci są albo zajęci albo
niezainteresowani nią. Zrezygnowana po godzinie poszukiwań, siada
ponownie przy blacie baru i zamawia kolejną kolejkę Ognistej.
Przysiada się do nie przystojny mężczyzna, zamawia to samo, nie
zwraca na niego uwagi.
- Udajesz, że mnie nie znasz Granger?
- pyta właściciel czarnej koszuli. Spogląda na niego zdziwiona i
rozpoznaje go.
- Naprawdę. Musisz mnie tu
prześladować?
- Nie robię tego, ale siedzisz tu
sama, pomyślałem, że potrzebujesz towarzystwa.
- Nie dzięki lepiej mi bez ciebie.
Poza tym myślałam,że mówienie do siebie po nazwisku mamy za sobą
Malfoy.
-Mamy, ale czasem Granger pasuje do
ciebie lepiej niż Hermiona.
-Idź stąd.
-Wedle życzenia.
Chłopak oddalił się od niej i
dyskretnie obserwował jej poczynania. Po jakimś czasie poderwała
jakiegoś niezbyt przystojnego mężczyznę, który lepił się do
niej jak tresal do mięsa. Brunet bezceremonialnie ją obłapiał w
miejscu publicznym, a ona mu na, to pozwalała. Znał już trochę
Hermionę i w normalnym stanie do czegoś takiego, by nie dopuściła.
Musiała być albo nietrzeźwa albo bardzo, ale to bardzo
zdesperowana. Gdy zauważył, że para kieruje się w stronę
wyjścia, podążył za nimi.
Obserwował, jak całuje tego
mężczyznę, jak pozwala mu na coraz więcej, wiedział, że jeśli
teraz nie wkroczy to oni zrobią to tutaj na hotelowym korytarzu.
Rozważył za i przeciw. Jego wewnętrzny potwór miał ochotę zabić
faceta i postawić Hermionę do pionu. Jednak wie, że ona mu tego
tak łatwo nie wybaczy. Wolał, jednak zaspokoić swoje potrzeby i
przerwał im.
-Hermiona, szybko nagłe wezwanie. -
krzyknął w stronę pary, zdradzając swoje położenie
- Co? - krzyknęła para niedoszłych
kochanków. Granger odepchnęła bruneta od siebie i zaczęła
poprawiać nerwowo swoje ubranie, pijany mężczyzna odszedł od niej
i spoglądał krzywo na Dracona.
-To ja już pójdę. - odrzekł i
zniknął z pola widzenia. Hermiona była w szoku, spojrzała
wyczekująco na Malfoya, żądając wyjaśnień.
-No, co? - wzruszył ramionami i
przybrał niewinną minę. - Stać się na kogoś lepszego, niż
pierwszy lepszy podpity koleś z baru.
-Malfoy ja cię zabiję, wypatroszę,
ukatrupię.
-Spokojnie...- lecz nie zdążył
dokończyć, bo w jego kierunku leciała pięść dziewczyny, złapał
ją w swoje dłonie, przyciągnął właścicielkę i zamknął w
uścisku. Hermiona chwilę się szamotała, lecz on był silniejszy i
wyższy. Gdy się uspokoiła szepnął:
-Jesteś pijana, jutro byś tego
żałowała.
-Ale ja właśnie tego chciałam.
-Dlaczego w taki sposób i dlaczego z
byle kim?- spytał troskliwym tonem, choć był szczerze zdziwiony.
- Bo wszyscy wokół kogoś mają,
tęsknię za tym. Chciałam przez chwilę poczuć, że komuś też na
mnie zależy, choć przez chwilę.
- Mi na tobie zależy. - odpowiedział.
- Malfoy, dobrze wiesz, że nie o to mi
chodzi. - wyraz rozczarowania przemknął po twarzy mężczyzny ,
wypuścił ją z objęć i ruszył w kierunku ich pokoju. Hermiona
niczego nie zauważyła i kontynuował swoją wypowiedź. - Możemy
iść już spać. Głowa mnie zaczyna boleć.
- Pewnie. Chodź skacowana Gryfonko. -
rzucił sztywno.
- Jeszcze nie.
- Fakt, jutro będziesz umierać. -
uśmiechnął się kwaśno.
- Poratujesz mnie eliksirem na kaca? -
zapytała z błagalną miną.
- Zastanowię się.
- Ej! - krzyknęła i dała mu sójkę
w bok.
- Dobrze, jak ładnie zaśniesz, to
dostaniesz.
- Lepiej. - weszli do pokoju i każde z
nich udało się do swojego łóżka.
Hermiona zasnęła od razu, a Draco
leżał i rozmyślał nad tym, co dziś powiedział. Zależało mu na
niej mocniej, niż na koleżance, chciał czegoś więcej, lecz
zawsze coś stawało na przeszkodzie. Najgorsze było to, że jak się
otwierał przed nią, to ona nie brała jego słów na serio. Granger
jesteś zbyt skomplikowana.
***
Przyjaźń jest drzewem, pod którym
możemy się schronić.
Samuel Taylor
Coleridge
Kolejnym ważnym wydarzeniem była ich
rozmowa przed lekcją latania i kamuflażu na miotle. Wiosna
zagościła na dobre i zajęcia na świeżym powietrzu były na
początku dziennym. Siedzieli pod wielkim dębem, który znajdował
się na wielkim pastwisku, które było własnością uczelni.
Hermiona poinformowała go, że podczas tej lekcji będzie tylko
obserwatorem.
-Chyba jaja sobie robisz ze mnie
Granger!- krzyknął – Odważna Gryfonka boi się latać na miotle.
- podpuszczał ją dalej, mając nadzieję, że choć trochę będzie
się mógł z nią podroczyć.
-Przestań. Nie boje się, po prostu
mam złe wspomnienia. - burknęła i obserwowała otoczenie
- Przyznaj się, nie potrafisz latać.
- oznajmił jej tryumfalnie, zadowolony, że przynajmniej w jednej
dziedzinie jest od niej lepszy i być może będzie mógł ją
doszkolić.
- Potrafię, nie za dobrze, ale polecę
jak muszę. - chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Teraz musisz, wsiadaj i leć za mną.
- Nie Malfoy. Mam pozwolenie na
niebranie udziału w tych zajęciach.
- Tchórzysz i tyle. - rzucił i
dopiero teraz zauważył, że ta rozmowa ją irytuje i być może
przesadził ze swoim żartobliwym tonem
- Nie.
- To, o co chodzi? - zapytał
zatroskany,
- Nie twoja sprawa.
- Granger, znamy się nie od dziś,
mów.
-Nie. - odpowiedziała zacięcie.
-Kobieto, czy ty zawsze musisz
utrudniać nasz kontakt, chcę ci pomóc. A ty jak zwykle jesteś na
nie. - jego oczy zwęziły się z gniewu, wstał z ziemi, na której
siedzieli. - Nie chcesz mówić to nie. - Spojrzała się groźnie.
- Chcesz wiedzieć czemu mam uraz do
latania? Proszę bardzo, ostatni raz jak to robiłam to zaatakowali
mnie i moich przyjaciół Śmierciożercy, zabili Moddy'ego. A ja i
Ron, ledwo uszliśmy z życiem. Mówi ci to coś? Nie, to ścigał
mnie Voldemort i rzucił na mnie Avadę. Ale skąd ty o tym możesz
wiedzieć. Podczas wojny siedziałeś w domu i nosa nie wychyliłeś.
I mnie nazywasz tchórzem? Ty, który podczas bitwy o Hogwart
próbowałeś schwytać mnie, Harry'ego i Rona. Nie walczyłeś,
unikałeś potyczki, chodziło ci tylko o to, aby stamtąd uciec.
Wiesz, że twoja matka nie wydała Harry'ego w lesie tylko z twojego
powodu. Chciała się upewnić, że żyjesz. - gdy skończyła
dyszała z wściekłości. Draco wstał i oddalił się od niej, był
blady jak ściana, ręce miał zaciśnięte w pięści, usta
zaciśnięte, a oczy nie pokazywały nic. - Nędzny tchórz.
-Nie mam nic na swoją obronę. Masz
rację, przeszłości nie zmienię, teraz mogę cię zapewnić, że
jestem inny i przepraszać, choć nie wiem, czy to coś da.
Zachowałem się szczeniacko, jeśli chodzi o latanie. To się nie
powtórzy. - nic mu nie odpowiedziała, opuściła zajęcia.
Zarówno on, jak i ona po tej rozmowie
mieli parszywe humory. Rozdrapała stare rany, które się nigdy nie
zagoją. Smutna siedziała i patrzyła się na swoje przedramię, na
którym widniało słowo szlama. Przypomniała sobie całą wojnę i
pogrążyła się w nicości złych wspomnień.
Siedział zły na siebie i swoją
głupotę. Przypomniał jej i sobie o istniejących różnicach
między nim.
Ona dobra, on zły.
Ona walcząca dla Zakonu, on dla
Voldermorta.
Ona niewinna, on Śmierciożerca.
Ona posiadaczka niemagicznej krwi, on
posiadacz czystej, lecz przeklętej.
Ona nie powinna mu przebaczyć, lecz to
rozbiła. On ten, który zawodzi ją.
Dwie sprzeczności.
Wstał i teleportował się do jej
mieszkania. Załomotał energicznie w drzwi. Otworzyła mu zapłakana
i zapuchnięta. Bez pytanie wszedł dalej, zamknął drzwi i ją
przytulił.
-Przepraszam. - szepnął, wtuliła się
w niego ufnie. Zasnęli w swoich ramionach, pocieszając się i
lecząc rany swoją bliskością. Dla Dracona świadomość, że
Hermiona leży ufnie w jego ramionach, była najważniejszą rzeczą
na świecie. Ich przyjaźń była silna, potrafili powiedzieć sobie
bolesną prawdę w oczy, przyjąć ją, przeprosić za niewłaściwe
rzeczy i wybaczyć. Ich duma zniknęła, a zastąpiło je
bezgraniczne zaufanie.
***
Hermiona
siedziała w jadalni i jadła ze smakiem naleśniki. Miejsce obok
niej zajął naburmuszony Dracon. Oboje mieli dzisiaj zaliczenie z
zajęć z kamuflażu i sądząc po jego minie Hermiona obawiała się,
że nie zaliczył. Zostali rozdzieleni i przydzieleni do innych
partnerów, gdzie pod okiem wykładowców i innych kolegów zdawali
test.
-
Jak ci poszło Draco? - zapytała delikatnie, uważając, aby nie
pogorszyć jego samopoczucia.
-
Zdałem. - krótko warknął i dalej zajmował się swoim kurczakiem.
-
To dobrze. Ja również zaliczyłam i mam wolne do końca dnia. Masz
jakieś plany na dziś? Może razem się pouczymy do wtorkowego
testu. - wyliczała odprężona Hermiona, która nie spodziewała się
wybuchu Smoka, który miał za chwilę nastąpić. Mężczyzna
zacisnął usta w poziomą linię i wysyczał.
- Na prawdę zrobiłaś to? Zaliczyłaś
to?
- O co chodzi, bo nie bardzo
rozumiem.- spytała zaskoczona Hermiona.
- Całowałaś się z Xanderem na
oczach całego wydziału? - wycharczał przez zaciśnięte usta.
- Musiałam.
- Jak, to musiałaś?
- Takie miałam zadanie Malfoy. Miałam
udawać parę z Xanderem, żeby być przekonująca i dobrze zagrać
swoją rolę, zrobiłam to. Musisz przyznać dobra jestem z
kamuflażu.
- A jakby ci się kazali zrobić coś
więcej, to też byś to zagrała? - zapytał zły.
- Nie przesadzaj, jesteśmy w trakcie
nauki, nikt nie wyśle nas na prawdziwe misje. Nie będą wymagali,
żebyś się z kimś przespał, żeby zaliczyć przedmiot. Choć, kto
wie, ty może byś się na to skusił. - odrzekła sarkastycznie.
- Nie insynuuj mi tu takich rzeczy
Granger. - ostrzegł.
-
Nie będę, jeśli ty też tak nie będziesz robić. Co się z tobą
ostatnio dzieje? Jesteś nieznośny. - rzuciła na odchodnym i
zniknęła z pola jego widzenia. Jestem
zazdrosny, o każdego faceta, który cię dotyka, który patrzy na
ciebie, który nie jest mną, Granger.
***
Hermiona
zła na Dracona za popsucie jej humoru przemierzała korytarz w
kierunku wyjścia. Chciała jak najszybciej opuścić uczelnię i
zapomnieć o ich rozmowie. Jak
on mógł coś takiego jej zarzucić. Jak śmiał się o to wściekać.
To nie jego sprawa, z kim się całuje i dlaczego. Ostatnio ciągle
go to interesuje i we wszystko się wtrąca. Zupełnie jak wtedy, gdy
podczas zajęć wyjazdowych odstraszył jej partnera do łóżka. Co
za dupek, nie ma prawa zachowywać się jak Ron, który był w takich
momentach upierdliwym, zazdrosnym głupkiem... Zazdrość.. On jest
zazdrosny! Nie ma prawa, jest moim przyjacielem. Nie może mieszać
się do moich uczuć w ten sposób. Nie może... Bo da mi nadzieję,
że może być nie tylko przyjacielem. Nie może. Jęknęła
na głos, załamana swoim spostrzeżeniami. Była tak pochłonięta
swoimi myślami, że nie zauważyła, jak Draco szedł za nią.
Zaciągnął ją do pustej klasy, by porozmawiać.
-
Co ty wyprawiasz Malfoy? - krzyknęła rozdrażniona Hermiona. Nie
odpowiedział tylko wpatrywał się w nią, a ona w niego. Widział
jej rozzłoszczoną minę i niepewne błyski w oczach. Zjechał
wzrokiem niżej i napotkał zaciśnięte usta. Potem była jej szyja,
na której wisiał łańcuszek... Nie lew od Weasleya, lecz prezent
od niego. Mały, srebrny wąż o szafirowych oczach. Zamarł na ten
widok, wyciągnął rękę w jej kierunku i delikatnie obrysował
kształt wisiorka na jej szyi. Ciarki przeszły po jej ciele.
Zobaczyła jak jego złość, zmienia się w zaskoczenie, a potem
pojawił się malfoyowski uśmiech satysfakcji. Kierowany męską
zaborczością przyciągnął ją do siebie i pocałował, jakby
jutro miało nie nadejść.
Świetne ale mam pytanie.Kiedy będziesz kontynuować Spełniając marzenia bo nie mogę się doczekać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wny
Kath<3
Jeszcze przez dwa tygodnie będzie Życie to bajka publikowane, a Spełniajac bedzie po tym okresie publikowane. Wszystko zależy od tego czy napiszę kolejny rozdział do tego czasu.
UsuńDraco jest zazdrosny! <3 a Hermiona w końcu to zobaczyła <3 tylko te latanie... ale mam nadzieje że się ułoży tak jak być powinno :D czekam :)* Esper
OdpowiedzUsuńZołza z ciebie, jak mogłaś teraz przerwać!
OdpowiedzUsuńŻeby kolejny rozdział zaczął się ciekawiej, a czeytelnik z ciekawości go przeczytał.
UsuńTaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!
OdpowiedzUsuńw końcu doczekałam się ich pocałunku!!!!
łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
nie powiem ale podoba mi się ta zazdrość Malfoya
jest zabawna ale i widać że Draco ma uczucia
czekam na nn i pozdrawiam
Draco zawsze miał uczucia, tylko Hermiona była lekko zakręcona
Usuńwtedy kiedy zatrzymał jej uderzenie, on miał ją wtedy do siebie przyciągnąć i pocałować!! Ja już miałam to w swojej głowie, dokładnie to widziałam (co prawda Hermioną była tam moja przyjaciółka Magda, a Draco Tomek, którego nie trawi)!! Jak on mógł tego nie zrobić.
OdpowiedzUsuńA Hermiona małpa zrobiła się za mądra. Guzik wie o uczuciach Mlafoy'a ale się mądrzy!
Ale pocałował ją, cholera naprawdę to zrobił. Chociaż ten męski uśmiech samozadowolenia, przyznaję trochę mnie zniesmaczył. A fragment o zazdrość był absolutnie najlepszy!
Tylko dlaczego cały czas nie mogę uwierzyć w happy end, który wydawałoby się, że się zbliża?
Pozdrawiam:*
ZObaczysz zakończenie to się wszytskiego dowiesz. Mogę jedynie zdradzić, że nie spodziewałam się tak skończyć to opoiwadanie.
UsuńPowiem tylko jedno: ŚWIETNE! czekam na next
OdpowiedzUsuńgosza
OJ niedobra Otka, niedobra. Jak można przerywać w takim momencie? Rozdział ciekawy. Szczególnie podobało mi się to porównywanie Draco jej i siebie. Długo zeszło naszej gryfonce na dojście do tego o co chodzi Malfoyowi :D
OdpowiedzUsuńprzeczytałam od począteczku i wooowwww! zakochałam się ;p szkoda, że w takim momencie skończyłaś ale jakoś przeczekam dopóki nie dodasz następnej ;D
OdpowiedzUsuńAlek