13 listopada 2012

Życie to bajka Część II - rozdział 35


          Hermiona nie wróciła grzecznie do Nory przed północą. Praca nad projektem przeciągnęła się, a wraz z nim z jednej butelki wina zrobiły się trzy. Wstawiona kobieta nie była wstanie wrócić do swojego tymczasowego domu. Dracon kulturalnie przenocował swoją przyjaciółkę w swoim łóżku i nazajutrz uraczył śniadaniem, które składało się z przypalonych grzanek i kawy.
          - Muszę cię pochwalić. - mruknęła Hermiona zakopana w pościeli. - Parzysz świetną kawę.
          - Wiem. Dzięki, że doceniłaś mój wysiłek i ani razu nie skrzywiłaś się jedząc te tosty.
          - Były okropne.
          - Wiem. - odpowiedział i runął na poduszki obok Hermiony. - Matko moja głowa.
          - Masz eliksir na kaca? - zapytała z nadzieją.
          - Mam, ale nawet on nie doda mi chęci, by iść na zajęcia.
          - Trzeba było tyle pić teraz masz za swoje. - rzuciła mu i wygodniej ułożyła się w łóżku.
          - Czemu nie pomyślałaś o tym wczoraj, zamiast wymądrzać mi się tu teraz.
          - Wcale się nie wymądrzam.
          - Dobrze Gryfoneczko nie mądrzysz się. Ale, jeśli chcesz zdążyć na zajęcia, to radzę ci iść pod prysznic i poszukać jakiś czystych ubrań w mojej szafie.
          - Co? Ile czasu mi zostało? - krzyknęła i zerwała się na nogi. Rozejrzała się po pokoju i usiadła z powrotem na materac.
          - Dwadzieścia minut.
          - Cholera. Nici z powrotu do Nory.- rzuciła i pośpiesznie wstała z łóżka.
          Po szybkiej toalecie stwierdziła, że koszulka, którą na sobie wczoraj miała i dziś w niej spała nie nadaje się. Szczęśliwa, że ubrała wczoraj jeansy i bluzę pod szatę, poszła poszukać w szafie Draco jakieś koszulki. Wybrała najmniejszą czarną, która na piersiach miała napisane Dragon. Pomimo małego rozmiaru jak na t-shirt Malfoya i tak była na nią za duży. Draco pewnie miał ją super obcisłą, ale nie miała zamiaru iść na zajęcia w wielkim podkoszulku.

          Wyszła z sypialni do kuchni, gdzie czekał na nią Draco ubrany wyjątkowo w dres pod szatą uczelni. Skwitował uśmiechem jej wybór.
          - Moja ulubiona koszulka.
          - Cóż uważaj, bo ci ją zabiorę jako moją ulubioną. Czemu pozbyłeś się koszul i spodni z kantem? - zapytała, gdy obejrzała od stóp do głowy jego czarny dres.
          - Nie chciałem abyś czuła się samotnie w swoim niezbyt gustownym ubraniu, więc dopasowałem się do ciebie.
          - Co masz do moich ciuchów Malfoy? - zapytała zła.
          - Wszystko jest za duże na ciebie, a szczególnie koszulka. Wyglądałabyś ładnie, gdybyś miała na sobie sam T-shirt.
          - Myślałam, że skończysz z tym dwuznacznymi tekstami.
          - Skończyłem, teraz mówiłem jako twój przyjaciel i patrz wspieram cię moim strojem. Powinnaś się cieszyć.
          - Cieszę się Malfoy, ale teraz chodźmy na zajęcia.
          Przyznał jej rację i teleportowali się pod Ministerstwo.

***

          Zajęcia mijały dziś wyjątkowo szybko. Pewnie przez to, że zamiast teorii mieli dziś zajęcia fizyczne i cały dzień biegali po sali gimnastycznej, podnosili ciężary, a ich ciała po piątej godzinie tych tortur miały dość wszystkiego.

          Zmęczeni Draco i Hermiona zmierzali w stronę stołówki, gdzie mieli ochotę połknąć tony jedzenia. Usiedli obok swojej grupy i w ciszy konsumowali posiłek.
          - Widzisz Malfoy, to jest dobry kurczak.- mruknęła do niego znad swojej pieczonej piesi z kurczaka.
          - Zobaczysz jeszcze zaserwuję ci taki posiłek, że będziesz prosić o dokładkę.
          - W marzeniach. - puściła mu oczko i ponownie zajęli się jedzeniem
          Gdy zabierali się za deser do ich stołu dosiedli się Ron i Harry.
          - Cześć Miona. Draco. - powiedział Harry. Dwójka wcześniej wymieniona odpowiedziała skinieniem głową. Natomiast Ron miał w nosie dobre wychowanie i prosto z mostu naskoczył na Hermionę.
          - Gdzieś Ty w nocy była? Martwiłem się o ciebie. Spójrz jak ty wyglądasz, co to za koszulka? - dopytywał się rudzielec. Pozostał trójka spojrzała na siebie i wybuchnęła śmiechem. Ronald swoim tonem głosu i postawą wyglądał jak pani Weasley, gdy karciła swoje dzieci za złe zachowanie.
          - Ron uspokój się. Nocowałam u przyjaciela. - odpowiedziała spokojnie i spojrzała na Dracona. Ron po chwili załapał, kto był tym przyjaciele i wypiszczał.
          - Spałaś u Malfoya? Czemu się nie domyśliłem, masz koszulkę ze smokiem, obok smoka siedzisz. Matko Hermiono myślałem, że ci przeszło. - skarcił ją i zaczął jeść swój placek warzywny. Zła Hermiona nie wiedziała w jaki sposób odgryźć się chłopakowi, lecz uprzedził ją Draco.
          - To miłe, że rozmawiasz o mnie z Hermioną, bo gdy jest ze mną nie wspomina o tobie ani słowem. Oczywiście, może, to wynikać z tego, że jej usta są zajęte czymś innym niż rozmowa..
          - Ty, ty.. - zaczął grozić Weasley Malfoyowi, ale nie było dane mu skończyć, bo do akcji wkroczył Harry.
          - Uspokój się Mon-Ron. - chwycił przyjaciela za ramię i zmusił do pozostania na ławce.
          - Mon- Ron? - zapytała Hermiona. - To do Ma-Lav pisałeś, prawda? Rozmawialiśmy o tym, nie wtrącamy się do tych kwestii. Nie zapomnij o tym. Chodź Draco spóźnimy się na zajęcia. Miło było was widzieć. Na razie.

***

          W drodze na zajęcia Malfoy dusił się ze śmiechu przez minę Ronalda, gdy Hermiona go zgasiła.
          - Dlaczego nazywasz Weasleya Mon-Ronem? Wiesz, jak to obciachowo brzmi.
          - Nie nazywam go tak. Wymyśliła to Lavender Brown i tak go wołała, gdy ze sobą chodzili. Najwyraźniej znowu są razem, więc przezwisko jej aktualne.
          - Uff, już myślałem, że zaczniesz mnie wołać Ma-Drac.
          - Malfoy przestań.
          - Dobra, już kończę. To, gdzie dziś się uczymy?- dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem na rozumowanie chłopaka i odeszła bez odpowiedzi. Reszta dnia upłynęła im na nauce u Draco, tym razem zamówili chińszczyznę na obiad i przed zmierzchem Hermiona siedziała w swoim pokoju w Norze ku uldze Rona.

***


Dwa miesiące później – początek grudnia

          Hermiona niosła kartony wypełnione swoimi rzeczami. Sunąc po zaśnieżonej ulicy, zmierzała w kierunku kilku piętrowej kamienicy, gdzie miała do teraz zamieszkać. Wynajęła małe dwupokojowe mieszkanko na przedmieściach Londynu.

          Przez cały proces przeprowadzki Draco był jej prawą ręką. Znajdował nowe oferty, jeździł z nią oglądać posesje i negocjował ceny najmu. W końcu, gdy zdecydowała zamieszkać się w tej samej dzielnicy co on nadzorował jej pakowanie i przenoszenie dobytku do nowego lokum, które oczywiście pomógł jej urządzić.

          W salonie stała kanapa z czarnej skóry, która na tle białego puchatego dywanu wyglądała bajecznie. Meble były zrobione z szarego drewna i mieściły wszystkie ukochane książki kobiety. Kuchnia była połączona z salonem i pasowała do niego kolorystycznie. Małym ukłonem stronę przeszłości była bordowo-złota sypialnia i przylegająca do niej zielono-srebrna łazienka. Mieszkanie było urządzone skromnie i schludnie, idealnie pasowało do Hermiony i Krzywołapa.

          - Gdzie jesteś Draco? - krzyknęła dziewczyna, gdy postawiła ostatnie kartony na ziemi. Strzepnęła biały puch z włosów i zaczęła się rozbierać marząc o ciepłej herbacie.
          - W sypialni. - usłyszała męski głos dochodzący z głębi mieszkania.
          - Po co się pytam.- szepnęła do siebie. - On zawsze musi mieć jakiś podtekst.
Poszła do niego i z zadowoleniem stwierdziła, że mężczyzna zdążył rozpakować wszystkie pakunki, które miały znaleźć się w tym pokoju.
          - Dzięki za pomoc.
          - Nie ma za co. - rzucił i wstał z podłogi, aby podziwiać swoje dzieło.
          - Idealnie. Masz ochotę na herbatę? Strasznie zamarzam, muszę się czymś rozgrzać.
          - Pewnie zrób, a ja skoczę po coś do jedzenia i jakieś wino na później.
          - Dobra.
          Mężczyzna wrócił dwadzieścia minut później z małych zakupów i zasiedli do obiadu.

***

          Podczas tych dwóch miesięcy Draco i Hermiona stali się najlepszymi przyjaciółmi. Spędzali ze sobą całe dnie. Najpierw działali w parze na zajęciach, potem wspólnie się uczyli i rozwiązywali zadania, które wymagały wiele wysiłku i uwagi. Dzielili się każdą wolną chwilą. Chodzili razem do teatru, Hermiona pokazała mu mugolskie filmy i Draco zakochał się w kinematografii.

          Zabrała go nawet raz na obiad do Nory, gdzie pani Weasley nauczyła go robić kotlety. Weasleyowie przyjęli go z otwartością i mężczyzna polubił tę rodzinę. W ramach rewanżu on zapoznał swoją przyjaciółkę ze swoją matką. Spotkanie przebiegło bez zarzutu, choć dworskie wychowanie Nazcyzy lekko peszyło Hermionę.

          Hermiona dalej kontynuowała kurs gotowania dla Dracona, który w kuchni radził sobie coraz lepiej i potrafił przyrządzić smaczny obiad. Choć, jeśli brał się za zupę ,to lepiej nie siadać przy stole, chyba że chce się trafić do Munga z silnym zatruciem pokarmowym.

***
Środek grudnia

          Po kolejnym wieczornym wyjściu do baru wstawiony Draco zaczął zwierzać się Hermionie.
          - Nie wydaje mi się, aby nadawał się do związku. - odrzekł.
          - Ciekawe. Mówi, to osoba, która jest prawie zaręczona.
          - Wiesz, o co mi chodzi.
          - Nie, nie wiem. Mówisz, że nie potrafisz być z kimś pomimo tego, że masz kogoś od dłuższego czasu.
          - Nie mogę być z nią i już.
          - To jej, to powiedz.
          - To nie takie proste. W moim kręgu już wiadomo, że się z nią ożenię, jeśli teraz to odwołam, to będzie skandal.
          - Czyli przejmujesz się, tym co powiedzą inni. A co z jej uczuciami?
          - Nie wiem. Po prostu wiem, że nie jestem z tą kobietą, z którą powinienem być.
          - Jeśli tak stawiasz sprawę, to nie oszukuj siebie i Astorii bądź z tą, z którą będziesz szczęśliwy.
          - Nie wiem, czy ona będzie chciała być ze mną.
          - Jeśli nie zaryzykujesz, to się nie dowiesz.
          - Boję się odrzucenia.
          - Malfoy musisz się na coś zdecydować. Zostań sam lub bądź z Astorią lub z tą drugą. Lecz nie mów mi, że nie nadajesz się do związku, skoro chcesz uciec z jednego do drugiego.
          - Po prostu związek z Astorią to pomyłka, a z tą drugą to wielka niewiadoma.
          - Wybacz, ale w tej sytuacji ci nie pomogę. - odrzekła Hermiona i poklepała go pocieszająco. Nawet nie wiesz ile, zależy od ciebie w tej sytuacji, pomyślał.

***

          Mężczyzna coraz częściej rozmyślał, jakby to było, gdyby stworzyli z Hermioną coś więcej. Znał ja i wiedział, że jeśli wyskoczy z tym nagle, to dziewczyna ucieknie z krzykiem zostawiając go z niczym. Ich relacja była teraz nieskomplikowana i cieszył się tą przyjaźnią, jednak nie widział, czy ona zgodziłaby się na coś więcej.

          Jak sama mu powiedziała nie szuka romansu tylko poważnego związku opartego na zaufaniu i uczuciu. Zbyt wiele razy była w związku bez miłości, dla samego bycia. Gdyby chciał zostać jej partnerem to musiałaby go pokochać, lecz nie zdradzała żadnego zainteresowania nim jako mężczyzną. Zaakceptowała go jako najlepszego przyjaciela i już.

          Jeśli spyta ją w wprost, to może popsuć ich relacje i nie będzie miał ani przyjaciółki ani dziewczyny. Nie wiedział, co ma robić z nią. Natomiast wiedział jak ma postąpić z Astorią.

***

          Tego dnia Draco miał do wykonania ważną misje. Nie ryzykował życia, lecz to, co zrobi dziś, zaważy na jego przyszłości. Przynajmniej on ma taką nadzieję.

          Teleportował się z trzaskiem przed bramą Hogwartu. Zdjął osłony machnięciem różdżki, schował patyk do kieszeni szaty i zaczął iść w kierunku zamku. Przyjechał tu niechętnie, lecz wychowanie jakie zaserwowała mu matka i jego sumienie nakazywały, pewną rozmowę odbyć osobiście, a nie listownie.

          Po krótkiej rozmowie z McGonagall,w której pytała się, co Hermiona zrobiła ze swoim biurkiem w pokoju prefekta naczelnego, udał, że nic nie wie i kiepski stan biurka na zamiłowanie do nauki. Nie przeszła mu przez usta prawda to, że się tam kochali miało pozostać pomiędzy nimi. Udał się do Lochów, które były jego domem przez osiem ostatnich lat. Wywołał z damskiego dormitorium Astorię i poszedł z nią na błonia. Ich rozmowa przebiegła burzliwie. On mówił cichym głosem, ona płakała, krzyczała.
          - Musimy się rozstać Astorio.
          - Dlaczego? - spytała zdziwiona. Miała nadzieję, ze niespodziewana wizyta Draco w zamku, ma związek z ich zaręczynami.
          - Nie kocham cię, nie kochałem i nie pokocham.
          - Dobrze wiesz, że nie o miłość chodzi w małżeństwie, a o status społeczny Draconie.
          - Mam gdzieś twoją czystość krwi. Nie chcę być z tobą i uważam, że powinnaś o tym wiedzieć. Jesteś młoda ułożysz sobie życie. Może się zakochasz.
          - Nie możesz tego zrobić. Obiecałeś ożenić się ze mną, wszyscy wiedzą, że mamy się zaręczyć. Co ludzie, sobie pomyślą. Draco nie możesz zerwać ze mną.
          - Muszę, będąc z tobą unieszczęśliwiłbym cię. A tego nie chcę. Lepiej ci będzie beze mnie Astorio.
          - To przez tę szlamę.
          - To nie jest pytanie.
          - Tak.
          - Ona nie ma z tym nic wspólnego, tutaj chodzi o mnie.
          - Tutaj chodzi tylko o nią. Dobrze o tym wiesz.
          - Nie.
          - Tak. Wodziłeś za nią cały czas wzrokiem, coś między wami było podczas ostatniego roku. Wiedziałam o tym, lecz nic ci nie mówiłam. Byłeś ze mną, aby zrobić jej na złość. Godziłam się na to, bo wiedziałam, że nasi rodzice chcą, abyśmy byli razem. Myślałam, że przeszło ci, ale widzę, że cały czas coś do niej czujesz. Jesteś żałosny, zostawiasz mnie,bo kochasz szlamę. Nie chcę cię znać! - odwróciła się od niego i zniknęła. Był w szoku, że o wszystkim wiedziała, pozwalała się ranić dla głupiej tradycji rodzinnej. Niemniej ulżyło mu, gdy zakończył ich związek. Był w końcu wolny i mógł skupić się na sobie.

6 komentarzy:

  1. osssssssssstro! no ale w końcu Hermiona jest na swoim , a do tego Draco jest wolny ...<3 coś się musi dziać! <3 a Ron? Ludzie! jak on się zachowuje? he he he i kim jest aby próbować rządzić Hermioną , masakra :D ale że też Herm nie domyśliła się że to o nią chodzi Draconowi? hmm czekam :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyśli się kiedyś Hermiona, o co chodzi Draco, ale trzeba przyznać, że opornie jej to idzie :D. A Ronald tutaj jest upierdliwy i zaborczy wzgleden niej, więc to normalne.

      Usuń
  2. Sporo się działo ;) Uwielbiam gaszenie Rona w każdej postaci, ale wybacz - nauki kotletów u pani Weasley nie jestem sobie w stanie wyobrazić ;p Teraz tylko czekam na więcej.Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię gasić Rona :). A ja wyobrażam sobie jak Draco stoi w kuchni, a pani Weasley mówi d niego : Draco kochaneczku, to jest mięso :).
      Za tydzień nowy odcinek.

      Usuń
  3. Nie wierzę, że to piszę ale...
    Czy Draco i Hermiona nie mogliby pozostać przyjaciółmi?
    Czytając miałam wrażenie, że są lepszymi przyjaciółmi, niż kiedykolwiek wcześniej kochankami. Wszystko w nich stało się nieskomplikowane i czyste. Tak jakby ta namiętność, pożądanie niszczyło ich od środka.
    Jestem w szoku, że coś komentuję, bo mam z tym takie zaległości, że w lustro nie potrafię spojrzeć.
    Komentarz beznadziejnie krótki, ale w ostatnim rozdziale należycie się uwewnętrznię ;)
    Pozdrawiam,
    P.Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
  4. łiiiii nowość :d
    aj wspaniale, wspaniale :D
    rozdział bajeczny i tyle wspaniałych jest przeczytać o tylu dobrociach
    Miona na swoim mieszkaniu
    przyjaźń Dracona i Herm - od dawna wiadomo, że do miłości tylko jeden krok :D
    i Draco wwwwwwwwww końcu jest wolny
    nie mogłam się tego doczekać
    czekam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń