Miłość zwana pożądaniem
Skołowana Hermiona wróciła do Nory,
gdzie cała rodzina Weasleyów świętowała jej sukces, uśmiechała
się, gdy musiała, rozmawiała, gdy ktoś do niej podszedł. Lecz
myślami była przy pewnym blondynie.
Znowu zachowywał się dwuznacznie,
wabi ją do siebie, by za chwilę odrzucić. Nie wiedziała dlaczego,
ale oboje postępowali, tak względem siebie, czyżby odgrywał się
za sytuację z końca wesela? Czy może uraziła go?
Była pewna, że chciał wyjaśnić tę
sytuację między nimi, lecz Hermiona bała się rozwoju wydarzeń i
wolała to wszystko przemilczeć. Przyjdzie kiedyś czas, gdy na
spokojnie sobie to wyjaśnią, gdy oboje będą wiedzieli, co się
między nimi dzieje lub pozwolą samoistnie rozjeść się
wszystkiemu po kościach i zapomną o całej tej sytuacji.
Te wnioski nasunęły jej dwa obrazy do
głowy. Pierwszy przedstawiał ich za dziesięć lat, gdy nie
wspomnieli o niczym ani słowem i byli dla siebie obcymi osobami.
Mijaliby się codziennie w pracy racząc suchym pozdrowieniem, każdy
z nich założyłby swoją rodzinę, wpadaliby czasem na siebie na
imprezach w Ministerstwie i udawali, że lubią swoje życie. Pewnie
zastanawiałby się, co jakiś czas, co by było gdyby porozmawiała
z nim lub czy on o niej myśli.
Druga wizja przedstawiała ich razem.
Nie potrafiła określić rodzaju wiążącej ich więzi, ale
widziała, że mogła być szczęśliwa u jego boku, jak czasem
zdarzało się jej w przeszłości. Było to dziwne i niekompletne,
ale emanowało radością i zachęcało do wykorzystania okazji.
Widziała siebie z jego ramionach, czuła emocje, które
towarzyszyłyby jej podczas pocałunku, dreszcz na plecach, gdy
szeptał jej imię. Potrafiła sobie wyobrazić siebie u jego boku
całą rozpromienioną i zadowoloną z życia. Lecz z drugiej strony
jest ich stara natura, która odpycha ich niczym dwa magnesy.
Prychnęła na swoje myśli i skupiła
się na rzeczach przyziemnych. Obserwowała Rona, który żartował w
kącie z Harrym i Georgiem. Tak wiele zmieniło się w ciągu tego
roku. Nie potrafiła sobie przypomnieć czemu postąpiła w taki, a
nie inny sposób w wielu przypadkach. Stara ona, dalej była by
dziewczyną Ronalda, nie odzywała się do Malfoya i cieszyłaby się
z wygranej wojny. Lecz nowa Hermiona zagubiła się w życiu i
odchodziła od wszystkiego, do czego od lat dążyła. Zmieniła się
nie do poznania. Malfoy też.
Leczy chyba nie na tyle, aby połączyło
ich jakieś uczucie. Jej miłość do Rona dojrzewała latami, była
jej pewna i pewna jego uczuć, a relacja z Draco to istna karuzela,
na której nie wiesz kiedy wypadniesz z toru. Przez myśl przeszło
jej, że Malfoy nie jest zdolny do takich uczuć. A skoro nie
potrafiłby ją pokochać to czemu próbuje się wejść do jej życia
z butami? Traktuje ją jako wyzwanie? Możliwe. Jednak wszystko ma
dwie strony, Hermiona pozwala mu wpychać się w swoje życie, sama
traktuje go jako zdobycz. To spostrzeżenie zdumiało ją, lecz
oddawało całą prawdę.
Od dziecka lubiła zdobywać coś, co
jest poza jej zasięgiem. Uwielbiała dostawać najwyższe oceny,
czytać książki, które były nie dla niej, robić wszystko tak,
aby być najlepszą. Z Wiktorem była tylko dlatego, że pożądały
go inne dziewczyny, a ona wybrał ją, szybko zrozumiała, że na
czymś takim nie zbuduje związku. Potem pojawiło się
zainteresowanie Ronem, najlepszy przyjaciel, który był na
wyciągnięcie ręki przez tyle czasu, jednak gdy zdała sobie z tego
sprawę, on zajął się Lavender. Gdy już go zdobyła, zobaczyła
wszystkie wady w ich relacji, które wcześniej ignorowała, wszystko
się rozsypało. Hugh – relacja niemoralna z pewnego punktu
widzenia, romans uczennicy z nauczycielem fascynował ją, lecz też
się nie udał.
Malfoy to wisienka na torcie. Całkowite
przeciwieństwo, inny charakter, wróg, inne poglądy, wszystko w nim
ją kusiło i zaskakiwało. Zakazany owoc, zerwała go, posmakowała
i odrzuciła jak wszystko inne, jednak nie potrafiła się z tym
pogodzić i ciągle wracała do niego. Malfoy będzie ją zawsze
pociągać, bo kocha zdobywać. Pociąga to dobre słowo, nie czuła
do niego nie więcej oprócz pociągu fizycznego. Między nimi była
chemia, magia i nic więcej. Kolejny romans bez przyszłości. Z
takim podejściem nigdy się nie zakocha.
Kto pomyślałby, że przykładna
uczennica, przyjaciółka Pottera potrafi być taka próżna i
traktować mężczyzn jak trofea. To odkrycie ją przeraziło, że
potrafiła być taka wyrachowana, lecz była tylko człowiekiem.
Zachłannym, który stąpał po cienkim lodzie.
Aportował się z trzaskiem w swoim
mieszkaniu, kipiał ze złości. Jak ta cholerna Granger mogła
być znowu z Weasleyem. Po tym, co przeżyli liczyło na małe
wyjaśnienia, a ona mu znowu wypaliła z tą rudą pokraką. Ta
kobieta jest okropna, wpędzi go do grobu tymi niedomówieniami. On
Ślizgon pełną parą lubi mieć wszystko uporządkowane, a ona
wprowadza chaos i ucieka, przeklęta Gryfonka. Jak ją następnym
razem zobaczy, to jej chyba coś zrobi. Pewnie natknie się nią
mizdrzącą się w kącie ze swoim kochasiem. Jak mogła wybrać tę
wszę, zamiast niego. No jak? Weasely jest biedny, gburowaty, obraża
ją, nie ufa jej. Ścierwo nie mężczyzna. A on ma klasę,
pieniądze, potrafi okazać zainteresowanie, wiele kobiet o nim
marzy, ale nie ona. Ona musi zadowolić się tą miernotą
Weasleyem i denerwować Malfoya.
Gdy ochłonął, ponownie
przeanalizował swoje myśli. Idealizował się, sam jej też czasami
nie ufał, nigdy nie byli w związku, a on od niej oczekuje jakiejś
deklaracji. Chciałby w końcu wiedzieć na czym stoi, a ona ciągle
ucieka. Jest jeszcze Astoria, kolejna komplikacja w jego życiu.
Cholerne baby. Upił łyk Ognistej, teleportował się do mieszkania
Blaisa.
- Miło cię widzieć. - powitał go
Diabeł i poczęstował kolejną szklaneczką Ognistej.
- Miło, jak cholera. - odrzekł butnie
blondyn.
- Jak ci poszły testy? Po twoim stanie
stwierdzam, że nie za dobrze.
- Zdałem, tylko musiałem spotkać
Granger i musiała mi popsuć humor. Wiesz, że znowu jest z Łasicą.
-A Hermiona. Nie dziwię się, że
jesteś zły. Rozmawialiście o pocałunku, czy dalej udajecie, że
temat nie istnieje?
- Dalej unika tematu. No, ale skoro ma
swojego ukochanego rudzielca, to co będzie sobie mną głowę
zawracać.
- Chłopie zastanów się czego od niej
chcesz i od siebie, bo to się robi męczące. Nic cię z nią nie
łączy, a wracasz do tej sprawy, co chwilę. Myślę, że zależy ci
na niej za bardzo. A co w tej sytuacji z Astorią zrobisz? Ostatnio
skarżyła się Lunie, że jej nie odpisujesz na listy. Wiesz, jak
moje dziewczyna reaguje na twoją, gdy ta próbuje udawać jej
przyjaciółkę, a za chwilę obgaduje ją ze swoim koleżankami. Nie
mam zamiaru popsuć swoich relacji z Luną przez twoja tlenioną
pseudo dziewczynę.
-Jak nazwałeś Astorię? - zapytał
nieprzytomnie Dracon.
- Tleniona pseudo dziewczyna.
- Czemu tak uważasz?
- Draco widzę, że jesteś z nią
tylko ze względu na to, że wasi rodzice tego chcą. W
rzeczywistości wolałbyś być na moim miejscu i być z kimś z kim
chcesz.
- Tak tylko, że chyba nie ma nikogo
takiego. - odrzekł smutno Malfoy.
- Jesteś pewien? - dociekał Diabeł.
- Co sugerujesz? - zapytał zły
blondyn
- Mam na myśli obiekt twojego
rozdrażnienia.
- Mylisz się. Nic między nami nie ma.
Po prostu się ze sobą przespaliśmy i sprawa się dalej ciągnie.
- Dalej ze sobą sypiacie? - spytał
zdziwiony Blaise.
- Nie, ale za dużo niedomówień jest
w naszej relacji, więc nie daje ona nam spokoju.
- Miłość zwana pożądaniem. -
mruknął cicho Zabini, tak aby przyjaciel go nie usłyszał i nalał
następną kolejkę.
____
Mam już wakacje i notki powinny pojawiać się częściej, jeśli wena nie ucieknie. Teraz mam zamiar skupić się na Spełniając nasze marzenia, bo nie mam nowych rozdziałów. Do napisania i miłych wakacji :)