Miłość niesie ze sobą wielkie
szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota.
Albert Einstein
Kilka miesięcy później
- Malfoy- krzyknęła przy wchodzeniu
do jego mieszkania. - Malfoy! - domagała się jego uwagi
-
Co się stało ? - dobiegł ją głos z gabinetu
-
Prasa pisze plotki na mój temat. Pod artykułem podpisała się
twoja dawna znajoma Pansy Parkinson, możesz na nią wpłynąć, aby
nie pisała kłamstw na mój temat. - rzuciła, kierując się w jego
stronę.
-
Przychodzisz do mojego mieszkania, używając kluczy, które ci dałem
z powodu plotek? - zirytował się.
-
Czytaj. - rozkazała mu i podetknęła piśmidło. Draco płynnie
przebiegł po linijkach tekstu.
-Uważam,
że nic się nie stało. - odrzekł spokojnie. Kobieta usiadła na
kanapie obok niego zrezygnowana.
-
Jak, to się nie stało. Pansy plecie o mnie kłamstwa. Tak nie może
być.
-
Zobaczmy. - szepnął Smok i ponownie zaczął czytać gazetę, tym
razem na głos. - Ambitna adeptka Uniwersytetu Aurorskiego podbija
serce kolejnego wpływowego mężczyzny. Hermiona Granger znana z
licznych romansów ze znanymi mężczyznami upolowała nową zdobycz.
Kobieta modliszka znana jest z romansu z bułgarskim szukającym,
Wiktorem Krumem, Chłopcem-który-przeżył Harrym Potterem, jego
najlepszym przyjacielem Ronaldem Weasleyem i wysoko postawionym
Aurorem Hugh Thompsonem. Teraz zadziwia świat swoim nowym
wybrankiem Draconem Malfoyem, z którym studiuje. Nikogo nie dziwi
jej nowy wybór, zawsze wybiera przystojnych, majętnych mężczyzn.
Czy i tym razem złamie serce swego wybranka? Przekonamy się o tym
niebawem. W następnym numerze przeczytacie o tym, co sądzi Draco
Malfoy o swojej nowej dziewczynie, czy różnica w pochodzeniu ma dla
niego znaczenie. - zakończył czytanie i spojrzał na jej twarz
wykrzywioną w gniewie.
-
Dalej sądzisz, że to nic?
-
Piszą prawdę, tak mi się wydaje.
-
Nie Malfoy, kłamią. Nie miałam romansu z Harrym...- zaczęła
bronić swojej tezy, lecz w zdanie wszedł jej Draco.
-
No dobrze tu masz rację, ale reszta się zgadza.
-
Nie, nie zgadza. Nie jestem twoją dziewczyną, a oni przez cały
artykuł, chcą tego dowieść. Musisz wywrzeć na Pansy prawdę.
-
Nic nie będę robił. - odrzekł wstając, rzucił gazetę na
miejsce, gdzie siedział i podszedł do barku. - Napijesz się?
-
Tak, Ognistej. - podał jej zamówiony trunek. - Czyli nie zamierzasz
mi pomóc?
-
Nie.
-
Dlaczego?
-
Nie będę dementował faktów.
-
Chcesz mi powiedzieć, że ten artykuł jest opaty na faktach? -
wysyczała zła.
-
Jesteś moją dziewczyną i koniec, czy ci się to podoba, czy nie.
-
Co? - zapytała zdziwiona.
-
Jejku, co w tym dziwnego. Nocujesz u mnie, masz klucze do mojego
mieszkania, widujemy się codziennie, sypiasz ze mną, coś chyba do
siebie czujemy. Tworzymy związek, więc jesteś moją dziewczyną.
-
Ale, ja nie wiedziałam, że to tak naprawdę.
-
Myślałaś, że będę pocieszał cię, gdy tego potrzebujesz,
całował cię, gdy masz na to ochotę, a jak spodoba ci się jakiś
inny facet to puszczę cię do niego i dam swoje błogosławieństwo?
Zapomnij o tym Granger. Jesteś moja i tylko moja. A to, że świat
przypadkiem się o tym dowiedział, ułatwia mi sprawę. Mam
zaznaczony teren i nikt cię nie będzie podrywał.
-
Nie możesz, decydować za mnie w takich sprawach Malfoy. - zaczęła
kłótnie.
-
Muszę Granger. Zawsze, gdy chodzi o nas wycofujesz się,
komplikujesz sprawy. Gdybym cię zapytał o to wprost, uciekłabyś.
Teraz zostałaś postawiona przed faktem dokonanym. Musisz się tylko
z tym zaznajomić.
-
Nie mów mi, co mam robić. - zbliżyła się do niego i dźgnęła
go palcem w tors. Poirytowany Smok pocałował ją namiętnie i
przygwoździł do ściany. Całował z pasją, mocą, uczuciem.
Przelał wszystkie swoje emocje w ten czyn. Dziewczyna westchnęła
cicho i patrzała się na niego zamroczonym wzrokiem.
-
Uznam to za zgodę. - wyszeptał jej do ucha pomiędzy kolejnymi
pieszczotami, zaczął kierować ich w stronę sypialni, gdzie
zakończyli dzień miłosnymi uniesieniami.
Przed
zaśnięciem, gdy leżeli nago w pogniecionej pościeli. Powrócił
do tematu wcześniej przerwanego.
-
Dalej sądzisz, że nie jesteśmy razem? - zapytał
-
Nie wiem, zaskoczyłeś mnie.
-
Nie kłam. Dobrze wiesz, co się dzieje między nami. Boisz się do
tego przyznać. - oskarżył ją.
-
Myślisz, że jest mi łatwo. Jesteśmy blisko, ale wydawało mi się,
że taki jest układ. Sypiamy ze sobą, rozmawiamy, gdy tego
potrzebujemy.
-
Problem polega na tym, że ja potrzebuję ciebie cały czas i nie
chcę być w takim układzie.
-
Ale powiedz mi Draco, co ci w nim przeszkadza.
-
Nie jesteś moja.
-
Jestem zawsze, gdy mnie potrzebujesz.
-
Chcę, abyś była zawsze, bez względu na to, czy cię potrzebuję,
czy nie. Musisz wybrać albo jesteśmy razem albo zrywamy nasz
kontakt i ponownie wracamy do nienawidzenia się. - wstał po tych
słowach, ubrał spodnie i poszedł na balkon, zapalić. Hermiona
została sama. Ma wybór może być z nim, w końcu po tylu
przeciwnościach losu lub może na zawsze pożegnać się z ich
znajomością. Bała się tego, co postanowi. Chciała być z nim,
lecz obawiała się, że im nie wyjdzie. W ich relacji, gdzie nic nie
było określone wszystko było łatwe, nie było zobowiązań, które
mogę zranić. Bez niego jej życie będzie puste. Lecz, czy ona jest
gotowa na bycie z nim?
Stał
na powietrzu i czekał. Dał jej okazję na odejście bez kłótni i
gorzkich słów. Bał się, że przypłaci swoja otwartością i
szczerością jej utratę. Lecz dłużej już nie mógł, musiał
wiedzieć, na czym stoi, czy jest jego lub nie.
Słyszał
jak wstaje z łóżka i krząta się po pokoju w poszukiwaniu ubrań,
serce zabiło mu mocniej, gdy usłyszał dźwięki zamykanych drzwi.
Wyszła? Zostawiła go?
Poczuł
jej ręce, oplatające się wokół jego tali.
-
Zostaję – szepnęła w jego plecy. Na jego twarzy zagościł
wielki uśmiech tryumfu.
Granger
i Malfoy są parą.
Pięć
lat później
Hermiona
i Draco kłócili się w biurze aurorskim, było to w ich przypadku
częste zjawisko.
-
Musisz odejść, nie możesz ryzykować życia dziecka. - utrzymywał
swoje stanowisko Draco.
-
Nie odejdę, ciąża to nie choroba.
-
Zrezygnujesz z pracy, nie pozwolę ci narażać mojego dziedzica,
moich genów na niebezpieczeństwo. - rozkazał władczym tonem.
-
Twoje geny, twój dziedzic? - prychnęła rozzłoszczona jego postawą
Hermiona.- A co z tą częścią, że to też jest MOJE dziecko? -
zaatakowała mężczyznę. Draco dobrze ją znał i wiedział, że
jest krok od wpadnięcia w furię, co w jej stanie było niewskazane.
Poza tym to on zawsze był tym rozsądniejszym, dlatego i teraz musi
ratować sytuację. Spojrzał na nią czule i odpowiedział:
-
Nasze kochanie, nasze dziecko, ale w tej chwili nie myślisz o nim,
tylko o swojej karierze.
-
Ciąża w niczym mi nie przeszkodzi. Będę dalej pracować, nie
zaciągniesz mnie do domu. - zbliżyła się do niego i zagrała na
jego emocjach. Stała się kruchą istotą, którą on musi chronić.
Przytuliła się do niego i wyszeptała w jego kark- Zwariuję, jeśli
odejdę z Biura Draco. Nie możesz mnie, aż tak unieszczęśliwić.
- Draco na słaby dźwięk jej głosu, przytulił ją do siebie
mocniej i ukołysał dla uspokojenia.
-
Nie chcę cię zamykać w klatce Hermiono, ale boję się o ciebie i
dziecko. Jesteście dla mnie wszystkim, nie mogę was stracić. Moje
dziecko nie może wychować się bez matki. Sam dorastałem pod
opieką nieczułego ojca, ty straciłaś kontakt ze swoimi rodzicami
po wojnie. Nie możemy skazać naszego dziecka na podobny los. Musi
się urodzić w szczęśliwej, kochającej i pełnej rodzinie.
-
Draco... - słowa zamarły jej ze wzruszenia. Uczuciowa storna Draco
po tylu latach ciągle ją zaskakiwała.
-
Cicho Miona, zrozum, jeśli dziecko straci ciebie przez pracę to
będzie okaleczone do końca życia. Ja również. Proszę zrezygnuj
z pracy w terenie.
-
Zrobię to pod jednym warunkiem.
-
Jakim? - uśmiechnął się pod nosem, na oznakę je kapitulacji.
-
Skoro chcesz, aby dziecko miało pełną rodzinę odejdziesz z
czynnej służby razem ze mną. Nie będę jak Ginny drżeć o
ciebie, jak ona o Harry'ego podczas każdej misji. - szczęka Dracona
napięła się od jej słów, kochał adrenalinę i niebezpieczeństwo
jakie dawała praca Aurora, czuł się wolny, potrzebny i szczęśliwy.
Lecz ponad wszystko kochał Hermionę i ich nienarodzone dziecko, nie
mógł wymagać od niej rezygnacji z pracy, która była dla niej tym
samym czym dla niego. Rozumiał jej opory przez porzuceniem kariery
Aurora. Byli młodzi, zdolni, jako duet osiągnęli wiele sukcesów
w tej branży, pojmali wielu złoczyńców, zdobyli opinię i
szacunek ludzi. Ale chciał zapewnić swojemu dziecku wszystko, to
czego on nie miał. Dzięki Hermionie nauczył się, że rodzina jest
najważniejsza. Westchnął i odpowiedział:
-
Dobrze, ale upewnij się, że nasze biurka będą blisko siebie.
Najlepiej, żeby były w tym samym gabinecie. - wtuliła się w niego
szczęśliwa, że zmusił ją przed laty, aby przyznała się do
swoich uczuć względem niego.
-
Kocham cię – szepnęła.
-
Kocham was. - odpowiedział i złączył ich usta w pocałunku. Z
oczu Hermiony popłynęły łzy, zła odsunęła się od niego i
zaklęła:
-
Cholera, zaczyna się.
-
Nastroje ciążowe? - zapytał z uśmiechem. Dawno Hermiona nie
zachowywała się lekkomyślnie i irytująco, tęsknił za tamtą
upartą uczennicą Hogwarty, w której się zakochał. Lecz wolał
rozsądna kobietę, która przyznała się do swoich uczuć i kochała
go. Teraz irracjonalne zachowanie Hermiony, będzie podyktowane burzą
hormonów, a on z radością będzie to znosił.
-
Gorzej cała burza hormonalna się zaczyna. Mam ochotę na lody
truskawkowo-miętowe i ogórki. - przytulił ją.
-
Już po nie idę kochanie. - pocałował ją na pożegnanie i chciał
wyjść, lecz odpowiedź ze strony Hermiony dała mu jasno do
zrozumienia, że przed tym muszą kochać się na biurku.
Niespiesznie posadził ja na meblu i zaczął rozbierać. Przerwało
im, jednak krótkie pukanie do drzwi, które poprzedziło pojawienie
się Harry'ego i Ronalda.
-
Malfoy mam do ciebie sprawę. - rzucił rudzielec.
-
Jaką? - zapytali jednocześnie Hermiona i Draco.
-
Cholera, Hermiono dlaczego reagujesz na jego nazwisko. - rzucił zły
Ron.
-
Bo to jest jej nazwisko od dwóch lat, Łasico. - odpowiedział
Draco i przytulił Hermionę w zaborczym uścisku. - I to nazwisko
będzie nosić nasze dziecko.
-
Jesteś w ciąży? - zapytał Harry.
-
Jesteśmy. - poprawił go Draco. - I chcieliśmy złożyć rezygnację
z czynnej służby w trybie natychmiastowym.
-
Jesteście? - powtórzy głucho Ron. - Czy wy zawsze musicie robić
wszystko razem?
-
Tak Ron, kochamy się i to jest najważniejsze. - odpowiedziała mu
Hermiona i pogłaskała policzek męża.
-
Za dużo bajek się naczytałaś i mówisz jakimiś bzdurnymi
hasłami. Co z twoją karierą?
-
Ron życie to bajka, którą człowiek sam sobie wymyśla. W mojej
bajce najważniejszy jest Draco i dziecko, a nie kariera.
Weasley
nic więcej nie powiedział, Harry przyjął ich rezygnację, a
państwo Malfoy i ich bliźniaki żyli długo i szczęśliwie do
momentu, w którym ich córka przedstawiła im swojego chłopaka.
-
Tata poznaj Ronalda Biliusa Weasleya II. - powiedziała Harper
ściskając dłoń rudego chłopaka o niebieskich oczach.
-
Wesaley..- szepnął i stracił przytomność. Hermiona uśmiechnęła
się na wybór córki i wraz ze Scorpionem przelewitowali Draco do
sypialni. Gdy się ocknął powiedział:
-
Dlaczego Weasley? - Hermiona pocałowała go i szepnęła.
-
Pozwól jej pisać swoją własną bajkę Draco.
KONIEC
Jest
to ostatni rozdział tej historii, powinnam nazwać go epilogiem, ale
to historia nie posiadała prologu, więc nie pasowało mi to tutaj.
Historia potoczyła się całkowicie innym torem niż zamierzałam,
gdy ją tworzyłam. Z perspektywy czasu wiele zmieniłabym w treści,
lecz pozostawię historię w takiej formie w jakiej jest. W
przyszłości planuję poprawić interpunkcję i składnie tego
tworu, bo widać w nim jak powoli rozwijałam się i początki były
trudne.
Dziękuję,
że dotrwaliście ze mną do końca. To moje pierwsze większe
zakończone Dramione i jestem z siebie dumna, że dałam radę i nie
rzuciłam wszystkiego w cholerę. To dzięki czytelnikom, którzy
wyrażali swoje opinie i inspirowali mnie do dalszego brnięcia w ich
historię.
Szczególnie
dziękuję tym, który byli ze mną od początku, ale również tym,
którzy pojawili się później lub odeszli w pewnym momencie. Każdy,
nawet ten, który nie wyraził nigdy opinii na temat tego, co piszę
jest dla mnie ważny. Dlatego dziękuję za komentarze Port
Elizabeth, Ew, Esper, Karoli, Lunie Lovegood, Scarlett, Amiss, Azi,
wszystkim, których tu nie wymieniłam.
Mam
nadzieję, że zostaniecie na dalsze losy Spełniając nasze
marzenia, które również pragnę skończyć w najbliższym czasie.
Pozdrawiam,
Otka