Stali na korytarzu i patrzyli na siebie
niepewnym wzrokiem.
- Cześć, Granger. - rzucił Draco.
- Hej. - odpowiedziała.
Niezręczna cisza zagościła między
nim. Ponownie. Kobieta nerwowo szarpała koniec swojej szaty i
podziwiała swoje buty. Dracon przyglądał się jej uważnie i czuł,
jak wzrasta w nim irytacja. Hermiona niby jest taka mądra, wygadana
i wspaniała, a gdy przychodzi jej obcować z młodym Malfoyem
zachowuje się, jak ostatni wieśniak.
- Granger. - prychnął mężczyzna.
- Co Malfoy? - odrzuciła gniewnie.
Przybrała obrażoną postawę ciała, zaplotła ręce na klatce
piersiowej, usta zacisnęła w poziomą linię, a oczami ciskała
gromy.
- Jesteś śmieszna, wiesz o tym?
- Co? Jakim prawem obrażasz mnie
Malfoy? Ty arogancki... - reszta jej zdania została zagłuszona
przez rękę Dracona, który ciągnął ją w kierunku pustej klasy.
- dupku. Oszalałeś? - dokończyła, gdy zamknął za nimi drzwi.
- Czy ja oszalałem? Bądźmy poważni,
choć raz.
- Zawsze jestem poważna. - prychnęła
i usiadła na biurku. - Co, to miało znaczyć? - zapytała i
wskazała ręką ich w pustej klasie.
- Chciałem porozmawiać. Ale widok
ciebie na biurku nasuwa mi inne myśli. Pamiętasz, co zrobiliśmy w
Hogwarcie na twoim biurku? - zapytał sugestywnie unosząc brew.
- Malfoy nie świntusz. Chyba nie o tym
chciałeś rozmawiać?
- Nie, ale milo powspominać czasy, jak
na mnie nie warczałaś w co drugim zdaniu.
- Wcale na ciebie nie warczę. -
oburzyła się. - Ja...Po prostu nie potrafię do ciebie dotrzeć. -
opowiedziała szybko i uciekła od niego wzrokiem.
- Dobrze. Mniejsza o to ,kiedy na mnie
warczysz lub jęczysz przeze mnie. - dodał i spojrzał sugestywnie
na biurko po raz kolejny wspominając ich małe grzeszki z Hogwartu.
- Na litość Merlina, zawsze musisz
wszędzie dodać podtekst seksualny. Jeśli tak, to schodzę z tego
biurka i usiądę obok ciebie. Podobno chciałeś porozmawiać. - na
potwierdzenie tych słów wstała i zajęła miejsce w ławce koło
blondyna.
- Cieszę się, że chcesz rozmawiać.
- Nie wiem, czy chcę, ale najwyraźniej
ty tak.
Mężczyzna spojrzał na nią
rozbawionym wzrokiem, lecz wyraz jego twarzy momentalnie spoważniał.
- Chcę porozmawiać o naszych
relacjach Hermiono. Masz coś na ten temat do powiedzenie, czy ja
mam powiedzieć, to co chcę.
- Kontynuuj. - odrzekła i nerwowo
przełknęła ślinę.
- Dobrze. - zaczął i dla
bezpieczeństwa tej rozmowy, chwycił rękę dziewczyny,
uniemożliwiając jej ewentualną ucieczkę. Pochylił się w jej
stronę i spojrzał w oczy. - Powiesz mi, co miał znaczyć ten
pocałunek podczas wesela Pottera?
Hermiona spuściła całe powietrze
jakie nabrała w płuca i starała uciec z tej klasy, lecz ręce
Malfoya na jej dłoni i twarzy uniemożliwiały jej to.
- Była pijana, samotna, nie myślałam
logicznie. Byłeś blisko, okazałeś mi czułość i po prostu
zrobiłam to pod wpływem impulsu, spanikowałam i uciekłam.
Podczas tego wyznania spłonęła
rumieńcem i modliła się w duchu, aby Malfoy jej nie wyśmiał. Obserwował ją i analizował jej słowa.
- Wierzę ci. Ale, to cię
usprawiedliwia w dalszych kwestiach.
- Co? - zapytała zdziwiona.
- Unikałaś mnie, traktowałaś na
dystans. Ostatnie miesiące ciągle się zastanawiałem, dlaczego, to
robisz i wybacz, ale nie wiem. Pogodziliśmy się, a ty się tak
dziwnie zachowałaś. Dlaczego nie potrafisz być normalna? Jest
między nami rozejm, to rozmawiamy ze sobą i staramy się naprawić
relację, a nie uciekamy.
- A jak ty byś zachował się na moim
miejscu?
- Zależy mi na tobie, więc cieszyłbym
się pogodzeniem.
- Łatwo ci mówić. Było mi głupio.
Bez podstaw obraziłam cię jeszcze w Hogwarcie, traktowałam z góry,
a to ty pierwsze wyciągnąłeś rękę na zgodę, choć ja powinnam
to zrobić. A ,jak już było między nami dobrze, to wyjechałam z
tym pocałunkiem, a wiem, że masz dziewczynę. Było mi strasznie
głupio i nie wiedziałam, co o tym sądzisz.
- Zachowujesz się, jak małe dziecko
wiesz Granger. Zamiast się mnie zapytać, co sądzę, to uciekasz.
Następnym razem, jak będziesz mieć jakieś wątpliwości dotyczące
mojej osoby to zwróć się z tym do mnie. Z chęcią rozwieję je.
- Przepraszam. Jestem kiepska w
relacjach między ludzkich szczególnie, jeśli chodzi o mężczyzn.
Ale chyba to wiesz.
- Nie przepraszaj, za to kim jesteś
Hermiono. Jednak cieszę się, że widzisz, co zrobiłaś w naszej
relacji. Dorastasz.
- Serio Malfoy? - zapytała.
Spojrzał jej w oczy i delikatnie
pogłaskał po policzku, dziewczyna nie uciekła od tej pieszczoty,
tylko uśmiechnęła się do chłopaka.
- Serio Granger. - odpowiedział i
przytulił ją po przyjacielsku. Odsunęła się od niego i zadała
niewygodne pytanie.
- Dlaczego tak ci zależy na tym,
abyśmy się dalej przyjaźnili?
- Miło, że określiłaś naszą
relację. Teraz ja muszę się wytłumaczyć. - uśmiechnął się
krzywo i zaczesał swoje przydługie włosy ręką. - Lepiej się
ciebie wypytywało, wiesz. - spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka.
- Dobra, koniec żartów. Dałaś mi drugą szansę jako
człowiekowi, niewiele osób tak robi. Zobaczyłaś we mnie dobro i
poczułem, że przy tobie moja przeszłość nie ma znaczenia. Mogę
być kim chcę, bez postrzegania mnie przez pryzmat tego co robiłem.
Pomogłaś mi uwierzyć w dobrego Draco. Oczywiście, zawsze będę
rzucał ironicznymi uwagami i czarował swoim wdziękiem Malfoya, ale
zobaczyłaś we mnie kogoś, kogo nikt inny nie widział. Dlatego nie
potrafiłem z ciebie zrezygnować.
Skończył i spojrzał na nią z
wyczekiwaniem. Obserwowała go z szeroko otwartymi oczami, była
zszokowana szczerym wyznaniem Dracona.
- Jeszcze nikt nigdy nic takiego jak ty
w tej chwili do mnie nie powiedział. Masz rację, oboje widzimy w
sobie coś czego inni nie dostrzegają. Cieszę się, że pojawiłeś
się w moim życiu. - przytuliła go w podziękowaniu za rozmowę.
Kamień spadł im z serc, po tej
rozmowie w świetnych nastrojach udali się na zajęcia. Tryskali
humorem i byli najlepszą parą na zajęciach. Ich współpraca
układała się świetnie i w przyszłości miała przynieść im
duże zyski.
***
Spędzili ze sobą wspaniały dzień.
Nie mogli nacieszyć się odzyskaną przyjaźnią. Dzielili się ze
sobą wydarzeniami z ostatnich kilku miesięcy. Draco był
zaskoczony, że Hermiona mieszka w Norze, współczuł jej
definitywnego zerwania kontaktu z rodzicami i śmiał się z
opowieści o młodym małżeństwie Potterów. On słuchała o jego
planach na przyszłość, nowym mieszkaniu i o tym, jak spalił
jajecznicę, gdy chciał zrobić sobie coś do jedzenia.
Po zajęciach wylądowali w mieszkaniu
Malfoya, gdzie Hermiona uczyła go jak zrobić prosty obiad –
potrawkę z kurczaka z ryżem. Cierpliwie powtarzała mu co ma zrobić
i oglądała jego wyczyny w kuchni. Dzięki jej interwencji ryż nie
został rozgotowany, a kurczak z warzywami przypalone. Draco
zdecydowanie potrzebował lekcji gotowania.
- Może namówię panią Weasley, aby
nauczyła cię, jak poruszać się w kuchni. Jest w tym mistrzynią.
- rzuciła w jego stronę, gdy jedli ugotowany wspólnymi siłami
posiłek.
- Zabawna jesteś, myślę, że
wystarczysz mi ty. Nie jestem wymagający, wystarczy mi poznanie
kilku potraw.
- Boję się, że nawet gotowanie wody
może skończyć się u ciebie katastrofą. - odpowiedziała i
zakrztusiła się marchewką.
- Widzisz masz za swoje. Śmiejesz się
ze mnie to teraz masz, moja własna potrawa próbuje się na tobie
zemścić.
- Masz zaczarowaną marchewkę, która
broni cię przed złymi ludźmi? - zapytała przez łzy, które
stanęły jej w oczach po zakrztuszeniu się.
- Tak, a jeśli dalej będziesz obrażać
moje zdolności kulinarne to dołączy do niej pan groszek i wyskoczy
ci dziurką do nosa.
Roześmiali się oboje i opuścili
kuchnię, by tam popracować nad projektem na zaklęcia i uroki. Po
godzinie przeglądania ksiąg, robienia notatek i wypiciu kubka kawy
siedzieli wykończeni na podłodze.
- Merlinie, a ja myślałem, że
Flitwick lub McGonagall zadawali trudne rzeczy.
- Chciałeś studiować Malfoy to teraz
nie narzekaj, tylko rób swoją część zadania. - rzuciła w jego
stronę Hermiona, pisząc coś zawzięcie na pergaminie.
- Widzę, że pojawiła się poważna
Granger. - rzucił pod nosem i wstał.
- Hej dokąd to? - zapytała oddalającą
się sylwetkę mężczyzny. - Idę się przebrać z tych szat, bo
jest mi strasznie nie wygodnie. A potem przyniosę nam wina, bo o
suchym gardle źle mi się pracuje.
Hermiona pokręciła głową na znak
rezygnacji i ponownie zagłębiła się w treść książki. Chłopak
wrócił po kilku minutach w innym stroju. Zamiast niekształtnego
worka miał na sobie białą koszulę, której rękawy podwinął na
wysokości łokci, zostawił kilka górnych guzików odpiętych, co
dawało mu wizerunek niegrzecznego chłopaka. Jego poczochrane włosy
opadały ramiona, a stalowy kolor oczu podkreślały szare, starte,
mugolskie jeansy. W rękach trzymał czerwone wino i dwa kieliszki.
- Pamiętasz Malfoy, że po winie
robimy dziwne rzeczy? - przypomniała mu oczarowana jego widokiem
Hermiona.
- Spokojnie. Dziś zachowamy się
przyzwoicie i przed północą wrócisz do siebie.
- Chciałabym ci wierzyć. - mruknęła
i upiła duży łyk napoju.